30.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Udało się! Ukończyłam studia z idealnymi dla siebie wynikami, w co do tej pory nie mogłam uwierzyć. To było nierealne. Oficjalnie zostałam Panią Architekt. Spełniłam swoje największe marzenie. Jedno z wielu, chociaż bywało trudno. Wiele razy wątpiłam, ale nie zamierzałam się poddać. Nie, dopóki nie wyrzuciliby mnie z uczelni. Byłam uparta i dobrze na tym wyszłam.

Chciałam świętować dziś z Aaronem, ale nie zamierzałam się prosić o jego zainteresowanie. Nadal nie doczekałam się od niego nawet jednego słowa, ale już nawet tego nie oczekiwałam. Jeśli będzie chciał spędzić dzisiaj czas w moim towarzystwie, wiedział, gdzie mnie szukać. Tym bardziej że poinformowałam go o swoich planach. Niestety chyba miał lepsze zajęcia, bo nawet nie odpisał na moją wiadomość. Jak mogłabym wymagać, żeby wybrał mnie? Rozrywki, które zapewniali mu koledzy, na pewno były atrakcyjniejsze niż wieczór z dziewczyną nudziarą.

Z dworca odebrał mnie Landen. Na niego zawsze mogłam liczyć. Oczywiście chciał po mnie przyjechać do Filadelfii, ale nie powiedziałam mu dokładnie kiedy. Wysłałam wiadomość, dopiero gdy byłam w pociągu. Nie mogłam odrywać kuzyna od dziewczyny, a przecież nic mi się nie stanie, gdy raz pojadę pociągiem. Kiedyś komunikacją miejską jeździłam non stop i miałam jej dość, ale teraz nawet miałam frajdę z przejazdu pociągiem.

– Super, że jesteś. - Objął mnie od razu, gdy trafiłam w jego ramiona.

– Też się cieszę. - Uśmiechnęłam się.

Naprawdę ucieszyłam się z przyjazdu do Bostonu. W końcu nie będę musiała siedzieć w domu sama. Spędzę super czas w towarzystwie kuzyna i przyjaciółki.

Ostatnie tygodnie pochłonięta byłam nauką. Nie miałam czasu na myślenie o niczym innym. No czasami o Aaronie, który przypomniał o sobie tylko raz, gdy akurat nie miałam czasu. Trudno. Tutaj odpocznę przez całe wakacje. Zamierzałam dobrze wykorzystać ten czas. Trochę poimprezuję.

– Rodzice na ciebie czekają.

– A później zabierz mnie na imprezę.

Zamierzałam świętować do rana. Miałam powód. Rozmawiałam już nawet z Chelsie, która nie miała nic przeciwko imprezce. Przyjedzie za dwie godziny. Do tej pory zdążę może porozmawiać jeszcze z rodzicami i przygotować się do wyjścia. Miałam nadzieję, że rodzice byli zadowoleni z mojego sukcesu. Byłam z siebie cholernie dumna i mało brakowało, żebym pochwaliła się swoim osiągnięciem na Facebooku. Nie zrobiłam tego, ale niewykluczone, że za kilka dni podzielę się informacją o ukończeniu studiów.

– Nie spotkasz się z Aaronem? - Przyglądał mi się dokładnie.

Przed wyjazdem się przełamałam i wysłałam do swojego chłopaka wiadomość. Chciałam, żeby cieszył się ze mną moim sukcesem. Tym bardziej że czasami pomagał mi w nauce. Chociaż przeważnie to mnie rozpraszał. Jednak nic nie odpisał. Sprawdzałam telefon co chwilę przez całą drogę tutaj. Podtrzymywałam się, żeby nie robić tego przy Landonie. Nie chciałam, żeby widział, że nadal pragnęłam zainteresowania Aarona.

– Wiedział, kiedy wracam. - Wzruszyłam ramionami.

– Przepraszam cię.

– Za co? - Spojrzałam na niego zaskoczona.

Chyba nie rozmawiał o mnie z Aaronem. Obiecał, że tego nie zrobi, jeśli tak, nie zamierzałam tego słuchać. Bałam się usłyszeć, że mój facet miał lepsze życie pod moją nieobecność. Na pewno, skoro nawet nie zadzwonił. Nie miałam nic przeciwko temu, że Landen nadal kolegował się z Aaronem. Tyle że nie chciałam być dla nikogo powodem do kłótni.

– Że namawiałem cię, żebyś dał mu szansę. Nie wiedziałem, że wywinie taki numer.

Nie miał wpływu na zachowanie Aarona. Chłopak myślał samodzielnie i wiedział, co zrobił źle. No, chyba że rzeczywiście nie widział nic niestosownego w swoim zachowaniu. Jeśli liczył, że będę go przepraszać, był idiotą. Powiedziałam mu tylko, co myślałam. Hall nie zrobił jeszcze nic głupiego. Taką miałam nadzieję. Gdybym dowiedziała się, że mnie zdradził... Nie! Nie chciałam nawet o tym myśleć.

– To nie twoja wina, Landen. Widocznie nie pasowaliśmy do siebie – próbowałam powiedzieć to bez żadnych emocji.

Raczej ja nie pasowałam do jego imprezowego trybu życia. Chyba tylko koledzy Halla byli w stanie dotrzymać mu kroku. Dam sobie jakoś radę bez faceta. Przynajmniej w końcu będę mogła się skupić tylko na sobie. Raczej szybko nie wpakuję się w nowy związek. Teraz będę się bawić, a później zacznę pracę. Będę miała mało czasu na nowe znajomości. Liczyłam jednak, że praca pochłonie mnie w pełni.

Oczywiście nie spodziewałam się, że rodzice urządzą mi niespodziankę. Przygotowałabym się jakoś, a tak byłam w wielkim szoku. Czekali na mnie w salonie z balonami i szampanem, a mama dopadła mnie od razu, gdy przekroczyłam próg mieszkania. Zerknęłam na Landena, który stał z boku i się uśmiechał. Wiedział, co dla mnie szykowali rodzice. Pewnie nawet im pomógł.

– Jestem z ciebie cholernie dumna, córeczko. - Uściskała mnie i wycałowała. – Bardzo się cieszę. Jesteś szczęśliwa, prawda? Powiedz, że tak. Oh, bo ja jestem bardzo szczęśliwa, że ci się udało.

– Tak. - Uśmiechnęłam się.

Byłam, nie tak bardzo jakbym chciała, ale zawsze coś. Do pełni szczęścia brakowało mi tutaj tylko jednej osoby. Jednak nie będę się smucić. To był mój dzień. Nic mi go nie zepsuje.

– Też jestem z ciebie dumny. - Tata podszedł do nas. – Bardziej niż ci się wydaje.

– Dziękuję. - Wtuliłam się w niego.

Po małej imprezce u rodziców Landen pojechał ze mną po Chelsie. Cieszyłam się, że w końcu spędzimy trochę czasu razem. Nie pamiętałam, nawet kiedy ostatnio rozmawiałyśmy twarzą w twarz. Na początku chciałyśmy zabrać ze sobą jej narzeczonego, ale uznał, że nie będzie psuć nam babskiego wieczoru. Był bardzo wyrozumiały jak nie on. Poza tym ten dupek nawet nie przyjechał z Chelsie do Bostonu. Dziwne, że puścił ją samą, bo zawsze miał problem z jej samotnymi wyjazdami. Widocznie raz zamierzał jej odpuścić.

Nie znałam dobrze klubów w Bostonie, więc pozwoliłam zaciągnąć nas do tego, w którym mój kuzyn bawił najczęściej. Odpychałam od siebie myśl, że w tym miejscu bywał również Aaron. To tutaj zrobili ze swoim przyjacielem zdjęcie, które wstawił na Facebooka. To z zadowolonymi dziewczynami wieszającymi im się na ramionach. Jak miałam się tutaj dobrze bawić? Potrzebowałam alkoholu.

Gdy wróciłam do stolika z drinkami dla siebie i przyjaciółki zauważyłam, że ktoś się do nas dosiadł. O nie! Jedynym facetem w moim towarzystwie dzisiaj będzie Landen. Inni musieli poszukać fajniejszych koleżanek, bardziej chętnych na tanie podrywy. Dlaczego mój kuzyn pozwolił się komuś do nas przyłączyć? Tego nie było w planach.

– Aaron? - Spojrzałam na niego zdziwiona, gdy odwrócił się w moją stronę.

Nie mogłam uwierzyć, że tutaj był. Przyjechał specjalnie dla mnie? Myślałam, że nie obchodziło go moje życie. Nie odpisał na moją wiadomość, gdy go zaprosiłam na imprezę. Mimo wszystko byłam zadowolona, że się zjawił. To znaczyło, że chyba mu na mnie zależało, skoro chciał tutaj być. Może warto było zawalczyć o nasz związek? Musiałam tylko mieć pewność, że zrozumiał, co mu powiedziałam podczas ostatniej kłótni.

– Gratuluję, mała. - Uśmiechnął się szeroko. – Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa.

– Jestem – wtuliłam się w niego, gdy tylko wstał – ale tylko dlatego, że jesteś tutaj ze mną.

– Przepraszam. - Objął mnie i pocałował w czoło. – Powinienem zrobić to wcześniej. Jestem z ciebie dumny, wiesz? Bardzo.

Oczywiście, że powinien. Jednak klub nie był odpowiednim miejscem na poważną rozmowę. Mogliśmy ją odbyć po powrocie do domu. Tylko teraz to już nie miało znaczenia. Liczyło się, że przyjechał. Na razie to musiało mi wystarczyć.

– Nieważne.

– Wiesz, że na zmiany potrzeba czasu? - Patrzył mi w oczy, trzymając dłonie na moich włosach. – To się nie stanie z dnia na dzień.

Naprawdę był w stanie to zrobić? Zrozumiał, że znajomi nie powinni być ważniejsi od dziewczyny? Miałam taką nadzieję. Dam mu ostatnią szansę i oby dobrze ją wykorzystał. Skoro mu na mnie zależało, to nie powinien być wielki wyczyn. Postaram się być bardziej wyrozumiała nie czepiać się go przez cały czas, ale musiałam wiedzieć, że nie będzie mnie lekceważył i poświęci mi więcej uwagi.

– A zmienisz się, chociaż trochę? Dla mnie? – spytałam cicho, patrząc mu w oczy.

– Spróbuję. - Pocałował mnie.

Tyle na razie mi wystarczyło. Landenowi chyba nie przeszkadzało towarzystwo mojego chłopaka, bo nic nie mówił. Nawet rozmawiali ze sobą normalnie, dzięki czemu mogłam się skupić na plotkowaniu z koleżanką. Miałyśmy sobie wiele do powiedzenia. Nawet nagadałam trochę na swojego chłopaka. Nie interesowało mnie, że siedział obok i mógł coś usłyszeć. Doskonale wiedział, co robił źle.

Kuzyn pewnie cieszył się, że w końcu się pogodziłam z Aaronem. Nie musiał już patrzeć, jak chodziłam smutna.

Mając porządną obstawę, pozwoliłyśmy sobie z Chelsie zaszaleć. Wlałyśmy w siebie więcej alkoholu niż zwykle i dość szybko znalazłyśmy się na parkiecie. Bawiłam się świetnie ze świadomością, że mój facet obserwował, jak się ruszałam. Starałam się wyglądać seksownie, ale po pijanemu z tańcem bywało różnie.

Nie wiedziałam, kiedy Aaron uznał, że potrzebowałam pomocy, bo odciągnął mnie na bok i odgarnął mi przyklejające się do czoła włosy. Potrzebowałam świeżego powietrza, ale nie miałam siły się ruszyć nigdzie sama. Może mój chłopak wyprowadzi mnie na chwilę przed klub.

– Dobrze się czujesz? - Patrzył na mnie zatroskany.

– Nie wiem.

– Chodź. - Pociągnął mnie w stronę baru i zamówił wodę, którą ledwo wypiłam.

Gdy wróciliśmy do stolika, moja przyjaciółka z czegoś się śmiała, a Landen siedział obok niej, kręcąc głową. Nie było mu do śmiechu i mnie też nie. Przesadziłam z alkoholem. Jutro będę żałować. Trudno. Nie zawsze miałam powód, żeby się upić. Poza tym zazwyczaj się kontrolowałam.

– Obie mają dość – skomentował, patrząc na mnie. – Abi, wracamy do domu.

– Tak.

Potrzebowałam położyć się spać i miałam nadzieję, że Aaron zaśnie ze mną. Brakowało mi jego ramion.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro