37.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od dwóch tygodni pracowałam w hotelu, chociaż Landen przed wyjazdem do Nowego Jorku chciał mnie zabrać ze sobą. Mało brakowało, a bym się zgodziła. Tyle że tam nie miałabym czym zająć myśli. Zapewniłam kuzyna, że przyjadę, gdy tylko poczuję się źle albo będę na tyle silna, żeby poradzić sobie z rozstaniem z chłopakiem, którego mogłam tam widywać.

Nie chciałam patrzeć na szczęście Aarona u boku innej kobiety. Szczególnie gdy spodziewałam się jego dziecka. Nie wytrzymałabym tego i mogłabym zrobić coś głupiego. Nie potrzebowałam dodatkowego stresu.

Nie powiedziałam Landenowi o ciąży, bo bałam się, że znowu się rozpłaczę. Nie sądziłam, że tak trudno będzie mi być szczerą z kuzynem. Przecież do tej pory mówiłam mu o wszystkim. Nigdy się na nim nie zawiodłam i co najważniejsze nie krytykował mojego zachowania, nawet gdy po czasie zdawałam sobie sprawę, że było głupie. Musiałam być silna. Powiem mu przy naszym następnym spotkaniu.

Gdy już udało mi się ogarnąć wszystkie sprawy organizacyjne w hotelu, nie było tak źle. Mogłabym polubić tę pracę, gdyby nie to, że wolałam architekturę. W hotelu głównie spędzałam czas na recepcji. Zajmowałam się rezerwacjami i rozwiązywaniem problemów, a raczej przyjmowaniem zgłoszeń, którymi później zajmowali się rodzice. Reszta obowiązków należała do nich. Szybko odnaleźli się w nowej roli. Cieszyłam się, że pomogłam spełnić im ich największe marzenie. Mogłam w jakiś sposób odpłacić się rodzicom za trud, jaki włożyli w moje wychowanie.

Mama nie dopytywała, dlaczego przyjechałam i czy naprawdę zerwałam z Aaronem. Nie powiedziałabym jej prawdy, ale sam fakt, że się mną zainteresowała, byłby miły. Nawet nie zapytała, na jak długo zostanę. Szkoda, że rodzicielka nie miała dla mnie czasu. Odkąd przyjechałam, rozmawiałyśmy tylko raz, a później mijałyśmy się w biegu. Ciągle miała coś do zrobienia. Byłam dorosła i rozumiałam, że mama miała dużo pracy. Poczekam, przecież nigdzie mi się nie śpieszyło.

Myślałam, że mój pobyt u rodziców będzie wyglądał nieco inaczej. Chyba liczyłam, że spędzimy więcej czasu razem, wyjdziemy na miasto albo do kina. Kiedyś tak robiliśmy i trochę mi tego brakowało. Tyle że po moim wyjeździe na studia nie miałam czasu dla rodziców. Wolałam spędzać chwile ze znajomymi. Nie było w tym nic złego. Z mamą i tatą widywałam się podczas swoich pobytów w domu, gdy akurat Landen nie wyciągał mnie do klubów. Wystarczyłoby mi, że mogłabym porozmawiać, chociaż chwilę z rodzicami. Chyba ostatnio brakowało mi towarzystwa. Czułam się samotna. Czasami nie miałam się do kogo odezwać, a rozmowy z obcymi ludźmi na recepcji nie wystarczały.

Landenowi oczywiście przeszła złość na mnie. Jak zawsze, chociaż musiałam go przepraszać. Nie umiał się na mnie długo gniewać tak jak ja na niego. Tyle że byłam pewna, że wkurzy się na mnie, że ukrywałam przed nim wiadomość, że zostanę matką. Gdyby wiedział, że próbowałam mu to powiedzieć, gdy tuliłam się do niego zapłakana... Może zrozumie mój strach. Oby.

Każdego dnia kuzyn przysyłał mi MMS ze spacerów lub swojej drogi do pracy z dopiskiem, że Nowy Jork nadal na mnie czekał. Liczył, że w końcu się złamię i sama poproszę, żeby mnie stąd zabrał. Oby nie za szybko. Dobrze wiedzieć, że chociaż Landen za mną tęsknił i zależało mu na moim powrocie. Potrzebowałam jeszcze trochę czasu. Nie potrafiłam pogodzić się z myślą, że mogłabym się natchnąć na swojego byłego faceta.

Aaron uszanował moją decyzję i dał mi spokój. Nie powinien! Zastanawiałam się, dlaczego tak po prostu odpuścił? Nawet nie próbował dowiedzieć się, kiedy wrócę i zmusić do rozmowy. Czyżby wiadomość o dziecku tak nim wstrząsnęła, że dał mi czas na przemyślenie wszystkiego? A może on potrzebował czasu dla siebie? Niezależnie co sobie myślał, powinien zrobić cokolwiek, żebym poczuła, że mu na mnie zależało.

Obstawiałam, że Hall pewnie już wrócił do swojej byłej dziewczyny. Wcale by mnie to nie zdziwiło. Po co miał się użerać ze mną i dzieckiem, którego nie chciał? Nie mogłam pozwolić, żeby traktował nas jak problem! Widocznie lepiej będzie, gdy dam mu spokój i pozwolę, żeby ułożył sobie życie z Laurą. Proszę bardzo, skoro nie przeszkadzało jej, że chłopak znikał, nie dając znać, co się z nim działo. Chyba że od niej nie uciekał. Tyle że coś musiało być między nimi nie tak, skoro się rozstali, zanim mnie poznał.

Landen nie mówił nic na temat swojego kumpla. Nie chciał mnie pewnie wkurzać, bo zależało mu, żebym wróciła do Nowego Jorku. Obawiał się, że nie zrobię tego ze względu na Aarona. Nie potwierdził nawet, czy Hall miał już nową dziewczynę i raczej mi tego nie powie. Nigdy nie próbował się mieszać w mój związek, chyba że zauważył coś niepokojącego. Wtedy interweniował od razu. Nie potrzebowałam stresu, więc nie dopytywałam o Aarona. Im mniej wiedziałam, tym lepiej. Musiałam się teraz skupić tylko na sobie i na dziecku.


Tylko ciebie mi tutaj brakuje.


Odpisałam zgodnie z prawdą.

Odkąd Landen wrócił do siebie, nie mogłam sobie znaleźć miejsca po powrocie do swojego pokoju. Często błądziłam po mieście bez celu. Nie byłam pewna jak długo uda mi się ukryć ciążę. Na razie nie miałam z tym problemu, ale brzuch w końcu zacznie być widoczny. Nie będę mogła okłamywać bliskich. Zresztą i tak szybko się wyda, że nie przybierałam na wadze z powodu obżarstwa.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, która była taka, jakiej się spodziewałam.


I dobrze.


– Aubrey, co się z tobą dzieje? – spytał tata, siadając na kanapie obok mnie.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zjawił się w moim pokoju. Nie wiedziałam, co miał na myśli. Starałam się dokładnie prowadzić sprawy hotelu. Miałam nadzieję, że nie popełniłam jakiejś gafy przy rezerwacji pokoi. Powinnam szybko postarać się naprawić błąd. Nie mogliśmy sobie pozwolić na stratę klientów. Dopiero wyrabialiśmy sobie renomę i potrzebowaliśmy dobrych opinii. Nie mogłam pozwolić, żeby przez moją nieuwagę rodzice byli stratni.

– Ze mną? - Spojrzałam na niego zdziwiona. – U mnie wszystko dobrze, naprawdę.

– Nie przyjechałaś bez powodu. Twoja matka myśli, że stało się coś złego.

A jednak. Chyba wolałam, żeby się mną nie przejmowali. Mama zapewne snuła już jakieś domysły. Znając ją, zadzwoniła do Landena, żeby zdradził jej, dlaczego rozstałam się z Aaronem albo zapewnił, że nie musiała się o mnie martwić. Miałam nadzieję, że nie zauważyła, jak wybiegłam ostatnio z hotelu za Landenem i wróciłam z nim do pokoju zapłakana. Nie mogła myśleć, że miałam inny powód do płaczu niż kłótnia z chłopakiem.

– Nie. - Westchnęłam. – Rozstanie z chłopakiem to nie koniec świata.

Wiele dziewczyn nie radziło sobie z rozstaniami. Były w stanie prosić swojego partnera o powrót, godząc się na wszystko albo wrabiając w dziecko. Nie byłam taką desperatką. Poza tym wiedziałam już, że dziecko nie zatrzymałoby przy mnie Aarona. Czemu nawet nie zapytał, co zamierzałam zrobić ani czy chciałam, żeby był obecny w życiu naszego malucha? Jak mógł zignorować taką wiadomość?

– Z tego powodu byś nie wyjechała. - Przyglądał mi się dokładnie.

– Kiedyś ci to wyjaśnię. - Wtuliłam się w niego.

I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu moim największym problemem była matematyka i przetrwanie na studiach. Wtedy nie zdawałam sobie nawet sprawy, jak skomplikuję sobie życie. Nie żałowałam niczego. No może poza tym, że Aaron nie okazał się idealnym facetem, z którym mogłabym spędzić resztę życia. Byłam naiwna, myśląc, że nasz związek przetrwa wszystko. Tym bardziej że znaliśmy się za krótko. Ludzie pracowali nad sobą latami, a my nie umieliśmy się porozumieć już na początku, gdy Aaron znikał bez słowa, by wrócić po kilku dniach, udając, że nic się nie stało.

Nie obwiniałam ani siebie, ani Aarona, że byliśmy nieodpowiedzialni. Oboje byliśmy świadomi, do czego prowadził seks bez zabezpieczeń. Skoro pozwoliliśmy na to, to chyba braliśmy pod uwagę, co mogło się stać. Tyle że poniesienie odpowiedzialności za swoje czyny dla Halla mogło być zbyt trudne. Nie oczekiwałam od niego nic. Dam sobie radę i mógł być pewny, że zadbam o jego dziecko najlepiej, jak potrafiłam.

– Zranił cię – tata odezwał się od dłuższej chwili.

– Nie martw się. Landen mu nie odpuści. - Uśmiechnęłam się. – Masz chwilę, żeby przejść się ze mną na spacer?

Potrzebowałam się przewietrzyć. Moje wieczorne wyjścia nad Zatokę sprawiały, że lepiej mi się spało. Nie myślałam zbyt wiele przed snem, bo zazwyczaj byłam na to zmęczona po całym dniu na nogach. Dwa razy, gdy nie mogłam zasnąć, zrobiłam projekty, które podesłałam do kilku firm. Może któraś z nich podejmie ze mną współpracę na stałe. Przeglądałam wiele ogłoszeń ze zleceniami dla architekta, którymi mogłabym się zajmować w czasie wolnym.

– Zajrzyj do Fayna. - Wstał. – A ja poinformuję mamę, że wychodzimy.

– To tylko krótki spacer. - Spojrzałam na niego. – Nie chciałam robić problemów.

– Żaden problem. - Uśmiechnął się.

Zgodnie z poleceniem taty, zajrzałam do swojego brata. Nigdy nie umieliśmy znaleźć wspólnego tematu. Nasze rozmowy zawsze kończyły się kłótniami. Głównie dlatego, że Fayne nie potrafił zrozumieć, że przeszkadzał mi hałas, jaki robił. Szczególnie gdy musiałam się uczyć. W porównaniu do mnie nie musiał się nawet uczyć, żeby mieć dobre stopnie w szkole. Zazdrościłam mu tego, bo miał wiele więcej czasu dla siebie.

Jak podejrzewałam, brat nie ucieszył się na mój widok, ale mnie nie wygonił. Nawet nie przestał szperać przy swojej gitarze. Co on w ogóle robił? Oczywiście, jak zwykle na podłodze walała się masa kabli, o które łatwo było się przewrócić. Skąd wiedział, w jaki sposób je podłączyć, żeby wszystko grało?

– Wychodzimy z tatą. Chcesz się przejść z nami?

– Nie, dzięki. - Zerknął na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro