40.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spędzałam kolejny dzień na swoich projektach, które trzymałam na dysku, a które mogłabym kiedyś wykorzystać. Na pewno się kiedyś przydadzą. Polubiłam się z nowym programem dekoratorskim i spędzałam nad nim sporo czasu. Na razie nie miałam okazji zająć się niczym poważniejszym niż aranżacją pokoi w hotelu rodziców, którzy byli zadowoleni z mojej pracy. Miałam nadzieję, że z czasem zajmę cię czymś związanym z budownictwem. Liczyłam na projektowanie wymarzonych domów dla ludzi, którzy planowali rozpocząć w nich szczęśliwe życie ze swoimi partnerami. Sama chciałabym kiedyś taki dla siebie. Myślałam, że mogłabym tam mieszkać z Aaronem i naszym dzieckiem.

Nie spodziewałam się odpowiedzi na swoje zgłoszenie, które wysłałam kilka dni temu. Dostałam propozycję zrobienia kursu i zrealizowania swojego pierwszego większego projektu. Cieszyłam się, że ktoś dał mi szansę, żeby się wykazać. Tyle że wiązało się to z kilkumiesięcznym wyjazdem do Paryża, co trochę mnie martwiło. Miałabym spędzić tam cztery miesiące. Wrócę akurat przed porodem, o którym na razie nie chciałam myśleć, bo na pewno zaczęłabym panikować. Miałam wystarczająco innych rzeczy na głowie. Najważniejsze, że pamiętałam, żeby o siebie dbać ze względu na dziecko. Przestrzegałam wszystkich zaleceń swojego lekarza.

Francuski w końcu na coś mi się przyda, bo zamierzałam przyjąć ofertę. Musiałam jeszcze powiedzieć rodzicom o swoich planach, ale z nimi nie będzie problemu. Mama na pewno będzie zadowolona, że zamierzałam się rozwijać. Pierwszą osobą, z którą podzieliłam się wiadomością o swoim wyjeździe i propozycją, którą dostałam, był kuzyn. Musiałam mu powiedzieć od razu. Specjalnie do niego przyjechałam, co go zaskoczyło i ucieszyło. Wiedziałam, że Landen podzieli mój entuzjazm i będzie zachęcał mnie do wyjazdu do Paryża, tym bardziej że lubił to miasto.

– Żartujesz? - Landen spojrzał na mnie zdziwiony.

Nie. Nic mnie nie zatrzymywało, a może ten wyjazd pozwoliłby mi nabrać trochę dystansu do wszystkiego. Musiałam spróbować. Odpocznę i przemyślę sobie sprawy z Aaronem. Może po moim powrocie w końcu porozmawiamy jak dorośli ludzie i przestaniemy udawać, że nic nas nie łączyło. Ustalimy najważniejsze kwestie w związku z wychowaniem dziecka, co powinno być dla nas priorytetem.

Mój kuzyn jeszcze nie wiedział, że byłam w ciąży. Odkładałam powiedzenie mu tego zbyt długo, aż uznałam, że lepiej wyjechać i wtedy będzie mi łatwiej. Wiedziałam, że postąpiłam głupio, ukrywając tę informację akurat przed Landenem. Dobrze, że gdy się dowie, będę z dala od tego bałaganu. Nie chciałam patrzeć na złość kuzyna, której bym nie zniosła. Do mojego powrotu na pewno zdąży ochłonąć. Oby, bo będę go potrzebowała bardziej niż do tej pory.

Aaron nadal się do mnie nie odezwał i dobrze. Lepiej, żeby nie zrobił tego do mojego wyjazdu, bo ciężko byłoby mi go zignorować. Wiele razy myślałam, co by zmieniła rozmowa z nim. Doszłam do wniosku, że na tę chwilę nic. Nadal byłam zła, że nie potraktował mnie poważnie. Oboje potrzebowaliśmy od siebie odpocząć. Jeśli po moim powrocie chłopak znajdzie dla mnie chwilę, ustalimy co dalej. Teraz zamierzałam skupić się tylko na sobie.

– Nie. - Uśmiechnęłam się, żeby wiedział, że byłam zadowolona.

– Wiem, że to dla ciebie szansa, ale tam nie będę mógł cię odwiedzać.

Też mnie to martwiło, ale mieliśmy przecież FaceTime, przez którego mogliśmy gadać i patrzeć na siebie godzinami każdego dnia. Dzięki temu będzie mi łatwiej przetrwać rozłąkę. Poradzimy sobie, a przede wszystkim ja będę musiała sobie poradzić.

Dobrze, że nie załapałam się na kurs, który trwał rok, bo wtedy byłoby mi o wiele trudniej odnaleźć się w obcym kraju. Poza tym i tak nie byłabym w stanie ukończyć kursu ze względu na poród.

– To tylko kilka miesięcy. - Spojrzałam na niego.

– Kilka? - Uniósł brew. – A dokładniej?

– Cztery. - Westchnęłam.

– Wiele się może zmienić przez ten czas. - Przyglądał mi się dokładnie. – Aaron w tym czasie na pewno kogoś sobie znajdzie. Nie przeszkadza ci to?

Przecież nic dla niego nie znaczyłam. Gdyby było inaczej, już dawno pojawiłby się u mnie, żeby przeprosić albo próbowałby mnie namówić na spotkanie. Aaron był wolnym facetem, więc mógł robić, co chciał. Nie musiał się już mną przejmować. Nikt go nie ograniczał. Poza tym byłam pewna, że układał sobie życie z inną kobietą. Mniej wymagającą i taką, której nie musiał się tłumaczyć z każdego wyjścia. Miałam nadzieję, że jego nowa dziewczyna pokocha go tak bardzo, jak ja i zrozumie jego zachowanie. Oby mógł jej zaufać w pełni i opowiedzieć o wszystkich swoich problemach oraz że nie zostawi go z byle powodu. Mimo że Aaron mnie zranił, nadal chciałam jego szczęścia. Zasłużył na nie.

– To znaczy, że mnie nie kochał. Zresztą już nie jesteśmy razem. - Przymknęłam powieki.

Nie musiałam mówić Landenowi więcej, bo doskonale wiedział, że między mną a jego kumplem ostatnio się nie układało. Co z tego, że raz było dobrze, skoro kilka dni później znowu się kłóciliśmy? Ciężko mi było mówić o swoim związku, który mógłby istnieć, gdyby Hall pokazał mi tamtego cholernego dnia, że byłam dla niego ważna. Miał tylko zostać kilka minut i posłuchać, co miałam mu do powiedzenia. Później mógłby zdecydować, czy nadal musiał wyjść albo chociaż oświecić mnie, co było ważniejsze od nas. Zrozumiałabym. Sama myśl o tym, że Aaron mnie nie kochał, sprawiała ból.

– Nie obchodzi mnie to. Mam nadzieję, że będę miała do czego wrócić.

Bałam się, co będzie po moim powrocie i co zrobi Landen, gdy już dowie się o mojej ciąży. Miałam nadzieję, że mi wybaczy i zrozumie moje zachowanie. Cały czas o tym myślałam. Ufałam swojemu kuzynowi, więc dlaczego tak bardzo bałam się powiedzieć mu o najważniejszej rzeczy w swoim życiu? Może bałam się, że będzie mną rozczarowany albo będzie mnie oceniał, chociaż nigdy tego nie robił. Sama coraz mniej rozumiałam swoje zachowanie.

– Oczywiście, że do mnie. Będę na ciebie czekał. Zawsze.

– Dziękuję, Landen. - Wtuliłam się w niego. – Z tobą jest łatwiej.

– Nie masz w życiu źle. - Roześmiał się.

Tylko dzięki niemu. Chronił mnie, odkąd skończyłam siedemnaście lat. Nikt nie musiał go prosić, żeby się mną zajmował. Zabierał mnie do klubów, żebym nie musiała się tam szlajać ze swoimi nieodpowiedzialnymi znajomymi. Tym bardziej że moje rówieśniczki miały głupie pomysły, gdy znajdowały się w stanie upojenia alkoholowego. Mój kuzyn pilnował, żebym nie robiła głupot i unikała nieznajomych typów, którzy często bywali nachalni. Najczęściej sprawę załatwiała sama obecność Landena, bo faceci myśleli, że był moim chłopakiem. Uniknęłam wielu problemów, bo kuzyn zawsze był obok. Odbyliśmy wiele rozmów i chyba właśnie wtedy zaprzyjaźniliśmy się na dobre. Mogłam się dzielić z nim nawet wszystkimi swoimi obawami związanymi z chłopakami, a on cierpliwie udzielał mi dobrych rad. Czasami się ze mną nie zgadzał, ale szanował moje decyzje.

– Odwieziesz mnie na lotnisko? – spytałam po dłuższej chwili.

Nie chciałam tam jechać sama, a rodziców nie zamierzałam prosić. Zrobiliby zbyt wiele zamieszania. Pożegnam się z nimi wcześniej i uniknę łzawego pożegnania na lotnisku. Mama na pewno będzie panikowała na mój dłuższy i daleki wyjazd. Mogłam przygotować się, że podczas pakowania dorzuci mi kilka rzeczy, które uzna za niezbędne na moją podróż, a które niekoniecznie będą mi potrzebne.

– Tak. - Uśmiechnął się. – I będę czekał, aż twój samolot odleci.

– Dziękuję.

– Chcę, żebyś wiedziała, że mimo wszystko cieszę z twoich sukcesów.

Resztę dnia spędziliśmy, łażąc po mieście. Na początku bałam się, że natknę się na Aarona, a tego chciałam uniknąć. Jednak później było mi już wszystko jedno. Zamierzałam udawać, że u mnie cały czas było w porządku, chociaż nie umiałam się zebrać do kupy.

Następnego dnia kuzyn odwiózł mnie do rodziców, ponieważ miałam tylko tydzień na załatwienie wszystkich spraw, które nie mogły czekać, przed wyjazdem. Najchętniej pozwoliłbym, żeby ktoś zrobił to za mnie. Byłam zmęczona na samą myśl o pakowaniu. Nie lubiłam tego, bo zawsze miałam wrażenie, że zapomniałam o najważniejszych rzeczach, których nie mógłbym dostać po dotarciu na miejsce. Umówiłam się nawet na wizytę u lekarza, żeby wiedzieć, na co powinnam zwrócić szczególną uwagę, jeśli chodziło o dziecko i co mogło mnie zaniepokoić. Po dotarciu do Paryża od razu będę musiała zorientować się, gdzie znajdował się najbliższy szpital. Powinno mnie to trochę uspokoić.

Umówiliśmy się, że Landen przyjedzie w weekend, który spędzę z nim i jego dziewczyną, a później odstawi mnie na lotnisko. Pasowało mi to idealnie. Miałam nadzieję, że im też.

Czekała mnie jeszcze rozmowa z rodzicami. Poprosiłam ich, żeby zrobili sobie przerwę w pracy i przyszli do mojego pokoju, bo chciałam im coś ważnego powiedzieć.

– Co się stało? - Mama przyglądała mi się dokładnie.

Odruchowo poprawiłam bluzę na brzuchu, żeby przypadkiem nie wypatrzyła dodatkowych kilogramów i zaokrąglonego brzuszka. Rodzicom o dziecku też powiem, dopiero gdy wyjadę. Dla nich bez różnicy, kiedy się dowiedzą. Najlepiej, gdybym wcześniej dogadała się z Aaronem i wiedziała, co powiedzieć rodzicom, bo Sophie na pewno nie odpuści, dopóki nie dowie się, jakie zamiary miał tatuś dziecka.

– Nic złego. - Uśmiechnęłam się.

– Długo będziesz nas trzymać w niepewności? – odezwał się tata.

– Wyjeżdżam do Paryża. - Wskazałam im ekran laptopa z otwartym mailem z informacjami o przyjęciu na kurs, żeby mogli go przeczytać. – Za tydzień.

– To cudownie, Abi. - Mama mnie przytuliła. – Będziesz mogła się czegoś nauczyć, a na pewno tam docenią twoją pracę.

Wiedziałam, że się ucieszy. Zawsze chciała dla mnie jak najlepiej.

– A ty co myślisz? - Zerknęłam na tatę.

– Cieszę się, że ci się układa. - Uśmiechnął się. – Mam nadzieję, że ty też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro