2. (cz. 1)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z dedykacją dla DaughterOfNyks2003

Mam nadzieję że się spodoba

******************

*Góra Sprawiedliwości, 10 grudnia*
*pov Artemis*

"Cóż gratulacje... Udowodniłaś że jesteś egoistką z kompleksami..."
Słowa Wally'ego ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie i za każdym razem raniły tak samo. Zastanawiałam się czy gdyby wiedział dlaczego zrobiłam to co zrobiłam to by zachował się inaczej czy to tylko podsyciło falę nienawiści w moją stronę. Jednak moje wylegiwanie się w pokoju i rozmyślanie nad tym przerwało wezwanie do kolejnej misji.

*time skip*
*pov. Wally*

Lecieliśmy na misję. W rakiecie po omówieniu planu panowała nieprzyjemna cisza. Co jakiś czas zerkałem w stronę Artemis starając się o to żeby nie zauważyła. Od poprzedniej misji nie rozmawialiśmy ze sobą a nawet jeśli to była raczej wymiana złośliwych docinków. I szczerze mówiąc czułem się źle z tym co jej powiedziałem ale to nie zmieniało faktu że to co zrobiła zabolało mnie bardziej. Fakt że niedawno zaakceptowałem to że mam romantyczne uczucia do niej wcale nie pomagał. Zastanawiałem się dlaczego próbowała działać na własną rękę. Dlaczego nikomu nie powiedziała. Czy podejżenia że jest szpiegiem były prawdziwe? Te wszystkie myśli kłębiły mi się w głowie i szczerze zacząłem się martwić że Megan zacznie czytać moje myśli lub coś w tym stylu. Na szczęście niedługo po tym dolecieliśmy na miejsce i zajeliśmy pozycje. Byliśmy podzieleni w dwuosobowe zespoły. Na moje nieszczęście byłem razem z Artemis.

*skip*

Gdy myśleliśmy że nikt się już nie pojawi zostaliśmy zaatakowani przez Sportsmastera i Cheshire. Ja walczyłem ze Sportsmasterem a Artemis z Cheshire i przez jakiś czas udawało mi się walczyć w miare równej walce ale po jakimś czasie oberwałem dość mocnego kopniaka takiego że prawie straciłem przytomność jednak nie miałem sił żeby się nawet ruszyć więc praktycznie wyglądało to jakbym stracił przytomność. Wiedziałem tyle że SM stał nade mną. Potem słyszałem dźwięk wypuszczonej strzały i krzyk mężczyzny.
- ani się waż go skrzywdźić! - krzyknęła Artemis na co on się tylko zaśmiał pod nosem
- bo co mi zrobisz? Wiesz doskonale że znam twój styl walki na wylot. Poza tym nie masz szans w starciu przeciwko mnie i Jade.
- Chyba się przeceniasz tato - warknęła blondynka i rzuciła się na nich. Czekaj TATO?! Czyli... Że jest szpiegiem? A ale wtedy liga by przecież wiedziała. A przynajmniej Batman. W tym momencie przypomniałem sobie że rozmowa o tym jako tako już się odbyła. To chyba znaczy że liga wiedziała o tym kim są rodzice Artemis bo wymyślili tą historyjkę z siostrzenicą strzały... Ale to dalej nie zmienia faktu że nam nie powiedziała... Gdy tak sobie rozmyślałem naprawdę straciłem przytomność.

*skip*
*pov. Artemis*

Misja zakończyła się i wracaliśmy do jaskini. Gdyby nie to że reszta przyszła nas wspomóc to nie wiem czy wyszłabym z tego cało a co za tym idzie Wally też by mógł zginąć. Nie mogłabym na to pozwolić. Nie po tym jak i tak straciłam już jakiekolwiek szanse na to że rudowłosy odwzajemni moje uczucia, to mogę przynajmniej go chronić. Jeśli znajdzie sobie kogoś, będzie szczęśliwy i bezpieczny to to mi chyba wystarczy. Spojżałam w stronę nieprzytomnego zielonookiego i lekko się uśmiechnęłam wiedząc że nic poważniego się mu nie stało

*time skip*
*pov. Wally*

Od mojego obudzenia się minęło pare godzin. Dowiedziałem się że misja zakończyła się sukcesem i że poza mną nikt poważnie nie ucierpiał. Jednak mimo tego nie byłem spokojny. Dowiedziałem się że osoba na której mi zależy jest córką wroga co za tym idzie wszelkie podejrzenia o to że jest kretem mogły być prawdziwe chociaż tą opcję jako tako obalał fakt że liga wiedziała o tym kim jest od początku. Z jednej strony wszystko było w porządku no bo liga wie więc musi być okej sytuacja. Z drugiej strony bolał mnie fakt że Artemis nie powiedziała o tym nikomu. Czym to było spowodowane. Czy bała się nam powiedzieć czy zwyczajnie nam nie ufa.

*kolejny time skip bo nie wiem co tu ma robić*

Zebraliśmy się wszyscy w salonie w jaskini by spędzić ze sobą czas. Rozmawialiśmy ze sobą, graliśmy w jakieś gry i nie wiem nawet jak to się przerodziło w totalny chaos w wykonaniu moim i Artemis. W skrócie - jakoś w złośliwy sposób coś powiedziałem no i się zaczeło. Warto napomnieć że ten złośliwy docinek był związany z jej rodziną przez co zdradziłem że słyszałem ich rozmowę podczas walki. No i tak to się zaczeło. Teraz siedziałem w swoim pokoju w jaskini jeszcze raz przypominając sobie tą kłótnię

- Kolejna rzecz którą zataiłaś przed drużyną! Dlaczego nie mogłaś nam tego powiedzieć hm?! - wypaliłem w sumie bez myślenia nad konsekwencjami
- Wally myślę że- wypowiedź Robina została przerwana przez wściekłą blądynkę
- Zataiłam to dlatego bo gdybyście wiedzieli od samego początku to jak myślisz zaufalibyście mi?!
- Ale mogłaś nam powiedzieć to już po tym jak stałaś się częścią drużyny zamiast odstawiać tą szpokę z nadajnikami!
- Ha! Co ty tam możesz wiedzieć panie "Moim wujkiem jest Flash". Nie masz pojęcia jak to jest mieć jednego z większych wrogów twojej drużyny za rodzinę! Nie powiedziałam wam tego sama i zdecydowanie nie miałam ochoty na to żeby Jade wam powiedziała! To tak samo jak utrzymywanie sekretnej torzsamości. Nie masz zamiaru by ktokolwiek się dowiedział więc zakładasz maskę. Jednak jak ktoś inny ma jakiś sekret to już jest nie do przyjęcia co?!
- ... - patrzyłem na wściekłą dziewczynę lekko będąc w szoku przez rozwój całej tej sytuacji
- co żadnej błyskotliwej riposty? - popatrzyła jeszcze raz na mnie a potem odwróciła się w stronę wyjścia z pomieszczenia - odechciało mi się grania. Spadam z tąd. - to mówiąc zniknęła w korytarzu jaskini a ja patrzyłem się jeszcze w miejsce gdzie ostatni raz ją widziałem. Potem sam ruszyłem do swojego pokoju bez słowa.

Zawaliłem po całości i nawet nie wiedziałem jak mam przeprosić. Nie wiedziałem czy Artemis w ogóle będzie miała zamiar jeszcze ze mną rozmawiać. Gdybym trzymał język za zębami nic takiego by się nie stało! A teraz nie dość że pogłębiłem konflikt między mną a Artemis to jeszcze zdradziłem reszcie drużyny tożsamość jej rodziny. Świetnie Wally, oby tak dalej. W ten sposób napewno zdobędziesz jej serce. Uśmiechnąłem się smutno
- prędzej oberwę strzałą w to moje... - wstałem i pobiegłem w stronę komory zeta i przeteleportowałem się do Central City by nie przyprawić jeszcze rodzicom zmartwień. Już i tak wystarczająco napsułem humoru innym.

******************
1014 słów

Więc tak.... jak widać będzie druga część bo ni jak mogę ładnie wprowadzić ciąg dalszy histori...
Przepraszam że tak długo to pisałam ale mam blokadę twórczą... i szkołę 😞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro