rozdział 12 CHARLOTTE

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeszliśmy przez wieczny las,Jacob i Georg zasugerowali postój.Poszłam po patyki na ognisko,gdy się schyliłam po jeden z patyków podnosząc go poczułam że ktoś za mną stoi.Nie miałam pewności ale obawiałam się,że to mógł być Aaron.Nie wiedziałam co mam zrobić czy krzyczeć czy uciekać czy obrócić się i zobaczyć czy to on.Chciałam się już odwrócić usłyszałam jednak krzyki dochodzące z głębi lasu.Były coraz głośniejsze,słyszałam jak ktoś biegnie w moją stronę.Nagle z krzaków wyłoniła się dziewczyna.Miała na sobie bordową suknię z białymi rękawami,jej włosy lśniły w świetle księżyca.Nie widziałam dokładnie ich koloru ale były chyba czarne.

-Uciekaj!-Krzyknęła nieznajoma.

Bez wahania zaczęłam biec w stronę naszego obozu,byłam już blisko ale potknęłam się o kamień i upadłam na ziemię.Chciałam wstać lecz kręciło mi się  w głowie.Za każda próbą dźwignięcia się z podłogi upadałam na nowo.Z za drzew wyszedł Jacob i Georg.Dźwignęli mnie i zaprowadzili do namiotu.

-Co się stało?-Spytał Jacob.

-To...to był Aaron-Odpowiedziałam roztrzęsiona.

-Jak udało ci się uciec?-Spytał z nie dowierzaniem Georg.

Opowiedziałam im całe zajście,Jacob od razu pobiegł do lasu aby zobaczyć co z dziewczyną która uratowała mi życie.Po piętnastu minutach wrócił trzymając ją na rękach,była nie przytomna ale żyła.

-Kai idź spać,miałaś już dość przeżyć jak na dzisiaj-Powiedział Georg.

Rano przebudziłam się,leżałam obok nieznajomej.Dziewczyna miała rany na dłoniach,o dziwo tylko tam.Wstałam zobaczyć czy oddycha,gdy przybliżyłam dłoń do jej twarzy otworzyła oczy.Oślepiła mnie,przez chwile nic nie widziałam.Upadając na ziemię uderzyłam ją nogą,oczywiście nie specjalnie.Gdy wrócił mi wzrok od razu pobiegłam do dziewczyny.

-Przepraszam,nie chciałam cię uderzyć-Odparłam.

-Nic...nic się nie stało-Rzekła dziewczyna.

-Jestem Kai,a ty?-Spytałam.

-Ja...ja jestem Charlotte-Odpowiedziała.

Przypomniałam sobie,że miałam iść do zamku gdzie czekał na mnie wuj i Charlotte.

-Jak to możliwe że masz rany tylko na dłoniach?Przecież ten wilk był ogromny-Odparłam.

-No...No bo ja jestem wampirem a reszta ran się już zagoiła,tylko nie krzycz nikt nie może tego wiedzieć-Odpowiedziała dziewczyna.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć,zastanawiałam się czy powiedzieć jej,że ja też jestem wampirem czy nic nie odpowiadać?

-Nie przejmuj się nikomu nic nie powiem,a po za tym ja też jestem wampirem-Powiedziałam.

Charlotte rzuciła mi się w ramiona,płakała na tyle głośno,że obudziła chłopaków.Gdy powiedziałam jej,że Jacob też jest jednym z nas uśmiechnęła się i przestała płakać.Zaprzyjaźniłyśmy się na wieczność.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro