for the sleepless nights

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed wszystkimi ważnymi meczami Hinata zawsze bezczynnie przewracał się w łóżku przez długie godziny, próbując przywołać do siebie sen, który jak na złość nie przychodził. Po wyprowadzce do Rio bezsenność zaczęła go jednak nawiedzać każdej nocy. Z początku myślał, że to po prostu jet lag, ale już wkrótce uświadomił sobie, że być może jest skazany na taki stan już do końca swojego pobytu tutaj. Zasypiał na kilka minut, po których budził się i przez  jakiś czas - często długie godziny - oczekiwał na następną chwilę odpoczynku.

Była pierwsza w nocy. O tej godzinie jeszcze nie spodziewał się snu, ale nie chciał też leżeć w łóżku z zamkniętymi oczami, świadom, że ten nie przyjdzie. W takich chwilach wybierał jedyną możliwą opcję - telefon do osoby, która podobnie jak on nie ma w zwyczaju przesypiać nocy.

— Kenma, streamujesz?

Po drugiej stronie słuchawki coś zatrzeszczało, po czym odezwał się głos, który brzmiał trochę tak, jakby jego właściciel myślał o czymś zupełnie innym, niż mówił (co, zważając na okoliczności, było logiczne).

— Nie, ale gram. Chcesz też?

— No.

Nigdy wcześniej Hinata nie był zainteresowany grami wideo, ale bezsenne noce zmusiły go do znalezienia sobie jakiegoś zajęcia.

— To tylko skończę rundę.

Chwilę później Hinata miał już głos Kenmy w swoich słuchawkach, a grę (w którą przyjaciel bezwzględnie go ogrywał, ale nie było to nic dziwnego ani nowego) na ekranie komputera przed sobą.

— Spotkałem dzisiaj Kageyamę — odezwał się Kenma.

Hinata zesztywniał.

— Jak on...? — rzucił, samemu nie do końca wiedząc, o co chce spytać.

— Nie wiem, nie gadaliśmy za dużo. Ale wyglądał w porządku, oprócz tego, że był cały przemoczony. Chyba zapomniał parasola.

— W porę deszczową? Brzmi jak on — Hinata zaśmiał się i nagle w jednej sekundzie uświadomił sobie, co właśnie zrobił.

Rozmawiał o Kageyamie Tobio. Zwyczajnie, tak, jakby nigdy nie zaszła między nimi żadna kłótnia, jakby nie mieli najbardziej napiętej relacji świata już od dwóch lat. W głowie pojawiły mu się wspomnienia, zaśmiał się z niego jak ze swojego przyjaciela. Jak za dawnych czasów, gdy jeszcze nic nie było tak skomplikowane, jak teraz.

— Shōyō? — rzucił Kenma i Hinata zorientował się, że nie tylko przegrał kolejną rundę, ale nie odzywał się przez co najmniej pół minuty. — Jesteś tam?

Usta Hinaty wykrzywiły się samowolnie, a gardło niebezpiecznie się ścisnęło.

— Czasami zapominam, że my... — zaczął, próbując przełknąć łzy, ale już wkrótce zaczęły spływać mu po policzkach. — My nie...

Nie był w stanie dokończyć. Głos ugrzązł mu w gardle i Hinata wybuchł nagłym, niekontrolowanym szlochem.

A/N

angstujemy widzowie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro