EPILOG

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Do dormitorium Gryfonów wpadało słoneczne światło, ukazując wielki bałagan. Wszędzie walały się części ubrań, skarpetki wisiały na lampie, kufry były pootwierane, a na podłodze leżało mnóstwo papierków po słodyczach. Książki również nie były na swoich miejscach, tylko leżały w nieładzie w różnych dziwnych miejscach, o których raczej nie warto wspominać.

Porządek był jedynie dookoła łóżka, w którym spał zmęczony pełnią Remus. W tym miesiącu była ona wyjątkowo trudna. Zwykle chłopak pamiętał urywki z tego, co się działo w nocy, ale teraz była kompletna pustka. Pamiętał tylko ból rozrywający jego ciało. Był tak zmęczony, że przyjaciele musieli go zanieść na rękach po skończonej pełni. Przespał całe dwa dni, a oni nie mieli serca go budzić.

Trudno się więc dziwić, że kiedy Remus obudził się po tych dwóch dniach, wydał z siebie pełen niezadowolenia jęk. Miał ochotę zakopać się w ciepłej pościeli i nigdy z niej nie wychodzić. Jednak nie było mu to dane, ponieważ natrętne światło wpadające do środka świeciło mu prosto w twarz, nie dając zasnąć.

Usiadł na łóżku, zrezygnowany. Przetarł oczy, żeby się rozbudzić. Rozejrzał się nieco nieprzytomnie dookoła, ale jego mózg zarejestrował panujący tu bałagan. Aż złapał się za głowę. No cóż, jego przyjaciele nie mieli w zwyczaju dbać o porządek. Zwykle to on ich pilnował, wtedy przynajmniej udawali, że jest posprzątane.

Pokój obecnie przypominał stajnię Augiasza. Najbardziej chyba zabałaganione było łóżko Syriusza. Leżało na nim mnóstwo notatek, niedokończone wypracowanie z zaklęć (pewnie miało dużo błędów), paczka mugolskich papierosów i papierki po czekoladzie. Drugie miejsce zajął James, bo tutaj było już mniej śmieci (chyba jego związek z Lily przynosił dobre efekty). A o Peterze wolał nie wspominać.

Pokręcił z niedowierzaniem głową i zwlókł się z łóżka. Sięgnął po leżący na komodzie telefon i odblokował. Zdziwiła go ilość nieodebranych połączeń i smsów. Najwięcej miał od Syriusza, później od Jamesa, a jedna wiadomość była od Lily.

Mimo wszystko, zrobiło mu się ciepło na sercu, że jeszcze coś dla nich znaczy i że się o niego martwią.

Jako pierwsze postanowił odczytać wiadomości Syriusza. Kiedy zobaczył ich treść, oniemiał. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi.

Chłopak, którego kraszował od kilku lat, właśnie przyznał, że mu się podoba.

Nie rozumiał, jak komuś może się podobać ktoś taki jak on. Był potworem. Ludzie najczęściej omijali go szerokim łukiem. Musiał to wyjaśnić, chciał to usłyszeć z jego ust. Teraz ciężko było mu w to uwierzyć, bo Syriusz mógł to pisać będąc po alkoholu, którego nawiasem mówiąc pił ostatnio coraz więcej.

Remus doprowadził się mniej więcej do stanu używalności i wyszedł z dormitorium. W Pokoju Wspólnym jak zwykle panowała radosna atmosfera, tak naturalna dla tego miejsca. I za to właśnie kochał Gryffindor.

Swoich przyjaciół dostrzegł okupujących fotele przy kominku. James rozwalił się na całej kanapie, gładząc po włosach leżącą na nim Lily. Uśmiechnął się pod nosem na widok tej dwójki. Obok Dorcas wrzeszczała na Blacka, który niewiele robił sobie z jej krzyków. Kłótnie były stałym elementem ich dnia, już zdążył się przyzwyczaić. Nie dziwił się, że mieli już dość i postanowili ze sobą zerwać. A właściwie to Dorcas zerwała z Syriuszem.

Szkoda tylko, że Remus nie był świadom prawdziwego powodu ich zerwania, a o którym wiedzieli jego przyjaciele.

Wreszcie Gryfonka przestała krzyczeć i zwróciła na niego uwagę.

— O, Remus! — zawołała i zaczęła machać ręką jak opętana. — Chodź do nas!

Teraz zauważyli go też pozostali i nie miał innego wyjścia. Podszedł do nich, uśmiechając się.

— Luniek! — Syriusz wyminął dziewczynę i rzucił się, by go uściskać. Skoczył na niego, przez co obaj prawie wylądowali na ziemi. Ledwo utrzymał równowagę. Zaśmiał się i poklepał Łapę po plecach, co wyszło nieco niezręcznie, szczególnie, gdy już wiedział o jego uczuciach do niego. — Nawet nie wiesz, jak się stęskniłem!

— Cześć, Syriuszu — odparł, nadal się śmiejąc. — Nie było mnie tylko dwa dni.

— Aż dwa dni — poprawił go czarnowłosy. — Wiesz, co ja przeżywałem przez ten czas? — zapytał z wyrzutem.

— Nie przypominaj mi tego — parsknął James. — Ciągle dramatyzowałeś i marudziłeś, że potrzebujesz więcej czekolady!

Remus uniósł brwi z zainteresowaniem.

— Przecież ty nie lubisz czekolady, Black — zauważył.

Syriusz wyraźnie się zmieszał.

— Ee, no bo... — zaczął dukać, ale Dorcas mu przerwała.

— Przyznaj się wreszcie, kretynie!

— To nie jest takie proste! — zirytował się. — Postaw się na moim miejscu!

Dorcas popatrzyła na niego z politowaniem. Remus wodził wzrokiem od jednego do drugiego, zastanawiając się, o co im może chodzić. Tymczasem Lily przysłuchiwała się temu ze znudzeniem, a James z rozbawieniem.

— Jak ty mu nie powiesz, to ja to zrobię — oświadczyła Meadowes, krzyżując ręce. — Mam dość już tych twoich gierek, Black!

— Ani mi się waż! — krzyknął ze złością Syriusz.

Cała ta sytuacja okropnie go żenowała, bo nie dość że jego była dziewczyna krzyczała na niego pod groźbą powiedzenia Remusowi prawdy, to jeszcze jego obiekt westchnień stał tuż obok i przypatrywał się temu wszystkiemu. Na pewno zaczął się już domyślać, w końcu jest inteligentny. Syriusz nieudolnie próbował zamaskować zażenowanie wybuchami złości. Kiedy odkrył, że czuje do Lunatyka coś więcej niż tylko przyjaźń, na początku się przeraził. Zaczął więcej pić, mając nadzieję, że to uczucie minie, ale tak się nie stało. Dotarło do niego, że zakochał się w Remusie i zaczął na swój dziwny sposób zwracać na siebie jego uwagę.

Lily westchnęła, wytrącając Syriusza z jego myśli. Posłał jej mordercze spojrzenie, ale udała, że go nie widzi.

— Po prostu mu powiedz — skwitowała.

Tymczasem Remus kompletnie nie rozumiał tej dziwnej wymiany zdań jego przyjaciół. Miał wrażenie, że wiedzą coś, o czym on nie miał pojęcia.

— Okej, powiedzcie wreszcie, co tu jest grane — odezwał się, a spojrzenia Gryfonów skierowały się na niego. — No co? Wy coś wiecie, prawda?

Lily uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.

— Tak. I myślę, że ty też to wiesz — dodała, patrząc wymownie na Syriusza, który jęknął cierpiętniczo.

— Dobra, dobra! — poddał się. — Wygraliście.

Dorcas uśmiechnęła się zwycięsko, a James parsknął śmiechem. Łapa odruchowo przejechał dłonią włosy. Robił tak zawsze, kiedy się denerwował. Odetchnął głęboko i zbliżył się do Remusa, który osłupiał, przeczuwając, co się za chwilę stanie.

Na Merlina, Syriusz Black, szkolny casanova, nigdy nie miał problemu z wyjawianiem uczuć. Aż do teraz, najwyraźniej.

Dla Remusa czas się jakby zatrzymał, kiedy wpatrywał się w błękitne oczy Łapy. On tymczasem złapał go za rękę. Wszystko wokół przestało istnieć.

— Nigdy nie sądziłem, że to będzie takie trudne — przyznał Syriusz nerwowo. — Cholera, kocham cię, Lunatyku.

I nie czekając na jego odpowiedź, pocałował go. Remus ze zdumieniem stwierdził, że smakował jego czekoladą.

Odsunęli się od siebie dopiero, gdy zabrakło im powietrza.

— Wreszcie! — krzyknął zadowolony James, przywracając ich obu do rzeczywistości. — Ha! Miałem rację od początku!

— Przymknij się, łosiu — zbeształa go Lily.

— To ja zjadałem twoją czekoladę — przyznał się Syriusz. — Chciałem, żebyś zwrócił na mnie uwagę.

— Domyśliłem się — odparł Remus poważnym tonem.

— Jesteś na mnie zły? Wybaczysz mi?

— Może — udał, że się zastanawia.

Syriusz zrobił przerażoną minę, a James wybuchnął śmiechem.

— Okej, wybaczam ci — uznał w końcu. — Ale to ostatni raz!

Łapa wyszczerzył się jak głupi i w przypływie radości przytulił go.

— Zaraz rzygnę — oznajmił James, krzywiąc się teatralnie. Lily uderzyła go w głowę. — Ała, kobieta mnie bije, ratunku!! — wydarł się.

Lily pokręciła z niedowierzaniem głową.

— Przypomnij mi, dlaczego z tobą jestem? — poprosiła niewinnie.

— Bo uległaś mojemu urokowi osobistemu i poczuciu humoru?

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Takie sprzeczki pomiędzy Lily i Jamesem były na porządku dziennym.

— Remus? — zaczął Syriusz z typowym dla siebie uśmieszkiem.

— Hm?

— Pomógłbyś mi z wypracowaniem na zaklęcia?

No tak, mógł przewidzieć, że będzie coś od niego chciał.

— Nie — uciął krótko i odwrócił się, by wrócić do dormitorium.

Usłyszał za sobą pełne rozczarowania jęknięcie.

— Ale dlaczego?

— Bo powinieneś mieć je napisane już dawno — zauważył z uśmiechem.

Poszedł do dormitorium, a Syriusz za nim. Teraz będzie musiał zmusić swojego chłopaka, żeby napisał wypracowanie sam.

No witam 😊

Okej, jako, że dotarliśmy do końca, chciałabym wam podziękować za wszystkie komentarze i gwiazdki i że tak ciepło przyjęliście ten texting.

Osobiście jestem zadowolona z całości, jako, że pierwszy raz pisałam relację bxb. A wy jak oceniacie?

Chciałabym jeszcze napisać kiedyś coś podobnego, tylko z innym shipem i niekoniecznie z uniwersum Harry'ego. Macie jakieś propozycje?

Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Jeszcze raz dziękuję!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro