69. Kiedys musial nastapic The End.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

rok pózniej :
Dzisiaj jest 9 listopada 2017. Czyli dzisiaj kończę równe 17 lat. Zarazem dzisiaj mam zaliczyć mój pierwszy raz z Leondre. Tak,nie rozstaliśmy sie jeszcze i jesteśmy razem od 2 lat. Pamiętacie jak rok temu w marcu bodajże mówiłam ze dzisiaj,właśnie dzisiaj będę gotowa psychicznie? Kłamałam. Nie jestem wcale gotowa. Jestem jeszcze bardziej przerażona.. Codziennie budziłam sie z myślą ze coraz bliżej jest do rzeczy którą mu obiecałam. Codziennie sie coraz bardziej tego bałam. I on to zauważył.. Nie odzywał sie nic na ten temat, ale widział po mnie, że sie tym przejmuje.. Obudził mnie ze śniadaniem  do łóżka. Tak sie ucieszyłam.. Po śniadaniu poszliśmy na dół. Siedliśmy sobie na kanapie i zaczęliśmy dialog.
-Dzisiaj nasz wielki dzień co?- zapytał bardzo nieśmiałe.
-Tak,tak -powiedziałam niepewnie.
-Coś nie tak?- jego wyraz twarzy był bardzo pytający.
- Nie wszytko okej- westchnęłam.
-To tak- plan na dziś -powiedział bardzo wesoły. Jakby ktoś prysnął i zmienił mu szybko humor- pójdziemy o 13 na romantyczny obiad, pójdziemy do  jubilera i wybierzesz sobie co będziesz chciała i potem.. Wiesz co potem.- powiedział z iskierkami w oczach. Ja tylko przegryzłam wargę i popatrzyłam sie na moje stopy. W tym momencie były bardzo interesujące.. Żołądek mi bardzo ściskało. Tak Jak nigdy.  Ja nie wiem czy jestem gotowa. Nie wiem ,czy dam rade.
O tym obiedzie i wypadzie do jubilera opowiem wam w skrócie bo nic sie tam ciekawego nie działo. Ale najpierw jesteście może ciekawi co sie stało przez ten rok? A wiec tak. Kupiliśmy dom. Mieszkamy osobno z naszymi mamami. Dalej sie nie odzywamy. Przegięły po bandzie. Czasem mam chęć isc i przytulić sie do mojej mamy ale mam pewna blokadę. Wiem,to jest dziwne  że siedemnastolatki mieszkają sami w domu. Ale nikt sie nami nie interesuje wiec czemu nie? Skończyliśmy szkole. Teraz mamy tak  zwane długie wakacje i od kwietnia idziemy do College'u *. A co tam u Charliego? Ma dziewczynę. A bardziej narzeczona. Nie zgadniecie kim jest ta wybranka.. Tak Alex!  Poznaliśmy ich ze sobą i sie w sobie zakochali. Nie wiem jak to zrobił Charlie bo juz go zraniły dwie dziewczyny ale,miłości sie nie wybiera. Kolegujemy sie z Vicki i to jest nasza bardzo dobra przyjaciółka. Planujemy iść w 3 razem do college'u. I to chyba tyle z tego wszystkiego. Teraz wróćmy do dnia dzisiejszego.
Poszłam z Leondre do naszej ulubionej restauracji. Odkryliśmy ja nie dawno,przez przypadek. Mieli tu tak dobre jedzenie ze dało sie rozpłynąć. Przychodziliśmy tu dzień w dzień. Juz mam swojego faworyta nawet: spagethii. Po tym bardzo romantycznym popołudniu,poszliśmy z Leo do jubilera. Nie chciałam szczerze wybierać nic bo Leo zawsze mnie obdarowywał czymś wartościowym bo ma kasę z jego karie.. Aha! Zapomniałam wam powiedzieć jak sie im układa z kariera. Sa bardzo popularni. Bardziej niż byli. Dzięki tej popularności odwiedziliśmy cała Europę i inne kontynenty. Byliśmy w ciagu  tego roku 5 razy w Polsce. Cieszyłam sie ze mogę odwiedzić mój rodzinny kraj i zawsze tam będę przyjeżdzać. Z Leondre planujemy jednak przeprowadzić sie do stanów. Jak skończmy studia. Mamy juz nawet kupiony dom w USA. Piękna willa z basenem. Taka o której zawsze sobie marzyłam. Zagalopowałam sie.. Wrócimy do tego jubilera. Leo nalegał i kazał mi wybrać sobie rzecz który mi sie spodoba i pierścionek zaręczynowy który mi da w niespodziewanym momencie. Nie zmienił sie z charakteru. Jest dalej tym śmiesznym a zarazem głupim Leo. W dobrym znaczeniu oczywiście. Po tym wypadzie wróciliśmy  do domu. Zapomniałam wspomnieć ze Charlie jest na 2 roku i kiedy my wejdziemy on będzie ostatni rok. (Tak sobie wymyśliłam  ze jest 3 lata w college'u. Nie wiem jak jest naprawdę). Zapomniałam wspomnieć jeszcze ze Charlie mieszka z nami. Ah ta skleroza na te stare lata. Charlie zwolnił nam dzisiaj dom i poszedł do Alex. Mamy cała noc dla siebie. Bez żadnych ociągań zaczęliśmy sie całować. Bardzo ochoczo sie całowaliśmy i po tych całych obmacywaniach sie i całowaniach zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania. Byliśmy nadal w salonie. Moje motylki wariowały.. Juz prawie zrzucał ze mnie bieliznę, ale jednak sie odsunął..
-Emily.. Bo ja.. Ja..- jąkał sie ..

*Nie wiem od jakiego miesiąca sie chodzi do college'u.


Hej. To jest ostatni rozdział. Widzimy sie jutro w epilogu. I oficjalnie zakończymy ja. Jutro także otworze nowa książkę wiec czekajcie. To co? Do jutra! ~Emi :* (PS: nie dowiemy sie co chciał Leo powiedzieć Emily,bo epilog polega na tym [a przynajmniej ja tak sadze] jak wygląda ich życie potem potem.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro