Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłem oczy wszędzie była czarna pustka. 

Nie wiem jak tu się znalazłem, nie wiem nawet kto tu był przed de mną.  Wiem tylko że jest że mną jeszcze jedna osoba. 
Pamiętam tylko że coś dziwnego przeminęło mi przed oczami,  to coś miało sylwetkę kobiety.

Od tamtego momentu widziałem coraz więcej tą postać z czasem zacząłem widziec jak wyglada owa postać.

Dziewczyna miała zupełnie czarne oczy a z jej lewego oka leciało coś w podobie szaro-zielonego dymu. Na plecach miała wielkie skrzydła nietoperza.

Ubrana była w dziwny strój w czarne i zielone czasem niebieskie detale na nogach i rękach miała coś w rodzaju rzepów i pasków w kształcie ,,X".
Biodra jak boki brzucha miła odsłonięte.

Dziwne bo od kiedy tu jestem nie czuje głodu ani zmeczenia, a normalny człowiek padł by tu martwy przez tyle czasu. Jestem tu z kilka tygodni a jeszcze nikogo nie spotkałem oprócz sylwetki kobiety.

Nawet nie wiem jak się nazywam co ja tu mam robić, ale myślę że z czasem sie dowiem.

Przymierzałam pustke z dnia na dzień.  Od czasu do czasu zatrzymywałem się zobaczyć czy nikogo tu nie ma.

Nagle przed de mną pojawiła się ta sama postać co spotykałem. Była cały metr od de mnie.

Kim jesteś...? - zapytałem.

Nic...  Zero odpowiedzi.

Ej..!- krzyknąłem.

Postać wystawiła rękę w moją stronę na znak żeby podać jej swoją. Chwilę się wachałem ale w końcu dotknąłem jej ręki.  W jednej chwili przed oczami miałem przebłyski różnych zdarzeń.

W pewnym momencie znalazłem się w dziwnym miejscu,  wszędzie była woda a ja sam nie stałem tylko lewitowałem nad piaskiem.

Gdzie ja jestem...? -zapytałem sam siebie.

To twoje głęboko ukryte wspomnienia.. Zawsze tu były... - powiedziała sylwetka dymu która pokazała się koło mnie.

Czemu tego nie pamietam...-zapytałem spoglądając na zachód słońca.

Ona tego zabrania... Zabrania pamiętać o naszej dawnej przeszłości...- powiedziała.

Jaka ,, ONA"...  I kim ty w ogóle jesteś.. -zapytałam przechyląc głowę w stronę sylwetki.

Powiem ci...  Ale nie teraz,  teraz musisz sobie przypomnieć kim jesteś... - powiedziała i zniknęła.

Nie wiem co miałem robić...  Po chwili zobaczyłem kobietę idącą w moją strone.

Hej...  Wiesz co się tu dzieje...  Nie wiem co mam robić... - powiedziałem ale kobieta...  Przeszła przez moje ciało jak by mnie tam nie było.

Złapałem się za miejsce w którym przez ze mnie przeszła i uświadomiłem sobie ze jestem duchem.

Podąrzałem za tą kobietą przez jakaś chwile obserwując ją uważnie.
Zauważyłem że ma bransoletkę na ręku z jakimś napisem.
Przejrzałem się dokładniej i przeczytałem.

Obiekt 000-1

Zdziwiło mnie to że ludzie tak się nazywają.

Kobieta szła dalej a ja za nią.
Ale w pewnym momencie zostałem wepchniety do jakiegoś tunelu.  Leciałem przez kilka sekund i nagle znalazłem się w jasno oświtlonym pomieszczeniu.

Musiałem aż zasłonić oczy reką od blasku.

W pomieszczeniu znajdowała się ta sama kobieta co na plaży.
Tylko leżała martwa na metalowym stole.. A obok niej stało kilku dziwnie ubranie mężczyzn.

Nosili maski chirurgicznie a do tego białe kombinezony z literką ,,K".
Jeden z nich trzymał małe dziecko owinięte ręcznikiem. Przyjrzałem się dokładnie dziecku....  Wyglądało jak JA??!

Po chwili mężczyźni odeszli zostawiając martwą kobietę na stole.

Wtedy zdałem sobie sprawę że ta kobieta to była moją matką.

NIE..  NIE MOŻECIE JEJ TAK ZOSTAWIĆ..!! - krzyczałem w ich kierunku, ale nie reagowali. 

Kolejne przejście w tunelu.

Teraz znalazłem się w dużym pomieszczeniu,  wszędzie znajdowały się sprzęt do operowania albo jakieś dziwne fiołki z nieznaną mi subatanacą.

AAA...  NIE PRZESTAŃCIE JA NIE CHCE...  JA NIE CHCE...!!

Odwruciłem się na dźwięk hałasu i zobaczyłem chłopca ubranego tylko w białe podarte spodnie, który był prowadzony przez kilku ludzi do pomieszczenia z jakąś dziwną komorą z otworami.

Obiekt 000-2 umeszczony w komorze.. - odezwał się jeden z ludzi.

Popatrzyłem na chłopca który próbował się uwolnić z szklanej komory.  Walił pięściami z całej szyby ale to nic nie skutkowało. Chłopiec był cały zalany łzami, w między czasie ludzie którzy go tu wpakowali urachiamiali jakąś maszynę nad nim.

Obiekt 000-2 umeszczony w komorze transformującej.
Wiek... 4 lata
Zdolności... Nie ujawnione... - odezwał się gruby dźwięk z mikrofonu.

Jak to transformującej...  Co to znaczy...  I co to ma na celu.. - krzyknąłem.

Uwaga.. Za  3... 2... 1... Teraz..

Nagle chłopiec zaczął krzyczeć w niebo głosy,  złapał się za głowę wykszykując niezrozumiałe mi słowa.
Po chwili pojawiła się krew na jego plecach ukazujc duże rany z których wychodziło coś czarnego.

Po kilku sekundach chłopiec padł z wyczerpania.

Proces transformacji....  Udany.
Dobra chłopaki zabierzcie go do celi..

Leciałem za człowiekiem który zabrał chłopca który był cały we krwi i umieścił go w małej celi z czymś w rodzaju maty która leżała na podłodze.

Przybliżyłem się bliżej niego, na jego plecach wryrozly duże czarne skrzydła a za nim wił się jego ogon.

Po 5 min chłopiec obudził się z przerazeniem. Próbował usunąć skrzydła ale bez skutecznie, więcej krwi wylatywało z jego pleców. Zaczął płakać coraz głośniej.

Proszę...  Nie płacz...  Wszystko się ułoży... -  starałem się go pocieszać ale nic mi to nie dało w końcu jestem jakims pieprzonym duchem.

Robiło się coraz jaśniej...  Po chwili znalazłem się w kolejnym pomieszczeniu ale teraz chłopiec wygladał na starszego.  Miał chyba z 10 lat.

Obiekt 000-2 umieszczony.

Mówiłem ci żebyś mnie tak nie nazywał... Mam imię...- powiedział chłopak.

Wybacz Patryku...

Więc tak mam na imię...  Patryk..

W tym momencie wszystko zniknęło,  znowu znalazłem się w czarnej przestrzeni przed de mną była kobieta która mi pokazała wspomnienia.

Wiesz jak już się nazywasz...? - zapytała.

Tak...  nazywam się Patryk.. -powiedziałam.

Ale czemu oni nie tak traktowali..  Co im zrobiłem...? - zapytałem.

Ty nic...  Ale twoja matka...  Nosiła w sobie dziecko Smoka... -powiedziała.
Masz w sobie niezwykły dar który musisz ujarzmic.

Ale jak...? - zapytałem.

Potrzebujesz treningu ale najpierw chodź ze mną... - powiedziała i ruszyła przed siebie.

Ruszyłem za nią,  nie wiem o czym myśleć...  Jak ludzie mogli mnie tak traktować...  Do jakiego celu..  I jeszcze kim jest ta cała ONA??

Mam tyle pytań ale zero odpowiedźi.

Mogę spytać jak się nazywasz... -zapytałem.

Dziewczyna odwrucila się w moją strone.

Jestem Furia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro