Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CZWARTEK ~Dzień 16

- Kto umarł?

Louis zerka zza miski na wchodzącego Zayna, jego krawat jest poluzowany, a marynarka rozpięta. - O czym ty mówisz?

Niall śmieje się z salonu, gdzie leży na kanapie z gazetą. - Kochanie, dlaczego Louis piecze ciasto w naszej kuchni? - Woła Zayn, ściągając marynarkę z swoich ramion i wieszając ją na haczyku. - Najwidoczniej coś okropnego musiało się stać.

Louis przewraca oczami, kiedy nalewa swoje ciasto do formy i sprawia, że złowieszczo leży. Już jest spóźniony i nie ma czasu na to, by kłócić się o to z Zaynem.

- Naprawdę nie wiem - mówi Niall, pojawiając się w kuchni obok Zayna. - Pojawił się z zmiksowanym ciastem i zapytał czy mamy jajka.

- Bo ja nie miałem jajek - mówi Louis, wślizgując formę do nagrzanego piekarnika z tępym dźwiękiem odbijanego metalu. Kiedy unosi wzrok znajduje Zayna ze skrzyżowanymi ramionami, a Niall patrzy pomiędzy jednym a drugim ze zdumieniem. - To urodziny Harry'ego - mówi, czując jakby Zayn czekał na wyjaśnienia. - Skończyłem wcześniej pracę i chciałem upiec mu ciasto.

- Moje urodziny były mniej niż miesiąc temu - mówi Zayn bez zawahania. - Gdzie moje ciasto?

Louis mruga. - Możesz wziąć kawałek ciasta Harry'ego. Wszystkiego najlepszego.

Brwi Zayna się unoszą, a uśmiech Nialla się poszerza, widać że śmieszy go ta cała wymiana zdań. - Możesz wyjaśnić czemu robisz Harry'emu ciasto? A jak już przy tym jesteśmy to dlaczego obydwoje wyszliście wcześniej w niedzielę?

Louis kręci głową i zaciska wargi. - Nie, nie teraz. - Zayn zwęża oczy, a Louis się śmieje. - Uspokój się i przyszykuj na dzisiaj. Będzie zabawnie.

Zayn wzdycha i kręci głową, ale nie naciska. Odwraca się do Nialla z cichym. - Hej. - A potem się całują delikatnie prosto w kuchni przed Louisem, sprawiając, że jego serce nieco się skręca. Czasami prostota związana z ich związkiem sprawia, że chce tego samego, innym razem ma odruch wymiotny, to dość niepewne. Przeczyszcza swoje gardło i wpycha się pomiędzy nich jak słoń w składzie porcelany.

- Idę się przebrać, gdy moje ciasto się piecze - woła głośno przez ramię, a oni obydwoje go spławiają.

~*~

Zgodnie z jego zdolnościami do pieczenia, Louis mrozi ciasto zbyt wcześnie, kiedy wciąż jest ciepłe. Zayn patrzy na niego z zdziwieniem i troską, kiedy szron zaczyna pojawiać się na brzegach, cała ta rzecz wygląda dziwnie. - Wątpię, że będzie pod wrażeniem - mówi miękko Zayn, biorąc piwo z lodówki i pukając wierzch.

Louis przewraca oczami. - Nie próbuję mu zaimponować, po prostu chcę żeby to było jadalne. - Wie, że już ma dla Harry'ego prezent, który pokocha, ale chciał również zrobić coś innego. Zaniedbane ciasto nie było dokładnie tym czego oczekiwał.

- Twój wymyślny strój może mu zaimponować - dodaje Niall, siadając na wyspie kuchennej i ogląda jak Louis kończy ciasto. To esencjalnie misja beznadziejna jak na ten moment, ale Louis dodaje gwiazdki, aby zakryć najgorsze miejsca.

- Co jest nie tak z tym co mam na sobie? - Pyta Louis, zerkając do góry. Spodnie kończą się dokładnie nad jego kostkami, jego czarne buty to te, które nosi zawsze, tym razem bez skarpetek oraz jodełkowe, czarne polo, które dostał w prezencie od mamy na święta. Nic z tego nie jest wymyślne.

- Nic - mówi Zayn, zerkając na Nialla. - Po prostu to trochę ubrania z wyższej półki niż zazwyczaj.

Louis śmieje się. - Jeśli mówisz, że moje nagie kostki są z wyższej półki, to mamy problem. - Zerka na Zayna. - Szczególnie patrząc na to, że pracujesz dla magazynu, który specjalizuje się rzeczami z wyższej półki.

- Zayn załatwił mi siateczkową koszulkę Gucci z sesji zdjęciowej - mówi Niall, ponownie odwracając uwagę Louisa i Nialla. - Powinienem ją w takim razie ubrać?

- Absolutnie nie - mówi Louis, kiedy Zayn się śmieje, jakby nie miał nic przeciwko.

Ich rozmowa zostaje przerwana przez dzwonek na korytarzu, świadczący o przybyciu Harry'ego. Louis próbuje dodać kilka gwiazdek do ciasta, nim Niall zaczyna wkładać świeczki i przerywa mu, podczas gdy Zayn wpuszcza Harry'ego do środka.

Czekają dobre dwie minuty, by Harry dostał się do windy, nim zapalają świeczki i kładą ciasto na ladzie, czekając aż Harry pokaże się w progu. Jest mała kłótnia na temat czy powinni zgasić światło, nim decydują przeciwko, Zayn przypomina, że Harry jest bardziej skłonny jeść gówniane rzeczy, kiedy nie widzi gdzie idzie.

Louis czuje zwyczajowe motylki przed dużą niespodzianką, a potem Harry przechodzi przez frontowe drzwi, natychmiastowe zmieszanie ukazuje się na jego twarzy, które zamienia się w uśmiech, kiedy zauważa okropny napis 'Happy Birthday'. Louis jest tym, który ostrożnie podnosi ciasto i podchodzi z nim do niego, obydwoje się delikatnie uśmiechają, kiedy lekko waha się w przód i w tył.

- Pomyśl życzenie - mówi cicho, kiedy Niall i Zayn pokazują swoje talenty wokalne.

Dołeczek Harry'ego zaczyna się pojawiać, kiedy utrzymuje wzrok Harry'ego, a potem pozwala swoim oczom się zamknąć, kiedy zdmuchuje świeczki, drzwi za nim wciąż są otwarte. - Wszystkiego najlepszego - mówi Louis, kiedy wszystkie świeczki zostały zdmuchnięte, a Harry stoi prosto.

- Lou, zrobił ci ciasto - mówi Zayn, przewracając jednym okiem, by przytulić Harry'ego i pocałować jego policzek.

- Wszyscy zrobiliśmy - mówi Louis, kiedy wraca do lady, by je odstawić.

- Nie, to wszystko ty - mówi Niall, zamieniając się miejscem z Zaynem, by ciasno przytulić Harry'ego.

Louis decyduje się nie odpowiadać, kiedy Harry patrzy na niego przez ramię Nialla. Próbuję się nie uśmiechać na zaciekawione spojrzenie Harry'ego, ale mu nie wychodzi. Zakrywa swoje usta dłonią, gdy wzrusza ramionami.

- Czy jemy ciasto przed kolacją? - Pyta Harry, kiedy Niall go puszcza. - To urodzinowe marzenie.

- Może tak być - mówi Zayn, biorąc talerze z szafki, kiedy Niall wyjmuje nóż i widelce. - Tak długo jak jesteśmy świadomi tego, że zdolności kulinarne Louisa mogą nas zabić.

- Wątpię w to - mówi Harry, nawet kiedy się śmieje, mrugając do Louisa.

Louis wykorzystuje chwilę, by dłużej się przyjrzeć Harry'emu, ma prążkowy płaszcz, czarne spodnie i czarną koszulkę. Wygląda trochę jak czarownica, ale Louisowi się to podoba.

Jedzą swoje ciasto, kiedy stoją w kuchni, a Louis jest raczej zadowolony z tego, że smakuje lepiej niż wygląda. Słuchają narzekań Harry'ego na swój dzień, który dzieli się z nim detalami, rozmawiał na facetime z mamą i siostrą, jadł lunch z kilkoma pracownikami, cała ekipa instalacyjna śpiewała mu 'Sto lat' i przynieśli babeczki, kiedy kończą jeść, wkładają resztę ciasta do lodówki, nim są gotowi do wyjścia.

- Po prostu pójdźmy do Panno - mówi Zayn, kiedy wychodzą na korytarz. - Jest dość blisko.

- Dla mnie w porządku - mówi Harry, wkładając dłonie do kieszeni. - Marzyłem o ich lamb ragu cały dzień, gdyby ktoś chciał wiedzieć.

Zayn śmieje się. - Mówiłem dzisiaj rano Niallowi, że już czuję smak chleba czosnkowego.

- Cóż, dzięki Bogu, ktoś miał wystarczający punkt widzenia, by zrobić rezerwację w zeszłym miesiącu - mówi Louis z uśmiechem, kiedy wszyscy przewracają oczami.

Zadzwonił tam krótko po Nowym Roku, pamiętając jak nie mogli się tam dostać w zeszłego urodziny Harry'ego oraz o tym jaką obsesję miał brunet na punkcie tego miejsca. W tym czasie zrobił to po prostu jako przyjaciel, nim nawet zasugerowali spotykanie się, ale teraz podczas eksperymentu, wydaje się to słodsze.

Naturalnie się rozdzielają, kiedy idą chodnikiem, Niall i Zayn są delikatnie na przodzie, dłonie wiszą luźno pomiędzy nimi. Niebo jest niebieskie i nie jest jeszcze ciemno, szept zaczynającej się wiosny.

- Coś jeszcze się dzisiaj działo? - Pyta Louis Harry'ego. - Więcej urodzinowych niespodzianek?

- Dostałem dziwną paczkę od portiera, kiedy wszedłem na chwilę do domu po pracy - mówi Harry, utrzymując swój głos niskim, ale nie wystarczająco, by Niall i Zayn byli podejrzliwi.

- Tak? - Pyta Louis, jego usta już się zaciskają. - Co w niej było?

- Dwa bilety na sobotni koncert Fleetwood Mac.

Louis jęczy lekko. - Nie.

Harry przygryza wargę, kiedy patrzy na niego. - Nie wierzę, że to zrobiłeś.

- Niczego nie zrobiłem - mówi Louis. - Ktoś inny w agencji zrobił logo w ramach przysługi, więc dostaliśmy bilety.

Harry unosi brwi. - Ktoś inny zrobił logo? Więc jakim cudem ty zdobyłeś dwa bilety?

Louis przeczyszcza gardło i odwraca wzrok. - Trochę przekupstwa, trzy przypadki ciągnięcia starszeństwa oraz jedna zgoda na zaopiekowanie się kogoś dzieckiem z jeszcze nie ustaloną datą.

Harry śmieje się, uśmiech przejmuje jego twarz, a jego oczy się świecą. - Myślę, że to dużo.

- Wiesz, że haczyk jest w tym, że musisz mnie zabrać ze sobą, prawda?

Harry przewraca oczami. - Oczywiście, że tak. Chociaż to nie haczyk wiesz.

- To dobrze.

Harry uśmiecha się. - Otworzyłem list w windzie i normalnie krzyknąłem. Dzięki Bogu byłem sam.

Louis próbuje to sobie wyobrazić, kiedy wybucha śmiechem w rękaw swojego płaszcza. - Myślisz, że dadzą mi filmik z kamer ochrony?

- Nie - mówi Harry, delikatnie uderzając Louisa w ramię.

Jego dłoń wędruję w dół, by spotkać tą Louisa, ich palce na chwilę się łączą, nim puszczają się jak w choreografii jakiegoś tańca. Louis widzi jak Harry uśmiecha się do ziemi i nic nie może na to poradzić, ale coś się przewraca w jego żołądku na ten widok, jakby szczęśliwy Harry był jego osobistym osiągnięciem.

~*~

Dostają miejsce w odosobnionym stoliku na tyłach Panno's z małą karteczką: Rezerwacja na pana Tomlinsona i towarzyszy. Harry robi temu zdjęcie, kiedy Zayn próbuje się dowiedzieć co dokładnie powiedział Louis, by zdobyć rezerwację.

- Nic nie powiedziałem - mówi Louis, kiedy siadają. - Patrzysz na mnie jakbym kłamał, ale obiecuję ci, że tak nie jest.

- Może to twój głos - mówi Harry, przejeżdżając palcem po karcie z winami. - To po prostu brzmi jakbyś nazwał przyjaciół towarzyszami.

Niall kręci głową. - Nie, to bardziej głos H. Za pierwszym razem, gdy Zayn mnie tobie przedstawił, nawet ja uznałem, że brzmisz onieśmielająco.

- Co? Mój głos? - Harry patrzy w górę, kiedy wszyscy się śmieją. - O co tu chodzi.

- Powiedział tak - mówi Zayn, kiwając głową. - Musiałem mu powiedzieć, że jesteś moim najmilszym przyjacielem. Lou za to przeciwnie. - Przewraca oczami, a Louis kopie go w goleń pod stołem.

- O co chodzi z moim głosem? - Pyta ponownie Harry, rozglądając się.

- Jest po prostu niski - mówi Niall. - A ty mówisz tak wolno i metodycznie. Nie wiem, naprawdę. To dobry głos.

Harry wygląda na całkowicie zakłopotanego, kiedy patrzy na Louisa. - Czy mój głos cię onieśmiela?

Louis unosi brwi, aby wyrazić 'tak jakby'. - Kiedy pierwszy raz go usłyszałem, uznałem go za seksowny - mówi. Uśmiecha się, kiedy Harry wygląda na zaskoczonego. - Jestem szczery.

- Jest seksowny - zgadza się Zayn. - Zdecydowanie taki niski i metodyczny. Nie można znaleźć słowa, by go opisać.

- A oprócz seksownego? - Pyta Harry, kiedy kelner podchodzi do ich stolika. - Zdecydowanie wprawiliście mnie teraz w kompleksy.

- Dobry wieczór - mówi kelner, jak następne tchnienie w rozmowie. - Czy wiedzą już panowie co chcą do picia?

Louis uśmiecha się i kiwa głowa w kierunku Harry'ego. - Urodzinowy chłopak powinien wybrać.

Harry posyła mu spojrzenie, które Louis ignoruje. Wszyscy doskonale wiedzą jakie wino zamówią, ale są rozbawieni tym jak Harry próbuje ujarzmić swój głos podczas zamawiania. To sprawia, że wszyscy są w histerii, kiedy kelner odchodzi.

Kolacja od tej pory jest bezużyteczna, Harry zamawia swoje lamb ragu, Zayn chleb czosnkowy i wszyscy kończą 3 butelki wina w ciągu 90 minut, pozostawiając ich usta i zęby fioletowymi.

To interesujące myśli Louis, jak on i Harry się zbliżyli do siebie w ciągu ostatnich kilku tygodni, rozmawiając z terapeutą i odkrywając swoją wrażliwość. Alkohol dodany do ich podwyższonego poziomu znajomości, ukazał się w interesujący sposób. Louis bez pytania bierze kawałek dania Harry'ego, Harry oczywiście patrzy na niego, kiedy mówi, ich krzesła się przybliżają, gdy odciągają się od grupowej rozmowy. To nie jest zauważalnie inne od innych nocy, oprócz tego, że oczywiście Zayn to zauważa.

- Myślę, że wszyscy musimy porozmawiać - mówi Zayn, kiedy piją czwartą butelkę wina, ich talerze są już czyste. Jego głos jest lekki, trochę pijany, ale Louis i tak się napina, odwracając wzrok od rumieńca na twarzy Harry'ego.

Niall patrzy na Zayna, a potem na Louisa. - O czym?

- Czy coś się stało? - Pyta Harry, pochylając się do przodu.

- Myślę, że wiem, w którą stronę to zmierza - mówi Louis, opierając się o krzesło.

- W jaką? - Pyta go prosto Harry, ciekawy.

Louis nie może nawet odpowiedzieć, nim Zayn podnosi kieliszek swojego wina i pochyla się na swoim krześle z melodramatycznym westchnieniem, które sprawia, że Louis przewraca oczami.

- Wiem co robicie - mówi Zayn, wzruszając ramionami. - Wiem, że się spotykacie.

Nagle w jednym czasie Harry się krztusi, Niall tryska winem z swojego nosa, a Louis krzyżuje swoje nogi z kolejnym przewróceniem oczami. - Co sprawia, że tak twierdzisz? - Pyta Louis, zerkając na Harry'ego, aby upewnić się, że złapał oddech.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Mówi Niall, patrząc głównie na Zayna, zamiast na Louisa czy Harry'ego. Harry zostaje cicho, delikatnie drgając ustami.

- W zeszłym miesiącu powiedziałeś, że Harry cię gdzieś zaprosił, jak byliśmy na lunchu - mówi Zayn, jakby wykładał kawę na ławę. - Obydwoje próbowaliście udawać, że nie słyszeliśmy co powiedziałeś, ale oczywiście pan Głośneusta - wskazuje głową na Louisa. - Sam to przyznał.

- Louis powiedział nie - mówi Harry, drapiąc swoją szczękę. - Powiedział mi nie. - Louis prawie się śmieje, kiedy Harry nadal zaprzecza. Przynajmniej Louis wie, kiedy się podłożył.

- Jasne - mówi Zayn. - Ale w pewnym momencie musiał powiedzieć tak.

- Skąd to wiesz? - Pyta Niall nim Louis może.

- Mam oczy - mówi Zayn, wzruszając ramionami. - Lunch był dziwny, ale po tym jak obydwoje nie mogliście się spotkać w tych samych dniach albo w tym samym czasie, noc, kiedy spotkaliśmy się w Ace i obydwoje byliście dziwni, razem wyszliście szybciej z obiadu - wzrusza ramionami. - A potem dzisiaj, przyszedłem do domu i zobaczyłem Louisa Tomlinsona pieczącego tort w mojej kuchni jak pieprzona Betty Crocker.

Niall jęczy, Harry boleśnie zastyga, a Louis nie może ugryźć się w język, kiedy chichocze, a potem śmieje się na całego, jego wino kołysze się w kieliszku. Trzy pary oczu lądują na nim, kiedy próbuje się zatrzymać, ale jest coś całkowicie wesołego w sposobie w jakim Zayn do tego doszedł, co nie pomaga. - Musisz być naprawdę, naprawdę dobry w Clue. - Louis w końcu się ogarnia, śmiech wciąż wypływa spod jego ust. Zayn krzyżuje usta, nim unosi swój kieliszek wina w toaście i bierze łyk.

- Czekajcie chwilę, więc naprawdę się spotykacie? - Niall patrzy pomiędzy nimi ze zwężonymi oczami.

Louis od razu trzeźwieje, kiedy staje przed nim chwila prawdy. Harry patrzy na niego i zaciskają oczy, cicho próbując zdać sobie sprawę z tego co teraz zrobić. Louis przebiega językiem po swoich zębach, a potem staje twarzą z przyjaciółmi. - Dajemy temu szansę - mówi. - Tylko przez czterdzieści dni.

- Przez czterdzieści dni? - Zayn od razu w to wątpi, jego troska jest automatyczna.

- Czterdzieści dni - potwierdza Louis. Nie ma teraz krążenia wokół prawdy, nawet jeśli są trochę pijani na kolacji urodzinowej Harry'ego.

- A potem co się stanie? - Głos Zayna jest spokojny, ale jego wzrok jest bardziej intensywny.

- Zobaczymy - mówi Harry, najprawdopodobniej przegapiając to jak brwi Zayna się uniosły na jego słowa.

- To jest kurewsko fantastyczne - przerywa im Niall, kiedy Louis i Zayn mają cichy pojedynek na spojrzenia. - Gratulacje.

- Po prostu próbujemy - mówi cicho Harry, chociaż Louis słyszy jego uśmiech.

- Kochanie, powinniśmy robić podwójne randki - mówi Niall do Zayna, co jest jedyną rzeczą, która odciąga jego laserowy wzrok od Louisa. Zayn odwraca swój uśmiech do Nialla, chociaż kąciki są zaciśnięte.

Z jego strony Louis prawie wyskakuje ze skóry, kiedy czuje dłoń na swoim kolanie, nim zdaje sobie sprawę z tego, że to Harry. Reakcja jest wystarczająca, by brunet szybko się odsunął. - Przepraszam - mówi, a jego policzki robią się czerwone.

- Po prostu mnie zaskoczyłeś - mówi Louis, od razu czując się winnym. Bierze głęboki wdech i szepcze, by zapytać. - Wszystko dobrze?

- Tak - mówi Harry. - Byłoby lepiej, gdyby dwójka moich najlepszych przyjaciół, z jednym, który jest prawie moim partnerem nie próbowali się zabić w moje urodziny.

Louis śmieje się, kiedy bierze łyk wina. - Prawie partner. Przepraszam. Zajmę się tym. - Mruga do Harry'ego, a potem odwraca się do stołu, by ogłosić, że bar woła ich imiona, więc powinni się zwijąć. Od razu może wyczuć, że Harry poczuł ulgę.

Zayn musiał wybrać porzucenie tematu dla dobra Harry'ego, ponieważ bierze duży łyk wina i je przełyka. - Jasne, upijmy H - mówi, mrugając kiwając na kelnera, aby zapłacić.

- Uch, H musi jutro iść do pracy - mówi Harry, chociaż jego sentyment opada na głuche uszy. Głuche oprócz Louisa, który posyła mu uspokajające spojrzenie, coś jak obietnica, że uda mu się jutro popracować.

Jak zawsze sprzeczają się kto ma zapłacić, skupia się to głównie na Harrym, który nalega, że to on powinien zapłacić za czwórkę, a pozostała trójka całkowicie go ignoruje. Potem są na zewnątrz i wzywają Ubera oraz kierują się do Waltz z fioletowymi zębami w ogóle.

Harry kończy na środku, między Zaynem po jednym boku i Louisem po drugim, Niall siada z przodu. Louis nie myśli o tym, kiedy łapie dłoń Harry'ego w swoją własną i kładzie je na swoim podołku, łącząc ich palce. Już powiedzieli Niallowi i Zaynowi prawdę, nie wiem czy jest jakikolwiek urok w trzymaniu dłoni Harry'ego w ciemnym samochodzie, większy niż przypomnienie, że wciąż są w tym razem.

~*~

Trzeba przyznać, że dobrze im wychodzi upijanie Harry'ego. Zaczyna się od kilku rund shotów przy barze, a potem słowa rozpraszają się szybko po przyjaznym tłumie i nagle dochodzą do urodzinowych drinków. Louis, Niall i Zayn starają się koniecznie przechwytywać drinki, kończąc kilka przed Harrym, ale jakoś około północy Harry ma zaróżowione policzki i niedorzeczny uśmiech, kiedy wspina się na zrobioną scenę do karaoke z dziewczyną, która świętuje swoje dwudzieste pierwsze urodziny.

- Nie miałem pojęcia, że to bar karaoke - mówi Niall, biorąc ich kurtki z krzeseł, nim podchodzą do sceny.

- Bo nie jest - mówi Louis, kiedy Zayn śmieje się do drinka. - Ale Harry zamierza to zrobić.

Harry i jego nowa przyjaciółka śpiewają 'One Last Time' Ariany Grande oraz porywającą wersję 'September' Earth Wind and Fire, nim przyjaciółka dziewczyny przychodzi ją ogarnąć, a Louis decyduje, że Harry również powinien zejść.

- Jestem zmęczony - ogłasza Harry, kiedy schodzi ze sceny, z jednym ramieniem wokół barków Louisa. - Clarice idzie do innego baru, ale ja muszę iść do łóżka. Zdecydowanie nie mam już dwudziestu jeden lat.

- Czy Clarice to ta dziewczyna? - Pyta Zayn, już wyciągając swoją kartę, by zapłacić za ich stolik. Na szczęście oczy Harry'ego za bardzo się zamykają, by z tym walczył.

Harry kiwa głową. - Co za śliczne imię.

Niall wzrusza ramionami i mówi. - Jest w porządku - tak jakby jego opinia była potrzebna pijackiej gadce Harry'ego.

- Chłopie jesteś legendą! - Louis patrzy na krzyczącego chłopaka, który kupił wcześniej Harry'emu dwa drinki, a teraz jest tuż obok nich. Harry uśmiecha się do niego, a Louis przewraca oczami. - Mogę dostać jego numer?

- Nie. - Niall i Louis automatycznie odpowiadają, odpychajc Harry'ego, kiedy facet jest zabierany przez swoich własnych przyjaciół.

- Trzy, dwa, osiem, pięć - woła Harry przez ramię, póki Louis nie zasłania mu ust dłonią, by to zagłuszyć.

- To twój numer telefonu? - Pyta niedowierzająco.

Harry śmieje się i ślini dłoń Louisa w tym procesie. - Mój kod do zamka w liceum.

Louis zamyka oczy, kiedy próbuje się nie śmiać, wiedząc że wtedy nie będzie w stanie wspierać wagi Harry'ego. Harry uśmiecha się, gdy się prostuje, zakładając swoją kurtkę, nawet jeśli jego oczy nie podążają za jego ruchami.

- Dasz radę zaprowadzić go do domu? - Pyta Niall, kiedy idą przed bar. Harry macha do wszystkich, kiedy wychodzą, jakby byli jego drogimi przyjaciółmi, a każdy mu odmachuje.

- Możemy pomóc - mówi Zayn, chwytając nadgarstek Harry'ego i przyciągając go, kiedy zaczyna się dosiadać do stolika z wieczorem panieńskim.

- Nie, damy radę - mówi Louis, trzymając otwarte drzwi.

- Damy radę - powtarza Harry, wkładając dłonie do kieszeni i obscenicznie cmokając ustami.

- To dla was nie po drodze - mówi Louis. - Trzeźwy Harry byłby bardzo smutny, gdybyście przeszli całą drogę tylko po to, aby zaprowadzić go do łóżka.

- Nietrzeźwy Harry się zgadza - mówi brunet ponownie z jednym ramieniem na barkach Louisa, wielki uśmiech jest na jego twarzy.

- Nietrzeźwy? - Niall marszczy nos. - Jesteś zalany, kochanie.

- Jesteś zalany, kochanie - przedrzeźnia go Harry, dźgając Nialla w pierś.

- W porządku - mówi Louis. - Chodźmy.

Niall i Zayn przytulają Harry'ego i mówią mu, że go kochają, kiedy Louis idzie po taksówkę. - Napisz mi jak będziecie w domu - mówi Zayn, kiedy Harry otwiera tylne drzwi samochodu i wsiada do środka.

- Zrobię to - mówi Louis.

- Chodź, prawie partnerze - woła Harry z wewnątrz, widocznie rozbawiony wcześniej użytym przezwiskiem. - Zabierz mnie do domu.

- Wołają mnie - mówi Louis, śmiejąc się. Przytula najpierw Nialla, a potem Zayna.

Zayn trzyma swoje ramię w górze, kiedy się odsuwa i patrzy mu prosto w oczy. - Wiesz, że mi się to nie podoba, tak?

Louis uśmiecha się. - Wyraziłeś się dość jasno.

Zayn poważnie kiwa głową. - Proszę, bądź ostrożny. Z sobą i z nim.

- Wiem - mówi Louis. - Wiem.

W tym czasie wsiada do samochodu i zamyka drzwi, a Harry patrzy na niego z uduchowieniem, ale śpiącymi oczami. Louis podaje kierowcy adres Harry'ego pomimo tego jak łatwo byłoby ich zawieść pod jego adres i kazać Harry'emu spać na kanapie. Nie chce konfrontować tego co robią z tym co zazwyczaj by zrobili: ich przyjaźni z ich prawie związkiem.

- Chodź tutaj - mówi Louis, kiedy taksówka rusza, poruszając swoją ręką i przyciągając Harry'ego za ramiona.

Harry z łatwością opada, jego głowa spoczywa na ramieniu Louisa, jego twarz jest niebezpiecznie blisko jego szyi. Po prostu tam leży, ciężko oddychając, jego rzęsy poruszają się przy skórze Louisa, próbuje nie spać. Louis próbuje tylko dalej oddychać, aby zaprowadzić go do domu i ignorować to jak podoba mu się ta waga Harry'ego.

PIĄTEK ~ Dzień 17

- Potrzebuję jeszcze minuty - mówi Louis, wciąż zerkając na tylne siedzenie.

- Dobrze - mówi kierowca. - Mój licznik wciąż działa.

- Racja. - Louis przebiega dłońmi po swoich jeansach i patrzy przez okno na jasną ulicę. Musi wyjść z samochodu. Terapia ma się zacząć za kilka minut, a on już widział jak Harry przechodził obok jego zaparkowanej taksówki i wszedł do budynku, mając na sobie za duże okulary i groźne spojrzenie. Z pewnością ma kaca, musi rozważać swój stan z ostatniej nocy.

Louis pociera swoimi dłońmi o siebie, wpatrując się w swój podołek. Ostatnia noc. Jego żołądek jest wrażliwy na tą myśl a jego kac już zelżał, więc to nie to. To co się stało po piciu, co się stało, kiedy dotarli do mieszkania Harry'ego, kiedy zostali na nogach przez kolejną godzinę pijąc wodę, aż Louis nie poczuł się lepiej zostawiając Harry'ego samego.

Wstali z kanapy, Harry w piżamach i za dużej koszulce, Louis w tych samych ubraniach, w których wyszedł. Pamięta dziwne rzeczy z następnych chwil: ciche stopy Harry'ego dzięki jego miękkim skarpetkom, dźwięk deszczu za oknem, puste szklanki na stoliku nocnym. Chciałby odciąć swoją pamięć, gdzie wszystko, by stało się ciemnością.

Jednak widzi to tak wyraźnie: stali w otwartym progu, życząc sobie dobrej nocy, a potem Louis wyszeptał - Wszystkiego najlepszego, H. - A Harry uśmiechnął się, zatrzymał i pochylił, aby go pocałować. Louis nagle odwrócił swoją głowę co sprawiło, że wargi Harry'ego spotkały się z jego policzkiem.

Louis bierze krótki wdech, kiedy odtwarza ten moment, jakby nie robił tego przez cały dzień. Najszybsza chwila tamtej nocy, ale wciąż może to wszystko zobaczyć: to jak policzki Harry'ego różowieją, a on sam kaszle delikatnie, kiedy rozdzielają. - Dobranoc - powiedział Harry, a Louis pospieszył do korytarza, mamroczą. - Pa - nim wskoczył do windy.

A teraz to: Pięć minut do terapii dla par z jego najlepszym przyjacielem po tym jak ten prawie go pocałował, a on zaraz dostanie załamania nerwowego na tylnym siedzeniu taksówki.

- Mogą dać ci radę?

Louis patrzy na kierowcę i śmieje się delikatnie. - Pewnie.

- Czegokolwiek unikasz w tym budynku i tak cię to dopadnie. Lepiej stawić temu czoła.

Louis kiwa głową, jakby to była wielka mądrość i tak jest. Po prostu nie wie co to wszystko oznacza, ich prawie pocałunek, czy Harry to pamięta, czy miał to na myśli i dlaczego Louis się odwrócił. - Racja - mówi, chwytając klamkę. - Dzięki.

Trzyma swoją głowę wysoko, kiedy idzie do znajomego gabinetu, próbując uregulować swój oddech, by nie mieć ataku paniki, kiedy Harry zobaczy jego twarz.

Niestety ledwo ma szansę, ponieważ Harry stoi wewnątrz lobby, wciąż ma na sobie okulary, jego usta zwisają. - Mam takiego kaca, że mógłbym umrzeć - mówi płaskim głosem.

- Tobie również cześć - mówi Louis, studiując jego twarz, aby ujrzeć jakiś znak o czym myśli.

- Przejdźmy przez to - mówi, odwracając się i kierując w stronę gabinetu Julii.

- Dobrze, marudo - mówi Louis, prawie uzyskując uśmiech. To zmniejsza trochę napięcie w jego klatce piersiowej, może Harry nie pamięta tej chwili, może to naprawdę niczym nie było.

Julia jest raczej szczęśliwa, widząc że wchodzą razem, chociaż przygląda się dobrze okularom przeciwsłonecznym Harry'ego, póki ten ich nie ściąga, aby trzymały jego włosy. Jego oczy są opuchnięte i lekko czerwone, jego skóra jest blada w miejscach, gdzie zazwyczaj jest różowa.

- Wczoraj były moje urodziny - mówi Julii, która życzy mu obowiązkowo szczęśliwego dnia. - Ale moje ciało nie regeneruje się tak jak wtedy, gdy miałem dwadzieścia lat - dodaje.

Julia uprzejmie kiwa głową. - Na szczęście dzisiejsza sesją jest tą z łatwiejszych. Obydwoje powinniście bezpiecznie przez nią przejść.

- Cóż, zobaczymy - mówi Louis, zerkając na Harry'ego. Wymieniają uśmiech i przez chwilę pamięta jak to jest być w jednej drużynie. Trochę więcej napięcie z niego uchodzi.

- Zacznijmy od czegoś zabawnego - mówi Julia. - Harry powiedz mi co lubisz w Louisie.

- Co? - Harry pociera swoje oczy. - Co w nim?

- Ty mi powiedz - mówi, uśmiechając się, kiedy wraca na swoje krzesło.

- Lubię - zatrzymuje się, Louis myśli, że pewnie ma problem z wymyśleniem czegoś, a potem to jest jak wystrzał z armaty. - Lubię jego poczucie humoru i to jak rozumiemy się ze sobą tylko za pomocą spojrzenia. Lubię to jak ciężko pracuje i jak jest tym zafascynowany. Lubię jego szczerość i jego rażące pytania. Lubię jego śmiech i sposób w jaki drażni się z ludźmi bez ranienia ich. Lubię to jak pije czarną kawę i zrobiłby wszystko dla swojej rodziny. Lubię jego lojalność względem przyjaciół.

- To pewnie wystarczy - przerywa Louis, nie będąc w stanie zmniejszyć poziomu zażenowania w swoim żołądku. To raczej ciężkie, myśli, słuchać dobrych rzeczy o sobie samym, kiedy on może wymyślić jakieś pięć.

- Nie lubisz słuchać jak Harry o tobie mówi?

Louis uśmiecha się. - Jestem trochę narcystyczny, ale to trochę innej, kiedy zaczynasz słuchać o sobie rzeczy, o których nie myślałeś, że ktoś może je lubić. Jak to jak piję kawę - mówi, przekrzywiając swoją głowę w stronę Harry'ego, zarabiając od niego kolejny uśmiech.

Julia kiwa głową. - Słyszenie takich rzeczy o sobie może być intensywne. Szczególnie, gdy nie widzisz ich w sobie samym. Wymienisz kilka rzeczy, które lubisz w Harrym?

Louis kiwa głową, a potem się zatrzymuje tak samo jak Harry. Nie jest pewien czy to z tego samego powodu, ale jest przytłoczony ogromem zadania wyjaśnienia tego dlaczego lubi Harry'ego. Nagle lista robi się zbyt długa i nie jest pewien odpowiednich słów.

- To ciężkie, prawda? - Pyta Harry, czytając w jego myślach. - Naprostowanie swoich myśli.

- Tak - mówi Louis, śmiejąc się. - Mam na myśli, że nie myślisz, że mam problem z wymyśleniem rzeczy, mam ich zbyt wiele.

- Podaj nam te z wierzchu swojej głowy - mówi Julia, nigdy nie jest niecierpliwa, ale zależy jej na tym, by wszystko szło.

- Racja. - Louis kiwa głową i liże swoją wargę. - Lubię śmiech Harry'ego, sposób w jaki eksploduje. Lubię to jak ciężko pracuje i to jak naprowadza wszystko na właściwe tory zarówno profesjonalnie jak i personalnie. - Louis patrzy na Harry'ego i widzi, że ten mocno wpatruje się w ziemię. Wyobraża sobie, że wyglądał podobnie, kiedy Harry mówił.

- Lubię jak opowiada złe kawały i nosi kolorowe skarpetki. Lubię jego pełną kolekcję kwiatowych spodni i koszulek i jak słucha swoją całą twarzą. Lubię jak mnie słucha, nawet, kiedy mamroczę. Nawet jeśli pieprzę głupoty.

Dzielą uśmiech i chociaż Louis wie, że może iść dalej, Julia kończy ćwiczenie z cichym. - Dobrze.

- Lubię jak pary to robią - mówi. - To przypomina, że partner jest w stanie zobaczyć w tobie dobre rzeczy, nawet jeśli ty nie widzisz ich w sobie samym. To ważne, aby przypominać sobie co lubicie, by trzymać te myśli, szczególnie gdy krzyżują się z tym czego w sobie nie lubicie. To - mówi z uśmiechem, kiedy się spinają - pasuje bardziej do innej sesji, nie dla tak świeżego związku.

Louis relaksuje się, wypuszczając powietrze ze swoich płuc, kiedy słyszy że Harry robi to samo. - Jak idą rzeczy z fizyczną bliskością? - Pyta Julia i właśnie wtedy obydwoje zasysają powietrze.

- Niczego nie zrobiliśmy - mówi Harry, nim Louis cokolwiek może.

Julia powoli kiwa głową. - A chcieliście tego? Było pragnienie?

Louis od razu myśli o grze Knicksów i o nocy w spa i o nocy po tym jak wyszli z obiadu u Nialla i Zayna. Przez wszystkie trzy noce rozważał co się stanie jako następne, niepewny co to może zawierać. - Tak sądzę - mówi, zbiegając się z Harry'ego. - Tak.

- Myślę, że niesamowicie się zbliżyliśmy emocjonalnie - mówi Louis w wyjaśnieniu i jako wymówkę od odwrócenie swojego policzka ostatniej nocy. Nawet nie wie czy Harry to pamięta, ale czuje, że musi się bronić. - Jesteśmy ze sobą bardziej otwarci na nasze uczucia i myślę, że to umocniło naszą więź.

- Ale jesteśmy bardzo wycofani, jeśli chodzi o rozmawianie o fizycznej intymności - mówi Harry, zerkając na Louisa, ale mówiąc do Julii. - Rozmawialiśmy jedynie o tym czy powinniśmy się pocałować i jak to się stanie.

- To dobrze - mówi Julia. - Otwarty dialog jest dobry. Czego się boicie w fizycznej intymności?

- Zagrożenia naszej przyjaźni - mówi Harry, kładąc dłonie na kolanach. - Ciężko jest wrócić, jeśli pójdzie się za daleko.

Julia kiwa głową. - Zgoda, ryzykujecie całą waszą przyjaźń, robiąc to. Nie powiedziałabym żeby seks zwiększał to ryzyko. - To trochę jak wyrzucenia na nich kubła zimnej wody, Louis mruga szybko, próbując pozostać opanowanym. - Boicie się, że zranicie siebie nawzajem? Będziecie od siebie zbyt wiele fizycznie oczekiwać? Że okaże się, że nie ma między wami takiej chemii?

Obydwoje są przez chwilę cicho, nim Louis przemawia. - Obecnie, najbardziej boję się o to, że go zranię - mówi Louis, jakby Harry nie siedział obok niego. - Boję się, że zranię również siebie. Seks podwyższa wiele emocji.

- To zawsze jest ryzykowne, prawda? - Harry patrzy w tym czasie prosto na Louisa, ignorując Julię. - Możesz spieprzyć związek w każdej chwili bez względu na to czy z kimś śpisz czy nie. Czy go pocałujesz czy nie. Nie możesz wybrać jak chronić ludzi.

- To trochę inne - mówi Louis, wzruszając ramionami. Wspomnienie przez Harry'ego pocałunku może oznaczać, że pamięta więcej, niż powiedział. - To wydaje się być dla nas poważną decyzją do podjęcia. Dobra?

Harry trzepocze swoimi rzęsami, kiedy mruga, prawie jakby chciał przewrócić oczami, a potem patrzy znowu na Julię z pokerową twarzą. Coś kolczastego osiada w żołądku Louis, coś jakby powiedział za dużo.

Po ich sesji, Harry wychodzi raczej szybko tłumacząc się bólem głowy, kiedy zakłada z powrotem swoje okulary. Louis pozwala mu iść bez kłótni, czując się wystarczająco wyczerpanym emocjonalnie po sesji. Nie może uwierzyć, że mieli całą rozmowę o fizycznej intymności, a ignorowali fakt, że prawie się pocałował. Nie może uwierzyć, że jego mózg wciąż odtwarza ten prawie pocałunek, kiedy Harry może go nawet nie pamiętać. Po raz pierwszy w ciągu ostatnich kilku dni nie może uwierzyć, że naprawdę to robi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro