◾Rozdział VI◾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze! - miauknął Niezapominajek. Słonecznikowa Łąka nie odpowiedziała. Nie sądziła, by wydarzyło się w jej życiu coś takiego, by wybaczyła sobie to, że pozwoliła się oddać w łapy Dwunożnych. To, że została wsadzona do Potwora i wywieziona do jakiegoś białego legowiska, gdzie był kolejny Dwunożny odziany tym samym kolorem...

Wzdrygnęła się. Czy to było ważne? Co było to się nie odstanie, a w gruncie rzeczy nic jej się takiego nie stało. Szkoda tylko, że zapamięta te widoki i smak dziwnego czegoś, co podał jej Biały Dwunożny, do końca życia.

Gdy Dwunożny wypuścił kocicę na zewnątrz, ta niezwłocznie od niego odbiegła. Nie miała najmniejszego zamiaru już kiedykolwiek się do któregoś z nich zbliżyć i nawet, jeśli będzie jeszcze kiedyś na granicy życia i śmierci, nie da namówić się Niezapominajkowi na ponowną pomoc tych stworzeń.

Na całe szczęście po wyjściu z Potwora już po chwili zauważyła kociaka, którego zaczęła trenować jakiś czas temu, w towarzystwie tego domowego Piecucha. Prychnęła że złością i podeszła do nich.

- Słonecznikowa Łąko! Jak było? Już chyba lepiej się czu...

- Niezapominajku, idziemy stąd - ucięła krótko. Ten zmarszczył czoło.

- Ale Słonecznikowa Łąko, przecież...

- Bez dyskusji, albo nigdy nie staniesz się wojownikiem - syknęła.

Neil przyglądał się tej sytuacji bez zrozumienia.

- Chcecie już iść? Ale...

Słonecznikowa Łąka wysunęła pazury i syknęła, a kot domowy cofnął się, chowając za osłupiałym Niezapominajkiem.

- Przecież mój Dwunożny uratował ci życie! Nie powinnaś tak reagować! Powinnaś zostać tu jeszcze przez jakiś czas, zanim...

- Nie obchodzą mnie twoje słowa, piecuchu - warknęła. - Nie wiem co we mnie wstąpiło, gdy zgodziłam się na plan Niezapominajka. Chyba to, że ból był bardzo mocny tak mnie ogłupił. Ale teraz jestem w stanie samodzielnie myśleć i podejmować decyzje, więc, Niezapominajku, wybieraj. Idziesz czy zostajesz?

Kocurek stał w miejscu, dalej oszołomiony reakcją kocicy.

- Wybieraj - powtórzyła Słonecznikowa Łąka przez zęby.

Niezapominajek westchnął i odsunął się od Neila, który patrzył się na niego błagalnymi oczami. Ale czemu? Czy aż tak my zależało, by zostali?

- Niezapominajku, proszę cię... - zaczął błagalnie.

- Nawet nie próbuj mi go tutaj przekabacić na swoją stronę! - syknęła na Neila i odwróciła się w stronę lasu, nie oglądając się za siebie.

- Przykro mi... - miauknął Niezapominajek i podreptał szybko za mentorką. Naprawdę nie rozumiał jej zachowania. - Słonecznikowa Łąko, co w ciebie wstąpiło? - krzyknął, gdy już się trochę oddalili.

Wojowniczka zatrzymała się.

- Nigdy nie zostaniesz wojownikiem, jeśli będziesz polegał na domowych kotach! Zapamiętaj to, albo sam próbuj tu przetrwać i nie próbuj mnie potem szukać - powiedziała twardo.

Niezapominajek odwrócił się jeszcze raz w stronę, z której przyszli. Na skraju lasu ciągle była widoczna sylwetka Neila, który najwyraźniej wypatrywał ich powrotu. Czy aż tak chciał utrzymać przy sobie ich towarzystwo? Czy może miał ku temu jakiś inny powód?

Niezapominajek postanowił o tym zapomnieć. Wziął sobie do serca słowa Słonecznikowej Łąki, która zachowywała się dość dziwnie. Pomimo wszystko chciał zostać wojownikiem, nawet jeśli brakowało mu do tego reszty klanu. Chciał spełnić swoje kocięce marzenie i nie miał zamiaru z niego rezygnować.

_________________________________

WITAJ, MOJA DŁUGO WYCZEKIWANA KOCHANA WENO, BEZ KTÓREJ NIE POTRAFIŁAM ZABRAĆ SIĘ ZA TEN ROZDZIAŁ!

Innymi słowy przepraszam za tą długą przerwę bez żadnego rozdziału, ale dzisiaj szykuje się na ich mały maraton. Przy odrobinie szczęścia skończę dziś tą nowelę.

Nie sprawdzałam przed publikacją więc mogą pojawić się jakieś błędy czy coś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro