Rozdział osiemnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


...Jasna Gwiazda.

- Lamparcie! Kupo lisiego gnoju! Mysi móżdżku! Kocie o lisim sercu! Wronia karmo! Kocie o kulawym mózgu! Myślisz że jestem głupia!?- przywódczyni wrzasnęła. Skoczyła na Lamparta i z zadziwiającą siłą przycisnęła do ziemi.- Myliłam się wybierając ciebie na tymczasowego przywódcę Klanu Pioruna. Powinnam cię teraz zabić, ale nie w moim obozie. Dołącz do swojego Klanu Cienia, głupcze. Jednak jeśli którykolwiek patrol znajdziecie na moim terenie, pożegnaj się z życiem. Nie odpuszczę ci. Ale to nie temat na teraz. Klanie Pioruna ewakuacja! W zwartej grupie, biegiem do obozu Klanu Rzeki!- krzyknęła. Koty posłusznie ustawiły się. - Rude Ucho, biegnij przodem. Niedługo do ciebie dołączę. A ty Lamparcie, zwiewaj. Jeszcze raz ciebie zobaczę, a obedrę ze skóry.

Szary kocur wybiegł z obozu. Jaśminowa Łapa biegła truchtem za siostrą. Nagle poczuła ciepły oddech Bukowego Ogona.

- Przepraszam. Miałaś rację.- powiedział.

- Przyjmuję przeprosiny. Oskarżałam kogoś, kto chciał uratować...a gdzie biegnie Węglowy Nos?

- Pewnie szukać Wilczej Chmury.- Bukowy Ogon odparł.

- Nie możemy zostawić go samego.

- Choć. Nie zauważą, że nas nie ma.

- Jesteś pewien? Nie wiemy nawet co się dzieje.

- Ale ja wiem. Las płonie. Nie czujesz ostrego zapachu dymu?

- Czuję. - łaciata uczennica rozejrzała się.

- Choć. - Bukowy Ogon pobiegł za bratem. Jaśminowa Łapa biegła tuż za nim. Wreszcie dogonili czarnego wojownika.

- Węglowy Nosie, wszystko w porządku? - zapytała Jaśminowa Łapa.

- Jest z nią Niedźwiedzi Miód. Nie pozwoli jej tak po prostu zginąć. - zapewnił Bukowy Ogon. Jaśminowa Łapa biegła ile sił w łapach. Wreszcie dotarli do Wężowych Skał. Węglowy Nos zaczął szukać swojej partnerki.

- Węglowy Nosie! - rozległ się zmęczony głos. Kocur pobiegł do jaskini skąd dobiegał.

- Wilcza Chmuro! - okrzyk Węglowego Nosa sprawił że pozostałe dwa koty wślizgnęły się do jaskini. Na posłaniu ze mchu leżała Wilcza Chmura karmiąc dwa kociaki.

- To dwie kotki. - Niedźwiedzi Miód odezwał się. Jedna z kotek była złota w rude pręgi. Miała też śliczne zielone oczy. Druga kotka była śnieżnobiała o oczach identycznych jak jej matka.

- Pomyślałam że to złote nazwiemy Bursztynka. - młoda matka wyraziła swoje zdanie.

- A to białe Śnieżka. - jej partner stwierdził.

- Na razie musimy uciekać. Ogień się zbliża. - Niedźwiedzi Miód powiedział.

- Jaśminowa Łapo, weź Bursztynkę, ja wezmę Śnieżkę. - Bukowy Ogon postanowił.

- A ja i Węglowy Nos pomożemy Wilczej Chmurze iść. - Niedźwiedzi Miód zadecydowała. Ruszyli. Szli powoli, bo Jaśminowej Łapie ciążył kociak, a Niedźwiedzi Miód był wyraźnie zmęczony. Szli w kierunku terytorium Klanu Cienia.

- Chcesz wejść na terytorium Klanu Cienia? - zapytała Jaśminowa Łapa Bukowego Ogona.

- Chyba musimy. - brązowy wojownik obejrzał się za siebie. Ogień już lizał trawę za nimi. Doszli do Drogi Grzmotu. Bukowy Ogon szybko przeniósł Śnieżkę, potem odebrał Jaśminowej Łapie Bursztynkę i zrobił z nią to samo. Jaśminowa Łapa przebiegła przez Drogę Grzmotu najszybciej jak jej na to łapy pozwalały. Za nią Węglowy Nos i Niedźwiedzi Miód pomagali zmęczonej Wilczej Chmurze przejść tą samą drogę. Nagla zza zakrętu wyskoczył potwór! Pędził prosto na koty przemierzające drogę.

- Nie zdążymy! - wykrzyknął Węglowy Nos. Bukowy Ogon bez zastanowienia doskoczył do trzech kotów.

- Biegnijcie. - sam chwycił za kark młodszą kotkę. Potwór jechał prosto na nich. Smród gryzł już nie tylko w nozdrza, ale i w oczy. Jaśminowa Łapa zamknęła je. Usłyszała krzyk i odgłos nadjeżdżającego potwora. Uczennica delikatnie uchylił oczy. Bukowy Ogon dociągnął szarą kotkę na drugą stronę Drogi Grzmotu.

- Bukowy Ogonie! Ogon ci krwawi! - Jaśminowa Łapa krzyknęła. Wojownik spojrzał na końcówkę swojego ogona. Rzeczywiście, po brązowym futrze wojownika spływała strużka krwi. 



I jak? Wiem. Skończyłam w bardzo irytującym momencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro