Rozdział dwudziesty szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Cześć! Dziś pierwszy lutego, a więc jutro powiem jakie okładki wygrały. N szczęście nie mam ich jakoś BARDZO dużo, więc miałam nieco prostszy wybór. W weekend też pisałam, więc prócz tego rozdziału mam gotowe jeszcze jeden. I od razu mówię, że mniej więcej niedługo (w sensie czasowo) kończy się drugi tom wojowników i zaczyna trzeci!!!! Nie będę już jednak przedłużać i zapraszam do czytania.



Następnego dnia Rozżarzony Blask była zmarznięta i sztywna. Jej futro było lekko oszronione i odetchnęła z ulgą gdy Lwie Serce zwolnił ją i Prędkiego Wiatra z warty. Kotka zwinęła się w kłębek na posłaniu obok przyjaciela z legowiska. Kiedy się obudziła, słońce było prawie w na środku nieba. Obłocznej Łapy nie było w obozie, pewnie Zakurzone Serce zabrał go na poznanie terytorium. Prędki Wiatr poszedł do niej.

- Cześć! Długo spałaś. - stwierdził.

- Och, nie! To ty spałeś krótko. - Rozżarzony Blask ziewnęła.

- Choć, może dołączymy do patrolu łowieckiego. - Prędki Wiatr zaprowadził kotkę do Lwiego Serca. Ten przydzielił ich do patrolu Ognistej Gwiazdy.

- Dużo robisz obowiązków wojownika. - stwierdził Biała Burza ze śmiechem.

- Inaczej umarłabym z nudów. - Ognista Gwiazda stwierdziła i poprowadziła patrol. Poszli w kierunku Wężowych Skał, ale ich celem był Wielki Jawor. Polowali przez chwilę, ale zwierzyny było nie wiele. Nocny przymrozek sprawił, że wszystkie mniejsze zwierzaki pochowały się w legowiskach. Nagle usłyszeli trzask łamanej gałązki. Zza drzewa wybiegł Zakurzone Serce.

- Obłoczna Łapa! On gdzieś uciekł! - zawołał głośno.

- Gdzie! Kiedy! Wpadł pod potwór? Może pobiegł do matki? Przestraszył się czegoś! - wołały koty jedno przez drugie.

- Cisza. - zażądała Ognista Gwiazda. - Zakurzone Serce, jak to się stało?

- Szliśmy razem poboczem. Mówiłem mu, że tam dalej i trochę w prawo są Dwunożni i że wojownicy tam nie chodzą. Zapytał mnie dlaczego. Odpowiedziałem, że Dwunożni są naszymi wrogami i tylko pieszczoszki z nimi wytrzymują. On zapytał co one jedzą. To ja odpowiedziałem, że królicze, twarde bobki, a on rzucił się biegiem i nie dałem rady go dogonić.

- Rozumiem. Pobiegł zżerać karmę. Może... Może jednak mu tu źle? - zastanowiła się Ognista Gwiazda.

- Nie! Przecież tak bardzo chciał zostać uczniem! - Rozżarzony Blask zawołała.

- Nie wiem. - Ognista Gwiazda przyznała. - Musimy go znaleźć.

Koty bez słowa ruszyły za przywódcą. Droga trwała pewien czas, ale nikt nie narzekał. W końcu doszli do Domostw Dwunożnych.

-Zaglądajcie do każdego ogrodu. - Ognista Gwiazda przykazała i zajrzała przez dziurę w płocie. Tam ucznia nie było. Patrol szukał Obłocznej Łapy, ale kocurek zniknął bez śladu.

- Tutaj! - Prędki Wiatr zawołał. Obłoczna Łapa siedział przy drzewie i lizał łapy.

- Czemu uciekłeś? - zapytał zmartwiony Zakurzone Serce.

- Klan ma mało jedzenia. Pomyślałem więc, że może zacznę jeść co innego i odciążę klan. - uczeń wymruczał z dumą.

- To tak nie działa. - odparła Ognista Gwiazda

- Czyli źle zrobiłem?

- Tak. - Rozżarzony Blask wyprzedziła byłą mentorkę.

- Nie rób tego więcej. - Ognista Gwiazda powiedziała i poprowadziła patrol z powrotem do obozu. Obłoczna Łapa szedł z tyłu zamyślony. Ognista Gwiazda wiedziała, że uczeń tak łatwo się nie podda i coś wielkiego musiałoby mu pokazać, że chodzenie do Dwunożnych jest niebezpieczne. Tylko nie wiedziała co to może być.

- Poproszę starszych, by coś mu opowiedzieli.- mruknęła Ognista Gwiazda.



Ech. To było krótkie, ale to nie koniec na dzisiaj. :) 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro