Rozdział szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jejo! Kolejny rozdział na dziś! Teraz się zabieram za rozdziały o Czarnym.



- Błękitna Łapo! - Rumiankowy Korzeń poniosła głos.

- Tak? - kotka uniosła głowę.

- Jestem tutaj, nie tam - mentorka westchnęła. Był wietrzny dzień, a jej głos był niesiony przez wiatr. Błękitna Łapa nie mogła znaleźć, gdzie stoi jej mentorka.

- Przepraszam - Błękitna Łapa skuliła się. Rumiankowy Korzeń zaprzestała chęci współpracowania z innymi uczniami i ich mentorami. Rówieśnicy Błękitnej Łapy dokuczali kotce i nie pozwalali spokojnie się wysypiać.

- Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale czujesz drgania ziemi, kiedy chodzę? - Rumiankowy Korzeń zapytała.

- Tak.

- Dobrze. Zaatakuję ciebie, a ty musisz się bronić - powiedziała wojowniczka. Błękitna Łapa poczuła jak miękki grunt się delikatnie ugina, kiedy mentorka pewniej stanęła na ziemi. Nagle poczuła wybicie. Zrozumiała, że Rumiankowy Korzeń wyskoczyła. Spróbowała skoczyć w bok i machnąć łapami, ale jej krok był za mały i została odepchnięta barkiem.

- Aj! - pisnęła lądując na ziemi.

- Zrobiłaś za mały krok. Musi być większy, ponieważ ja jestem większa - Rumiankowy Korzeń pointruktowała.

- Ale to nie ma sensu! Wiem, że ty jesteś większa, ale jeśli będę walczyła z uczniem, to skąd mam wiedzieć jakiej jest wielkości? - Błękitna Łapa westchnęła.

- No już, wystarczy. Chodź, zjemy coś - Rumiankowy Korzeń przerwała ćwiczenia. Błękitna Łapa znacznie szybciej się męczyła szkoleniem, z powodu potrzeby wyczulania zmysłów. Wróciły do obozu.

- Chodź, zjemy coś - Traszkowa Łapa pociągnął siostrę w kierunku legowiska uczniów. - Zobacz, jakiego królika złapałem.

- Super - Błękitna Łapa odpowiedziała wąchając stworzenie uważnie. - Na pewno ci świetnie idzie.

- Mhm - Traszkowa Łapa pokiwał głową z dumą. Błękitna Łapa podziwiała brata nie tylko za zdolności w polowaniu. Zawsze ją wspierał i popierał, nigdy nie obrażał i odgryzał się prześladowcom siostry.

- I jest pyszny - Błękitna Łap wgryzła się w królika.

- Zostaw mi trochę! - Traszkowa Łapa zaśmiał się i usiadł obok kotki. Zjedli, a kocurek zakopał resztki.

- Ej! Ślepoto! - Błękitna Łapa usłyszała głos Modrzewiowej Łapy. Dochodził zza niej więc się obróciła. Wiatru w obozie nie było, więc była pewna, że to tam stoi kocurek.

- Tak? - zapytała niepewnie. Usłyszała tupot łapek i z innej strony głos kocurka.

- Ślepoto!

- Przestań! - Traszkowa Łapa poparł siostrę, ale zaraz został powalony przez Ametystową Łapę i Gwiezdną Łapę, co było wiadome po głosach. Złota Łapa podeszła ukradkiem od tyłu i skoczyła. W ostatnim momencie Błękitna Łapa zrobiła krok w bok i starała się zaatakować, jak dziś na szkoleniu. Poczuła jak jej łapa ląduje na ciele kotki. Cofnęła się jeszcze na wszelki wypadek, dzięki czemu uniknęła ciosu zadanego przez Modrzewiową Łapę.

- Modrzewiowa Łapo, Złota Łapo, Gwiezdna Łapo, Ametystowa Łapo! Co to ma znaczyć! - Błękitna Łapa usłyszała głos Stojącego Grzbietu. Zastępca podniósł Gwiezdną Łapę z pleców Traszkowej Łapy.

- Przepraszamy - odparło chórem rodzeństwo.

- Nie mnie przepraszajcie, i żeby to było ostatni raz! - fuknął kocur i odszedł. Rodzeństwo odeszło, a Traszkowa Łapa podniósł się z ziemi.

- Nieźle nas rozłożyli - zamruczał wylizując siostrę.

- Tak jest zawsze. Nie musisz mi pomagać - Błękitna Łapa westchnęła i zwinęła się w kłębek.

- No już, będzie dobrze - Traszkowa Łapa liznął ją jeszcze raz.

- Będzie dobrze, ta jasne. Chyba... chyba powinnam zostać medykiem - westchnęła uczennica.

- I się ze mną nie widywać!? - Traszkowa Łapa pisnął.

- Mogłabym się z tobą widywać, ale... o tym jutro. Idę spać - Błękitna Łapa poczłapała do swojego legowiska. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro