Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


  Adrian przez krótką chwilę obserwował swoją matkę, gdy spała. Po chwili cicho do niej podszedł i ucałował ją w czoło na dobranoc. Wyszedł z pokoju mamy i udał się do swojego, aby narzucić swą czarną pelerynę. Mógł się jeszcze wycofać. Jednak nie potrafił. Musiał to zrobić. Upewnił się, że sakwę miał przypiętą do materiału i szeptał:


- Wybacz, matko. Muszę to zrobić. Nie potrafię żyć z myślą, że ciebie zabraknie, i że zostanę sam. Dlatego wolę odejść pierwszy. - Wyszedł w ciemną noc i pobiegł w stronę lasu.


Time Skip

Młody chłopak był już przy stawie w lesie. Bawił się tylko tym sztyletem. Zastanawiał się, jak najlepiej ze sobą skończyć. Pociąć sobie żyły? Czy wbić sobie w serce lub w krtań? A może wszystko naraz? Miał też przez chwile wątpliwości, czy dobrze robi, popełniając samobójstwo. Jednak po chwili przez oczyma stawała mu cierpiąca matka, która nie dawała po sobie poznać. On wiedział, że to kwestia czasu nim Helen Crevan umrze.

- To jedyny sposób - powiedział na głos do siebie, po dwóch godzinach rozmyślań i niepewności. Jednak zdecydował się, aby odejść z tego świata. Adrian wstał i przyłożywszy sobie ostrze do nadgarstka, zamknął oczy. Już był blisko, aby to zrobić, gdy nagle usłyszał pewien głos:

- Co chcesz zrobić, chłopcze?

Młody Crevan odwróciwszy się szybko, napotkał spojrzenie dwóch bardzo ciemnych oczu. Kobieta miała na sobie czarną szatę, kruczoczarne włosy, była piękna i urodziwa, jednak Adriana zaskoczyło to, co owa kobieta trzymała w dłoni - Broń, ostra niczym brzytwa, gotowa przeciąć ludzkie ciało z bardzo długą rękojeścią oraz czaszką między ostrzem, a tą rękojeścią...

Ciąg dalszy nastąpi

Wiem trochę krótki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro