chapter 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Świecąc, wyglądał jak ogień, który Chloe przeniosła na wieże, zapamiętywany. Wyciągnęła rękę, chcąc jej dotknąć. Ale skomlenie powstrzymało ją.


Spoglądając w dół, zobaczyła cienie, grzmot grzmotu, rozejrzała się. Był tutaj, zauważyła zbliżającego się do niego świetlika, który pochylił się na kolanach.



Patrząc pod łóżko, zobaczyła go. Był zwinięty w kłębek, kwiląc i trzęsąc się tak, jak zrobiłby to szczeniak. Sięgnęła do przodu i dotknęła jego ramienia, ale wydawało się, że jej dotyk był jak ogień.


Z szeroko otwartymi oczami cofnęła ze strachem rękę, cienie tańczyły wokół jej oczu, popychając ją na stopy. Jak nieznana jej siła sprawiła, że ​​chciała krzyczeć, grzmot.


Rozchyliła usta, wypuściła je, roztrzaskując wszystko na swojej drodze, grzmot.


Właśnie o to chodziło, chciała, by świetlik wiedział, że jej krzyk jest również bronią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro