Dodatek?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Są to dwa krótkie teksty, niezwiązane z treścią opowiadania. Nawiązują one do powstałego na grupie na messengerze shipu Halt x Malcolm czyli Halcolm. Głównym bohaterem obu tekstów jest Malcolm i jego obecne uczucia po tym jak z Haltem miał syna i rozwód po czym związał się on z Crowleyem.]

1 tekst:

Malcolm siedział na ganku swojego domu spoglądając w gwieździste niebo. Po jego policzkach spływały łzy, a spojrzenie jego oczu nie wyrażało nic poza żalem.

Żałował, że tak łatwo dał mu odejść. Żałował, że nie mógł być dla niego dość dobry, a najbardziej żałował tego, że mimo iż wie, że przegrał to i tak walczy dalej, raniąc nie tylko siebie, ale też wszystkich dookoła.

Nie potrafił jednak przestać. Wiedział, że zostanie sam, a jego dom już niedługo pozostanie pusty. Oczywiście, miał przyjaciół tu, w Grimsdell, jednak to nie było to samo. Nie potrafili dać mu tej samej radości.

Mimo dogłębnego smutku, spoglądał w górę z uśmiechem. Czasem zazdrościł gwiazdom. Były tam na niebie, wszystkie razem, tworząc razem coś większego. On był samotny, a jego serce wyrwane z piersi wciąż biło przy mrukliwym zwiadowcy.

2 tekst:

Ponownie stał tam. Patrząc w dół ku przepaści. Tak byłoby prościej. Skoczyć i skończyć ten rozdział. Jednak za każdym razem gdy tam stał wachał się, czy postawić krok i w końcu to zrobić.

Zawsze gdy patrzył tam potrafił znaleźć powód, który powstrzymywał go przed skokiem, jednak tym razem przychodziło mu to z ogromną trudnością.

Tłumaczył sobie, że jest komuś potrzebny, że ma cel. Czy to była prawda?

Ostatnio w Grimsdell ktoś zawitał. Był młody i silny. Odwiedził Malcolma pewnego dnia i poprosił go o naukę. Stary medyk zgodził się i nauczał młodziana. Chłopak uczył się szybko i nie wiele mu zajęło, by przegonić mistrza, a i mieszkańcy lasu zdawali się go lubić.

Czuł, że oni już go nie potrzebują. Że świetnie poradzą sobie bez niego. Jego przyjaciele też radzili sobie bez niego dobrze. Nikt już go nie potrzebował. Miłość jego życia wybrała innego, a Syn wyprowadził się trzy lata temu odwiedzając ojca najrzadziej jak mógł, bo wolał spędzać czas z skrybami na zamku trzy lenna dalej.
Znalazł tam sobie dziewczynę i żyje szczęśliwy.

Malcolm czuł się zapomniany. Jakiekolwiek wizyty stawały się co raz rzadsze, a czas mijał. Był sam i nie mógł tego dłużej znieść.

Zrobił krok i uśmiechnął się po raz pierwszy od lat.

Już za chwilę sam będzie jedną z gwiazd.

tekst 3

Miał spaść na dół, kiedy poczuł nagle, że ktoś chwyta go za nadgarstek. Ktoś mocno go trzymał, by nie spadł i po chwili zaczął go wciągać na górę. Łzy spływały po policzkach medyka, gdy ten stanął twarzą w twarz z wybawcą.

Nie potrafił tej osobie spojrzeć w oczy. Wstydził się swojego czynu. Chciał pójść na skróty i mieć spokój. Obok niego rozległ się głos. Był słaby, chwiejny, jakoby rozpaść się miał chwilę później.

"Tato?"

Gdzieś obok też ktoś płakał. Zwrócił swoją głowę w stronę tej osoby i ujrzał kobietę. Blond włosa kurierka płakała zakrywając usta ręką by zdusić szloch i kręciła głową na boki.
Nie mógł uwierzyć własnym oczom.

Pauline zawsze była opanowana, a teraz widać jak targały nią emocje. Czy zawsze to tak wyglądało w środku? Czy zawsze butelkowała w sobie uczucia?

W końcu odważył się spojrzeć przed siebie. Stał przed nim ów młodzieniec, którego uczył. Chłopak patrzył na niego z wyrzutem.

"DLACZEGO?!"

Krzyknął na starszego.

[ Dziękuję, że to przeczytaliście i liczę, że wam się spodobało! Do następnego!]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro