Sklep || Kuroo & Kenma

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdeformowane ciało właściciela sklepu wytoczyło się ze składziku. Mężczyzna wrzasnął i uderzył głową o pobliską ścianę, zostawiając po sobie krwawe i cuchnące zgnilizną ślady. Z niewiarygodną szybkością znalazł się po drugiej stronie sklepu, przerwacając przy tym stojące mu na drodze półki.

Kuroo zadrżał ledwo wyczuwalnie, słysząc zbliżające się w ich stronę kroki, Kenma zaś nie zareagował. Jego oddech był unormowany, bicie serca powolne i rytmiczne, ręce nie trzęsły się, a pewnie zaciskały na rękojeści noża.

Różnica między nimi była ogromna.

Zarażony mężczyzna wyłonił się zza ściany, wlepiając w nich obłąkane spojrzenie. Wciągnął przesiąknięte zgnilizną powietrze i zaryczał, wyczuwając nikły strach.

- Uspokój się - wyszeptał Kenma, podnosząc się z ziemi, co Kuroo zaraz podłapał. Przycisnął mocno do siebie blondyna i oparł na jego ramieniu swoje, celując w zarażonego pistoletem.

- Łatwo mówić, trudniej zrobić - odburknął. Mężczyzna zdawał się nie dostrzegać drobnego Kenmy, świdrował wzrokiem ciało Kuroo. Silne, pewne, a jednak w kryzysowych sytuacjach opanowane przez strach.

Rzucił się gwałtownie do przodu, szarpiąc Kenmą. Odrzucił jego ciało na stojącą nieopodal ladę i zacisnął przegniłe dłonie na kurtce Kuroo, wrzeszcząc mu prosto w twarz. Brunet wziął głęboki oddech.

Uspokój się.

Nie czuj nic.

Zapomnij, że się boisz.

Mężczyzna puścił go. Posłał mu ostatnie spojrzenie, ostatni ryk i w szaleńczym amoku wbiegł na zniszczone półki, rozrzucając ich części po całym sklepie.

Kenma podniósł się z ziemi.

- Brawo - pogratulował brunetowi. - Przeżyłeś.

- Nie mów tego w taki sposób, bo się pogniewam - odburknął Kuroo, chowając pistolet. Jedyne, czego teraz pragnął, to jak najszybsze opuszczenie tego sklepu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro