To będzie poważna rozmowa.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłam powoli drzwi. Justin stał tyłem oparty o parapet.
-Ta..
-Rozbierz się.-nakazał.
Zaczęłam się rozbierać. Łzy już dawno lały się z moich oczu.
-Nie płacz. To Ci nic nie da. Jak się rozbierzesz to idź do kanapy i wypnij swój malutki tyłeczek.-warknął w moją stronę. Odwrócił się,łobuzerski uśmiech wkradł się na jego twarz. Jego oczy pociemniały. Bałam się teraz. Zrobiłam tak jak kazał. On zaś usiadł i położył mnie na swoich kolanach.
-Dam Ci 20 klapsów. Każdy liczysz i dziekujesz mi. Nie wyrywaj się,bo będzie większa kara.
I uderzył mnie. Tak bardzo bolało.
-Dz-dziękuję tatusiu. -płakałam jak pojebana.
Znowu..
Po skończonej karze,czyli 25 klapsów (wyrywałam sie) zanosiłam się płaczem. Dławiłam się łzami. Bałam się go. Nie wiedziałam,że jest do tego zdolny. Czułam jak mój tyłek pieczę. Wiem,że jest cały czerwony. Podniosłam się powoli. Spojrzałam na niego. Rozłożył ręce,żebym się przytuliła. On myśli,że się do niego przytule? Odwrociłam się. Złapał mnie za rękę.
-Skarbie,chodź do tatusia. -powiedział łagodnym głosem. -Wiesz,że zasłużyłaś na karę. Kocham Cię i nigdy bym nie zrobił niczego co by Cię skrzywdziło.
Nie dałam rady. Rozpłakałam się ponownie. Tym razem wyłam.
-B-boję się.-mówiłam przez łzy.
-Mnie? Mnie się boisz. Skarbie,nie zrobię Ci krzywdy. Proszę,zaufaj mi ponownie. -podszedł bliżej mnie. Pogłaskał mnie po głowie. I wyszedł. Wyszedł z domu. Zostałam sama. Mogłabym uciec. Ale nie chce. Kocham mojego tatusia,ale mnie skrzywdził. Udałam się do mojego pokoju. W dużym lustrze zobaczyłam moją pupę. Jest bordowa! Tak boli. Postanowiłam wziąć prysznic. Moje ciało umylam żelem do ciała o zapachu wanilii. Nie mylam włosów. Po 10 minutach wyszłam z łazienki umyta i przebrana w luźny różowy top z napisem "Babygirl" i krótkie szorty. Na nogi założyłam urocze podkolanówki w kotki. Zeszlam na dół do kuchni. Zrobiłam się głodna. Wzięłam sobie rogalika z czekoladą. Udałam się do salonu. Włączyłam sobie bajki. Po godzinie zaczęłam się martwić o mojego tatusia. Jest już 20 a jego wciąż nie ma. A co jeżeli znalazł sobie nową córeczkę? Jeżeli mnie już nie kocha? Z tego wszystkiego zaczęłam płakać. Czułam się bezradna. Pobiegłam do mojego pokoju. Przebrałam się w piżamę w jednorożce i położyłam się do łóżeczka. Myślałam nad tym za ile wróci Justin. Martwiłam się bardzo o niego. Jakoś zasnęłam. Jednak nie na długo. Ktoś wchodził do domu. Usłyszałam głos Justina. Zbieglam na dół. Był pijany.
-Skarbieee,wybabz mii proszee. Ja noie ciałem. -wyglądało to śmiesznie. Zaśmiałam się cicho.
-Tatusiu,ja Ci już dawno wybaczyłam. Kocham Cię. Dlaczego się upiłeś? -zapytałam,kiedy Justin wyjebał się.
-Ja nie mogłem wytrzymać tego,że Cię skrzywdziłem. Przepraszam.-wybełkotał.
-Chodź tatusiu. Pójdziesz spać.
Pokiwał głową. Wstał,a ja pomoglam mu wejść po schodach. O mało co nie wypierdolił by się na nich. Otworzyłam drzwi od sypialni Justina. Położyłam ho na łóżko.
-Dobranoc tatusiu. -powiedziałam wychodząc.
-Dobranoc... -zasnął.
Jutro porozmiawam z nim na trzeźwo. Zeszlam jeszcze szybko do kuchni po tabletki przeciwbólowe i wodę. Zanioslam to do pokoju tatusia. Położyłam to na szafce,która stała obok jego łóżka. Po chwili sama lezalam w swoim łóżeczku. Zaraz po tym usnęłam.
*Następny dzień*
Obudziłam się czując jak moje pośladki pieką. Dotknelam ich,czego pozałowałam od razu. Są gorące. Przypomniało mi się,że mój tatuś wczoraj się upil. Wstałam zostając w piżamie. Weszłam do pokoju Justina. Leżał przebrany na swoim łóżku i robił coś na telefonie. Kiedy zobaczył,ze stoję przy drzwiach uśmiechnął się. Odłożył telefon i rozłożył ręce abym mogła się przytulić. Od razu podbieglam do niego i wskoczyłam na łóżko przytulając się do tatusia.
-Przepraszam za wczoraj-powiedział.
-Nic się nie stało. Tatusiu chyba musimy porozmawiać. -powiedziałam łagodnie.
-Chodźmy na dół. Zjemy coś i porozmawiamy na spokojnie,co? -zapytał.
Kiwnęłam głową i wstalismy razem z łóżka. To będzie poważna rozmowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro