.11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie zatrzymał go. Czuł dym roznoszący się po jego gardle i przyjemne ciepło.
Remus przygniatał go właściwie całym ciałem. Chciał mu to powiedzieć, ale ani mu się śniło cokolwiek zruszyć.

Nie całował go wcale łapczywie. Przynajmniej nie w ten zły sposób. To był dotyk z kategorii „nie kłóćmy się już" albo „zrobimy jak tylko zechcesz" którzy dają sobie ludzie w jakimś zaawansowanym stadium związku.
Nie, Black nie chciał tak o tym myśleć. Nawet nie był trzeźwy, oboje nie byli.

Myślał, że to godziny, ale nie. Pocałunek trwał zaledwie kilka sekund, a po nim Lupin uniósł się i oparł o drugi koniec kanapy. Miał czerwone, zapewne też i gorące policzki, co słabo było widać w zielonym świetle. Oczy mu się szkliły. A Syriusz dalej leżał w takiej pozycji jak wcześniej, z głową na podłokietniku. Tylko bluzkę miał nieco zmarszczoną i uniesioną w stronę szyi tak, że było widać kawałek brzucha.

Nie ruszył się. Ręce dalej miał ułożone za głową, zwisały lekko poza mebel.

Patrzył się na Remusa i można by uznać, że jest pijany i jutro nie będzie nic pamiętał. Ale nie tym razem.

- Więc nie powiesz nikomu?

Zaśmiał się delikatnie.

- Nie.

- To było jednorazowe.

- Jasne- przeciągnął ostatnią sylabę i przewrócił oczami.

- Nie wierzysz mi?

- Nie. Bo raz już to zrobiłeś.

Syriusz podniósł się i teraz dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów.
Ten popatrzył na niego z pytającym wyrazem twarzy i położył zimną rękę na jego karku dotykając kciukiem rozgrzanego policzka. Upewnił się tym, że jest faktycznie gorący.

Wtedy w tym świetle Remus wyglądał zwyczajnie... ładnie. Syriusz nie umiałby ująć tego inaczej. Nie był typem którego pociągały takie rzeczy. Po prostu wyglądał ładnie. Dłuższe włosy teraz plątały się po całej twarzy, a oczy, wielkie, zielone stanowiły jej główny punkt. Trzymał ręce nieco nad talią Syriusza przez co był w pozycji wyprostowanej. Miał na sobie za dużą koszulkę i kurtkę, teraz rzuconą na bok.

- Dlaczego?

- Nie Syriusz. Będziesz tego żałować.

- A ty nie?- Przekrzywił głowę na lewą stronę i zamrugał długimi rzęsami.

- Nie chcę, żebyś potem żałował, że cię nie powstrzymałem.

- Ale co ja takiego zrobiłem?- Remus nie wiedział, czy Syriusz się z nim droczy, czy faktycznie nie jest świadomy.

- Dlaczego to robisz?

- Nie wiem- bo Syriusz nie wiedział. Nie był przygotowany na takie pytania. Coś nim kierowało i koniec. Lubił zapach Lupina,  lubił jego zachowanie, poza szkołą oczywiście. Lubił patrzeć jak coś opowiada, jak się śmieje. I nie wiedział dlaczego. Nigdy o tym nie myślał, a teraz był środek nocy i trzy puste szklanki po piwie.

Remus odgarnął kilka kosmyków z twarzy Blacka i zbliżył się, ale zatrzymał na chwilę. Popatrzył mu w oczy po czym oddalił się szybko.

- Nie, trzeba wracać.

- Co? Ale...

- Już późno- wstał odpychając młodszego na bok ze swoich kolan i zaczął się ubierać.

- Przecież mogę jeszcze zostać.

- Jestem śpiący- sklamał licząc na to, że odpuści.- Idziesz?

- Nie- zdziwiło go to, zatrzymał się na moment jakby chciał zaczekać.- Nie, nie idę. Zostanę tu jeszcze.

- Chodź, odwiozę cię.

- Sam wrócę.

- Zajmie ci to kilka godzin.

Syriusz wzruszył ramionami dalej siedząc tak, jak zostawił go Lupin. Był pijany i nie myślał racjonalnie. Poza tym był zły za to co się właśnie stało Przez to nie wiedział jak ma się zachować, nie wiedział nawet co myśleć.

- Trudno. Zdążę wytrzeźwieć.

- Jak chcesz.

Bał się o chłopaka, ale wiedział, że komuś tak upartemu nie wmówi nic do głowy. Zawrócił i poszedł do lady. Zapłacił za wszystko mając nadzieję, że chłopakowi nie przyjdzie do głowy zamawianie czegoś jeszcze.

Wyszedł na dwór i z niezadowoleniem stwierdził, że zaczęło padać. Samochód zostawił dość daleko, poza tym wypił więc jechanie odpadało w ogóle z gry.

Obejrzał się jeszcze za siebie, ale młodszego nie było.

Miał wyrzuty sumienia w końcu on to zaczął. Ale jak ma mu powiedzieć, że od tygodni walczy sam ze sobą z tym co czuje? Że czasem mimo tego, że na to nie wygląda boi się oddychać przy chłopaku. Miał nadzieję, że młodszy tego nie widzi. A dzisiaj się upił, poniosło go, nie powinien. Coś go ciągnęło do tej istoty, ale jeszcze nie wiedział co i dlaczego.

- Remus!- Był już na drugim końcu ulicy jak usłyszał krzyk. Obejrzał się i nie pomylił, Syriusz biegł w jego stronę i to całkiem szybko.

- Black...- Szepnął sam do siebie zaciskając ręce w kieszeniach.

Młodszy chłopak rzucił się mu na szyję przytulając mocno. Wtulił głowę w w jego klatkę piersiową i wziął głęboki wdech. Remus za to okrył go ramionami tak, żeby za bardzo nie zmókł.

- Dlaczego wyszedłeś?

- Już późno.

- Zostawiłeś mnie.

- Nie zrobiłbym tego- przytulił go mocniej i poczuł wilgoć na skórze. Nie wiedział czy to deszcz, czy Syriusz zaczął płakać i chce to ukryć.

- No uspokój się już. Gdybym wiedział to zostałbym tam.

- Nic mi nie jest- jego głos był stłumiony przez koszulkę.

- Widzę- zaśmiał się podnosząc jego twarz wyżej dwoma palcami.- Pierwszy raz się nie pomalowałeś. Ładnie ci tak. Chodź, trzeba ci załatwić taksówkę.

- Robisz ze mnie dziecko- wyprostował się, ale dalej nie puścił chłodnej dłoni Remusa.

- Nie, sam taki siebie robisz.

- Bardzo śmieszne- obniżył głos i naumyślnie nadepnął mu na nogę.

- Ała Black!

- Wiesz co Remus, robisz z siebie totalne dziecko.- Uśmiechnął się na pół twarzy.

- Daj spokój.

- Co teraz będzie?

- Nie wiem Black. Sam zobaczysz. Ale jest  już naprawdę późno i powinieneś wracać- wskazał ręką na taksówkę stojącą w gotowości po drugiej stronie ulicy.

- Nie chcę do szkoły.

- A ja chcę. Bo wiem, że tam będziesz.

- Ale co jest fajnego w tym, że nawet nie możemy normalnie porozmawiać?

Ale mogę cię zobaczyć. Ale tego starszy nie powiedział już na głos.

- Masz- dał mu do ręki banknot.- Wracaj do domu. I pamiętaj, że będę sprawdzał zadania na pierwszej lekcji.

- Bardzo śmieszne- zmrużył oczy.

- Dla mnie tak, czy dla ciebie, niekoniecznie. Do zobaczenia.

Popatrzył tylko jak chłopak wsiada do taksówki i zamyka za sobą drzwi, a ta za moment odjeżdża.

Całkowicie zapomniał, że też musi jakoś wrócić do domu.

*
Ogólnie to serio pisałam to 5 lat temu i jak teraz czytam przed wstawieniem to o matko, momentami zastanawiam się po co to publikuje XD
Kiedyś myślałam, że jest dobrze napisane (iks de)

Dlatego rozdziały krótkie i czasem wydają się pisane nie w moim stylu. Ale nie bardzo chcę mi się od nowa to pisać by miało ręce i nogi więc niech będzie, tylko no hate pls XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro