" Przestań zachowywać się jak dziecko..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ze zdenerwowaniem trzasnęłam frontowymi drzwiami od domu. Rzuciłam torbę w kąt i najszybciej jak umiałam pobiegłam na górę, do mojego pokoju, żeby przeżyć ten dzień bez zbędnych tłumaczeń.

Przepraszam, ale idę po wypis.

Przepraszam, ale muszę jechać do domu.

Przepraszam, ale zaraz ucieknie mi autobus.

Mam to w dupie.

Kładę się na łóżku i patrząc w sufit, rozmyślam o moim ostatnim miesiącu życia. Nie jestem w stanie pojąć, jak w tak krótkim czasie wszystko potrafi się zmienić. Ale jak widać jest to możliwe. Wszystko wydaje się takie nowe.

Ale nowe nie zawsze znaczy lepsze...

No właśnie.

Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, gdyż usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam imię adresata.

Od: Shawn

Jeśli chcesz możemy spotkać się za dwie godziny. Wtedy wszystko obgadamy.

Wszystko obgadamy. Boże, ja w sobie nie mam tyle odwagi, żeby obgadać wszystko. Ja nawet nie wiem, czy chcę tam iść. No ale przecież nie zrobię z siebie większej idiotki, jeśli pójdę niż jak prawie złamałam mu nos.

Prawie, bo podobno nic mu się takiego nie stało. Siła uderzenia co prawda była spora, ale zemdlał, bo rano nie zjadł śniadania, a przed lekcjami był na treningu. Praktycznie rzecz biorąc, stracił przytomność z lekkiego wycieńczenia organizmu.

Myślałam jeszcze z pół godziny nad moją decyzją dotyczącą wyjścia. I w końcu zdecydowałam, że jednak jestem mu winna to spotkanie. Co by nie było, muszę tam iść.

Do: Shawn

Okej, możemy się spotkać. Gdzie?

Od: Shawn

Pasuje ci u mnie w domu? Nie ma rodziców.

Odpisałam krótkie potwierdzenie i zaczęłam wertować moją szafę w celu znalezieniu ubrań na dzisiejsze spotkanie. Postanowiłam założyć zwykłe, klasyczne czarne rurki i szarą bluzę z kapturem nakładaną przez głowę. Lekko poprawiłam makijaż i w pełnej gotowości zadzwoniłam do Caroline. Odebrała po kilku sygnałach.

- Siemka, Ver, co się stało, że dzwonisz?- zapytała z jak zawsze wesołym głosem.

- Mam zamiar iść spotkać się z Shawnem i nie wiem czy dobrze robię.

- No niech mi spadnie jakaś ciężka cegła na łeb, albo weź się w końcu ogarnij. Ile razy ja mam ci powtarzać, namawiać cię, żebyś z nim porozmawiała? Kobieto, nie rób z siebie ofiary losu i przestań zachowywać się jak dziecko. Kończę zanim będziesz próbować przeciągnąć mnie na swoją stronę. Pa.

Po chwili usłyszałam pikanie, informujące o zakończeniu połączenia. Warknęłam pod nosem i wybrałam tym razem inny numer.

- Halo, Ashley, idę porozmawiać z Shawnem i nie wiem, czy powinnam to robić.- powiedziałam szybko, zanim dziewczyna zdążyła się odezwać.

- Ugh, czy przed zadzwonieniem do mnie zastanowiłaś się nad sensem tego pytania? Nie? To się zastanów. Twój mózg, jeśli w ogóle go masz, nie działa razem z twoim zachowaniem. Jeszcze dzisiaj latałaś za nim i błagałaś o rozmowę, a teraz ty nie wiesz, co masz robić? Dziewczyno, połamałaś mu nos!

- Nie połamałam! Jedynie tylko trochę go poobijałam!- zaoponowałam z cichym śmiechem.

- No ja też nie widzę w tym żadnej winy z twojej strony. Uderzyłaś go drzwiami i rozwaliłaś pół twarzy, on zemdlał i jak się później okazało trzeba było wezwać karetkę. No ja nie wiem, kto może być taki głupi, żeby cię obwiniać.- dziewczyna zaśmiała się.- Dobra, ja teraz się rozłączam zanim wymyślisz coś głupiego i nie pójdziesz tam, a ja będę miała jeszcze większe wyrzuty sumienia niż ty. Bajo!

- Srajo, kuźwa, a nie bajo.

Gotowa na spotkanie z Shawnem?

Zdecydowanie nie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro