Twój dotyk

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wspólna kara. Kto to w ogóle wymyślił?! Chyba jakiś dureń. A nie, przepraszam, to Snape. Wychodzi na to samo. Co on sobie myślał, zamykając mnie z tobą w jednej sali? Wtedy byłeś na wyciągnięcie ręki, a, przysięgam, gdyby nie to, że ktoś mógł tu w każdej chwili wpaść, od razu wykorzystałbym tę sytuację.

- Nie stój tak Malfoy i zabierz się do pracy – fuknąłeś na mnie.

Bez słowa zabrałem się do zbierania kurzy z półki, czym wyraźnie cię zdziwiłem. Tego dnia nie miałem jakoś siły na konfrontację. Zapobiegawczo odsunąłem się w najdalszy kąt pokoju. Na początku dawałem radę, ale z każdą kolejną półką czułem, jak energia ze mnie wylatuje. W końcu wyczerpany napięciem panującym w powietrzu, oparłem głowę na przedramieniu. Poczułem na plecach twoje spojrzenie. Chciałem się ogarnąć i wrócić do przerwanej czynności, ale chyba nawet ty zauważyłeś, że coś jest nie tak, bo zapytałeś:

- Wszystko okej?

W twoim głosie usłyszałem nutkę troski, która dała mi nadzieję. Może jednak nie nienawidzisz mnie aż tak bardzo?

Nie odpowiedziałem na twoje pytanie. Bałem się, że mój głos może coś zdradzić. W tamtym momencie sobie nie ufałem. Serce biło mi z niewiarygodną szybkością. Miałem wrażenie, że za chwilę wyskoczy z mojej klatki piersiowej i rozkwasi się na tych przeklętych półkach, od których nie mogłem się oderwać. Musiało minąć trochę czasu, od kiedy zastygłem w tej pozycji, bo podszedłeś do mnie i nawet odważyłeś się dotknąć mojego ramienia.

- Malfoy, co z tobą?

Strząchnąłem twoją dłoń, piorunując cię wzrokiem i syknąłem wbrew sobie:

- Zostaw mnie. Kim ty jesteś, żeby się mną przejmować, co?

Po tych słowach szybko się zreflektowałeś. Z twarzy zniknęła i tak ledwie dostrzegalna troska, a wrócił ten pozbawiony pozytywnych emocji wyraz. Odwróciłeś się, aby wrócić do swoich obowiązków. Wtedy też lekko musnąłeś moją dłoń.

Za każdym razem, gdy się dotknęliśmy chciałem więcej.

Lecz zagryzłem wargi i powstrzymałem się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro