6. Padawanka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rey prowadzona przez kilku uzbrojonych wojowników Ren i Kylo Rena przemierzała ciemne zaułki Niszczyciela. Na oczach miała opaskę by nie widziała drogi.

W końcu dotarli do pustego pomieszczenia. Jeden ze Straży ściągnął jej opaskę popychając na kolana.

Wszyscy przyklękli. Ukazał się hologram Snoke'a.

- Panie... - Kylo opuścił głowę i czekał aż pierwszy się odezwie. Dziękował sobie za to, że miał na sobie maskę. Bez niej czuł się obnażony i zdenerwowany.

Snoke wpatrywał się na pozbawioną wolności dziewczynę. Przenikał ją swoją Mocą, wchodził w zakamarki jej umysłu a Rey była na tyle słaba i nieświadoma jego poczynań, że nie stawiałą żadnego oporu. Zaciskała mocno zęby i pięści z bólu a serce dudniło jej jakby zaraz miało się wyrwać z jej piersi. W końcu nie wytrzymała i krzyknęła upadając na gładką powierzchnię.

- Jej Moc... - zaczął Snoke skrzeczącym głosem. - Siedzi głęboko w niej. Głupia i pusta istota, nie potrafi jej używać. Nic nam nie grozi z jej strony.

Kylo zdziwiony jego postawą uniósł się lekko.

- Jest niebezpieczna. To zamachowczyni a w dodatku napadła na mnie podczas przesłuchania, Panie.

- Skoro w raporcie opisałeś iż owa istota chciała wysadzić wasz statek, możesz w każdej chwili pozbawić jej życia. Nic mnie to nie obchodzi. Zwykła prostaczka.

Rey prawie nie oddychała. A wiec jednak zginie...

- Ale... - Kylo wciąż próbował przemówić Snokowi, ale ten uciszył go gestem podniesienia ręki.

- Nie mam na to czasu. Zdecydujcie sami. Zapewne Generał już ma pomysł.

Skinął głową i rozłączył się.

- Idziemy!

Rey została brutalnie szarpnięta do góry. Powłócząc nogami została przeniesiona do celi.

* * *

Minęło kilka dni kiedy młoda Anabell zaaklimatyzowała się w Bazie i bez żadnego lęku przemierzała korytarze witając swoich popleczników. Urządzała sobie nawet inteligentne pogawędki z wysokim człekokształtnym robotem C-3PO oraz niższym kolegą R2D2 z cylindrycznym korpusem wyważonym na 3 grubych nogach. Zgodnie z umową Luka spotykali się popołudniami by udzielać lekcji a także rozmawiać o Mocy. Często siedzieli wspólnie i medytowali. Imię Anabelle zostało skrócone na "Ana", gdyż wypowiadanie całego imienia było dla wszystkich za długie. Polubiła się z pilotem Poe a także zyskała szacunek Lei Organy, być moze za sprawą Luka. Niestety jak się okazało na szkoleniu, dziewczyna miała problem w opanowaniu walki wręcz. Mocą posługiwała się na wysokim poziomie, lecz gdy tylko przyszło jej zmierzyć się mieczem świetlnym, natychmiast obrywała. W jej głowie zaczynała pojawiać się myśl, że nigdy nie nauczy się dobrze walczyć. Jest niska i nie ma na tyle siły by podczas długiego pojedynku utrzymać miecz w jednej ręce.

W ciągu tych kilku dni bardzo się do siebie zbliżyli a Anabelle zaczynała marzyć o tytule wielkiej wojowniczki.

- Czy mogę sama zrobić swój własny miecz? - zadała pytanie któregoś dnia podczas posiłku.

Luke znieruchomiał na chwilę, jednak na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Po co ci miecz jesli nie umiesz się nim posługiwać? - zażartował. Miał nadzieję że nie obrazi tym pytaniem Any. Ona jednak się tym nie przejęła.

- Myślałam że jesteś moim nauczycielem. Przecież Jedi budują własne miecze.

Luke na słowa "nauczycielem" zastanowił się.

Ana myśli że zostanie Rycerzem Jedi. A on jest jej Mistrzem. Nigdy wcześniej nie rozmawiali o tym. Moc towarzyszyła dziewczynie już od urodzenia a nigdy żaden członek Zakonu Jedi jej nie wykrył co było niepokojące. Żyła jak zwykły człowiek.

- Anabell, trwa wojna. Jutro stąd wylatujemy. Nie jesteś moją uczennicą, a ja nie jestem twoim Mistrzem. Przykro mi.

Po tych ostrych słowach wstał, zabrał tacę z niedokończonym jedzeniem i wyszedł.

W Anabell zebrał się gniew. Spotkali się po tylu latach...Znalazła kogoś, kto rozumie jej Moc. Może zostać kimś wielkim, rycerzem Jedi. Dlaczego Luke nie chce by była jego padawanką? Po co te wszystkie rozmowy o Zakonie? Czy to przez to, że nie potrafi władać mieczem?

NIE! Za wszelką cenę Luke rozpocznie szkolenie. Nawet w środku wojny. Ona zostanie Jedi.

- Ana, wszystko w porządku?

Diana staneła nad dziewczyną która Mocą zmiażdżyła tacę ze swoim posiłkiem. Nie kontrolowała tego. Skinęła głową i wyszła a z jej oczu cisnęły błyskawice.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro