Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czarny Kot z rozpaczą potrząsał nieruchomym ciałem Marinette. Leżała blada w jego objęciach a z jej ust sączyła się świeża krew. Śmiech Władcy Ciem rozniósł się echem po okolicy. Czarny Kot przygarnął jej ciało do siebie i zawył z bólu i rozpaczy która niszczyła go od środka. Targały nim silne emocje, które były podatne na atak Akumy. Władca Ciem wysłał w jego kierunku fioletowego motylka, który bez problemu wnikną w dzwoneczek przyczepiony u szyi super bohatera. Czarny Kot zamknął swoje zielone oczy a gdy je z powrotem otworzył, lśniły niebieską barwą jak ocean.
- Wstań Biały Kocie i oddaj mi Miraculum Biedronki - Rozkazał z zadowoleniem Władca Ciem, spoglądając na niego jak na swoje największe życiowe dzieło. Biały Kot wstał mierząc go pełnym nienawiści wzrokiem.
- Nie - odparł uśmiechając się krzywo - teraz zapłacisz za to co zrobiłeś - dodał a w jego dłoni pojawiła się biała kula energii.
- stój! Dlaczego mnie nie słuchasz?! Jak to możliwe! - Powiedział Władca Ciem cofając się o kilka kroków.
- Rada na przyszłość. Nie wybieraj na ofiarę Akumy kogoś, kto marzy o twojej śmierci - odparł Biały Kot i zaśmiał się okrutnie - Dziękuję, że podarowałeś mi moc dzięki której mogę cię zniszczyć - dodał i ruszył z uśmiechem do ataku. Władca Ciem uderzył łaską o podłogę a przed nim, pojawił się emopotwór który osłonił go własnym ciałem. Czarny Kot kierowany chęcią zemsty rzucił się na niego z rykiem wściekłości na ustach. Dotknął go swoją mocą a stwór rozsypał się w pył razem z piórem Mayury które dało mu życie. Wykonał zamach druga ręką jednak Władca Ciem zablokował cios wyciągniętą z laski szpadą. Kot odskoczył na znaczną odległość i z okrzykiem " megakotaklizm" zaczął rzucać w niego kulami energii. Poły fioletowego żakietu wydłużyły się jak szarfy i odpierały ataki Kota, na tyle na ile były w stanie. Wiły się jak macki ośmiornicy chroniąc ich właściciela. Oboje wiedzieli, że Władca Ciem w bezpośrednim starciu nie ma żadnych szans z Białym Kotem. Jego zwycięstwo było tylko kwestią czasu. Kot przebił się wreszcie przez obronę Władcy Ciem i przydusił go do podłoża jedną ręką. Drugą mierzył w jego twarz kulą kotaklizmu.
- Na co czekasz! Zabij mnie wreszcie! - Ponaglił go sucho Władca Ciem.
- Zabicie cię moją mocą byłoby zbyt proste i szybkie. Chcę żebyś cierpiał - powiedział złowieszczo cichym głosem. Anulował kotaklizm i jednym szybki ruchem przeciął pazurem jego gardło. Władca Ciem zaczął się dławić własną krwią, chwytając się dłońmi za gardło a Kot, obserwował to z nieskrywaną radością. W krótkim czasie ciało Władcy Ciem znieruchomiało a w okuł niego widniała spora plama krwi. Wtedy Miraculum przestało działać i przebranie zmarłego zniknęło. Biały Kot na powrót stał się Czarnym i spoglądał z przerażeniem na leżącego u jego stóp martwego mężczyznę.
- T... Ta... Tata? - wyjąkał drżącym głosem spoglądając na Gabriela Agresta, skąpanego we własnej krwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro