1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thomas:
Z jednej strony było mi szkoda, że wakacje dobiegają końca. Z drugiej strony się cieszyłem, lubiłem chodzić na uczelnię i przebywać wśród ludzi. Wieczorem poszedłem na mszę o pomyślny rok akademicki, żeby ten rok był tak dobry jak moje poprzednie. Żebym się dobrze uczył i miał cierpliwość do tego wszystkiego. Dużą część mojego życia powierzam Bogu, i nie wyobrażam sobie jak można nie chodzić do kościoła.

Nastał ranek, pierwszy dzień studiów po wakacjach. Nie mogłem się doczekać, w domu mi się już trochę nudziło. Wyszykowałem się by ładnie wyglądać i zszedłem na dół na śniadanie. Moi rodzice akurat wychodzili do pracy, byli właścicielami piekarni więc śniadań za bardzo wspólnie nie jadaliśmy. Usiadłem, włączyłem radio i sam zacząłem jeść w myślach zastanawiając się czy wszystko ze sobą wziąłem. Przez wyjściem zajrzałem jeszcze do mojego kalendarza, w którym notuję wszystko, aby o niczym nie zapomnieć.

Przed wejściem na uczelnię spotkałem mojego przyjaciela Minho, z którym nie widziałem się przez trzy tygodnie, bo wyjechał do pracy. U nas taka przerwa to bardzo dużo.

- W końcu cię widzę - powiedziałem uradowany.

- Też się cieszę. Mamy do pogadania, możemy później gdzieś pójść. Ale teraz idźmy już pod aulę, zaraz wykład a nie chciałbym żeby ktoś zajął nam miejsce - powiedział azjata, i zgodnie poszliśmy pod aulę w międzyczasie witając się ze wszystkimi.

Wiadomo, jednych się lubi bardziej a drugich mniej. Jednak ja nie należę do osób bardzo zawistnych, pochodzę z bardzo wierzącej katolickiej rodziny i wiem, że ludzi nie powinno się darzyć negatywnymi emocjami.

- A to kto? - zapytał mój przyjaciel wskazując głową na chłopaka, który stał i czekał na wejście do tej samej sali co my.

- Nie wiem, albo się pomylił albo jest u nas nowy - powiedziałem.

Ten chłopak wyglądał bardzo dobrze, był ubrany w czarny t-shirt, czarne spodnie, czarne buty. Miał ciemne włosy, a za koszulkę miał zaczepione okulary przeciwsłoneczne. Oprócz tego nie wyglądał na zbyt zadowolnego, a raczej na naburmuszonego i niezadowolonego z życia. Istnieje też możliwość, że po prostu ma taki wyraz twarzy.

- Może podjedziemy do niego i zapytamy? Wypadałoby - powiedziałem do Minho.

- Nie. Zobacz jaki jest wkurwiony, jeszcze łaskę robi ze tu stoi. Nie będę do niego podchodził - powiedział.

- Prosiłem cię żebyś ograniczył przeklinanie. Okej, zrobimy jak zechcesz, ale uważam że ludziom trzeba pomagać - powiedziałem.

Trzeba być dobrym człowiekiem i każdemu pomagać, nawet osobie która może nie wygląda zbyt przyjaźnie. Nadszedł wykładowca, wszyscy ustawili się pod salą z Minho na czele, który zawsze zajmował nam miejsce na auli w ostatnim rzędzie. To, że siadamy zawsze w ostatnim rzędzie lub ławce było już tradycją, Minho zawsze stał pierwszy pod drzwiami i zajmował nam miejsca, sam już się przyzwyczaiłem i nie wyobrażam sobie jak można siedzieć gdzieś bliżej.

Stanąłem obok tego obcego chłopaka i posłałem mu ciepły uśmiech, natomiast on mi tego uśmiechu nie odesłał, co więcej spojrzał z pogardą na mój łańcuszek z krzyżykiem i wszedł do sali. Jakiś niewychowany. Troszkę się zdenerwowałem.

Usiadłem obok Minho, który szczęśliwy że udało mu się wyszarpać miejsce dla nas siedział i obserwował jak wszyscy siadają.

Ten obcy chłopak też usiadł w ostatnim rzędzie, tyle że po drugiej stronie. Nie mogłem zrozumieć jak można nie uśmiechnąć się do drugiej osoby, jego spojrzenie było straszne. Zerknąłem na niego raz jeszcze, patrzył w okno. Jego wzrok był groźny. Blada skóra kontrastowała z jego ciemnymi ubraniami. Wiem, że nie powinienem oceniać kogoś kogo nie znam, ale on budził we mnie grozę.

Zaczął się wykład. Wszyscy wyjęli kartki, zeszyty i pisali bo wiadomo, na wykładzie się pisze. Ale ten cwaniaczek siedział sobie w najlepsze i nie pisał a potem będzie "daj notatki". Jego pierwszy dzień tutaj, nikogo nie zna i nawet nie pisze. To ja robię takie staranne notatki i potem się z nich uczę, a przyjdzie taki koleś i będzie potem pisał do wszystkich żeby mu dali notatki do nauki. Postanowiłem się skupić na wykonywanej czynności i nie zwracać uwagi na tego typa. Wyszliśmy z wykładu i mieliśmy godzinę okienka. Postanowiliśmy pójść w tym czasie do sklepu i kupić coś do jedzenia. Wychodząc z budynku zauważyłem tego cwaniaczka, który stał i palił papierosa w okularach przeciwsłonecznych. Minąłem go, powinno być mu głupio, że nie odwzajemnił mojego uśmiechu. Po drodze do sklepu opowiedziałem Minho o tym jak ten obcy nie uśmiechnął się do mnie.

- Wiesz Thomas, czasami się zachowujesz jakbyś był chowany pod kloszem. Na prawdę myślisz, że wszyscy ludzie są mili i cieszą się z życia jak ty? - zapytał.

- Wcale nie... Po prostu tego chyba wymaga ludzka kultura - powiedziałem naburmuszony i postanowiłem urwać temat, bo mój przyjaciel chyba nie do końca zrozumiał o co mi chodzi.

Po zakupach wróciliśmy na uczelnię i usiedliśmy na korytarzu. Zauważyłem, że ten nowy chłopak rozmawia z jakąś dziewczyną prawdopodobnie od nas z uczelni. Czyli kogoś tu zna.

Zajęcia się skończyły i już żegnałem się z Minho gdy nagle z piskiem opon z uczelnianego parkingu wyjechał swoim czarnym BMW ten nowy. Popatrzyliśmy po sobie z Minho i pokręciliśmy głowami. Nigdy nie zrozumiem, jak na własne życzenie można tak szybko jeździć, to tak jak samemu prosić się o śmierć.

Dzień na uczelni szybko zleciał, nim się obejrzałem szedłem już do domu.
Obiadokolacja była już gotowa, jak zawsze rodzice czekali na mnie, bo w miarę możliwości zawsze razem jadamy posiłki.

- Jestem, już myję ręce i przychodzę - powiedziałem i szybko pobiegłem do łazienki. Usiadłem do stołu, jak zawsze przed rozpoczęciem jedzenia najpierw odmówiliśmy modlitwę i zaczęliśmy jeść. Zawsze przy obiadokolacji rozmawialiśmy o dniu, który właśnie dobiega końca. Rodzice opowiadali co nowego w pracy, a jak jak na uczelni. Z pozoru byliśmy na prawdę przykładną rodziną, prawda była taka, że ja średnio się tu czułem.

Po krótkiej rozmowie i zjedzeniu poszedłem do siebie. Byłem zmęczony tym dniem, muszę się przestawić na tryb wczesnego chodzenia spać i wczesnego wstawania.

Dylan:
Po zajęciach wsiadłem do mojego auta i pojechałem na obrzeża miasta do domu.
Mieszkałem razem z Isaacem, Scottem oraz Brettem. Na ziemi funkcjonujemy od dwóch tygodni. Nie jesteśmy ludźmi, jesteśmy demonami. Ja jestem przywódcą, a naszym zadaniem jest opętać jak najwięcej dusz i przeciągnąć na stronę szatana.

Takie rzeczy robi się od wieków, ale pierwszy raz zostaliśmy w to zaangażowani właśnie my. Jako, że ja jestem przywódcą, to ja wszystkim rządzę. Jestem od nich straszy i silniejszy, to ja znajduję ludzi, którzy widać, że są ulegli. Natomiast moi koledzy zajmują się samym opętaniem, taki mamy układ, gdyż ja jestem bardziej cenny niż oni, a jeśli dusza nie jest uległa a opętanie nie dojdzie do skutku demon może ucierpieć, tak właśnie teraz jest ze Scottem, który od tygodnia leży i zbiera siły.

Dlaczego wybrałem się na studia? Bo muszę się obracać w wielu kręgach, by znajdować ludzi, których duszę będziemy mogli opętać. Zresztą tęsknię trochę za życiem na ziemi, i chciałem chociaż przez kilka miesięcy pożyć jak normalny człowiek.

- Jak żyjesz? - zapytał Isaac, który właśnie ogarniał nasz dom. No tak przydałoby się, bo jest trochę bajzel, ale tak to jest jak czterech chłopów mieszka w dużym piętrowym domu.

- Ujdzie. Co z tym chłopakiem, którego tu sprowadziłem? - zapytałem.

- Jego dusza się nawet nie broniła, więc już dawno jest w piekle. Jak w takim tempie będziemy działać, to może jakąś nagrodę dostaniemy - powiedział zadowolony chłopak.

- No to od Dylana zależy czy co noc będzie sobie sprowadzał te niewinne duszyczki do pokoju - powiedział Brett, który się nagle za mną pojawił.

- Trzeba jakoś działać co nie - powiedziałem.

- Ty to sprytny jesteś, najpierw wykorzystać w łóżku a potem...

- Dobra dobra już kurwa dość. Moja sprawa co robię w moim łóżku. Do roboty się lepiej weźcie, dałem wam listę osób, które trzeba opętać, czy ktoś się tym zajął? Czy gdzie jest w ogóle kurwa ta lista, położyłem ją tutaj na stole - zapytałem. Chłopaki popatrzyli po sobie.

- Halo kurwa? Nie rozumiecie jak się do was mówi? - zapytałem.

- Sprzątaliśmy tu dzisiaj bo nasyfione było i tak jakby... No... - powiedział nieśmiało Isaac.

- Pięknie kurwa. To szukajcie w śmieciach, powodzenia - powiedziałem oburzony.

Po drodze do pokoju zajrzałem jeszcze do Scotta który leżał, wyglądał słabo i nadal miał rany na ciele. Takie są skutki niepowodzeń opętań, gdy dusza stawia zbyt duży opór to demon na tym cierpi i musi zebrać siły. Najgorsze są skutki, gdy odbywają się egzorcyzmy i osoba jest polewana wodą święconą. Najgorsze, co może być. Na szczęście mamy na to eliksir, więc proces powrotu do zdrowia można chociaż trochę przyspieszyć.

Zamknąłem się u siebie w pokoju. Za niczym tak nie tęsknię jak za życiem na ziemi i były momenty, że żałowałem, że za życia byłem takim złym człowiekiem, że aż wylądowałem w piekle. Dobrze, że chociaż stałem się demonem, bo gdybym był zwykłą duszą to błąkałbym się po piekle i dręczyłyby mnie grzechy z przeszłości. Co prawda gdy z początku tam trafiłem, to tak właśnie było, ale teraz już na szczęście wiodę tam nieco lepszy żywot.

Jak co wieczór że tak powiem elegancko się odjebałem i poszedłem na imprezę. Na imprezach najłatwiej było znajdować naiwnych młodych ludzi, których duszę bez problemu można było posiąść by powiększyć liczbę dusz posłusznych władcy piekieł. Wsiadłem do mojego cudownego czernego BMW i z piskiem opon ruszyłem w miasto. Oczywiście mógłbym się tam przenieść za pomocą teleportacji, ale chłopaka który zagości na dzisiejszą noc w moim łóżku w ten sposób przenieść bym nie mógł. Zresztą władca piekieł chciał żebym się zachowywał jak najmniej podejrzanie, bo to jednak ja jestem odpowiedzialny na wynajdywanie ludzi do opętań więc muszę się zachowywać w miarę przyziemnie, by nasza tajemnica nie wyszła na jaw. Zresztą i tak wątpię żeby ktoś w to uwierzył, w dzisiejszych czasach nieliczni wierzą w opętania, staje się to dla nich realne gdy sami są świadkami takich sytuacji.

Wszedłem do zatłoczonego klubu a mój instynkt od razu zaczął działać. Jednak ja przed podaniem na tacy moim kolegom potencjalnej ofiary lubię ją najpierw wykorzystać seksualnie. Dobrze, że władca piekieł nie może zobaczyć co tu wyprawiam, jedyne co, to czuje że przebywam teraz na ziemi. Demony i dusze z piekła nie mają podglądu na to co się dzieje na ziemi, dlatego mogę tu wyprawiać co żywnie mi się podoba. I dlatego takie zwykłe przyziemne czynności sprawiają mi taką radość chociaż myślałem, że zostałem pozbawiony wszystkich możliwych pozytywnych emocji.

Dzień dobry. Wróciłam do Was z czymś nowym. Od razu mówię, że nie wiem kiedy next, bo że tak powiem nie uregulowałam jeszcze wszystkich spraw na uczelni i czekam na ważnego maila, i jak się okaże że będę musiała poprawić egzamin to może być przestój między rozdziałami XD
Pod spodem łapcie zdjęcia naszych bohaterów.

Thomas







Minho






Dylan






Brett





Isaac




Scott

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro