Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sylwetka, nastroszona zaczęła podchodzić do kotów. Kasztan i Bernie spali. Kotka szybko Szturchnęła łapą Berniego, aby wstał. Ten lekko poruszył głową mrucząc coś pod nosem. Niewidoczna Łapa Szturchnęła go poraz drugi. Ten zaś cicho jęknął i podniósł głowę. Gdy tylko ujrzał dziwną sylwetkę, podskoczył z wrażenia. Widać było, że jest dosyć wystraszony, tak jak uczennica.

Sylwetka zaczęła się przybliżać. Jednak kotka nie mogła dojrzeć, czym to jest. Szybko wstała, po czym była gotowa do odparcia ataku. Po chwili Bernie wstał i stanął przed Niewidoczną Łapą. Ta się lekko zirytowała, jednak nie był czas na kłótnie.

- Czego szukacie w mej jamie? - spytała dosyć piskliwym głosem sylwetka.

Gdy się tylko wyłoniła, okazało się, że to jak na swoje rozmiary duży kocur. Jego oczy były dosyć duże, jaskrawozielone. Obie były przepełnione ogniem, jednak również ciekawością. Ten kot nie lubi nieproszonych gości - pomyślała kotka. Bernie podszedł trochę bliżej, kłaniając się przed kocurem o piaskowej skórze. Ten ogromny kot miał ogromne zadrapanie na szyi, oraz lekko odsłonięte żebra. Uczennica na samą myśl zadrżała. Co ten kot musiał przejść?

- Witaj - przywitał się Bernie. - Nie przybywamy w sprawach wojen - ciągnął - Nie sądziliśmy, aby była to twoja jama. Już zaraz idziemy - widać, że chciał z tąd jak najszybciej odejść. Kotka nie zdziwiła się. W końcu kto chce walczyć z takim kotem?

- Zaczekaj, kocie - zatrzymał Berniego - Nie zmyjecie się tak szybko - spojrzał na koty odważnie.

- W takim razie, czego od nas chcesz, kocurze? - odezwała się Niewidoczna Łapa.

- Najpierw mi wyjaśnicie, co tu robicie - spojrzał na kotkę. Ta lekko się wzdrygnęła. Ten kot wygląda dosyć przerażająco.

- Nie chcemy sprawiać problemu... - próbował się wymigać Bernie.

- Nie sprawiacie - zimno rzekł. - siadajcie - nakazał.

Kasztan nadal spał w samym koncie jaskini - teoretycznie ten kot go nie zauważył. To może nawet i lepiej - pomyślała kotka. Bernie, tajemniczy kocur i uczennica usiedli naprzeciwko siebie. Niewidoczna Łapa czuła na sobie wzrok kota o piaskowej skórze - ale i tak nie czuła się z tym najlepiej.

- A więc - zaczął kocur - Zwą mnie Dante - przedstawił się - Jak już pewnie wiecie, zamieszkuje tą jamę. - dodał, patrząc, że teraz ich kolej.

- Zwie się Niewidoczna Łapa - wiedziała, że Bernie chciał się przedstawić, ale ona mu przerwała - A to Bernie - wskazała na niego łapą - przybywam z nizin. Poszukuję swego klanu, Klanu Krwi. - ciągnęła - A Bernie mnie towarzyszy - dorzuciła.

- Klanu Krwi? - spytał zaskoczony.

- Tak, dokładnie - potwierdziła.

- Dziwne, tak samo jak ogłaszali... - mruknął pod nosem Dante.

- Co? - zapytała

- Hm? - spojrzał lekko zamyślony - Nie wiesz nic o przepowiedni?

- ....Nie....

- Cóż, pozwól, że ci opowiem. - zaproponował - Od kilku pełni księżyca moi potomkowie pokazują mi jedną, tą samą przepowiednie. Pokazuje ona trójkę kotów zmierzającą ku światłu. Jednak widać pomiędzy nimi pewne rywalizacje i spory. Ale mimo tego jedno z nich chce brnąć na przód, zaś inni w pewnym momencie się zatrzymują - siedział chwilę cicho. - A jeszcze jedno! - przypomniał sobie - ciągle słychać ,, Trójka rozejdzie się w jedno, gdy na szczyt wejdą"

- Trójka na jedno? Na szczyt? Jaki to ma sens ? - spytał Bernie.

- Tylko przodkowie mają odwagę wiedzieć - odparł - Niestety tylko tyle wiem - dodał - lecz mogę wam pomóc.

- Jak? - spytała kotka.

- Mog- Dante nie dokończył.

W tym momencie obudził się Kasztan, leżący na samym krańcu jamy.  Zaspany uniósł głowę, otwierając oczy. Na sam widok Dante, rozszerzył oczy i podskoczył. Syknął na niego, a Dante spojrzał na niego wrogo.

- Ten od was? - zapytał znudzony.

- Tak, to Kasztan - przedstawiła go.

- Co ten olbrzym tu robi?! - warknął.

- To nie olbrzym - przymrużyła oczy. - To Dante - wskazała na niego łapą. - Właśnie chce nam pomóc, a ty go obrażasz - spojrzała na niego piorująco.

- Bez wszelkich walk, uczennico. - odparł Dante. - Nikt z nas ich nie szuka. Lepiej przejdźmy do rzeczy. - dodał - Mogę was poprowadzić przez najtrudniejsze pasmo gór, niestety nie będę mógł towarzyszyć wam w całej podróży.

- Byłoby cudownie! - rzekła z entuzjazmem kotka.

- ta, cudownie - mruknął pod nosem Bernie. Na szczęście nikt go nie słyszał.

- W takim razie jeszcze dziś wyruszamy. Jeśli chcemy, aby podróż zajęła zaledwie kilka dni - Dante wstał, po czym kierował się do wyjścia - Idę nabyć zwierzyny, czy ktoś wyrusza ze mną?

- Ja- Niewidoczna Łapa chciała się zgłosić.

- Ja pójdę - zaproponował Bernie.

- W takim razie choć, Bernie. - duży, piaskowy kot już znikał w wejściu, a za nim złoty, o wiele mniejszy kocur.

Uczennica westchnęła. Bardzo była ciekawa tego, jak się tu poluje. Być może wielki, piaskowy kot ma jakieś inne praktyki w polowaniach? Może zarówno i w walce? Kotka bardzo chciała się o tym przekonać. Jednak będą jeszcze okazje - pomyślała.

- Co tu się stało? - spytał znajomy głos zza jej pleców. To był Kasztan.

- Dante będzie z nami podróżował - oznajmiła, odwracając się do kasztanowego kota.

- Co? Jak? - zapytał zdezorientowany.

- Ehh - westchnęła - wszystkiego się dowiesz - kotce nie chciało się tłumaczyć.

Niewidoczna Łapa położyła się. Mimo całej podróży, nadal jest zmęczona. Jeszcze to, jak się układają sprawy dobija kotkę. Położyła głowę na przednich łapach z otwartymi oczami. Przymrużyła je, po czym położyła uszy po sobie.

- Tęsknisz za nimi? - zapytał Kasztan, dosiadając się obok kotki.

- Żebyś wiedział... - odparła, wzdychając.

- Hej, nie jest aż tak źle - rzekł - mogłaś wogule na nikogo z nas nie natrafić, byłabyś zdana sama na siebie. A gdybyś sobie coś złamała? Kto by ci pomógł?

Uczennicy przypomniał się miły i uprzejmy Erno. Biszkoptowy kocur, o lśniącym, niebieskim oku. To on pomógł jej wyjść z głębokiej rany na nodze po pożarze. Gdyby nie on, jaki los spotkałby kotkę?

- Masz.... Rację - odparła w końcu. - ale to nie zmienia faktu, że wszystko się psuje.

- Niby co się psuje? - zapytał.

- Coraz bardziej czuję, że idziemy źle. Że mi się nie uda, że nie odnajdę klanu. - leżała tak chwilę cicho. - Ja... Ja chciałam być wierna klanowi.

- A nie jesteś? - spytał Kasztan.

- Jestem. Chyba...

- No pomyśl. Skoro tak bardzo ci zależy na tym, żeby wrócić do klanu, to jak możesz powiedzieć, że nie jesteś wierna klanowi?

- To nie takie proste - odrzekła - nigdy nie żyłeś w klanie, nie wiesz co tam się dzieje - ciągnęła - Nie wiesz, jak trudno jest zostać choćby przywódcą. A ja.... Ja bardzo bym chciała. Stać nad swoim wiernym klanem z dumą. Ale nie mogę - dodała - bo teraz to wszystko się psuje.

- Kto wie, może zostaniesz przywódczynią? - zaproponował.

- Jak już ci mówiłam, to nie takie proste. Musisz się starać, być godnym wojownikiem, aby wogule zostać zastępcą. A ja nawet nie jestem wojowniczką.

- Powinnaś zacząć widzieć plusy, zamiast ciągle minusy. Nie tracić wiary w siebie. Wszyscy mamy nadzieję, że wskażesz właściwą drogę. Że będziesz dobrą drogą iść. Po prostu ty sobie wybierasz to, jak ci będzie. Nikt za ciebie tego nie robi. Ale i tak warto jest wierzyć, że będzie dobrze. Nieważne jak bardzo jesteś ranna, zawiedziona. Po prostu miej wiarę. I tylko tego chce od ciebie los.

Kotka nie spodziewała się tak motywującej wypowiedzi kota. Chyba on sam siebie zaskoczył, było to słychać w jego głosie. Jednak kotka to zignorowała. Uczennica nie zapomni tej przemowy, bo wiedziała, że teraz to będzie jej motywacja.

W tedy ku wejściu ukazali się Bernie z Dante. Oboje mieli mnóstwo zdobyczy w pyskach. Podeszli do kotów i położyli zdobycze. Wszystko tak pięknie pachniało, że kotka by rzuciła się na to jedzenie. Jednak udało się jej powstrzymać.

- Smacznego - życzył Bernie.

Niewidoczna Łapa zabrała się za jedzenie. Wybrała sobie pulchną nornicę, zatapiając w niej zęby. Tak dawno nie jadła tych pyszności, że zapomniała o ich smaku. Zazwyczaj podczas podróży znajdywali marne mysze, ledwo starczające. Kotka uniosła głowę do góry. Wszyscy jedli swoją porcję. Ponownie zabrała się do jedzenia.
¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶×¶
Yo
W tym tygodniu ( bądź następnym) będzie jeszcze jeden rozdział
Pozdro dla tych, którym się spać nie chce ( jest 7:02 )

Hohoho!
~Wesołych Świat!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro