39.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lisie udało się opuścić więzienie. Trafi do ośrodka, ale chyba nie była zła z tego powodu. Niestety nie chciała się spotkać z nikim. Bardzo chciałam z nią porozmawiać. Nie wiedziałam, kiedy się spotkamy. Nie mogła odjechać z myślą, że układałam sobie życie jej kosztem. Chciałam upewnić się, że sama podjęła taką decyzję, a nie że zrobili to jej rodzice, którym zależało, żeby pozbyć się problemu. W końcu mogli mieć córkę pod kontrolą.

– Co to? - Spojrzałam na dokumenty, które trzymał Drew.

– Oświadczenie Lisy.

Od razu wzięłam je od niego. Chciałam dowiedzieć się, co moja przyjaciółka miała nam do przekazania. Uważnie zaczęłam czytać kartkę po kartce i nie wierzyłam w to, co widziałam. Oficjalnie zbyła wszystkie prawa do Cleo. Zrobiła to przez swojego adwokata. Nawet nie musiała stawić się osobiście na sprawie. Umieszczenie jej w ośrodku psychiatrycznym działało korzystnie dla Drew. Miał prawo, żeby wystąpić o ograniczenie kontaktów córki z matką. Pani Bale na pewno była zadowolona z takiego rozwiązania sprawy. Jej najbardziej zależało na rozdzieleniu dziecka z Lisą. Nie wystarczyło, że dziewczyna nie chciała być matką ani spotykać się z córką. Musiała pozbyć się praw rodzicielskich, żeby zadowolić babcię Cleo.

– Czemu nie zrobiła tego sądownie wcześniej?

– Jej rodzice nic nie wiedzą.

– Jak to?

Wydawało mu się, że Państwo Johnson wiedzieli wszystko o córce, przecież pomagali jej zawsze. Jak Lisie udało się przez dziewięć miesięcy ukryć, że była w ciąży? Przecież mieszkała z rodzicami. Fakt, kilka miesięcy przebywała ze mną poza miastem, ale później była jakiś czas w domu. Był moment, że nie wiedzieli, gdzie przebywała, ale nie sądziłam, że nie znaleźli jej, gdy była w szpitalu. Przecież urodziła Cleo w Cleveland. Pamiętałam ten dzień, bo ojciec trafił wtedy do szpitala. Spotkałam się tam z Drew, który oczekiwał narodzin dziecka. Miałam uwierzyć, że Państwo Johnson nic nie wiedzieli? Nie zauważyli zmian we własne córce, gdy wróciła po porodzie do domu? Chociaż spotkała się ze mną kilka dni później, a ja nie zauważyłam nic poza jej zmęczeniem. Wróciła do klubów jak gdyby nigdy nic.

– Nie zgodziliby się na to. - Przetarł twarz dłonią. – Zabraliby małą, a Lisa musiałaby się od nich odciąć na zawsze. Właśnie dlatego poszła na układ z moją mamą. Cieszę się, bo dzięki temu nie muszę z nikim walczyć o Cleo. Miałbym małe szanse.

– Skąd pewność, że nie spróbują tego podważyć? - Wskazałam na dokumenty. – Mogą to zrobić.

– Była poczytalna w chwili podpisania papierów. Lisa dopilnowała wszystkiego.

– Nie jestem przekonana. - Wtuliłam się w niego.

Nie chciałam, żeby ktokolwiek odebrał nam Cleo. Przyzwyczaiłam się już, że była obecna w moim życiu. Spędzałam z nią więcej czasu. Nawet byłam zadowolona, gdy mogłam jej przypilnować pod nieobecność Drew. Nie wyobrażałam sobie, że mała mogłaby być wychowywana przez rodziców Lisy. Przecież oni nawet jej nie znali, nie wiedzieli, czego potrzebowała, a tata bardzo się starał, żeby dziecku nic nie brakowało. Oby Drew miał rację i wystarczyło oświadczenie oraz pozbycie się praw rodzicielskich przez Lisę, żeby Cleo mogła z nami zostać.

– Wierzę, że moja mama wszystkiego dopilnowała.

– No tak.

Pani Bale musiała mieć wszystko pod kontrolą. Zapewne bardzo podobało jej się, że syn jej coś zawdzięczał. Nie powinnam jej oceniać źle. Przecież zadbała o to, żeby nikt nie rozdzielił Drew z córką. Sam pewnie nie dałby rady walczyć o małą. Doskonale wiedzieliśmy, że sądy najchętniej oddawały opiekę nad dziećmi matce. Państwo Johnson mieli dużo pieniędzy, żeby walczyć o wnuczkę. Powinnam się cieszyć, że Lisa nie chciała utrudniać Drew życia i zgodziła się, żeby wychowywał córkę z inną kobietą, ze mną.

– Wiem, że za nią nie przepadasz, ale nie chciała cię wydać policji. Chciała, żebyś z nami została.

Nie zrobiła tego dla mnie i doskonale o tym wiedział. Dzięki temu, że Lisa postanowiła skorzystać z pomocy Pani Bale, kobieta miała szansę zapewnić wnuczce spokojne życie. Mogła targować się z dziewczyną o prawa do dziecka. Nie widziałam w tym żadnego współczucia dla mnie. Matkę Drew wcale nie obchodziło, co stało się ze mną. Czasami miałam wrażenie, że tylko czekała aż spotka mnie coś złego i wcale nie zdziwiło ją, że wpakowałam się w kłopoty. Gdyby nie wnuczka nigdy by mi nie pomogła. Chciałaby, żebym nadal trzymała się z dala od jej syna.

– Bo mogła mnie wykorzystać jako kartę przetargową w walce o Cleo. - Spojrzałam na niego.

– Nie, bo wiedziała, że mnie nie zostawisz. Nie ze względu na dziecko. Tylko ty byłaś w stanie przyjąć nas oboje.

Jasne. Byłam na tyle głupia, żeby zaakceptować jego i dziecko. Pani Bale wmówiła sobie, że żadna porządna kobieta nie chciałaby wychowywać obcego dzieciaka. Niby czemu wmówiła sobie, że akurat ja będę do tego zdolna? Nigdy nie chciałam być matką. Nie nadawałam się, żeby nią być. Nie miałam nic wartościowego, żeby przekazać dziecku. Poza tym nie chciałam się przekonać, że będę beznadziejnym rodzicem jak mój ojciec. Wolałam, żeby nasza rodzina zakończyła się na mnie. I chyba tak zostanie. Raczej moje plany się nie zmieniły. Byłam w stanie pokochać Cleo, ale to nie znaczyło, że nagle zapragnęłam własnego dziecka.

– Nie wierzę, że Lisa już nie wróci.

– A ja tak.

Nie potrafiłam już rozmawiać z nią jak dawniej, ale może kiedyś to się zmieni. Wydawało mi się, że dziewczyna wycofała się z naszego życia tylko na jakiś czas. Rodzice nie mogli jej umieścić w ośrodku na długo. Na pewno liczyli się z tym, że kiedyś stamtąd wyjdzie. Zastanawiałam się, czy Lisa zechce kiedyś nas odwiedzić. Mogłaby upewnić się, że jej córce nic nie brakowało. Może kiedyś będzie chciała z nią porozmawiać. Nie wiedziałam, jak wytłumaczymy wszystko Cleo, ale chciałabym, żeby znała prawdę o swoich rodzicach. Zasłużyła na to. Nie chciałam, żeby nie wiedziała nic o swojej matce. Raczej nie zamierzałam udawać, że to ja nią byłam.

– Chciałabym wypytać ją o Cleo.

Nie byłam pewna, czy mój facet opowie mi o wszystkich szczegółach z życia córki. Lisa mogłaby opowiedzieć, co czuła podczas porodu. Zastanawiałam się, czy w tamtej chwili nawet przez chwilę nie zwątpiła w swoją decyzję o oddaniu dziecka ojcu. Przecież powiedziała, że zostawiła niemowlaka z Drew, nie przejmując się, jak chłopak da sobie radę. Kilka dni później już balowała ze mną w klubie. Chciałabym, żeby powiedziała mi cokolwiek o Cleo. Wiedziałam o dziewczynce tylko to, co zaobserwowałam w ostatnich tygodniach, gdy z nią przebywałam, ale to wciąż za mało, żeby móc nazwać się jej matką. Czy Drew tego chciał? Zamierzał wmówić ludziom, że byłam matką jego córki? Przecież niektórzy już wiedzieli, że to nieprawda.

– Niewiele o niej wie.

– Urodziny?

Zamierzałam wypytać swojego faceta o najważniejszą rzecz. Nie wiedziałam, w jakim wieku była Cleo ani kiedy wypadną jej pierwsze urodziny. Powinnam to wiedzieć, żeby móc je wyprawić i wymyślić jakiś prezent. Chciałam, żeby dziewczynka miała normalne dzieciństwo i żeby mogła zapamiętać z niego jak najwięcej dobrych rzeczy. W porównaniu do mnie miała ojca, który nigdy jej nie uderzy ani nie podniesie na nią głosu. Nie zrobi tego, bo mu na to nie pozwolę. Będę chronić Cleo przed losem, który spotkał mnie. Nie liczyłam, że dzięki temu mnie polubi. Nie musiała, ale może, gdy dorośnie, zrozumie moje zachowanie.

– 12 marca.

– Za cztery miesiące skończy roczek.

– Tak. - Zaśmiał się.

– Myślisz, że rozwija się jak inne dzieci w jej wieku?

Cleo na razie tylko gaworzyła i chodziła na czworaka. Czasami śmiała się głośno. Zastanawiałam się, czy to normalne. Może powinna umieć nieco więcej. Nie wiedziałam, jakie umiejętności posiadały dzieci w jej wieku. Drew na pewno miał więcej wiedzy na ten temat. Musiał obserwować córkę. Wolałabym, żeby nie okazało się, że mała mogła mieć jakieś wady rozwoju. Przecież żadne z nas nie wiedziało, co w ciąży wyprawiała jej matka. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, że Lisa mogła próbować pozbyć się ciąży ani w jaki sposób by do tego dążyła.

– Chyba tak.

– Chyba?

– Nie zauważyłem nic niepokojącego.

– A może zapytamy kogoś doświadczonego?

Może przesadzałam, ale dobrze byłoby to sprawdzić. Nie mielibyśmy wyrzutów sumienia, że nie zareagowaliśmy w porę.

– Dobrze. - Pocałował mnie.

– Powinnam pójść do pracy.

Nie mogłam całe życie liczyć, że Drew będzie mnie utrzymywał. Robił to wystarczająco długo, a ja nie miałam jak się odwdzięczyć. Większością rzeczy w domu zajmowała się jego matka. Musiałam zacząć w końcu coś robić. Może pójście do pracy sprawi, że zaznam trochę normalności. O ile ktoś zechce mnie zatrudnić. Mogłam mieć problem, kiedy potencjalni pracodawcy dowiedzą się, że byłam zamieszana w śmierć człowieka. Nikt nie będzie chciał wtedy wysłuchać mojej wersji. Lepiej będzie nie dać mi pracy.

– Nie musisz.

– Nie opiekuję się Cleo. - Pogłaskałam go po policzku. – Nie ma sensu, żebym siedziała w domu, skoro nie pomagam.

– Jesteś pewna?

Nie, ale musiałam zacząć coś robić. Nie mógł mnie cały czas utrzymywać. Już i tak wiele dla mnie zrobił. Nie mogłam oczekiwać więcej. Będzie nam łatwiej, gdy zacznę pracować. Poza tym Drew w którymś momencie będzie musiał zacząć odkładać pieniądze na edukację córki. Nie chciałam, żeby nie mogła pójść do dobrej szkoły, tylko, dlatego że brakło nam na to pieniędzy.

– Może.

– Ale nie wrócisz do baru? - Spojrzał na mnie.

Podejrzewałam, że raczej nie miałam wyboru. Tylko tam mogłam zacząć pracę z miejsca. Nawet nie wiedziałam, gdzie mogłabym szukać czegoś lepszego. Miałam małe doświadczenie w pracy w banku, ale nie chciałam tam wracać. Musiałabym zaczynać wszystko od początku. Chyba że facet w miejscu, w którym już byłam, zatrudniłby mnie znowu. Może Drew miał jakąś propozycję.

– Pomożesz mi znaleźć coś lepszego?

– Nie prosiłaś mnie o pomoc nawet tamtej nocy. - Przyglądał mi się dokładnie.

Wtedy wiedziałam, że nie miałam już wpływu na to, co się ze mną stanie. Jedyne, o czym marzyłam to zniknąć, zapaść się pod ziemię albo umrzeć. Jednak Lisa przyprowadziła mnie do Drew. Dzięki temu dostałam szansę, żeby wziąć się w garść i zapanować w końcu nad swoim życiem. Zrozumiałam, na czym naprawdę mi zależało.

– Wtedy było mi wszystko jedno.

– A teraz nie?

– Nie. - Pokręciłam głową. – Chcę być z tobą.

– Cieszy mnie to.

– Mnie też. - Uśmiechnęłam się.

Wierzyłam, że za jakiś czas nasze życie będzie wyglądać lepiej. Mieliśmy na to szanse. Oby tylko Lisa nie chciała w nim namieszać. Cały czas miałam z tyłu głowy myśl, że któregoś dnia zechce mi zniszczyć wszystko. Niby czemu przespała się z Drew, skoro wiedziała, że nadal go kochałam? Nie wierzyłam w przypadki. Może i on był naiwny i dał się upić, ale Lisa doskonale wiedziałam, czego chciała. Byłam w stanie uwierzyć, że ciąża to przypadek i akurat tego nie zaplanowała. Nie byłam w stanie tłumaczyć przyjaciółki, bo o wielu rzeczach mi nie mówiła.

– Pokaż mi jak zmienić pieluchę.

Postanowiłam, że może czas najwyższy się tego nauczyć. Cleo podobno będzie je nosić jeszcze rok. Chociaż liczyłam, że uda nam się skończyć z tym trochę wcześniej. Może okaże się, że była nadzwyczaj kumatym dzieckiem i szybciej pojmie naukę załatwiania się na nocnik.

– Nie. - Zaśmiał się. – Nie ma mowy.

– Czemu? – oburzyłam się.

– Ostatnio podałaś źle pampersa i musiałem myć małą po tym, jak w niego narobiła.

I co z tego? Nie powiedział mi, że tak wielkie znaczenie miało założenie pampersa drugą stroną. Niby skąd miałam to wiedzieć? Powinien mnie uprzedzić albo sprawdzić go, zanim założył Cleo ubranko. Wtedy uniknąłby bałaganu.

– Ty może od razu wiedziałeś wszystko?

Na pewno nie. Zapewne wiele rzeczy opowiadała mu matka. To kobieta zajmowała się dziewczynką w pierwszych dniach, gdy przyprowadził ją do domu. Żaden tatuś nie wiedział od samego początku jak zajmować się dzieckiem. Robiły to kobiety.

– Nie, ale nie musisz się wysilać.

Chciałam mu tylko pomóc, ale skoro nie to nie. Nie zamierzałam następnym razem prosić się, żeby pozwolił mi zająć się córką. Sam niech sobie zmienia brudne pampersy, skoro tak bardzo chciał.

– Spadaj – burknęłam, siadając na kanapie z dala od niego i przewijaka.

Nie zamierzałam się do niego odzywać. Zranił mnie.

– Możesz się nie obrażać?

– Nie.

Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Przynajmniej na razie. Niech zajmie się przebieraniem Cleo, żeby znowu przypadkiem coś nie wyleciało jej z pieluchy. Nie mógłby wtedy zgodzić winy na mnie, bo nie brałam udziału w tej zabawie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro