6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie chciałam iść na żadne spotkanie do Matki Drew. Niestety nie miałam się jak przed tym wymigać, mimo że byłam gotowa wziąć dodatkową zmianę w pracy. Ta kobieta nienawidziła mnie od zawsze, chociaż nic jej nie zrobiłam. Zawiniłam chyba tylko tym, że mieszkałam w pobliżu. Miałam wrażenie, że byłam dla niej gorsza, jeszcze zanim zaczęłam się przyjaźnić z jej synem. Ciągle słyszałam głupie uwagi na swój temat. Nie zamierzałam przepraszać z to, że nie pochodziłam z idealnej rodziny. Nie każdy miał obojgu rodziców, którzy go rozpieszczali. Poza tym ojciec Drew zniknął kilka lat temu i nikt nie wiedział, co się z nim stało. Wielu ludzi gadało, że zostawił żonę dla młodszej, ale ona upierała się przy tym, że zginął w jakimś wypadku, mimo że do tej pory nie było ciała. Nawet Drew nie wierzył w jej bajkę. Kiedyś wspomniał, że ojciec lubił oglądać się za innymi babkami, ale nie zdradziłby żony. Nie musiał. Wystarczyło odejść.

– Ona się wścieknie – powiedziałam, zanim wyszliśmy z domu.

Miałam nadzieję, że mój chłopak zmieni zdanie i nigdzie nie pójdziemy. Nie miałam ochoty na to spotkanie. Nie powinien mnie do tego namawiać. Sam mógł iść do matki. Nie miałabym nic przeciwko. Przyzwyczaiłam się, że Drew ciągle słuchał od niej same złe rzeczy na mój temat. Nie wiedziałam, jak to znosił, ale ja nie musiałam. Ta kobieta nic dla mnie nie znaczyła. Była tylko matką mojego faceta. Nie z nią dzieliłam życie, więc lepiej, jeśli przestanie się wtrącać. Wiedziałam, że próbowała zniechęcić swojego syna do związku ze mną, ale nadal bezskutecznie. Drew bywał uparty. Powinna pogodzić się z jego wyborami, nawet jeśli jej się nie podobały.

– Musi cię w końcu zaakceptować.

Wcale nie. Nie oczekiwałam niedzielnych obiadków ani nawet rodzinnych spotkań w święta. Wystarczyło, że mogłam spędzać czas ze swoim facetem. Na razie sama jego obecność mi wystarczyła. Nie wiedziałam, co stanie się z nami za jakiś czas, ale nasi rodzice nie byli zobowiązani tolerować naszych partnerów. Na przykład mój tata wcale nie przejmował się tym, z kim się spotykałam. Wcale nie miał Drew za dobrą partię, ale nie mógł mi niczego zabronić. Nigdy nie próbował. Może liczył, że zaćpam się w wieku piętnastu lat i będzie miał mnie z głowy. Niestety dla niego, nie brałam narkotyków. Jedyne, co mogło mnie wykończyć to alkohol i towarzystwo podejrzanych typów, z którymi uprawiałam seks. Nie uważałam, że miałam to już za sobą. Niestety.

– Wcale nie musi.

– Jesteś moją dziewczyną. - Stanął przede mną.

– I co z tego? - Spojrzałam na niego. – Wcale nie musimy spędzać czasu w swoim towarzystwie. Nie powinieneś mnie do tego zmuszać.

– Jedno spotkanie.

Nie wiedziałam, ile wytrzymam, ale nie zamierzałam słuchać obelg. Ta kobieta nie miała prawa mnie obrażać. Zasłużyłam na szacunek. Byłam człowiekiem niewiele gorszym od niej. Do tego powinna szanować wybory swojego syna, bo chyba zapominała, że obrażała w ten sposób nie tylko mnie. Widocznie nie przejmowała się tym. Uważała, że Drew będąc jej dzieckiem, powinien ślepo popierać to, co mówiła. Myliła się. Potrafił myśleć samodzielnie. Przekonałam się, że zdanie matki nie było dla niego najważniejsze. I dobrze, bo wiele mógł na tym stracić. Nie był już dzieckiem, żeby była jego wyznacznikiem czegokolwiek. Miał prawo żyć po swojemu ku niezadowoleniu matki. To był jej problem.

– Wyjdę, gdy powie coś złego na mój temat.

Wcale nie musiałam słuchać niczyich obelg. Nie byłam popychadłem. Nie musiałam czuć się jak nieudacznik. Wystarczyło, że w domu byłam traktowana jak nikt. Tata nie dbał o naszą relację. Na pewno bardzo cieszył się z mojej samodzielności. Nawet nie mogłam sobie przypomnieć czy jako dziecko mogłam na niego liczyć. Nie był idealnym tatusiem, do którego przyszłabym z każdym problemem. Nauczyłam się radzić sobie sama. Szło mi całkiem dobrze. Wiedziałam, że w życiu nie mogłam liczyć na nikogo. Dobrze, że zrozumiałam to, zanim bym się kimś rozczarowała. Drew za to starał się przejąć stery w naszym związku. Musiał pogodzić się z tym, że mu na to nie pozwolę. Będzie musiał pójść na wiele kompromisów, jeśli chciał, żebym z nim została.

– Dobrze. - Stanął przede mną i objął mnie w pasie.

Czasami nie lubiłam, gdy był tak blisko. Potrafił to wykorzystać. Nie chciałam, żeby zawsze było tak, jak chciał. Musiał zrozumieć, że często stawiałam na swoim. Powinien zadbać o mój komfort, a wizyta u jego matki będzie dla mnie męką. Będę musiała to jakoś odreagować. Najpewniej, sięgając po alkohol. Dobrze, że Drew wolał droższe trunki. Akurat nimi nie lubiłam się upijać. Nie wszystkie smakowały dobrze, a mój facet upodobał sobie burbon. Kolejny powód, żeby jego matka mnie znienawidziła. Zapewne do tej pory uważała, że jej syn nie pijał alkoholu, a to bardzo naiwne. Każdy czasami lubił się napić i nie było w tym nic złego. Jednak Pani Bale nie dało się nic wytłumaczyć. Nawet nie zamierzałam tego robić. Nie była warta, żeby poświęcić jej czas. Przecież ona myślała o mnie dokładnie to samo.

– Nie żartuję. - Spojrzałam mu w oczy.

Czasami chciałabym być inna. Drew nie musiałby się mnie wtedy wstydzić. Zastanawiałam się, czy nie żałował związku ze mną. Nie mógł zabrać mnie na spotkania ze swoimi znajomymi, bo zaczęliby zadawać pytania, na które nie chciałam odpowiadać. Poza tym nie czułabym się dobrze w ich towarzystwie. Większość z nich uważała się za lepszych tylko, dlatego że mieli więcej kasy i osiągnęli coś dzięki znajomościom rodziców. Sami nie poradziliby sobie w dorosłym życiu. Gdyby nie to, że miałam okazję poznać Drew wcześniej, pewnie miałabym o nim takie samo zdanie. Jednak wiedziałam, że nie był zapatrzonym w siebie dupkiem. Do tej pory mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji. Był dla mnie ogromnym wsparciem, gdy byliśmy nastolatkami. Już wtedy traktował życie nieco poważniej niż ja.

– Wiem.

– To dobrze. - Wtuliłam się w niego.

Wcześniej lubiłam nasze czułości, ale teraz nie mieliśmy na nie tyle czasu, co kiedyś. Miałam wrażenie, że jako przyjaciele byliśmy sobie bardziej bliscy niż teraz. Sądziłam, że będzie inaczej. Związek sprawiał, że powinniśmy pragnąć drugiej osoby bardziej. Oprócz seksu nie potrafiliśmy znaleźć zbyt wiele czasu dla siebie. Bałam się, że było inaczej, dlatego że do siebie nie pasowaliśmy. Nie wiedziałam, co się z nami stanie, gdy dojdziemy do tego wniosku. Zapewne nie będziemy mieli ochoty na siebie patrzeć. Stracę nie tylko chłopaka, ale i przyjaciela. Nie poradzę sobie, jeśli Drew w ogóle nie będzie obecny w moim życiu. To ja najbardziej ucierpię. Zdawałam sobie z tego sprawę, a mimo to zaryzykowałam. Podejrzewałam, że między nami będzie lepiej. Może to chwilowe i potrzebowaliśmy więcej czasu, żeby przyzwyczaić się do tego, że razem mieszkaliśmy i że staliśmy się dla siebie kimś więcej.

– Może przy okazji odwiedzimy twojego ojca?

Na pewno nie. Wcale nie miałam na to ochoty. I on też nie. Cieszył się z mojej wyprowadzki bardziej, niż myślałam. W końcu nie musiał się mną przejmować. Przestałam być przykrym obowiązkiem. Zastanawiałam się, czy ojciec nienawidził mnie, dlatego że przypominałam mu matkę, czy tylko, dlatego że obwiniał mnie o jej śmierć? Nie rozumiałam, że mógłby mnie nienawidzić bez powodu. Nie chciałam wiedzieć, że tak było, bo straciłabym do niego resztkę szacunku, którą jeszcze miałam. Poza tym nie mogłam pozwolić, żeby Drew dowiedział się o moich wizytach w domu. Nie mówiłam mu o tym. Nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział, że pomagałam ojcu. Nie byłam mu nic winna. Nie musiał mnie wychowywać. Były instytucje, które zrobiłyby to za niego. Nie wiedziałam, czemu sam postanowił się mną zająć. Chyba że obiecał to mojej matce, ale czy wtedy nie starałby się być lepszym rodzicem? Powinien powiedzieć mi o niej cokolwiek. Przecież nie miałam okazji jej poznać. Oprócz kilku zdjęć, które znalazłam w domu przypadkiem, nie miałam nic. Żadnej pamiątki ani jednego wspomnienia.

– Nie.

– Naprawdę uważasz, że tak jest lepiej?

– Miałeś odpuścić.

Udało mi się przekonać swojego faceta, że nie chciałam zmieniać pracy. Przynajmniej nie do czasu, aż sama uznam, że potrzebowaliśmy więcej pieniędzy. Na razie radziliśmy sobie dobrze. Nie potrzebowałam kupować nowych ubrań. Z mojej wypłaty kupowaliśmy jedzenie, a Drew opłacał rachunki. Podział może nie był sprawiedliwy, ale chłopakowi na razie to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że powinnam dokładać się do wspólnych wydatków. Jednak nie było to, coś, czym się przejmowałam. Może dlatego, że mieszkając z ojcem, wcale nie musiałam się o to martwić.

– Dobrze. Odpuszczam. - Uniósł ręce w geście poddania.

Nie miałam się z czego cieszyć. Podejrzewałam, że szybko wrócimy do tej rozmowy. Rozumiałam, że Drew chciał mieć dziewczynę, która dobrze zarabiała i której nie musiał się wstydzić. Ale zamiast próbować mnie zmienić, mógł od razu znaleźć kobietę, która bardziej do niego pasowała. Czasami bywałam na niego zła, bo miałam wrażenie, że za bardzo liczył się ze zdaniem swojej matki. Nie mógł pozwolić, żeby kobieta cały czas układała mu życie. Był dorosły i pora, żeby to w końcu zrozumiała. Drew powinien się od niej nieco odciąć, chociaż nie zamierzałam mu tego mówić. Wolałam, żeby nie pomyślał, że chciałam go odciąć od matki. Nie interesowała mnie ich relacja, dopóki Pani Bale nie będzie pojawiać się w naszym mieszkaniu. Nie chciałam jej tutaj.

– I dobrze.

– Nie traktuj tego jak atak.

Może i Drew chciał dla mnie dobrze, ale nie powinien na nic nalegać. Lepiej byłoby, gdyby skupił się na sobie. Może wtedy szybciej dostałby awans. Nie to, że tego oczekiwałam, ale jego matka na pewno tego pragnęła. Pewnie myślała, że odciągałam go od ważnych rzeczy. Wcale nie. Wystarczyło mi, że mogliśmy spędzić ze sobą godzinę dziennie i zasnąć w swoich ramionach. O wstawaniu nie było mowy. Drew wstawał przed szóstą i wcale mnie nie budził. Nie potrzebowałam niczego więcej. Przynajmniej na razie. Bałam się momentu, kiedy mój chłopak zechce wyjść do klubu. Na razie mnie tam nie ciągnęło. Nie potrzebowałam wrażeń z obcymi facetami, skoro Drew też dawał mi dobre orgazmy. Nie zawsze, ale w większości tak. Zaspokajał moje potrzeby. Wszystkie.

– Nie zmienisz mnie.

– Nie mam zamiaru.

Co? Odnosiłam inne wrażenie. Odkąd byliśmy razem, wydawało mi się, że wszystko mu we mnie przeszkadzało. Nie chciał przesiadywać w domu, chociaż doskonale wiedział, że wyjścia na miasto były dla mnie pokusą. Nie chciałam imprezować, bo mogłoby się skończyć kłótnią. Nie tylko naszą. Obawiałam się, że obecność Drew wcale nie powstrzymałaby mnie do robienia głupot. Wolałam unikać zagrożenia, ale on nie zawsze to rozumiał. Ciągle też gadał o tym, żebym zmieniła pracę.

– Nie? - Zaskoczona uniosłam brew.

– Tak właśnie się czujesz?

– Za każdym razem, gdy każesz mi zmienić pracę.

Nie zamierzałam nic przed nim ukrywać. Do tej pory mówiliśmy sobie wszystko. Szczerość była ważna nie tylko w przyjaźni. W związku oczekiwano tego samego. Zamierzałam zawsze mówić swojemu facetowi, co myślałam. Liczyłam, że dzięki temu unikniemy wielu nieporozumień. Chciałam, żeby mój facet zrozumiał, że nie mógł mnie sobie podporządkować. Musiał pogodzić się z tym, że nie byłam dziewczyną idealną. Jeśli coś mu we mnie nie pasowało, mógł o tym pomyśleć wcześniej. Doskonale wiedział, jaki miałam charakter i że związek ze mną będzie trudny. Wpakował się w to na własne życzenie.

– Chcę dla ciebie dobrze. - Pogłaskał mnie po policzku.

Gdyby tak było, zaakceptowałby moją pracę. Nieważne, ile zarabiałam. Na razie nie musieliśmy przejmować się kosztami utrzymania. Starczało nam na wszystkie potrzebne rzeczy. Może kiedyś uznam, że czas zmienić pracę, ale na pewno nie stanie się to za dzień, dwa lub za miesiąc. I jego namowy nic nie dadzą. Drew musiał uzbroić się w cierpliwość. Lepiej, jeśli na razie skupi się na sobie. Nie będę mu miała tego za złe. Może dostałby swój wymarzony awans.

– Dlaczego nie możesz przyjąć do wiadomości, że jest mi dobrze tak jak teraz? - Spojrzałam na niego poirytowana.

– Bo nie potrafię zrozumieć, czemu nie chcesz od życia czegoś więcej.

Wkurzało mnie, gdy ktoś dawał mi do zrozumienia, że byłam gorsza od innych. Nie byłam! Zaczynałam mieć wrażenie, że Drew się mnie wstydził. Skoro tak to może nie powinniśmy być razem. W porównaniu do niego nie oczekiwałam zbyt wiele. Wiedziałby dlaczego, gdyby wychowywał się w takim domu jak mój. Też nie miał jednego rodzica, ale jego matka zadbała o niego. Był zawsze zadbanym dzieckiem i nie musiał domagać się zainteresowania matki. Szkoda, że nie wszystkie dzieciaki miały tyle szczęścia. Wolałabym mieć matkę zołzę niż ojca, który w ogóle się mną nie interesował.

– To tego nie rób! – podniosłam głos i odsunęłam się od niego.

Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Lepiej, jeśli któreś z nas opuści mieszkanie. Natychmiast.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro