64.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DREW




Postanowiłem porozmawiać z Cleo o moich rodzicach. Chociaż to dla mnie ciężki temat. Byłem jej to winny. Nie chciałem, żeby myślała, że tylko ona z Ritą wychowały się w trudnych domach. Jednak moja córka miała wiele szczęścia. Otrzymała ogrom miłości ode mnie, babci, brata i kobiety, która nie była jej matką. Nie sądziłem, że Rita będzie do tego zdolna. Zaskoczyła mnie i sprawiła, że pokochałem ją jeszcze bardziej. Nie powinienem przejmować się tym, co pomyśli córka o moi rodzicach. Poznała już każdą tajemnicę naszej rodziny.

– Wychowywałem się bez ojca. - Spojrzałem na córkę.

Zapewne wiedziała to od mojej matki, która opowiadała dzieciakom wiele rzeczy, mimo że jej tego zabroniłem. Właśnie tak Cleo dowiedziała się o Lisie i Johnsonach. Moja mama najpierw powinna porozmawiać na ten temat ze mną. Wiedziałbym, że dzieci dociekały i może ustaliłbym z Ritą, co powiedzieć im na początek. Moglibyśmy dawkować informacje. Jednak nie miałem wyboru. Kochana babcia sprawiła, że Cleo uznała nas za kłamców.

– Chciałeś go poznać?

Niby po co? Facet był dla mnie nikim. Porzucił mnie i matkę. Co mogłem od niego chcieć? Nawet pieniądze, których mogliśmy od niego żądać, nie sprawiłyby, że poczułbym się lepiej. Poradziliśmy sobie sami. Mama starała się, żebym w życiu coś osiągnął. Wiedziałem, że nie spełniłem jej oczekiwań, ale byłem szczęśliwy. Chociaż moja i Rity firma przynosiła niezłe zyski. Nie brakowało nam pieniędzy, żeby zadbać o przyszłość dzieci, a to było dla mnie najważniejsze. One miały szansę na lepsze życie.

– Nie.

– A teraz?

Poznanie ojca nic nie zmieni w moim życiu. Już nie. Wcale go nie potrzebowałem. Poza tym mogło się okazać, że już nie żyje. Bez sensu było to roztrząsać. Pogodziłem się z tym, że wychowywała mnie tylko matka. Przez ten czas nawet nie odczułem, żeby czegoś mi brakowało. Poza tym nie mnie jednego wychowywała matka. Miałem wielu kolegów z rozbitych rodzin. Ritę, której mama zmarła przy porodzie. Przykro mi, że ojciec o nią nie dbał. Nie zapewnił jej odpowiednich warunków. Przez to zbłądziła. Jej porażki to wina ojca, który nie dał jej ani grama miłości. Był okropnym rodzicem. Nawet nie skontaktował się z nią po śmierci Clarka.

– Też nie. Nawet nie wiem, kim jest. Może już nie żyje.

– Jak moja mama.

– Tak.

– Dałeś mi o wiele więcej niż twoja mama. - Wtuliła się we mnie.

Nie pamiętałem, kiedy ostatnio byłem tak blisko z córką. O wiele częściej wolała rozmawiać z Ritą. Obwiniałem się, że miałem dla dzieciaków zbyt mało czasu. Może powinienem to zmienić. Wydawało mi się, że były w takim wieku, kiedy rodzice schodzili na dalszy plan. Miałem ich pilnować, żeby nie zrobili nic głupiego, ale może dobrze byłoby, gdybyśmy co jakiś czas wyjechali razem za miasto. Robiłem sobie wycieczki z Ritą, odkąd Cleo z Jamesem poszli do szkoły średniej. Nawet nie zapytałem, czy chcieliby się zabrać z nami. Razem jeździliśmy tylko na wakacje raz w roku, ale wtedy i tak dzieci spędzały czas bez nas.

– Co?

– Nie musiałam wychowywać się w rozbitej rodzinie. - Uśmiechnęła się. – Mam ciebie, Ritę i Jamesa.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo się z tego cieszyłem. Starałem się, żeby miała kochającą mamę. Ona, James i moja żona byli dla mnie najważniejsi. Nie liczyło się już dla mnie to, co przeżyliśmy. Przekonałem się, że cokolwiek się nie wydarzy, mieliśmy siebie. Byliśmy silni dzięki temu. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zniszczył moją rodzinę. Zrozumiałem też, że moje dzieci były na tyle mądre, że nie musiałem przed nimi wszystkiego ukrywać. Miałem nadzieję, że Cleo rozumiała, że chciałem ją chronić.

– Kocham Cię, Cleo. - Przytuliłem ją mocniej.

– Wiem, że chciałeś dla mnie dobrze.

– Przepraszam za te kłamstwa.

Rita miała rację. Niepotrzebnie się z nią o to spierałem. Uniknęlibyśmy wielu kłótni. Już dawno powinniśmy powiedzieć dzieciom prawdę. Rozumiały coraz więcej. Powinienem przewidzieć, że nie zniechęci ich gadanie babci i moje wmawianie im, że była chora i nie wiedziała, co mówiła. Z moją mamą wcale nie było tak źle. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co robiła. Nie potrafiłem tylko zrozumieć, czemu próbowała skomplikować mi życie.

– Przykro mi, że mama tyle przeszła – powiedziała.

Nie wiedziałem, jak potoczyłyby się nasze losy, gdyby Lisa żyła. Nie moglibyśmy przed nią uciec. Wątpiłem, żeby moja żona chciała to zrobić. Co, jeśli kiedyś Lisa chciałaby odebrać mi córkę? Mogła to zrobić, mimo pozbycia się praw rodzicielskich. Rita pokochała moje dziecko. Bałem się, co by się wtedy stało, ale to nie znaczyło, że chciałem śmierci matki Cleo. Jedynie ulżyło mi, bo przestała być problemem dla naszej rodziny. O tym wolałem nie mówić córce ani Ricie. Nie zrozumiałyby mnie.

– Lisa miała problemy od zawsze. Nie żałuj, że nie mogłaś jej poznać.

Nie chciała dziecka. Zrzekła się wszystkich praw. Nikt jej do tego nie zmuszał. Chociaż wiedziałem, że to przez rodziców. Tyle że dziewczyna mogła szukać pomocy. Widocznie Cleo nie była dla niej ważna, skoro się jej pozbyła, zamiast znaleźć sposób, żeby ją wychować. Cieszyłem się, że postanowiła oddać dziewczynkę akurat mnie. Ojcu, który nie miałby żadnych szans w sądzie z jej rodzicami.

– Nie boisz się?

– Czego? - Patrzyłem na nią.

– Że kiedyś będę taka jak ona.

Odbyłem wiele rozmów na ten temat z Ritą. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie dostrzegła problemów córki w porę. Skontaktowałem się w tej sprawie z kilkoma psychologami. Chciałem wiedzieć, na co zwrócić uwagę i czy jest prawdopodobieństwo, że Cleo odziedziczyła chorobę po matce. Musiałem to wiedzieć. Na razie nie działo się nic niepokojącego, ale uprzedził nas, że problemy z psychiką mogły przyjść nagle i wcale nie musiały mieć nic wspólnego z chorobą Lisy.

– Nie. - Zaśmiałem się. – Rita, miała na tym punkcie fioła, gdy byliście mali. Nie daj się zwariować. Żyj, a my będziemy nad tobą czuwać. Nie popełnimy błędów Johnsonów.

Cleo nie powinna się martwić. Zadbam o nią. To mój obowiązek. Ona miała korzystać z życia, skupić się na szkole. Chciałem, żeby moje dzieci miały lepsze życie. Nie mogły zmarnować swoich szans. Oczywiście mieliśmy firmę, ale podejrzewałem, że James i Cleo chcieli robić w przyszłości coś innego. Nie rozmawiałem jeszcze o ich planach. Cieszyli się wakacjami.

– Cieszę się, że razem z babcią pomogliście Ricie. Nie chciałabym innej mamy. Była dla mnie dobra przez cały czas.

Zachowałem dla siebie, że moja żona nie pokochała Cleo od razu. Ciężko jej było przekonać się do dziewczynki. Tym bardziej że była córką jej przyjaciółki. Chciałem spędzić życie z Ritą, ale bałem się, że nie będzie mi to dane. Nie mógłbym patrzeć, jak odtrącała Cleo. Na szczęście nie musiałem się o to martwić i doczekałem się jeszcze syna. Nie powiedziałem tego córce, bo nie chciałem skłócić jej z Ritą. Zbyt bardzo starała się, żeby młoda ją polubiła.

– Starała się.

– Musiało jej być ciężko.

I było. Najpierw dowiedziała się, że miałem dziecko, ale to chyba nie było dla niej takim szokiem, jak to, że dowiedziała się, że było Lisy. Wiele razy mówiła, że czuła się zdradzona. Nie byliśmy wtedy razem. Mogliśmy spotykać się z każdym. Nie planowałem przespać się z jej przyjaciółką. Nawet jej nie lubiłem. Do tej pory zastanawiałem się, co pchnęło mnie w ramiona Lisy.

– Tak.

– Nie próbowałeś odciągnąć jej od tego faceta? - Spojrzała na mnie.

Trzymałem się z dala od Clarka. Od początku wiedziałem, że żadne z nas nie powinno się z nim zadawać. Niestety dziewczyna uważała inaczej, a ja nie chciałem pakować się w kłopoty. Nie potrafiłem przemówić Ricie do rozsądku. Sama wybrała sobie faceta. Byłem zły, że zostawiła mnie dla kogoś takiego jak on. Sprowadzał ją na złą drogę. Podejrzewałem nawet, że faszerował Ritę narkotykami. Była inna niż podczas związku ze mną.

– Nie miałem na to wpływu.

– A z Lisą? Naprawdę nic nie pamiętasz?

Próbowałem odtworzyć sobie tamtą noc wiele razy, ale zawsze kończyło się tak samo. Pamiętałem towarzystwo dziewczyny i to, że byłem pijany. Nawet naszą rozmowę, ale nic poza tym. Żadnego zbliżenia, przytulania. Gdyby nie dziecko nawet nie dałbym sobie wmówić, że coś nas łączyło. Na trzeźwo nigdy nie zbliżyłbym się do Lisy. Nie przepadałem za nią. Głównie, dlatego że ciągała Ritę po klubach.

– Naprawdę. - Westchnąłem.

– Żałuję, że jej nie pamiętam. Przecież ją odwiedziłam.

Może to i lepiej. Z tego, co mówiła moja dziewczyna, to Lisa nie zainteresowała się córką i nawet na nią nie spojrzała. Właśnie dlatego nie próbowałem zmuszać jej do kontaktu z dzieckiem. Wystarczyło mi, że go nie chciała. Dzięki pomocy mamy dałem sobie radę w pierwszych miesiącach życia Cleo, a później mogłem liczyć na Ritę.

– Byłem zły, że Rita zabierała cię na te spotkania. - Patrzyłem na córkę.

– A ty spotykałeś się z nią?

Raz. I nie wspominałem dobrze tej wizyty. Chciałem się tylko upewnić, że dziewczyna nie zmieni zdania. Bałem się, że Rita mogła skończyć w więzieniu. Załamałaby się. Wkurzałem się wtedy, że nasz los był w rękach Lisy, która była nieprzewidywalna. Mogła zrobić wszystko, a my nie mielibyśmy czasu na działanie. W końcu zrozumiałem, że darzyła swoją przyjaciółkę miłością i była dla niej w stanie wiele zrobić. Na przykład zabić człowieka i pójść za nią do więzienia.

– Tak. Cleo, nie chcę o tym więcej rozmawiać. Wiem, że jest ci trudno, ale mnie też.

Wolałem nie rozmawiać o Lisie i Johnsonach. Nie chciałem, żeby uczestniczyli w naszym życiu. Niestety sam nie mogłem już o tym decydować. Moja córka miała prawo utrzymywać kontakt z dziadkami czy mi się to podobało, czy nie. Miałem tylko nadzieję, że będę mógł być obecny podczas ich spotkań. Nie pozwolę zostać rodzicom Lisy z wnuczką sam na sam.

– Wiele się zmieniło.

– Chcesz utrzymywać kontakt z Johnsonami?

Musiałem o to zapytać. Wolałem poznać plany córki teraz. Chciałem, żeby mi zaufała, mimo że wiedziałem, że teraz to mogło być dla niej ciężkie. Zawiodłem ją. Od zawsze wymagaliśmy z Ritą od dzieci, żeby były z nami szczere, a sami mieliśmy przed nimi tajemnice.

– Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. – Wolałbyś, żebym ich unikała?

– Tak.

Nie chciałem, żeby matka Lisy zbliżyła się do mojej córki. Nie wiedziałem, do czego była zdolna. Mogłaby ją buntować przeciwko nam. Na pewno nagadałaby jej, że Lisy stan zdrowia nie poprawiał się przez imprezy z Ritą, a przecież to nie ona ją tam ciągała. Obie dziewczyny zbłądziły.

– I będziesz zły, jeśli się z nimi spotkam?

Nie, pod warunkiem, że wcześniej mi o tym powie.

– Mam nadzieję, że następnym razem mi o tym powiesz. - Objąłem ją ramieniem.

– Dobrze.

Cieszyłem się, że dzieci miały ze mną dobry kontakt, mimo że czasami nie byłem dla nich zbyt miły. Nie chciałem, żeby popełniły błędy moje bądź Rity.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro