67 - ostatni.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DREW




Dostałem ze szpitala informację o śmierci mamy. Spodziewałem się tego, ale nie byłem przygotowany. Nawet się z nią nie pożegnałem. Od naszej ostatniej rozmowy minęły dwa tygodnie. Żałowałem, że nie odwiedzałem jej częściej. Mieliśmy za mało czasu. Jeszcze ostatnio byłem na nią zły i nie miałem okazji jej przeprosić. Był dobrą matką. Zadbała o mnie. O moją córkę. Nie wiedziałem, jak sobie poradzę bez niej. Byłem samodzielny, ale świadomość, że była niedaleko sprawiała, czy czułem się lepiej.

– Mama nie żyje – powiedziałem, gdy wszedłem do domu.

Rita siedziała w salonie z laptopem na kolanach. Czasami wkurzałem się, że zbyt dużo pracowała. Nie musiała. Mogła przesiedzieć w biurze osiem godzin i wrócić do domu, nie przejmując się, czy reszta pracowników da sobie radę bez niej. Zatrudniliśmy odpowiednich ludzi. Poza tym bywałem w firmie codziennie i wszystko kontrolowałem. Rita miała sporo czasu dla siebie. Mogła poświęcić go na jakieś hobby. Jednak ona wolała zająć się pracą i dopilnować wszystkiego sama. Nie zabraniałem jej tego, ale czasami musiałem odciągać ją od laptopa siłą.

– Wiem.

– Skąd? - Zaskoczony spojrzałem na żonę.

Nie była pierwszą osobą do kontaktu, a ze szpitala dodzwonili się do mnie od razu. Nie musieli dzwonić do nikogo więcej. Skąd, więc Rita dowiedziała się o śmierci mojej mamy i czemu nie powiedziała mi o tym od razu? Powinna do mnie zadzwonić, zanim zrobili to lekarze. Może zdążyłbym przyjechać do mamy.

– Byłam u niej.

– W domu?

Moja mama nie miała zbyt dobrego kontaktu z Ritą. Zwłaszcza po naszej przeprowadzce. Obwiniała ją o to, że chciała trzymać dzieci z dala od babci, a przecież to nie był pomysł mojej żony. Sam chciałem zamieszkać z dala od naszych rodziców. Inaczej nigdy nie bylibyśmy w stanie zapomnieć o tym, co się stało. Nie chodziło wcale o moją mamę, ale nie potrafiłem jej tego wytłumaczyć.

– Chciała porozmawiać. Sąsiadka już tam była wcześniej.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Rita nie wspomniała mi nic o wizycie u mojej mamy. Nie wiedziałem, po co chciała się z nią spotkać. Kobieta nie przepadała za moją żoną. Miałem wrażenie, że zmieniło się to tylko, dlatego że dziewczyna pokochała Cleo i była gotowa ją ze mną wychowywać. Inaczej moja matka nigdy nie zaakceptowałaby Rity w swojej rodzinie.

– Czemu nic nie powiedziałaś? - Usiadłem obok niej.

– Zadzwonili do ciebie. - Odłożyła laptop na stolik.

Co nie zmieniało faktu, że ona pierwsza dowiedziała się o śmierci mojej mamy. Nie powinno tak być, a nawet jeśli to, czemu od razu mi tego nie powiedziała? Przecież doskonale wiedziała, że dostanę informacje ze szpitala.

– Po co tam poszłaś?

– Chciała porozmawiać.

Niby o czym? Nie podobało mi się to. Co niby moja matka, chciała powiedzieć Ricie? Czy wiedziała, że to jej koniec? Na pewno nie zamierzała jej przeprosić przed swoją śmiercią. Przerażały mnie rzeczy, o których pomyślałem. Byłem zraniony, wkurzony, że nie mogłem pożegnać się z matką. Ostatnio może się nie dogadywaliśmy, ale kochałem ją. Zrobiła dla mnie wiele dobrego. Podjęła się mojego wychowania po odejściu ojca. Zaopiekowała się ze mną Cleo. Była dobrą babcią dla moich dzieci. Jak miałem powiedzieć im o jej śmierci?

– Nie lubiłaś jej.

– Nie, Drew. - Kręciła głową. – To ona nie lubiła mnie. Wiedziałeś, że chorowała.

Jednak to nie znaczyło, że byłem przygotowany na jej śmierć. Mama miała dobre wyniki. Ostatnio. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie kontrolowałem jej, bo zawsze dbała o swoje zdrowie. Twierdziła, że musiała, żeby nie zostawić mnie samego zbyt wcześnie. Nie spodziewałem się, że odejdzie, zanim James z Cleo wezmą śluby. Miała uczestniczyć w tych uroczystościach i być upierdliwą babcią dla ich partnerów.

– Tak.

– I sam powiedziałeś, że nie wiesz, ile jeszcze będzie żyła.

– Myślałem, że twój ojciec umrze pierwszy.

Nienawidziłem go. Wolałbym, żeby umarł. I tak nikt by za nim nie tęsknił. Moje dzieci wcześniej go nie znały. Może to i lepiej, chociaż nadal się nad tym zastanawiałem. Przez ojca Rita pakowała się w tarapaty. Szukała miłości, chociaż miała ją na wyciągnięcie ręki. Przez ojca uznała, że na nią nie zasługiwała. Uciekła. Nie potrafiłem zatrzymać dziewczyny przy sobie. Sam byłem zraniony. Nie potrafiłem o nas zawalczyć, ale to i tak było bez sensu. Rita bywała uparta. Wmówiła sobie, że lepiej mi bez niej, ale się myliła.

– Ulżyłoby ci wtedy?

– A tobie? - Przyglądałem jej się dokładnie.

Miałem wrażenie, że Ricie byłoby łatwiej, gdyby jej ojciec nie żył. Wbrew temu, co mówiła, wydawało mi się, że kilka lat temu jeszcze liczyła na to, że ojciec ją przeprosi i będzie chciała uczestniczyć w jej życiu. Nie to, żeby mu pozwoliła. Niestety mężczyzna nigdy nie zrozumiał swojego błędu. Raz wypomniałem mu, że zniszczył swojej córce życie. Nie wyglądał na przejętego. W ogóle nie interesowało go, co działo się z Ritą, odkąd opuściła dom rodzinny. Pozbył się problemu, którym była dla niego, odkąd przyszła na świat.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi? - Wstała. – Nie cieszę się ze śmierci twojej matki! Była jedyną babcią, którą mają nasze dzieci.

– Miały – poprawiłem ją.

Nie wiedziałem, jak pogodzić się ze stratą mamy. Przez ostatnie lata nie rozmawialiśmy zbyt wiele, ale zrobiła dla mnie i mojej rodziny dużo dobrego. Zadbała o Cleo. Nie wydała Rity, gdy przeszła z przyjaciółką prosić o pomoc. Miałem wyrzuty sumienia, że próbowałem odciąć swoją matkę od wnuków, ale za bardzo się bałem, że wyzna im całą prawdę. O mnie, Lisie i Ricie. Chciałem chronić swoje dzieci.

– Tak.

– Mają jeszcze dziadka.

Może to najwyższa pora, żeby go w końcu poznały. Nie mogliśmy udawać, że nie istniał. Powinien poznać wnuki. Nie byłem pewny, czy w ogóle o nich wiedział. Jedynie o tym, że miałem dziecko. Nie musieliśmy z nim rozmawiać. Tylko przedstawimy mu Cleo i Jamesa. Chciałem widzieć, jak zareaguje na to, że jego córka układa sobie życie. Była lepszym człowiekiem niż on.

– Nie.

– Tak.

– Chcesz mnie skrzywdzić? – podniosła głos.

– Nie, ale może powinny go w końcu poznać. Cleo zna rodziców Lisy.

Chociaż wcale nie byłem z tego zadowolony. Johnsonowie nie mogli uczestniczyć w naszym życiu, ale teraz nie ja o tym decydowałem. Oby córka doszła do wniosku, że wcale ich nie potrzebowała. Nic nie mogli jej dać. Oby nie próbowali przekupić jej pieniędzmi. Będę musiał jeszcze porozmawiać z Cleo na ten temat. Byłem w stanie zadbać o jej studia i potrzeby. Nie żałowałem pieniędzy na wychowanie dzieci.

– Drew, nie mam sił na te kłótnie. Jesteś zraniony. Wiem, rozumiem cię, ale nie niszcz naszej rodziny w ten sposób. - Prawie płakała.

Wcale nie chciałem ranić swojej żony. Po prostu czułem się okropnie. Nie potrafiłem sobie poradzić z tym bólem. W takich chwilach zapominałem o uczuciach Rity. Przecież to nie jej wina, że moja mama umarła. Nie miała na to wpływu. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ten dzień kiedyś nastąpi. Miałem nadzieję, że moja mama umarła zadowolona ze swojego życia. Odejścia mojego ojca nigdy nie uważała za swoją porażkę. Liczyłem, że tak było do końca. Szkoda, że nie dane mi było powiedzieć jej, że wychowała mnie na dobrego człowieka i cieszyłem się, że wiele razy mi pomogła, mimo że wcześniej nie potrafiłem tego docenić.

– Nie chcę tego. - Stanąłem przed nią.

– Już raz prawie się straciliśmy. - Spojrzała na mnie załzawionymi oczami. – Nie przetrwamy tego. Nie daję rady. To dla mnie zbyt wiele.

I tak byłem z niej dumny. Wydarzenia sprzed kilku lat jej nie zniszczyły. Chociaż gdy była w ciąży i dowiedziała się o śmierci Lisy, bałem się o nią. Totalnie się załamała. Stres nie pomagał dziecku. Nie chciałem, żebyśmy je stracili, ale rozpaczy Rity nie dało się opanować. Nawet po porodzie miała chwile załamania. Czasami nie potrafiłem być dla niej odpowiednim wsparciem. Wypominałem jej błędy. Chyba żeby przez chwilę zapomnieć o swoich. Tyle że zapominałem wtedy, że w małżeństwie nie było miejsca na licytacje, kto był lepszym partnerem. Tylko razem mieliśmy jakiekolwiek szanse, żeby przetrwać.

– Wiem. - Przytuliłem ją.

Czasami nie zdawałem sobie sprawy z tego, że moje zachowanie raniło Ritę. W złości nie zastanawiałem się nad swoimi słowami. Kochałem ją. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej i dzieci. Wiele przeszliśmy, żeby móc być razem. Nie mogłem zniszczyć tego. Potrzebowałem chwili, żeby zapanować nad swoim bólem. Może lepiej byłoby przetrawić wiadomość o śmierci mamy w samotności.

– Przykro mi z powodu twojej mamy –wyszeptała.

– Mimo że za nią nie przepadałaś? - Odgarnąłem jej włosy z czoła.

Moja mama nadal uważała, że Rita mogła zwątpić, mimo że przez lata nie dała jej powodów, że coś był nie tak. Moja żona była świetną matką, a najważniejsze dla mnie było, że pokochała Cleo. Traktowała ją jak własną córkę. Nie zapomnę, jak wiele razy stawała w jej obronie, żeby młoda mogła uniknąć kary za swoje spóźnienia. Próbowałem nauczyć dzieci czegoś dobrego, ale one i moja żona uważali, że czasami moje zasady były zbyt rygorystyczne. Nie uważałem tak. Najbardziej nie tolerowałem alkoholu. To akurat Rita doskonale rozumiała i nie sprzeciwiała się ze mną w tej kwestii.

– Nie wygoniła mnie tamtej nocy. Pozwoliła mi wychowywać z tobą Cleo.

– Wiesz, że nie miała wpływu na moją decyzję.

Nie odrzuciłbym Rity. Nie po tym, co się stało. Cieszyłem się, że dziewczyna chciała ze mną zostać. Dostałem szansę, żeby kolejny raz przekonać ją do siebie. Było trudniej ze względu na dziecko, ale dziewczyna nadal mnie kochała. Nie miała dokąd pójść, a nie wyobrażałem sobie, że mogła znowu trafić w ramiona innego idioty, który by ją skrzywdził, być może bardziej niż Clark. Na początku wiedziałem tylko o gwałcie, ale podczas rozprawy sądowej poznałem więcej szczegółów ich związku. Rita nie przyznała się do brania narkotyków, ale obstawiałem, że Clark czegoś jej dosypywał i nawet o tym nie wiedziała. Nie powinienem, ale to był jedyny raz, kiedy cieszyłem się z cudzej śmierci. Ten kutas na nią zasłużył. Kara więzienia była niczym za krzywdy, które wyrządził.

– Kocham cię, Drew. - Patrzyła mi w oczy. – Przepraszam, że wtedy wybrałam imprezy, zamiast ciebie. Cholernie tego żałowałam. Chciałam wrócić, ale wtedy dowiedziałam się, że masz dziecko. To mnie dobiło. Układałeś sobie życie beze mnie.

Wcale tak nie było. Wystarczyło, tylko żeby do mnie przyszła. Czekałem na nią. Tylko przez miesiąc spotykałem się z siostrą znajomego, zanim zrozumiałem, że do siebie nie pasowaliśmy. Poza tym nie czułem do niej nic. Cały czas kochałem Ritę.

– Doskonale wiesz, że tak nie było.

– Wtedy nie wiedziałam.

– Przykro mi, że przeze mnie cierpiałaś. - Chwyciłem jej twarz w dłonie. – Żałuję, że ci wtedy wszystkiego nie wytłumaczyłem, że nie zatrzymałem cię na dłużej.

Zastanawiałem się, czy wtedy by ze mną została. Przynajmniej byłbym pewny, że wiedziała, co do niej czułem.

– Może taką drogę musieliśmy przejść, żeby docenić to, co mamy teraz.

– Kocham cię. - Pocałowałem ją.

Nie wyobrażałem sobie po tym wszystkim, co przeszliśmy życia z nikim innym. Postaram się być lepszym mężem. Rita na to zasłużyła. Nie zmarnuję naszych wspólnych lat na niepotrzebne kłótnie ani wypominaniu błędów. Czas zostawić przeszłość za sobą. Zapomnieć, że było coś przed nadgodzinami Jamesa.

The End

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro