Zapach Lilii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 ꧁ dedykowane snowqueena

Głośne rozmowy w pokoju wspólnym Gryffindoru zagłuszały dudnienie deszczu o dach wieży i grzmoty rozlegające się za oknem. James siedział rozkraczony na fotelu, z głową odchyloną nieco do tyłu i przymkniętymi oczami, tak, że miał jedynie słaby widok na wejście do pomieszczenia. Zamyślił się, wyłączając niemal całkowicie, dopóki do żywych nie przywróciło  go to, że nagle w pokoju zrobiło się nieco jaśniej, a kiedy całkowicie otworzył oczy, dostrzegł, że przejście stało otworem. Zobaczył cień smukłej sylwetki przechodzącej przez nie, od razu ocknął się i wyprostował, zupełnie nie dając po sobie poznać, że jeszcze chwilę temu był zupełnie oderwany od rzeczywistości. 

- O, hej braciszku! - Powiedział radośnie Syriusz, który siedział na podłodze grając w szachy z usadzonym wygodnie na kanapie Remusem, który tylko zwrócił głowę w kierunku młodszego chłopaka i skinął mu w geście powitania. Peter, który siedział obok Syriusza, przyglądając się grze i wpychając do i tak już napchanych ust kolejną czekoladkę, wydał z siebie dźwięk jakby chciał powiedzieć cześć jednocześnie nie otwierając ust i pomachał mu energicznie. Regulus w odpowiedzi jedynie uśmiechnął się do całej trójki, po czym stanął tuż przed Jamesem, który bez słowa wychylił się, złapał go w pasie i posadził sobie na kolanach, zaczynając dłonią przejeżdżać po jego biodrze. 

- Jak tam? - Spytał, a Regulus wywrócił oczami, wzdychając ciężko i zarzucając nogę na nogę. 

- Szkoda gadać. - Machnął ręką. Remus uniósł głowę znad gry i spojrzał w ich stronę, a Syriusz obrócił głowę przez ramię, spoglądając w stronę brata. Nawet Peter oderwał się od słodyczy i uniósł wzrok, przeżuwając coś w ustach. 

- Co się stało? - Spytał w końcu Syriusz, płynnym ruchem zagarniając sobie włosy do tyłu.

- Niezbyt mi ostatnio idą eliksiry. - Mruknął, unosząc wzrok i nie patrząc na żadnego z rozmówców, minę miał zmęczoną, nieco obojętną, zachowując się przy tym jak gwiazda, która udaje, że nie dostrzega tego, że jest w centrum uwagi. - Totalnie nie wiem dlaczego. 

- Mogę ci z tym pomóc. - Wtrącił uprzejmie Remus, Regulus uniósł dłoń, nie chcąc, żeby ktoś mu przerywał.

- Dziękuję, to bardzo miłe. - Powiedział, uśmiechając się do niego, jakby chciał tym załagodzić swój poprzedni gest, który mógł być odebrany jako arogancki, niemiły. - Ale właśnie w tym jest problem. Wiecie, Slughorn to zauważył. - Znowu westchnął, jakby musiał przeżywać straszne udręki. Jedną ręką uwiesił się Jamesowi na szyi, tak, że jego dłoń spoczęła na karku chłopaka. - I poprosił Snape'a, żeby mi pomógł. Obiecał mu, że jeśli do końca semestru uda mu się sprawić, że się poprawię to postara się, żeby został prefektem naczelnym, czy coś. Nie mam pojęcia, czemu mu tak zależy. - Regulus nigdy nie przepadał za Snapem, a jego towarzystwo zawsze przyprawiało go o irytację. Można było jednak odnieść wrażenie, że im więcej czasu spędzał z Jamesem i jego przyjaciółmi tym większą niechęcią do niego pałał. 
Peter odchrząknął. 

- Slughorn za bardzo lubi Snape'a. Pewnie szuka pretekstu, żeby został tym panem prefektem niedojebanym. - Oznajmił i jako jedyny zachichotał cicho z tego żartu, który nieszczęśliwie niezbyt mu wyszedł. Syriusz nie wyglądał na zadowolonego, na jego twarzy malował się niezadowolony, ale też trochę złośliwy grymas. 

- Ale że ze Smarkiem?! - Zdenerwował się. - Nie zarazisz się od niego jakimś HIVem, czy innym choróbskiem? - Spytał, Peter parsknął śmiechem, ale Remusowi już nie było do śmiechu, bez namysłu strzelił chłopaka w łeb, wyraźnie nie mocno, raczej w pouczającym geście. Mimo to Syriusz odsunął się trochę. 

- Idioto, tym się można zarazić przez kontakt z krwią, albo przez stosunek. Z resztą nie podśmiewaj się z takich rzeczy. - Zganił go. Syriusz uniósł obie dłonie w geście kapitulacji.

- Dobra, już. - Spojrzał na swojego brata. - Miejmy nadzieję, że nie przesiąkniesz jego smrodem. 

Regulus westchnął desperacko.

- No właśnie w tym problem. - Powiedział z rozpaczą. - Od niego tak okropnie śmierdzi, że nie mogę wytrzymać. - Obrócił głowę w stronę swojego chłopaka i zaczął całować go po szczęce. James uśmiechnął się, cofając dłoń, która bawiła się jego włosami. - Liczę, że coś z tym zrobisz. - Mruknął Regulus. - Bo nie mam pojęcia jak ja to wytrzymam. - Ostatnie słowa wypowiedział na nowo przybierając nieco rozpaczliwy ton. James poklepał go delikatnie po biodrze. 

- Nie możesz mu po prostu powiedzieć, żeby się odpierdolił? - Spytał James, spoglądając na niego. Regulus przerwał składanie pocałunków na jego skórze. 

- Och, oczywiście, nie pomyślałem o tym, wiesz? - Powiedział z przekąsem. - Nie chce, za bardzo czai się na to stanowisko prefekta i cały czas za mną łazi. - James pochylił lekko głowę i pocałował go w policzek, ujmując jego twarz w jedną dłoń delikatnym gestem.

- Załatwię to. - Obiecał.

***** *** 

- Trzeba coś z tym zrobić! - Powiedział James, chodząc w tę i we tę po dormitorium, podczas gdy pozostała trójka siedziała na swoich łóżkach, przyglądając się mu. 

- Może po prostu trzeba powiedzieć Regulusowi, żeby pogadał ze Slughornem? - Spytał Remus, który zamknął książkę leżącą na jego kolanach i odłożył ją na szafkę nocną, ostatecznie porzucając nadzieje na przeczytanie tego wieczoru chociaż kilku stron. James stanowczo pokręcił głową. 

- Trzeba dać Smarkowi nauczkę. Z resztą obiecałem królewiątku, że to załatwię - Powiedział, a po chwili jego usta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu. - Mamy do tego świetną okazję do wykręcenia mu jakiegoś żartu. - Zatrzymał się gwałtownie, a jego buty zastukały cicho o podłogę. - Tylko jaki?

- Może polejmy go wodą z jakimś płynem do mycia podłóg? - Zasugerował Peter, wysypując sobie na dłoń ostatnie draże z opakowania. James pokręcił głową. 

- Nie, mam pomysł! - Wtrącił Syriusz. - Wrzućmy go do wanny, w której będzie woda z mydłem. 

- I polejmy włosy szamponem. - Niespodziewanie rozległ się głos Remusa. Wszyscy w jednej chwili spojrzeli w jego stronę. - No co? 

- Nie, nic, skarbie. - Powiedział Syriusz. James odchrząknął.

- Panowie, a więc operację nietoperz i mydło uważam za rozpoczętą. - Oznajmił uroczyście.

- Nietoperz i mydło? - Powtórzył Peter pytającym tonem. - Co za głupia nazwa.

- Csiii, nie psuj klimatu. - Upomniał go Syriusz. 

- Aaaa, dobra. - Powiedział tylko Peter i już zamilkł. 

***** ***

Następnego dnia byli już gotowi. W pokoju życzeń stała prosta biała wanna wypełniona chłodnawą wodą, a na jej brzegu stała butelka płynu do kąpieli o liliowym zapachu.

- Idealny zapach dla Smarka, może mu się o Evans przypomni. - Oznajmił Syriusz odkręcając butelkę i wylewając całą jej zawartość. - Są tu gdzieś jeszcze? O, są. - Powiedział, widząc jeszcze dwie butelki tuż przy wannie, i wylał ich zawartość, rzucając puste opakowania, które zadudniły obijając się o siebie i wylądowały w kącie pokoju. 

- Ale to tu jest najważniejszy element. - Oznajmił Remus, grzebiąc chwilę w torbie i wyjmując z niej butelkę szamponu. 

- Lepiej na razie to schowaj, bo zwieje jak to zobaczy. - Oznajmił James w tej samej chwili, w której usłyszeli dzwonek dobiegający z korytarza. Syriusz machnął ręką. 

- I tak i tak będzie próbował spierdalać. Idź już lepiej, James, bo zaraz będzie tu przechodził. 

James pokiwał głową i szybko wyszedł przed pokój życzeń, zostając nieco bardziej przy ścianie i rozglądając się. Obok niego przeszła grupa ślizgonów z równoległego roku, na której końcu, w znacznym oddaleniu od reszty szedł chłopak z włosami ociekającymi tłuszczem i za dużą szatą, której dolna część sunęła po podłodze. James miał przewagę, Snape go nie zauważył, więc kiedy tylko przeszedł obok niego złapał go i wciągnął do dormitorium, ignorując jego wyrywanie się i krzyczenie, żeby go puścił. Od razu poczuł nieprzyjemny zapach, który sprawił, że odsunął głowę najbardziej jak mógł, a wydawało mu się, że zwymiotuje, kiedy włosy chłopaka musnęły jego policzek podczas całej tej szarpaniny.

- Puszczaj! - Krzyczał, ale tylko obecni w pokoju życzeń mogli go już słyszeć. Peter podbiegł do Jamesa i pomógł mu przytrzymać ślizgona, który wierzgał się, wiercił i wyklinał ich na całe gardło.

- Uspokój się, potraktuj to jako przysługę. - Powiedział spokojnie oparty o ścianę Remus, który przyglądał się wszystkiemu z boku. 

W końcu Jamesowi i Peterowi udało się wrzucić go do wanny. Chłopak zaczął na nich warczeć, wiercić się i próbował się podnieść, ale za każdym razem mu to uniemożliwiali. Kiedy, głownie przez wiercenie się, jego włosy zanurzyły się w wodzie zaczął wydzierać się jeszcze głośniej. 

- WY DRANIE! NIE MYŁEM ICH ODKĄD LILY ICH DOTKNĘŁA. - Wykrzyczał, a chyba żaden z obecnych nie słyszał jeszcze głosu ogarniętego aż taką furią. Nagle zobaczyli jak coś płynnego zaczęło unosić się nad wodą. 

- Czy to... - Zaczął Remus podchodząc bliżej i ignorując dalsze krzyki Snape'a. 

- Tłuszcz? - Dokończył James, pochylając się lekko. Syriusz nie wytrzymując, pobiegł w kąt pokoju i zwrócił wszystko co zjadł tego jak i poprzedniego dnia. 

- A teraz panowie gwóźdź programu. - Powiedział Peter, biorąc butelkę szamponu i wylewając go na włosy chłopaka, a przez to, że się wiercił poleciało też trochę na twarz. 

Kiedy tylko szampon zetknął się z włosami, chyba wywołała się jakaś niezamierzona reakcja. Z włosów zaczęła wylatywać para, w pomieszczeniu rozległ się głośny, niepokojący syk, aż każdy odsunął się o krok. Snape zaczął się trząść i wiercić jeszcze bardziej niż poprzednio, a z jego ust zaczęły wypływać niezrozumiałe słowa w języku, którego nawet Remus nie potrafił rozpoznać. 
Aż nagle po prostu zniknął, a w wannie zostały tylko szaty i pieniąca się woda. 

Po Snapie nie było śladu. 

Peter rozejrzał się gorączkowo. 

- Gdzie on jest? - Spytał, przerywając ciszę, która nagle zapanowała. 

- Zniknął. - Powiedział Remus, wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą był wyglądający jak opętany chłopak.

- Zniknął? - Spytał James, chowając ręce do kieszeni. - A no to po problemie. Myślę, że Regulus będzie zadowolony. To co, zbieramy się panowie?

Od autora: Tekst powstał w celach humorystycznych, zdecydowanie nie zachęcam do wrzucania osób uczących się z wami w szkole do wanny. No... może tylko wtedy, kiedy Regulus was o to poprosi. 

------

Nigdy nie pisałem czegoś w tym rodzaju. Miał to być luźny, zabawny tekst, coś w rodzaju komedii. Cóż, wyszło bardziej cringowo.... Chociaż myślę, że mój profil, na którym pojawiają się zazwyczaj raczej smutne shoty potrzebował czegoś tak... głupiego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro