20. Zapomniałaś o akcji z tabliczką?
Ania Shirley nie mogła uwierzyć w to, co słyszała. Ruby Gillis przeciwko niej? Zima zdała się jej nagle mroźniejsza niż zwykle, a ręce poczęły jej drżeć od chłodu, który emanował z duszy ślicznej blondynki. Ta słodka i zawsze uśmiechnięta dziewczyna stała teraz naprzeciw niej, a jej oczu ciskały gromy, które raziły rudowłosą.
— Jak możesz tak mówić, Ruby? — zaczęła Ania. Choć nie chciała kłócić się ze swą przyjaciółką, choć obserwowała ją cała klasa, nie mogła odpuścić sobie tego urazu. — Nie skrzywdziłabym Gilberta!
— Czyżbyś zapomniała o akcji z tabliczką? — Józia uniosła prawą brew, zadowolona z tego, że może włączyć się w dyskusję. Karol stanął obok niej i uważnie patrzył na rozwój sytuacji. Gilbert wciąż leżał na śniegu, kuląc się z zimna i cała dyskusja zdawała się być poza nim. Sloane przygryzł wargi i odwrócił na chwilę wzrok, co nie umknęło uwadze Cole'a. — A może i ciebie od tamtego czasu boli głowa?
— To wstrętne, Józiu, by wypominać człowiekowi jego dawne błędy — odcięła się córka Cuthbertów. — Brzydko jest odkopywać to, co pogrzebano na cmentarzysku błędów. A ty, Ruby... — Zwróciła się do Gillis. — Czyż nie przysięgłam ci, że odstąpię Blythe'a? I że jest dla mnie jedynie towarzyszem z klasy?
— Aktualnie to jest ledwie żywy, nie żebym wam przeszkadzał. — Cole Mackenzie pociągnął Dianę za rękę i ruszył w kierunku leżącego chłopaka. Czarnowłosa nie oponowała; choć przysięgła Ani wierność, to obawiała się o Gilberta. Pan Philips zmarszczył czoło. Malarz ukucnął przy chłopaku i powoli podniósł go do pionu z pomocą Diany. Ania zreflektowała się szybko i odwróciła do nich, próbując chwycić jego rękę.
— Ty lepiej idź odpocząć, Aniu — powiedziała spokojnie Diana. — To na pewno było bardzo męczące... dla twojej duszy.
Rudowłosa nie zamierzała się jej stawiać. Odsunęła się więc w tył i popatrzyła, jak Barry pomaga Mackenzie'mu, Billy'owi i kilku innym chłopcom przenieść Gilberta do szkoły. Jej serce uderzało w klatkę piersiową tak mocno, że niemal sprawiało jej ból.
W tamtym momencie Avonlea zamilkło. Wiatr niósł na rękach poobijanego chłopaka, drzewa pochylały się nad nim jak lekarze, a śnieg otulał niczym kołdra. Nikt nie odważył się zmącić tej ciszy; nawet Ruby Gillis poczuła się źle ze swym wybuchem. Suchość jej odtrąconego serca sprawiła, że pierwsza lepsza kropla upoiła ją. Widząc Gilberta w takim stanie, czuła się odpowiedzialna za to, co się z nim stanie i szukała źródła, w którym mogłaby utopić swoje rozżalenie.
Usiadła na kamieniu i schowała twarz w dłoniach. Ania ukucnęła przy niej i odgarnęła jej włosy z twarzy, po czym oparła swoje czoło o jej policzek i przytrzymała dziewczynę za rękę. Palce Gillis drżały, a łzy kapały na różową sukienkę.
— Aniu, j-ja... ja tak bardzo tego nie rozumiem... — załkała tak smutno, że zebranym wokoło zmiękły serca. — D-dlaczego o-on nie może mnie po-pokochać... — Pociągnęła nosem i zerknęła na swoją chusteczkę, leżącą w śniegu z plamami krwi.
— Widzisz, Ruby, może on jeszcze... — zawahała się. — Może jest jeszcze zbyt dzieckiem, by poznać miłość inną od tej bezinteresownej. W końcu uczucie do królowej wiąże się z wyzwaniem i odpowiedzialnością, prawda? — Uśmiechnęła się do niej. — Kochana Ruby, nie mam do ciebie żalu. Jesteś mi zbyt droga i zbyt drogie są twoje łzy. — Uniosła palec, na którym zatrzymała się kropla z oczu blondynki, po czym wytarła ją w jej policzek. — Przysięgam ci, że nie... nie będę rozmawiać z Gilbertem, jeśli nie jest ci to miłe. — Wypuściła powoli powietrze, a biały kłębek ukrył smutek jej twarzy.
Brzydko jest przysięgać, Aniu Shirley.
Ruby kiwnęła głową i przytuliła ją. Nie wiedziała, jak ciężka była ta przysięga, jak ściągnęła serce Ani na dno Otchłani Rozpaczy. Dusza rudowłosej skuliła się tam niczym księżniczka w lochach zamku i zamilkła. Gillis zamknęła oczy i skryła je we łzach. W tej bezbarwnej walce róż jej serca nagle skrył się pod ogniem włosów Shirley. Wiedziała, że tej nocy nie będzie spała; że spędzi ją w rozpaczy na podłodze swego pokoju.
Przysięgam być wierna mej przyjaciółce...
***
Do wesela Prissy został tydzień. Liam otworzył okno w swoim pokoju w Carmody i wsłuchał się w odgłosy miejscowości. Fortepian stojący za nim pisnął cicho, spragniony jego dotyku na swych białych klawiszach. Cote odwrócił się w stronę instrumentu i przygryzł usta, patrząc na nuty. Pokreślony papier sprawiał, że miał ochotę go wyrzucić i zacząć znów z czystą kartką. Ale papier nutowy jest podobny do ludzi. Zawsze zostają na nich pierwotne skreślenia i dźwięki, bez uwagi na to, jaką melodią są aktualnie.
Strącił kartki i popatrzył na muzykę leżącą u jego stóp. Jego serce rwało się na tysiące kawałków, gdy całą noc spędził nad napisaniem utworu dla dziewczyny z różową kokardką. Klucze wiolinowe i basowe zdawały się zamknąć go w celi własnych uczuć, które głodziły jego serce. Uklęknął nad swoją pracą i wziął w dłonie utwór zatytułowany Pretty Pink. Oparł głowę o klawiaturę instrumentu i westchnął cicho. Może ten chłopak o płowych włosach pomógłby mu wyrazić to wszystko? Może namalowałby jego muzykę?
Odgonił myśli o Cole'u i zerknął raz jeszcze na nuty. Rzucił o ziemię piórem i popatrzył, jak pożera pieczołowicie kreślone pięciolinie. Pierwsze dziesięć taktów legło w czarnej dziurze cieczy i przepadło na zawsze. Sięgnął po ołówek i zastanowił się nad tym, co zrobić, po czym napisał na rogu kartki Sand Boy. Posypał się jak zamek z piasku. Delikatny, letni – runął, nie będąc godnym królowej.
•♡•
Zakochałam się w tej piosence i tak cudownie kojarzy mi się z Ruby. ♡
Miałam nie pisać, ale jakoś tak... za dużo emocji, myśli, chęci. Lubię Was uszczęśliwiać, więc cieszę się, gdy widzę Wasze reakcje. To wiele dla mnie znaczy. ♡
To nie będzie ostatnie FF do AWAE, mam taką nadzieję. Pomyślalam trochę nad jakimś jeszcze, ale to się zobaczy. Teraz dajmy dużo miłości biednej Ruby i Ance! ♡
(Choć to nie koniec ich dramy)
Btw, robiłyśmy z harcerkami test osobowości i wyszło mi, że mam osobowość Pośrednika. A znani pośrednicy to chociażby... Ania Shirley (dla mnie Blythe, ofc). To takie kochane! ♡ największa radość
Całuję Was mocno i zmykam na jakiś czas (pewnie kilka dni)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro