Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Magnolia

Odkąd Touka przybyła do Gildii minął już tydzień. W tym czasie dziewczyna zdążyła już uczestniczyć w kilku krótszych misjach z członkami Fairy Tail. Nie były to jakoś specjalnie wymagające zadania, jednak białowłosa była w stanie zapracować na swoje utrzymanie. Zamieszkała w jednym z wolnych pokoi w Fairy Hills. Touka okazała się całkiem sympatyczną dziewczyną. W wolnych chwilach chętnie pomagała Mirze stojąc za barem albo przesiadywała w bibliotece razem z Laki i czytała jakieś romantyczne książki. Ku ogólnej irytacji ciągle obnosiła się ze swoimi uczuciami do Natsu do tego stopnia, że przebiła samą Juvię. Niebiesko włosa z kolei zamiast cieszyć się , że Touka ewidentnie nie należy do jej rywalek w miłości, miała już tego po wyżej dziurek w nosie. Miała dość słuchania po raz kolejny jak to Dragneel ją uratował, a ona oddała mu swoje serduszko. Dla niej to Panicz Gray był najlepszym i najsilniejszym magiem a nie jakiś tam płomyczek. Z tego powodu często dochodziło między nimi do kłótni, a jedynym rozjemcą który mógł dać sobie z nimi radę i chciał je rozdzielać, była Mira. Nie licząc głośnego uwielbienia dla Smoczego Zabójcy, Touka była bardzo uprzejma i spokojna. Nie można było o niej złego słowa powiedzieć. Lisanna nagle zaczęła aktywnie chodzić na misję z Elfmanem bo, gdy tylko pojawiała się w Gildii, Touka chciała by opowiadała jej o małym Natsu. Choć Lisannie w pewnym stopniu zawsze zależało na Natsu, nigdy nie próbowała się źle zachowywać w stosunku do jego przyjaciółek, choć może i powinna. Jakby nie patrząc jej miejsce przy boku Smoczego Zabójcy zajęła Lucy. Początkowo ją to bolało i nawet czuła się odrobinę zdradzona. Przez te wszystkie lata w Edolas bardzo tęskniła za rodzeństwem, Natsu i Happym, a po powrocie pomimo ich wielkiej radości na jej widok, to Heartfilia była ważniejsza. Nigdy jednak nie dała po sobie niczego poznać, a z czasem zaakceptowała obecny stan rzeczy ciesząc się tym, że w ogóle mogła znowu być ze wszystkimi we Fiore. Dla Touki jednak nie miała litości. Mając nadzieję, że w końcu odpuści zaczęła jej opowiadać, jak to kiedyś obiecali sobie, że wezmą z Natsu ślub i razem z Happym stworzą szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, Touka wcale się tym nie przejęła. Wręcz przeciwnie, uznała że Natsu już za dziecka był niesamowicie słodki i uroczy. Strauss słysząc to stała oniemiała z otwartą buzią, nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa. Będąca w pobliżu Juvia podchwyciła jednak temat:

- Juvia widzi, że nie zdajesz sobie sprawy z jednego faktu. Lisanna i Natsu wtedy się zaręczyli.

Lisanna zakłopotana, zaczerwieniła się jak dojrzały burak i już miała wszystkiemu zaprzeczyć, gdy zobaczyła, że białowłosa skupiła teraz całą swoją uwagę na Lockser. Nie zastanawiała się długo i korzystając z okazji szybko się ulotniła.

- Na Twoim miejscu zaczęłabym się martwić, czy Gray nie poznaje właśnie jakiejś ślicznej panny na misji - powiedziała buńczucznie Touka, podpierając się pod boki.

- Juvia sądzi, że Natsu może w tej chwili robić to samo a nawet gorzej. W końcu ma przy sobie Lucy - zachichotała Lockser wyobrażając sobie sceny których lepiej nie komentować głośno.

- Jestem zupełnie spokojna jeśli chodzi o moje Kochanie - Odpowiedziała z dumą białowłosa - W końcu Natsu nie interesują inne dziewczyny. Gray to inna sprawa....

Bujna wyobraźnia Juvii spisała się na medal. Dziewczyna zbladła z przerażenia i w panice zaczęła się rozglądać po Gildii poszukując wzrokiem Makarova.

- Juvia musi znaleźć Mistrza i koniecznie zlecić misję ochrony cnoty Panicza Graya. Juvia zleci misje i Juvia wykona misję - zawołała i pobiegła do gabinetu Dreyara.

Touka uśmiechnęła się zadowolona z siebie i odwróciła z powrotem w stronę gdzie stała Lisanna, by kontynuować rozmowę. Jednak gdy to zrobiła okazało się, że jej rozmówczyni gdzieś zniknęła. Wzruszyła tylko ramionami i ruszyła w kierunku wyjścia z Gildii. W końcu i tak miała się już zbierać do swojego pokoju w Fairy Hills. Czuła bowiem, że zbliża się kolejny nieprzyjemny atak bólu głowy. Męczyła się z tym już od kilku miesięcy. Początkowo ataki pojawiałaby się raz na tydzień albo dwa. Ostatnimi czasy jednak zdarzało się to coraz częściej. Nawet parę razy w tygodniu, co zwykle sprawiało, że traciła przytomność.Niestety później budziła się albo w swoim pokoju albo, co gorsza w innych częściach miasta na przykład, nad kubkiem kawy w cukierni choć nie pamiętała, by w ogóle się tam wybierała. To, że zakochała się w Natsu nie było jedynym powodem przystąpienia do Gildii. Liczyła też na to, że jej ukochany po raz kolejny będzie w stanie jej pomóc.

<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~

Lucy

Przyjaciele jeszcze przez kilka dni skorzystali z gościnności rodziny Tamaki. Natsu po przebudzeniu, czuł się jeszcze osłabiony i pomimo jego usilnych zapewnień, że nic mu nie jest Erza kazała mu porządnie odpocząć. Lucy zresztą też jeszcze dochodziła do siebie, a nowa skóra systematycznie nawilżana dużą ilością balsamów, przestała wreszcie sprawiać wrażenie nieprzyjemnie naciągniętej. Jako, że Scarlet nakazała Natsu odpoczynek, Gray nie chcąc narazić się na gniew przyjaciółki ,serwował Smoczemu Zabójcy ćwiczenia głownie dotyczące medytacji i pełnego skupienia. Jak się można było domyślić, Dragneel wcale nie był tym faktem zachwycony. Tym czasem Sumire poruszała się o dwóch kulach i na razie nie było mowy o tym, by wróciła do domu. Yamato wysłała jednak wiadomość do jej domu rodzinnego z informacją, że dziewczynka ma się dobrze i jeśli tylko rodzice będą chcieli odwiedzić córkę, to mogą czuć się zaproszeni. Lucy Ostatnio nie miała zbyt wielu okazji by spędzać czas z Natsu. Chłopak przestał ją bez zapowiedzi odwiedzać w pokoju. Widywali się głównie tylko na posiłkach podczas których, Lucy od czasu do czasu łowiła spojrzenia swojego przyjaciela. Początkowo jego zachowanie zrzucała na karb całodniowych ćwiczeń z Grayem, ale podświadomie czuła, że chłopak po prostu ją unika. Następnego dnia wczesnym rankiem pożegnali się z Michio, Yamato i Sumire, po czym ruszyli na dworzec kolejowy. Na miejscu ku uciesze Natsu okazało się, że kursy pociągów zostały odwołane na czas nieokreślony, z powodu trwania prac konserwacyjnych. Nie mieli tyle czasu by czekać więc zdecydowano o pieszej wędrówce. Natsu wyraźnie poprawiło to humor bo parł na przód wesoło pogwizdując. Jako, że Yamato zaopatrzył ich w całkiem spore zapasy żywności zatrzymali się na noc w lesie. Erza zawsze była przygotowana na takie sytuacje. Chłopcy rozbili dwa namioty a dziewczyny, rozdzieliły się szukając w głębi lasu suchych gałęzi na ognisko. Gdy obóz został rozbity, Lucy przygotowała dla wszystkich pyszną kolację a Natsu, bo jakżeby inaczej, jednym dmuchnięciem rozpalił ognisko. Siedzieli do późna opowiadając przy ognisku różne historie i wspominając, co zabawniejsze momenty z różnych misji. W końcu zmęczeni rozeszli się do swoich namiotów. W przeciwieństwie do Erzy, Wendy i Carli Lucy długo nie potrafiła zasnąć. W końcu wyjęła ze swojego plecaka biały ręcznik i wyszła z namiotu. Noc była przyjemnie ciepła. Odetchnęła leśnym powietrzem i ruszyła w kierunku małego jeziorka, które odkryła kiedy szukała suchego drewna do ogniska. Nie znajdowało się ono jakoś specjalnie daleko od obozowiska. Im bliżej niego się znajdowała, tym głośniej słychać było szum małego strumyczka, który wypływał z pomiędzy kamyków prosto do jeziorka. W gładkiej tafli wody odbijał się wielki jasny księżyc w pełni. Heartfilia aż zachłysnęła się tym pięknym widokiem. Rozejrzała się dookoła dla pewności, że jest całkiem sama i zdjęła ubranie. Położyła je na pobliskim kamieniu i związała włosy w kucyk. Powoli zanurzyła się w letniej wodzie wzdychając z przyjemnością. Tego właśnie potrzebowało jej zmęczone i obolałe ciało po całym dniu marszu. Zresztą nie tylko ciało, ale także jej dusza potrzebowała chwili odprężenia. Choć na chwilę pragnęła nie myśleć o tym co czuła i co powinna zrobić. Nie wiedziała ile czasu już minęło zanim postanowiła wrócić wreszcie do namiotu. Księżyc zmienił swoje położenie i teraz jego światło białymi smugami przeciskało się między gałęziami drzew. Lucy ostrożnie wyszła z jeziora i okryła się miękkim ręcznikiem, który z tyłu łagodnie opadł jej na kształtne biodra odsłaniając plecy. Wtem, usłyszała jakiś szmer dochodzący z zarośli, a chwilę później z pomiędzy krzewów wyłonił się Natsu. Spłoszona pisnęła co sprawiło, że Dragneel spojrzał w jej kierunku jakby wcześniej nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.

- Lucy... - wyszeptał i przełknął ślinę. Stał wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany. Światło księżyca oświetlało jej ciało nadając skórze srebrnego blasku, a włosy lśniły poruszane delikatnie na wietrze. Lucy natychmiast się zarumieniła i odwróciła do Smoczego Zabójcy plecami. Zerknęła na niego przez prawe ramię, kurczowo trzymając w dłoniach ręcznik i zobaczyła odmalowane na twarzy Natsu przerażenie. Natychmiast zrozumiała o co chodzi i narzuciła ręcznik na ramiona.

- Nie Lucy... proszę... chcę to zobaczyć... - wyszeptał ledwie dosłyszalnie Natsu i podszedł do niej. Poczuła jego ciepłą dłoń na swoim karku, dłoń która powoli zaczęła sunąć po jej plecach zsuwając ręcznik. Na jej delikatnej skórze widniały duże czerwone plamy po poparzeniach, które jeszcze nie zdążyły się w pełni zagoić. Próbując powstrzymać Natsu weszła prosto w jego ogień więc siłą rzeczy, nie tylko miejsca w których się z nim stykała były boleśnie poparzone. Wendy jednak przyznała, że Lucy miała dużo szczęścia, bo każda normalna osoba w kontakcie z ogniem w o wiele krótszym czasie, wyglądałaby znacznie gorzej. Jednak to nie był zwykły ogień. To były płomienie Natsu, które już raz kiedyś w niej szalały. Gdy nadpisywała Księgę ENDa czuła ich żar w sobie, czuła obecność Natsu, więc dobrze wiedziała z czym przychodziło jej się zmierzyć. Nikt inny nie byłby w stanie tego przetrwać. Dragneel odsunął na bok jej miękkie włosy i muskał palcami plamy na jej plecach, aż cała zadrżała i to bynajmniej nie od tego, że było jej zimno. Wręcz przeciwnie, dotyk Natsu ją rozpalał a nogi zrobiły się miękkie jak z waty. Nie rozumiała dlaczego mu na to pozwala, czemu jeszcze go od siebie nie odepchnęła. Zamiast tego, stała tam w blasku księżyca w samym ręczniku i chłonęła jego dotyk.

- Ja Ci to zrobiłem prawda? - spytał.

Lucy gwałtownie się do niego odwróciła i spojrzała Natsu głęboko w oczy, mówiąc z przekonaniem:

- To nie Twoja wina rozumiesz? Nawet nie próbuj tak myśleć.

- Jestem niebezpieczny Lucy - odparł unikając jej wzroku.

- Nie prawda, nie jesteś - rzekła drżącym od emocji głosem - nikomu nic się takiego nie stało.

- A ta blizna? - spytał dotykając opuszkiem palców jej dolnej wargi - myślisz, że jej nie zauważyłem? Albo że złamana noga Sumire to nie wynik moich działań?

- Spójrz na mnie proszę - powiedziała Lucy biorąc jego twarz w swoje dłonie - Natsu jesteś dla siebie zbyt surowy - dodała z mocą. Stali tak wpatrzeni w siebie dobrą chwilę. Byli tak blisko siebie, że ich oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Czuła dziwne przyciąganie między nimi, które sprawiało, że ich twarze znajdowały się się coraz bliżej siebie. Lucy wstrzymała na chwilę oddech. Czyżby zaraz miała poznać smak pierwszego pocałunku? Jednak Natsu w ostatniej chwili, oparł swoje czoło o jej i wplatając rękę w jej włosy przymknął na chwilę oczy.

-Przepraszam Lucy - wyszeptał Dragneel, po czym szybko się od niej odsunął. Szybkim krokiem odszedł pozostawiając za sobą pustkę. Lucy pozostała sama nad jeziorkiem z masą kłębiących się w niej uczuć. Nie mogła zrozumieć co się właściwie stało. Bez obecności Natsu poczuła się nagle dziwnie osamotniona choć jeszcze przed chwilą właśnie tego pragnęła gdy wybierała się nad leśne jezioro.

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro