Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam wszystkich! 

Jest to moja pierwsza opowieść tego typu. Historia będzie pisana zarówno z punktu widzenia Natsu jak i Lucy. Niektóre zdarzenia na początku będą się pokrywać z nową mangą. Jest to moja wersja Historii Hiro ale z uwzglefnieniem uczuć łączących głównych bohaterów. Kto jest na bieżąco ze 100 letnią misją i nie chce czytać zbyt zbliżonej do niej historii to polecam zacząć czytać gdzies od 8 lub 9 rozdziału. W tym rozdziale zaczynam od ostatniego rozdziału podstawowej mangi, który będzie moim punktem wyjściowym dla dalszej historii. Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania  :) 

================================================================================

Lucy

Od pokonania Acnologi minęło już sporo czasu. Tak wiele się wydarzyło. Powieść którą Lucy cały czas pisała kawałek po kawałku, zdobyła nagrodę najlepszego debiutanckiego autora. Nie sprzedała miliona kopii i nie została super bogata, ale spełniło się jedno z jej marzeń. Gajeel i Levi bardzo się do siebie zbliżyli i kiedy na nich patrzyła nie wiedzieć czemu robiła się trochę zazdrosna. Czuła jakby mimo wszystko czegoś brakowało w jej życiu. Czegoś bardzo istotnego a najgorsze było to że gdzieś tam w środku bardzo dobrze wiedziała co to jest lecz brakowało jej odwagi by się do tego przyznać. Gray wreszcie przyznał się do swoich uczuć co bardzo ucieszyło Juvie. Niestety Fullbuster z jedynie sobie samemu znanych powodów uważa, że nie jest godny by być z Juvią. Trenuje by stać się silniejszym i móc ją ochronić by nigdy więcej nie doszło do sytuacji takiej jak ta podczas wojny z Zerefem. Najbardziej jednak Lucy martwiła się o tę dwójkę, która zawsze tylko się mijała. Erza i Jellal. W ramach inicjatywy odbudowania pozytywnych relacji z Alvarez oraz przywrócenia dobrobytu w kraju ułaskawiono Jellala i wszystkich z Crime Sorciere. Lucy myślała, że Erza na pewno będzie z tego powodu szczęśliwa, ale jak twierdzi sama Scarlet to skomplikowane. Doprawdy nigdy nie wiadomo co ona sobie myśli, ale  odkąd dostała list z ułaskawieniem zaczęła codziennie układać swoje włosy chociaż nigdy to jej nie interesowało. Lucy nabrała spory łyk wina w usta i przełknęła szkarłatny płyn który pozostawił po sobie przyjemny posmak. Zaszumiało jej mocno w głowie od ilości wypitego alkoholu. Chyba trochę przesadziła ale z drugiej strony kto by się przejmował. W końcu dziś był jej wielki dzień! Zdobyła nagrodę Kema Zeleon'a! Z drugiego końca sali pomachała do niej uśmiechnięta Mira. Jak zawsze piękna niezależnie od tego co miała na sobie. Heartfilia ruszyła w jej kierunku i zachwiała się niebezpiecznie gdy nagle To poczuła. Miała wrażenie jakby obejmowało ją coś ciepłego. Zrobiło jej się nagle tak przyjemnie, że nie miała ochoty ruszyć się nawet o milimetr... Ciepło...

Natsu

Lucy w jego objęciach nagle zrobiła się strasznie ciężka. Złapał ją w ostatniej chwili kiedy jej nogi zgubiły rytm i prawie zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą.

- Lucy? - Spytał lekko nią potrząsając

- Chyba zasnęła - stwierdził Happy machając jej łapką przed twarzą

- Ciepełko.... - jęknęła bardziej wtulając się plecami w Natsu

- Chyba jednak nie śpi - zaśmiał się Natsu któremu wcale nie przeszkadzało, że dziewczyna wtula się w niego coraz mocniej. Wypiła do dna kieliszek wina i czknęła po czym odwróciła się do niego i szeroko uśmiechnęła.

- Natsu... - zasepleniła i rzuciła się na niego - Zanieś mnie! 

- Jesteś pijana Luce - powiedział Natsu zdejmując jej ręce z szyji a Happy zachichotał i zaśpiewał wesoło:

- Ona Cie luuubiiii!

Zanieeeeś mnieeee! - zawołała bez żadnych oporów wspinając się Natsu na plecy. Chłopak westchnął ignorując przedrzeźniającego go Happiego i zaniósł Lucy do jej starego mieszkania, które na powrót zaczęła wynajmować tuż po zakończeniu wojny z Zerefem. Stąd miała tylko kilka kroków do Gildii. Happy nadal rozbawiony leciał tuż za nimi. Przy tempie smoczego zabójcy droga zajęła im zaledwie chwilę jednak to wystarczyło żeby Natsu nasłuchał się jeszcze bełkotu Lucy, która co rusz powtarzała jaki to jest cieplutki chuchając mu przy tym na szyję, aż włoski stawały mu dęba, po czym przytuliła się (o ile to było możliwe) jeszcze bardziej do jego pleców. Dragneel chyba po raz pierwszy w życiu wszedł do mieszkania dziewczyny jak normalny człowiek. Położył ją powoli na łóżku po czym poszedł odłożyć klucze do mieszkania na szafkę przy drzwiach. Kiedy wrócił stanął jak wryty gdy zobaczył która Lucy ściągała swoją sukienkę zostając w samej bieliźnie. Gdy to zrobiła rzuciła się z powrotem na łóżko a jej złote lśniące włosy rozsypały się po pościeli.

- Przebierz mnie! -rozkazała z pijackimi rumieńcami na policzkach zarzucając ręce za głowę. Natsu przełknął głośno ślinę wodząc wzrokiem po jej ciele przyozdobionym w białe koronki. Co prawda już nie raz widział Lucy nawet bardziej rozebraną niż teraz ale to było coś zupełnie innego. Tak było zanim wyruszył na roczny trening. Cholera przecież mimo wszystko nie był z kamienia. Happy rzucił Natsu na twarz jedną z nocnych koszulek Lucy śmiejąc się wesoło i wołając:

- Oni się luuubią! 

Natsu oprzytomniał i najdelikatniej jak umiał założył dziewczynie koszulkę a ta z kolei rzuciła się na nadal rozbawionego Happiego i przytuliła go z całej siły jak pluszowego misia tak, że biedakowi aż prawie oczy wyszły z orbit. 

- Happy aleś Ty mięciutki - wymruczała w oszołomionego kota któremu nie bardzo teraz odpowiadało to co się dzieje. Natsu rozbawiony miną przyjaciela zaczął zaśmiewać się do rozpuki ale jego radość nie trwała długo bo poczuł jak Lucy chwyta go za rękę i ciągnie na łóżko. Wtuliła się w nich oboje jak w maskotki i wyszeptawszy dobranoc szybko zasnęła. Natsu czuł się cokolwiek zażenowany sytuacją która wcale, a wcale mu nie odpowiadała. Sam pchał się czasami do łóżka czy wanny Lucy ale żeby smoczego zabójce traktować jak jakąś maskotkę?? Tego było już za wiele. Kiedy mieli już pewność, że dziewczyna twardo śpi oboje wymknęli się z mieszkania.

Lucy

Lucy obudziła się w swoim łóżku i z lekkim przestrachem pomyślała, że skoro tu jest to wczorajsze przyjęcie musiało być tylko zwykłym snem. 

- Cześć - usłyszała a gdy odwróciła głowę w kierunku z którego dochodził głos zobaczyła uśmiechniętego Natsu siedzącego na fotelu.

- Wypolerowałem Twoją nagrodę - zawołała Happy z drugiego końca pokoju.

- Podrapałeś ją ty kocurze - zawołała widząc głębokie rysy na drewnianej powłoce nagrody. Przynajmniej wczorajszy wieczór nie był tylko snem pomyślała. 

- Co Wy tu robicie - burknęła niezadowolona

- Po prostu zemdlałaś więc przynieśliśmy Cię do domu - Powiedział Natsu pomijając parę szczegółów. 

- Aż tyle wypiłam? - Przeraziła się dziewczyna

- hmm... Lucy, bo wiesz... - zaczął Happy chichocząc ale zażenowany Natsu natychmiast wpadł mu w słowo

- Nie mów jej Happy - poprosił

Widok zarumienionego i zażenowanego Natsu sprawił, że mgła w umyśle Lucy ustąpiła i przed oczami przewinęły jej się sceny z poprzedniego wieczora. Najgorsze było to, że w tamtej chwili to co robiła było dla niej jak najbardziej właściwe. Rozbieranie się przed Nastu i tulenie do niego miałoby być właściwe? Co się z nią u licha dzieje? Od kiedy Dragneel tak po prostu zostawił ją z odręcznie napisanym listem i wyruszył na roczny trening coś drgnęło. Momentami sama nie wiedziała już co czuje.

- Nigdy nie zostanę panną młodą - załamała się

- Ale będziesz gotowa do pracy? - Spytał Natsu z tym swoim szerokim uśmiechem i radosnymi iskierkami w oczach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro