Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Natsu ponad rok wcześniej

Przez następnych kilka dni, po opuszczeniu miasta w który mieszkała Touka, Natsu chodził jak struty. Happy bezustannie wypytywał o jego samopoczucie, martwiąc się o przyjaciela. Tym czasem Smoczy Zabójca przetrawiał to, co usłyszał od Touki ostatniego wieczora. Łączył ze sobą fakty, towarzyszące im emocje, z tym co mówiła białowłosa. Nigdy za całego swojego życia nie myślał tyle, co przez tych kilka dni. Coś zaczynało do niego powoli docierać, zaczął jakby dojrzewać emocjonalnie do niektórych spraw i tematów. Happy tak się zamartwiał, że aż sam zaczął wyglądać na chorego. Zresztą nie można mu było się dziwić. Każdy kto znał Natsu pomyślałby, że Dragneel który nie ma apetytu, jest na pewno chory. Jednak gdy najgorsze minęło, Natsu pewnego dnia wstał wesolutki i wygłodzony co sprawiło, że Happy odetchnął z ulgą. Wszystko wreszcie wróciło do normy. Po powrocie do Magnolii, chłopak zaczął zwracać większą uwagę na Lucy, jej zachowanie i to jak się przy niej czół. Nagle okazało się, że uczucia jakimi ją dotąd darzył wzbogaciły się o kilka nowych, o których istnienie wcześniej się nie podejrzewał. Nadszedł moment w którym pochylał się nad ciałem Lucy myśląc, że Dimaria ją zabiła. Jeśli jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości co do swoich uczuć, w tamtej chwili wszystkie minęły. Kochał ją najbardziej na świecie a wściekłość, która wtedy go ogarnęła otworzyła drzwi dla ENDa. Po wojnie Natsu do końca nie był pewny uczuć Lucy. Momentami zdawało się jakby było coś więcej z jej strony, jednak natychmiast zostało to maskowane oburzeniem lub zmianą tematu przez Heartfilię. Wszystko może wreszcie skończyłoby się dobrze, gdyby nie nadszedł dzień w którym stracił nad sobą kontrolę, niszcząc wszystko w okół. Dzień, który przekreślił na starcie przyszłość jaką mógł zbudować z Lucy, jeśli tylko by tego zechciała.

Lucy obecnie

- O co tu chodzi do Cholery! - Ryknął na całe gardło Dragneel.
- Wszyscy jesteście winni pogwałcenia mojej doktryny. Jesteście zbyt potężną Gildią, a raczej byliście, bo zaraz wszyscy będziecie należeć do mnie - usłyszeli czyjś śpiewny głos. Stojąca na środku grupa magów w płaszczach rozstąpiła się, ukazując siedzącą na barze białowłosą dziewczynę, z czarnymi kokardkami przypiętymi do sprężystych loków.
- Touka - wyszeptał z niedowierzaniem Natsu, szeroko otwierając oczy. Lucy odruchowo zaskoczona na niego spojrzała.
- Jak miło, że jednak poznałeś to ciało Natsu - powiedziała zeskakując z lady białowłosa i idąc w jego kierunku - jednak w tej chwili masz przyjemność poznać Białą Wiedźmę.
- Co zrobiłaś Touce! - krzyknął wkurzony zaciskając mocno pięści w których zapłonął ogień.
- Och puki co, nic złego. Po prostu pożyczyłam sobie to ciało, a jego właścicielka jest gdzieś tam w środku - powiedziała - Ale wiesz co? Drogi Natsu? jeśli wystarczająco długo pozostanę w tym ciele, ona w końcu zniknie - prawie wyszeptała ostatnie słowo do jego ucha, po czym zwinnie odskoczyła, gdy Dragneel chciał ją uderzyć. Jednak w ostatniej chwili zdąrzył się powstrzymać.
- Tak jak myślałam. Nie jesteś w stanie zniszczyć jej ciała. Zaczynam rozumieć dlaczego jest w Tobie zakochana - powiedziała z mrocznym uśmiechem Biała Wiedźma. Pod Lucy ugięły się kolana. Spoglądała na Natsu który słysząc to, nawet nie mrugnął i nadal z determinacją i wściekłością wypisaną na twarzy, wpatrywał się w Wiedźmę. A więc to o to przez ten cały czas chodziło. Natsu po prostu miał kogoś innego , kogoś o kim z nią nie rozmawiał. W dodatku ta dziewczyna go kochała a Dragneel, wnosząc po jego reakcji również nie był na nią obojętny. Serce Lucy pękło na milion kawałków. Nie sądziła, że będzie w stanie cierpieć jeszcze bardziej niż to, co miało miejsce ostatnio w lesie. Świadomość, że nawet nie wiedząc kiedy, straciła sporą część Natsu i to na zawsze, paraliżowała ją od środka. Nie mogła sobie jednak pozwolić na to w trakcie walki z potężnym przeciwnikiem. Kochała go całą sobą i dla niego stanie na nogi. W tej chwili najważniejszym priorytetem dla niej, stało się szczęście Natsu. Choćby miała z tego powodu cierpieć przez następne lata, chciała by Dragneel był szczęśliwy nawet, jeżeli przyczyną tego szczęścia miałaby być inna dziewczyna. Musi stanąć na nogi i z całych sił uratować Toukę. Stanęła wyprostowana przygotowując się do walki, zdeterminowana jak nigdy wcześniej.
- Jesteś taki słodki gdy się złościsz - zwróciła się do Natsu Biała Wiedźma śmiejąc się perliście - chyba najpierw się z wami trochę zabawię - dodała z krzywym uśmiechem. Nakreślając w powietrzu dłońmi koła, wypuściła z nich wirujące wiązki wody, które rosły w miarę zbliżania się do drużyny.
- Nie pokonasz Juvi jej własną magią - zawołała oburzona Lockser wychodząc do przodu - Skrzydła Miłości Juvi, pochłoną każdą rywalkę - dodała z mocą, zbierając w lewej dłoni wodę i tworząc z niej wodny wir z neonowymi sercami, który z wielką siłą wciągnął w siebie cały atak Białej Wiedźmy.
- Nie doceniłam Cię - przyznała Wiedźma - ciekawe jak poradzisz sobie z tym - powiedziała rzucając w jej kierunku Ryk Smoka Piorunów. Za nim Juvia zdążyła zareagować, wir pochłonął pioruny i poraził ją silnym ładunkiem elektrycznym. Gray ledwo złapał upadającą na podłogę dziewczynę. Przy nich znalazła się natychmiast Wendy.
- Nic jej nie będzie - powiedziała do Gray uśmiechając się pocieszająco.
Wiedźma spojrzała na zszokowane twarze magów i zaśmiała się triumfalnie.
- Oh widzę, że tego nie wiedzieliście? zdobywam umiejętności magiczne każdej osoby którą wybielę - Uśmiechnęła się groźnie rozkładając ręce. Erza i Gray ruszyli do ataku pełną parą. Wendy i Natsu nie pozostali w tyle i dołączyli do nich. Białowłosa machnęła tylko dłonią i do walki stawiło się rodzeństwo Strauss. Lisanna wezwała postać duszy tygrysicy. Elfman przyjął duszę bestii a Mira, o zgrozo, duszę szatana Sytri. Nikt jednak się nie wycofał. Erza parła na przód w swojej płomiennej zbroi cesarzowej. Gray natomiast ani myśląc ruszył na Mirę aktywując tryb Lodowego Zabójcy Demonów. Natsu dopadł do Elfmana używając na nim stalowej pięści. Strauss nie zdążył zablokować ataku i odleciał kilka metrów w tył. Biała Wiedźma znowu machnęła palcem, a miejsce Elfmana zajął Gajeel. Zadowolona ze swojego wyboru, usiadła wygodnie na jednym ze stołów i obserwowała swoje mini igrzyska. Siła Natsu i Redfoxa była na porównywalnym poziomie, dlatego do walki smoczych zabójców dołączył jeszcze jeden. Wendy połączyła swój ryk niebiańskiego smoka z rykiem Dragneela, tworząc ogniste tornado. Gajeel zablokował atak który zdążył przypiec mu policzki. Tym czasem Lucy przywołała Lokiego i Virgo sama przywdziewając gwiezdny strój raka. Ruszyła pełną parą na Lisannę.
- Gwiezdne duchy? bardzo ciekawa magia - komentowała Wiedźma przyglądając się bitwie ze znudzeniem - hmmm. jeszcze nie posiadam takiej w mojej kolekcji. Mogłoby być ciekawie... - dodała zeskakując ze stolika. Zaklaskała trzy razy dłońmi, zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich. Magowie pod wpływem hipnozy wycofali się z pola bitwy, a pozostali wycieńczeni walką spojrzeli na białowłosą.
- Koniec zabawy. Pora zacząć wybielanie - powiedziała - ach, byłabym zapomniała przedstawić wam kilka dodatkowych nabytków. Co prawda nie miałam w planach dołączać ich do mojej gromadki, ale skoro już się napatoczyli to czemu by nie - dodała z krzywym uśmiechem a zza członków Fairy Taila wyłonili się Sting i Rouge, a także kilku innych członków z Sabertooth. Członkowie najsilniejszej drużyny Fairy Taila, przybliżyli się do siebie, czujnie obserwując przeciwników. Erza spojrzała na przyjaciół i kiwnęła porozumiewawczo głową. Nie mieli teraz żadnych szans na zwycięstwo. Gray trzymał w ramionach nieprzytomną Juvię. Atmosfera w okół Natsu zaczynała robić się zbyt gorąca i Scarlet, chciała uniknąć powtórki z ostatniej walki w źródłach. Zaczęli szybko wycofywać się do wyjścia, kiedy poczuli nagły przypływ osłabienia, który szybko minął ale w tym czasie zostali otoczeni.
- Och już się zbieracie? - spytała z fałszywą nutą smutku Wiedźma - jeszcze nie dostarczyliście mi odpowiedniej ilości mocy i rozrywki. Nie możecie jeszcze sobie pójść zwłaszcza, że posiadacie kogoś kto bardzo mnie zainteresował - dodała spoglądając znacząco na Heartfilię. Lucy nawet nie zdążyła się zastanowić a już przed nią stanął Natsu, zasłaniając ją własnym ciałem.
- Jak słodko! - zawołała śpiewnie białowłosa - tylko ciekawe co na to powie Touka - zaśmiała się w głos - złamiesz jej kruche serduszko Natsu? - spytała niewinnie.
- Niech Cię diabli..- warknął Dragneel zaciskając mocniej pięści. Lucy wyczuła to wyraźnie. Jakby przeskoczyła między nimi jakaś iskra. Natsu sięgał głębiej. Nie mogła na to pozwolić, musiała zareagować. Otoczenie w okół niego zaczynało zwiększać temperaturę. Lucy zrównała się z nim i dotknęła jego ręki powyżej nadgarstka, szepcząc:
- Natsu nie trzeba.
Dragneel spojrzał na nią mglistym wzrokiem, który po chwili znowu nabrał ostrości i rozluźnił mięśnie. Blondynka uśmiechnęła się do niego wesoło. Erza błyskawicznie przywdziała zbroję niebiańskiego koła i rzuciła setką mieczy, w chwilowo zajętą Natsu i Lucy Wiedźmę. Białowłosa zadziałała instynktownie osłaniając się wodną tarczą. Korzystając z elementu zaskoczenia drużyna Fairy Taila, przebiła się na zewnątrz Gildii. Niestety Wiedźma była na tyle szybka, że zdążyła unieruchomić interesującą ją ofiarę. Lucy zawisła dwa metry nad drewnianą podłogą. Widziała bardzo dobrze malujące się na twarzach przyjaciół emocje. Widziała Przerażoną twarz Natsu, która zmieniła się w wolę walki. Chciał wrócić po nią, wiedziała to, dlatego uśmiechając się szeroko pokiwała przecząco głową. Erza siłą odciągnęła Dragneela od Gildii. Natsu naprawdę się o nią troszczy, pomyślała delikatnie. Biała Wiedźma tylko zawiesiła ją w powietrzu, ale nie zablokowała jej ruchów. Lucy rozłożyła ręce i zaczęła szeptać:

Zajrzyj w niebiosa, otwórz je na oścież...

Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie,
Pozwól im siebie poznać, poprzez mnie...
O Tetrabibliosie...
Jam ta, która gwiazdami włada...
Uwolnij swą postać, swą wrogą bramę.
Niech 88 znaków...
Zabłyśnie
URANOMETRIA!

siła osiemdziesięciu ośmiu ciał niebieskich uderzyła w Gildię, rozjaśniając całą okolice oślepiającym blaskiem. Lucy czuła wypływającą z niej ogromną moc magiczną, która wypełniała każdy milimetr jej ciała, a potem zapadła ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro