Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Prawie 100 lat wcześniej

Mała dziewczynka, siedziała sama na łące i obserwowała bawiące się w oddali dzieci. Czuła się samotna i choć bardzo chciała, podejść do bawiących się szmacianymi lalkami dziewczynek wiedziała, że lepiej obserwować je z daleka. Dziewczynka przyszła na świat w małej wiosce magów, na pograniczu Alvarez i Fiore. W dniu narodzin otrzymała imię Yuki przez wzgląd, na swoje śnieżnobiałe włosy i oczy. Miała jasną delikatną cerę i grube czarne rzęsy, które okalały jej jasne oczy. Oczy które były niezwykłe i albo przerażały innych, albo stały się przyczyną wyśmiewania dziewczynki z powodu jej inności. Yuki nie miała przyjaciół. Wszyscy, nawet dorośli mijali ją szerokim łukiem, a co odważniejsi nawet byli w stanie ją pobić. Wszystko zaczęło się zmieniać pewnego dnia, gdy po raz kolejny Yuki Sasake kuliła się na trawie pod rozłożystym drzewem, a nad nią stała grupka dzieciaków ćwiczących na niej swoje umiejętności magiczne. Dziewczynka cała poobijana i podrapana starała się chronić rękami głowę, przed kolejnymi atakami. Choć posiadała magię wody, bała się jej używać przeciw innym ludziom i wolała cierpliwie poczekać, aż jej oprawcom znudzi się zabawa. Nie wiedziała, że całą tą sytuację obserwował brązowowłosy chłopczyk o niebieskich oczach. Daiki Kato z determinacją godną prawdziwego bohatera, wepchnął się miedzy Yuki a resztę dzieciaków osłaniając ją własnym ciałem.
- Hej co jest? przyjaźnisz się z demonem czy jak? - rzucił jeden z chłopców, który wyglądał jakby przewodził reszcie. Yuki drżąc ze strachu, spojrzała na plecy próbującego ratować ją chłopaka i aż nie wierzyła własnym oczom, że znalazł się ktoś kto zechciał jej pomóc.
- Tak. To moja przyjaciółka - powiedział pewnie brunet
- pfff... dziwaki zawsze trzymają się razem - skwitował to inny chłopiec - chodźcie idziemy - rzucił i grupka dzieciaków odeszła. Daiki pochylił się nad Yuki i z wesołym uśmiechem na twarzy, podał jej rękę by mogła wstać. Zawstydzona dziewczyna, przyjęła jego pomoc i wbijając wzrok w ziemie wyszeptała:
- Dziękuję
- Nie ma za co. Przyjaciele zawsze sobie pomagają - odparł z szerokim uśmiechem, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Słysząc to serce dziewczynki mocniej zabiło. Jej źrenice się rozszerzyły w widocznym zaskoczeniu, po czym przepięknie się uśmiechnęła kiwając potakująco głową. Od tego dnia Yuki i Daiki stali się nierozłączni. Jak się później okazało Daiki był uznawany przez wszystkich za dziwaka, bo jako jedyny w wiosce urodził się bez talentu magicznego. Co prawda był w stanie wykonać jakieś proste, niewymagające zbyt dużego nakładu sztuczki, jednak nic poza tym. Jego rodzina uznała, że widocznie nie posiada zbyt dużo mocy magicznej by wykonać jakieś silniejsze zaklęcie. Nikt jednak nie znęcał się nad nim z tego powodu, bo jego ojciec był najsilniejszym magiem w okolicy. Wszyscy go szanowali i broń Boże nie chcieli się narazić na jego gniew. Daiki Kato. Chłopak bez talentu magicznego, jako jedyny okazał jej dobroć i serce podczas gdy cała reszta, władających magią dzieci i dorosłych albo ją gnębiła, albo po postu ignorowała ukradkiem mierząc ją nienawistnym wzrokiem. Lata płynęły i Yuki wyrosła na piękną dziewczynę. Jej białe włosy sięgały pasa, na  jasnej skórze odbijały się delikatne zaróżowione policzki, a białe oczy były wręcz idealnym uzupełnieniem całości. Wyglądała niczym prześliczna nimfa leśna, eteryczna jak podmuch wiosennego wiatru, niosącego zapach kwitnących wiśni. Przestała być pośmiewiskiem. Dziewczyny zazdrościły jej niespotykanej urody, a chłopcy choć nadal traktowali ją z dystansem, ukradkowo obrzucali ją taksującymi spojrzeniami. Daiki zmężniał i nabrał sporej masy mięśniowej. Nie mógł używać magii, więc skupił się na doskonaleniu siły swoich mięśni. Gdy tylko pojawiał się w okolicy bez koszulki, wzdychały za nim tabuny dziewczyn co zawsze rozbawiało Yuki. Obojga łączyła dość specyficzna bliska przyjaźń. Choć tylko się przyjaźnili, zachowywali się często jak para. Nie trzymali się za ręce ani nie całowali, ale nie obce im były przytulenia. Często w ciepłe dni, siadali pod drzewem przy którym rozpoczęła się ich przyjaźń. Yuki wtedy opierała głowę o ramię Daikiego, albo on kładł się na trawie opierając głowę na jej kolanach. Wesoło wygwizdywał swoje ulubione melodie a Yuki bawiła się jego włosami, które w dotyku były miękkie jak puch. Dziewczyna czuła się szczęśliwa. Młody Kato był kimś bardzo ważnym w jej życiu. Kimś kto ją uratował, wyrwał z życia pełnego smutku i bólu. Zawdzięczała mu wszystko i czuła, że nigdy nie będzie w stanie spłacić tego, co dla niej zrobił. Daiki oczywiście nie myślał o tym w ten sposób i gdy tylko, dziewczyna o tym wspominała zaczynał obracać wszystko w żart, albo udawał obrażonego. Niestety nadszedł dzień w którym wszystko się skończyło. Yuki i Daiki wybrali się do pobliskiego lasu. Znajdowało się tam jedyne źródło wody w okolicy. Codziennie mieszkańcy uczęszczali do lasu nad rzekę, by nabrać pełne dzbany krystalicznej świeżej wody. Tego dnia przyjaciele spotkali nad rzeką osobliwego człowieka, ubranego w czarne szaty z białą szarfą przewieszoną przez lewe ramię. Chłopak miał kruczoczarne włosy i ciemne oczy. Był szczupłej budowy i wyglądał na góra siedemnaście lat. Stał sam brodząc bosymi stopami w wodzie, ewidentnie wyglądając na przygnębionego, tak jakby na barkach od dawna nosił jakiś ogromny ciężar doświadczeń. Yuki widząc to bardzo chciała pomóc nieznajomemu tak, jak jej pomógł Daiki. Jednak gdy chłopak obrócił się w jej stronę, z jego twarzy zniknął wszelki smutek a zastąpiło go czyste szaleństwo. 
- Mavis - powiedział spoglądając na Yuki - jak to dobrze, że jesteś, właśnie myślałem o Tobie
- Kim jesteś? - spytała Yuki drżącym głosem.
- Jestem Czarny Mag Zeref - odpowiedział przybysz a Ty? - spytał.
Przyjaciele popatrzyli na siebie niepewnie zanim się przedstawili. Zeref przyjął informację do wiadomości by po chwili jakby wcześniej nic się nie wydarzyło rzec:
- Dobrze, że jesteś Mavis - a obracając się w kierunku Yuki dodał - Bo widzisz moja słodka, żeby doprowadzić mój plan do końca, muszę Cię zabić.
Białowłosa z przerażenia wciągnęła głośno powietrze do płuc, odruchowo cofając się o kilka kroków. Złowroga potężna magia którą odczuła, przeraziła ją. Nigdy nie sądziła, że jakikolwiek człowiek na świecie, może stać się aż tak silny i zły. Na ramieniu nieznajomego przysiadł przepiękny słowik by po chwili, tak po prostu osunąć się martwy do rzeki. Yuki stała jak zamrożona. Jej puls przyspieszył a źrenice rozszerzyły się ze strachu jaki czuła. Czy ten człowiek naprawdę właśnie zabił ptaka nie ruszając nawet palcem? Zeref spojrzał na nią złowrogo i zaczął iść w jej kierunku. Daiki niewiele myśląc zasłonił ją swoim ciałem przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Żadne z nich nie wiedziało, że jeżeli Czarny Mag by sobie tego zażyczył to oboje już dawno byliby martwi. 
- Nie! On Cię zabije! - zawołała przerażona dziewczyna próbując odciągnąć przyjaciela na bok 
- Nie mogę pozwolić by coś stało się dziewczynie którą kocham, choćbym miał to przypłacić własnym życiem - powiedział z mocą Daiki po czym uśmiechnął się do niej szeroko tak samo jak zawsze i osunął się martwy na miękką trawę. Choć minęło ledwie kilka sekund, dla Yuki ten moment trwał całą wieczność. Jej najlepszy przyjaciel własnie powiedział jej, że ją kocha i zmarł na jej oczach. Zalała ją fala różnych uczuć, a jednym z nich było uzmysłowienie sobie tego, że ona również go kochała. Jednak nigdy nie będzie jej dane mu tego powiedzieć. Nigdy nie usłyszy od niej że ona też go pokochała. Odkąd się poznali był całym jej światem, a teraz leżał martwy u jej stup uśmiechając się tak, jakby zaraz miał wstać i powiedzieć, że to był dobry żart. Zeref na jej oczach odebrał jej to, co miała najcenniejszego w życiu. Przyszłość z Daikim. Coś w niej pękło. Jej oczy zaczęły migotać białym światłem. Upadła na kolana rozkładając szeroko ręce, a z jej gardła wydobył się ryk cierpienia. Atmosfera wokół niej zgęstniała i po chwili, zaczęła czuć dziwny przypływ mocy. Jakby wchłaniała skądś potężne zasoby energii, którą następnie uwolniła tworząc ogromny impuls światła, rozjaśniający całą okolicę. Nie miała pojęcia co się właściwie stało. Ledwo utrzymywała się na kolanach, a ostatnim co zobaczyła była przerażona twarz Zerefa który wyszeptał:
- To ja go zabiłem??

Yuki obudziła się późnym popołudniem. Podniosła się do pozycji siedzącej i zobaczyła młodego Kato, który nadal leżał w tym samym miejscu jak to zapamiętała. Podeszła do niego i przytuliła z całych sił jego martwe ciało. Pozwoliła sobie na rozpacz jaką czuło jej rozerwane na strzępy serce. Łzy spływały kaskadami po jej policzkach mocząc ubranie zmarłego. Nie wiedziała, jak długo tak siedziała trzymając w objęciach ukochanego, za nim wzięła go na ręce i zaniosła do wioski. Kiedy dotarła na miejsce, we wsi, zbierali się ludzie z pochodniami gotowi ruszyć na poszukiwania zaginionych. Gdy tylko matka Daikiego ją zobaczyła zaniosła się płaczem. Ludzie, których nawet nie kojarzyła wyjęli zmarłego z jej objęć i położyli na podłodze. Nie musiała długo czekać zanim padły pierwsze oskarżenia.
- To z nią wyszedł do lasu! Na pewno go zabiła!
- Tak! to jej wina! przecież to demon!
- Trzeba to zabić zanim znowu zabierze kogoś z naszych!
Nikogo nie obchodziło, że po policzkach Yuki nadal ciekły łzy. Nikt nie pamiętał, że razem z Daikim zawsze byli nierozłączni i chronili się wzajemnie. Nikogo nie obchodziło to jak się czuła ani jak do tego doszło. Wszyscy oprócz jej rodziców byli zgodni co do jednego. To ona była winna. Jej myśli ruszył niebezpiecznym torem. Ci przeklęci magowie byli wszystkiemu winni.Posiadają magię którą się szczycą i używają do ranienia innych ludzi. Nie chcą słuchać kogoś kto nie jest im równy.  Gdyby nie tacy jak oni Daiki nie miałby powodu żeby ją chronić. Gdyby nie przeklęci magowie Daiki dalej by żył. Czuła rosnący w jej wnętrzu gniew, który przerodził się w nowe dotąd nieznane zaklęcie. Jej oczy zaświeciły niebezpiecznie. Wyciągnęła przed siebie prawą dłoń szepcząc:
- Wybielenie
Wszyscy wokół zamarli, czując jak zaczynają opadać z sił. Yuki natomiast w zastraszającym tempie wchłaniała moc magiczną, wszystkich w wiosce. Czuła jak rośnie w siłę i dzięki temu, zdobywa także nowe umiejętności magiczne. Czerpała niewypowiedzianą, wręcz euforyczną radość z pozbawiania tych wszystkich, nędznych magów mocy magicznej. Nikt już nie będzie nikogo dręczył, nikt nad nikim nie będzie się wywyższał z powodu umiejętności. Nikt nikogo nie zabije magią ani z jej powodu. Gdy skończyła, wszyscy mieszkańcy leżeli nieprzytomni na zmieni. Yuki zabrała ciało Daikiego i pochowała go pod ich wspólnym drzewem, gdzie wszystko się zaczęło. Opuściła wioskę i zajęła się studiowaniem różnych ksiąg i rękopisów o magii. Śledziła też poczynania Zerefa, a jej nienawiść do niego, rozrastała się wprost proporcjonalnie do budowanego przez niego imperium. Na przestrzeni lat jej ciało zaczęło się starzeć. Udało jej się dotrzeć do zakazanego starożytnego rękopisu, który znał tajemnicę przenoszenia dusz do innych ciał. Yuki po raz pierwszy przeniosła się do innego ciała i nazwała się Białą Wiedźmą. Podróżując po świecie poszukiwała wielkich magów i wybielała ich. Wiedziała jednak, że jej moc nie jest na tyle szybka, by wygrać z Zerefem. Gdy Czarny Mag wreszcie był martwy, nie posiadała się z radości. Jednak... Ci którzy go pokonali musieli być niezwykle silni... zbyt silni...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro