Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lucy

- No to co Jakku? chyba już tu skończyliśmy - stwierdził Zora.
- Poczekaj jeszcze. Przecież możemy się przy okazji trochę zabawić - rzucił zerkając lubieżnie w stronę Heartfilli. Lucy oglądała to wszystko z przerażeniem, wypisanym na twarzy i nie mogła uwierzyć w to co widzi. Gray leżał bezwładnie na trawie kilka dobrych metrów od nich a Natsu, unieruchomiony w magicznym kręgu powoli opadał z sił. Jakku ruszył w jej kierunku oblizując wargi, jakby spoglądał na jakiś smakowity kąsek. Przybliżył się do niej na tyle blisko, że była w stanie poczuć jego oddech na swoim policzku, co napawało ją obrzydzeniem. Szorstkie palce przejechały dłonią od jej policzka aż po szyję, zatrzymując się przy głębokim dekolcie. Lucy poczuła na całym ciele, jak przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz i zaczęła przeklinać siebie za noszenie tak wyzywającej garderoby.
- Nie dotykaj jej! - wrzasnął Natsu na którego umęczonej twarzy pojawiły się już krople potu.
- Nie denerwuj się chłopcze. Nie jesteś ciekawy jak wygląda pod tymi skąpymi ciuchami? - spytał a jego dłoń dotknęła uda Heartfilli i powoli sunąc wyżej, zaczął podciągać jej krótką spódniczkę. Lucy z całych sił wierzgnęła próbując trafić napastnika nogą w czułe miejsce. Została jednak zablokowana a po chwili, poczuła mocne uderzenie w twarz.
- Zachowuj się szmato! Zora przywiąż jej nogi! - zawołał Jakku.
- Nie pochwalam tego co robisz i nie mam zamiaru ci pomagać - odparł tamten.
Jakku syknął niezadowolony i sam przystąpił do unieruchomienia jej nóg. Policzek Lucy boleśnie pulsował i słabiej słyszała na lewe ucho, które również oberwało. Widziała jak Nastu próbuje się szarpać pomimo sporej już utraty mocy. Gdy Jakku skończył, mocno ścisnął twarz Lucy w dłoni i prawie ją opluwając powiedział przez zaciśnięte zęby:
- A teraz bądź grzeczna malutka to nie będzie boleć.
Oddech Lucy przyspieszył w ataku paniki, kiedy wstrętne grube łapsko dotknęło jej piersi. Na szyi poczuła obślinione usta a jej ciało, wzdrygnęło się na tak nieprzyjemny dotyk. Druga ręka powędrowała wzdłuż jej biodra sięgając brzegu spódniczki. Czarnowłosy zanurkował pod nią chwytając jej pośladek i mocno zaciskając aż syknęła z bólu, a w oczach pojawiły się pierwsze łzy.
- umm... Koronka... - mruknął badając dłonią materiał jej bielizny - to mnie podnieca jeszcze bardziej....
Lucy zaszlochała z bezsilności którą czuła. Natsu w tej chwili klęczał już na ziemi podpierając się dłońmi by nie upaść. Ze wzrokiem wbitym w podłoże wyglądał jakby nie miał już siły nawet podnieść głowy wyżej. Lucy czuła na sobie obleśne łapska, które wędrowały po jej ciele. Tym razem dwie twarde dłonie chwyciły w żelaznym uścisku jej piersi, unosząc je wyżej a Jakku wcisnął w powstałą między nimi przestrzeń oślizgły jęzor liżąc jej skórę. To było dla niej obrzydliwe i zaczęła się szarpać na tyle, na ile pozwalały krępujące ją więzy. To spowodowało że jej wrażliwe sutki otarły się o zgrubiałe łapska napastnika i choć nie chciała, jej ciało zareagowało w odpowiedzi na bodziec a z ust wydobył się jęk. Poczuła na podbrzuszu jego twardą męskość która zapulsowała na ten dźwięk.
- Wiedziałem, że w końcu ci się spodoba - powiedział odrywając się od jej piersi z głośnym mlaśnięciem i ponownie poczęstował ją kolejnym bodźcem. Lucy drżała na całym ciele nienawidząc się za własne reakcje których nie chciała. Akt do którego dochodziło był bestialstwem na jakie się nie godziła a mimo to, jej zdradliwe ciało poddawało się temu wbrew woli umysłu. Nienawidziła się za to.
- Puszczaj ją bo cię zabiję! - usłyszała krzyk Natsu który rozdarł cisze nocnego nieba. Spojrzała na niego z rozpaczą a po jej policzkach płynęły łzy. Czy własnie tak miało się to skończyć? W tym lesie, w środku nocy i z tym człowiekiem? A co gorsza miała zostać upokorzona na oczach Natsu. Nigdy głębiej nie zastanawiała się nad tym, jak chciałaby by wyglądał ten moment. Za to jedno wiedziała na pewno. Nigdy nie chciała by odbyło się to w taki właśnie sposób. Jakku spojrzał na Lucy a potem na Dragneela i zaśmiał się zachrypiałym z pożądania głosem.
- Pewnie wolałabyś mieć w tej kwestii jakiś wybór co? ale niestety los ci go nie dał złotko. Poza tym nie ma nikogo lepszego i bardziej doświadczonego niż ja - pochwalił się. W Lucy pojawiła się wola walki. Choć sytuacja była beznadziejna, nie mogła mu tak po prostu pozwolić się zgwałcić.
- Każdy byłby lepszy od ciebie - syknęła Lucy i opluła mu twarz.
- Zadziorna jesteś. Lubię takie - powiedział z lubieżnym uśmiechem na ustach - pewnie wolałabyś jego co? Albo tego drugiego - zaśmiał się rubasznie.

Natsu

Natsu opuszczały siły i w pewnym momencie już prawie stracił przytomność. Usłyszał jęk Heartfili i poderwał głowę do góry spoglądając na nich. Scena która rozgrywała się przed jego oczami była niedopuszczalna. Poczuł jak w jego ciele rozgorzał gniew i usłyszał wołanie mrocznej magii.
- Chyba nie pozwolisz by ten zbok dotykał twojej panny? - spytał niewinnie END.
- Po moim trupie - syknął przez zaciśnięte zęby.
- Czyli w tym tempie już nie długo - uznał Demon - Chyba, że pozwolisz sobie pomóc - dodał pojawiając się obok niego z niewinnym uśmiechem.
- Nie potrzebuję cię więc zjeżdżaj - Warknął Dragneel.
- Ach tak? Więc to nie ty znajdujesz się teraz w środku magicznej pułapki, która skutecznie cię unieruchamia a gdy pozbawi cię całej magii, odbierze ci również życie? - spytał udając, że piłuje swoje długie szpony.
Lucy Po raz kolejny próbowała wyszarpać się z uścisku dręczyciela a w jej oczach widział bezbrzeżny smutek i ból, nie tylko fizyczny ale i psychiczny. Przeklęty krąg runiczny w zastraszającym tempie pochłaniał jego magię a on, choć bardzo chciał nie był w stanie uwolnić się z magicznej pułapki.
Jakku przysunął się do Lucy kładąc swoją dłoń na jej biodrze z podwiniętą spódniczką. Spojrzał najpierw na Zorę, który tylko wzruszył ramionami i oddalił się w kierunku z którego przyszedł a potem zwrócił się do Natsu.
- Widzę w twoich oczach jak bardzo chciałbyś ją mieć, więc na koniec zrobię dla ciebie dobry uczynek i pozwolę ci chociaż popatrzeć - rzucił Jakku. Natsu coś przewróciło się w żołądku na samą myśl o tym, że ten łajdak miał zamiar pozbawić Lucy czci i to na jego oczach. Nikomu, a już zwłaszcza takiemu zwyrolowi, nie było wolno dotykać JEGO Lucy w ten sposób. W jednej chwili jego całe ciało zajęło się ogniem tłumionego w nim gniewu. Sięgnął po mroczną magię Demona jednak na razie, nie miał zamiaru przekraczać określonej granicy. To wystarczyło jednak by w jego uchu rozbrzmiał radosny chichot jego Alter ego. Z trudem zaczął się poruszać, jakby szedł pod silny wiatr wiejący ponad 100 km/h. Wreszcie na twarzy Czarnowłosego pojawiła się nowa emocja która bardzo spodobała się Dragneelowi. Realny strach zajrzał w jego oczy, jednak mimo wszystko Jakku nie zamierzał odstąpić. Skrzyżował ręce stając w pozycji obronnej. Nastu zaśmiał się złowieszczo ruszając w jego stronę.

Happy

Niebieski Exceed wraz z Touką pilnował Dicka, który prawdopodobnie był głównym celem napaści. Nigdy jednak nie rozstawał się z Natsu i wręcz rozsadzało go w tej chwili zniecierpliwienie. Białowłosa widząc w jakim stanie jest Happy zapewniła go, że da sobie radę sama. Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać. Rozpostarł śnieżnobiałe skrzydła i ruszył do lasu. Z wysokości najpierw zobaczył świetliste krąg do którego poszybował a gdy wylądował, zobaczył wnętrza niego nieprzytomnego Graya. Próbował do niego podejść i odbił się od niewidzialnej kopuły która go otaczała. Usłyszał szelest i zobaczył wyłaniającego się z pomiędzy drzew mężczyznę o pomarańczowych włosach. Zora nawet nie zaszczycił ich ani jednym spojrzeniem i z rękami w kieszeniach szedł przed siebie. Happy niewiele myśląc zagrodził mu drogę zaciskając łapki ze złości.
- Co mu zrobiłeś! - Zawołał. Zora w pierwszej chwili rozejrzał się dookoła a dopiero potem spojrzał pod nogi. Na jego twarzy pojawiło się nie małe zdziwienie na widok kocura. Nic nie odpowiedział na jego pytanie i po prostu go wyminął. Happy nie dał za wygraną i ponownie stanął mu na drodze.
- Co mu zrobiłeś?
- Uparty jesteś co? - Westchnął teatralnie Zora - Nic mu nie jest obudzi się za kilka godzin - dodał machając lekceważąco ręką.
- Nie pozwolę ci odejść dopóki nie uwolnisz Graya - Zagroził poważnie mały kotek a Zora ryknął śmiechem.
- buuu buuu.. ależ się boję hahaha - zaśmiał się wycierając łezkę rozbawienia spod oka.
- Radzę ci go posłuchać - usłyszeli oboje damski głos. Touka stała za nimi wraz z Dickiem, który wyglądał jakby nie koniecznie przyszedł tam z własnej woli.
- Ile was jeszcze tutaj przylezie z powodu tego dupka? - Spytał retorycznie Zora. Białowłosa mierzyła go nienawistnym wzrokiem, lecz zamiast strachu w przeciwniku budziło się tylko rozbawienie. Bardziej przypominała rozeźlone dziecko, które nie może dostać zabawki niż dorosłą grożąca mu kobietę. Zebrała w dłoniach kule wody gotowa w każdej chwili zaatakować.
- Słuchajcie, ja już nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego. Nie podoba mi się kierunek w jakim to poszło. Zabierające go - Westchnął niedbale machając ręką a magiczny krąg zniknął - aha i pospieszcie się żeby Jakku nie zdarzył pozbawić czci tej blondyny - rzucił na odchodnym.
- Co to znaczy? - Spytał szczerze nie rozumiejąc Happy.
- To znaczy, że ktoś ma zdrowo przejebane - odparła Touka a w jej oczach pojawiły się iskry nieopisanej furii. Zacisnęła mocno pięści z wściekłości jaką czuła. Podeszła do Graya który zaczynał się budzić i kucając tuż przy jego twarzy, powiedziała z kryjącą się w jej głosie groza:
- Nie czas na spanie Gray. Trzeba komuś sprawić niezłe lanie.

Lucy

Przerażona Lucy drgnęła gdy poczuła obok siebie czyjąś obecność, jednak gdy się odwróciła zobaczyła Fullbustera.
- Gray? co się stało? - spytała drżącym od targających nią emocji głosem.
- Zora uznał, że nie chce mieć nic wspólnego z takim postępowanie i ściągnął ze mnie pułapkę usypiającą - wyjaśnił rozcinając krępujące ją więzi lodowym nożykiem. Gdy tylko sznury opadły, pod Lucy ugięły się kolana. usiadła pod drzewem i cała się trzęsąc wybuchnęła płaczem. Tak bardzo była przerażona, tak niewiele brakowało a spełniłby się jeden z najgorszych koszmarów każdej kobiety. W dodatku to byłby jej pierwszy raz. Pierwszy który chciała przeżyć z miłości. Gray dotknął jej ramienia chcąc ją objąć, jednak jego dotyk był dla niej nie do zniesienia. Automatycznie strząsnęła z siebie jego dłoń i odsunęła się na jej zdaniem bezpieczną odległość. Nie wiedziała dlaczego jej umysł i ciało tak reagują bo przecież Gray, nigdy nic jej nie zrobił. Mimo to dla jej świadomości wystarczył sam fakt, że był mężczyzną. Kimś kto był silny i kto w każdej chwili mógł zrobić jej cielesną krzywdę. Tym czasem przed ich oczami rozgorzała nowa walka. Natsu z niesamowitą prędkością przemieszczał się po polu bitwy, atakując znienacka przeciwnika. Jakku zaś wypuszczał ze swojego ciała zielone obślizgłe węże, których jad był w stanie sparaliżować kogoś na dłuższy okres czasu. Gady pełzały po leśnym poszyciu głośno sycząc. Dragneel musiał bardzo uważać. Skupił płomienie w swoich stopach i korzystając z otoczenia, starał się jak najmniej dotykać miejsc w których wiły się zielone węże. Zebrał potężną kule ognia w swojej ręce i uderzył w Jakku, który zasłonił się rękami próbując zablokować atak. Jedno z jego ostrzy zostało roztrzaskane na drobne kawałeczki i posypało się na ziemię.
- Moje diamentowe ostrze! - zawył - Zora do cholery! Gdzie żeś polazł - ryknął.
- Zory może nie ma ale za to ja jestem - powiedziała Touka buńczucznie. Na jej ustach błądził krzywy uśmiech a w przymrożonych oczach migotała mieszanka nienawiści i chęci zemsty. Jej postawa i wyraz twarzy sprawiły, że wyglądała dokładnie jak Biała Wiedźma.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro