Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lucy

-Co się stało? Chyba zemdlałem bo niczego nie pamiętam... - powiedział oszołomiony wpatrując się w stojących dookoła ludzi.

- Kim jesteś? - spytała Erza z surową miną

Mężczyzna powoli przy pomocy Lucy podniósł się do pozycji siedzącej. Porządnie zakręciło mu się w głowie i dopiero po chwili odpowiedział.

- Nazywam się Michio Takumi - powiedział wolno jakby przypominanie sobie kim jest sprawiało mu jakąś trudność - Jestem synem Yamato Takumi tutejszego ziemianina... chyba miałem się spotkać wczoraj z jakąś dziewczyną ale... - złapał się dłońmi za włosy i kręcąc głową dodał - nie pamiętam...

Na przyzwolenie Erzy Wandy podbiegła do Michio i zaczęła leczyć go swoją magią. Niestety po mimo poprawy jego stanu zdrowia wspomnienia nie powróciły. Michio jedynie mógł opisać wygląd dziewczyny z którą się umówił. Tak więc drobna dziewczyna z białymi włosami w które wpięte były dwie kokardki stała się ich główną i jedyną podejrzaną. Drużyna odprowadziła Takumiego do domu gdzie ze łzami szczęścia powitał ich jego ojciec. Rodzina Takumi mieszkała w sporych rozmiarów rezydencji na obrzeżu miasta. Yamato nie przyjmując żadnego sprzeciwu, rozkazał przygotować dla wybawców jego syna, osobne pokoje i pozwolił w nich pozostać na czas trwania misji. Po wspólnej kolacji na część wybawców Michio powlekli się zmęczeni do swoich sypialni. Lucy została zatrzymana przez Yamato który jak się okazało, w młodości znał się z jej ojcem. Dziewczyna była zmuszona przekazać mu smutne wiadomość o śmierci Juda, po czym ruszyła do swojego pokoju. Była tak wykończona że tylko rozebrała się do białej koronkowej bielizny, po czym wskoczyła do swojego łóżka i otuliła się ciepłą kołdrą.

- Przesuń się bo nie mam miejsca - burknęła w ciemność.

 - KYA! - zawołała podrywając się na łóżku. Zapaliła szybko lampkę nocną i zobaczyła tuż obok siebie śpiących spokojnie Natsu i Happiego. 

- To moja sypialnia! - Zawołała wkurzona. Natsu spojrzał na nią zaspany i powiedział wesoło:

- Cześć Lucy. Dobranoc Lucy - po czym przewrócił się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia. Nie było mu to jednak dane bo został wraz z Happym brutalnie wyciągnięty z łóżka i wyrzucony za drzwi przez rozwścieczoną Heartfilie. Rozczochrany popatrzył sennie na Happiego i spytał:

- O co jej chodzi?

- Nie mam pojęcia dlaczego wyrzuciła nas z naszej sypialni - odpowiedział ziewając kotek 

- Chodź Happy, prześpimy się w jej pokoju - powiedział zmęczonym głosem Dragneel.

Lucy wróciła poirytowana do łóżka i ponownie otuliła się pierzyną. Przynajmniej było jej bardzo ciepło bo Natsu przyjemnie zagrzał jej pościel. Gdy o poranku otworzyła oczy leniwie przeciągnęła się na wygodnym materacu. Spało jej się nieziemsko dobrze. Lucy pomyślała, że jeżeli zarobi sporo kryształów to może kupi sobie taki sam materac do jej mieszkania w Magnoli. Wstała z zamiarem wyjęcia nowego ubrania z walizki, jednak zamiast niej, na środku pokoju zobaczyła czerwony plecak Natsu...

- KYA!

Natsu

Natsu wstał tego dnia wyjątkowo wcześnie. Happy nadal spał wygodnie zagrzebany w pościeli a z jego pyszczka wypływała stróżka śliny tworząc na kołdrze mokrą plamę. Pewno znowu śniły mu się rybki. Natsu uśmiechnął się na ten widok i poszedł wziąć szybki prysznic. Kiedy wychodził z łazienki owinięty jedynie białym ręcznikiem zobaczył Lucy zakradającą się do swojej walizki. Gdy tylko go zobaczyła spaliła buraka i odwróciła się do niego plecami. 

- Czy mógłbyś się ubrać? - spytała

- Przecież jestem ubrany - zdziwił się - źle wyglądam?

Lucy spojrzała na niego i zaczęła błądzić oczami po umięśnionym ciele przyjaciela które  (o cholera!) było seksowne. Zatrzymała wzrok na jego uśmiechniętej twarzy i by zakryć zachwyt nad jego wyglądem zawołała poirytowana:

- Stoisz w ręczniku! jak niby możesz być ubrany??

- okej, okej - powiedział i ruszył w kierunku drzwi 

- Zaraz! chcesz tak stąd wyjść? czekaj! - zawołała przerażona mając w pamięci co przed chwilą wydarzyło się na korytarzu. Chwilę wcześniej gdy Heartfilia wychodziła z sypialni Natsu natknęła się na Erzę. Scarlet nie omieszkała tego sprośnie skomentować unosząc brwi do góry i dźgając Lucy łokciem w żebra. Dziewczyna nie potrzebowała już więcej takich nieporozumień tego dnia.

- O co znowu chodzi? przecież plecak z moimi ubraniami został w mojej sypialni - powiedział otwierając na oścież drzwi w których pojawiła się Wandy z uniesioną do zapukania dłonią. Jedno spojrzenie na scenę jaka rozgrywała się przed oczami Wandy wystarczyła by dziewczyna zbladła. Wyglądała tak źle jak wtedy gdy podsłuchała o ciąży Levi podczas ostatniego przyjęcia. 
- Ohayo Wandy - powiedział jak gdyby nigdy nic Natsu uśmiechając się szeroko, a zwracając się do Lucy dodał - to ja idę się ubrać do sypialni. Do zobaczenia później Lucy. Wyminął zgrabnie Marvel w drzwiach i poszedł do swojego pokoju. W całej sypialni już od progu roznosił się charakterystyczny kwiatowy zapach Lucy. Nabrał głęboko powietrza w płuca i uśmiechnął się szeroko czując mieszankę lawendy i stokrotek. Wygrzebał z plecaka czyste ubrania i właśnie kończył się ubierać kiedy usłyszał dobiegający z innej części domu głośny krzyk. Natychmiast wybiegł na korytarz i zobaczył, że pozostali również to usłyszeli bo również powychodzili se swoich pokoi. 

- Natsu! - zawołała Erza

Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Doskonale wiedział co ma robić. Ze swoimi wyostrzonymi zmysłami mógł bez problemu zlokalizować skąd dochodził ten przeraźliwy okrzyk. Ruszył pierwszy a Erza i Gray biegli tuż za nim. Do jego uszu dobiegał cichy szloch który doprowadził go prosto do celu. Po minięciu kolejnego zakrętu w korytarzu wyściełanym grubym dywanem zobaczył  otwarte na oścież ogromne drewniane drzwi. Niewiele myśląc wbiegł do pokoju który okazał się być sporych rozmiarów rodzinną biblioteką. W pomieszczeniu znajdowało się kilka rzędów sporych i wypełnionych po brzegi książkami regałów. W kącie na wprost drzwi znajdował się kącik czytelniczy wyposażony w wygodną kanapę, dwa fotele i stolik kawowy. W bibliotece było dosyć ciemno dlatego przy meblach dodatkowo umieszczono wysoką lampę która rozświetlała miejsce przyjaznym ciepłym kolorem. W bliskim otoczeniu kącika znajdowała się spora ilość roślin doniczkowych nie wymagających zbyt dużego natężenia słonecznego. To właśnie przy nich Natsu zobaczył sprawcę zamieszania. Michio stał przy stojaku z kwiatami i wpatrywał się zrozpaczony w swoje drżące dłonie. Twarz miał koloru kredy, oczy przekrwione i spuchnięte od niedawnego płaczu a na policzkach zasychały resztki łez. Zaraz za Dragneelem do biblioteki wpadli Erza z Grayem, nadleciał też Happy i Carla z Wandy a na końcu zdyszana do pokoju wbiegła Lucy. Michio powoli odwrócił się do nowych przyjaciół i wyszeptał zaskoczonym głosem jakby sam w to jeszcze nie wierzył:

- Straciłem magię? ja... ja... naprawdę straciłem magię...

Natsu podobnie jak pozostali zamarł. w pomieszczeniu zaległa głęboka cisza w której słychać było, tylko tykanie zegara gdzieś w głębi pokoju. Ciszę przerwały kroki Lucy która pewnym krokiem podeszła do niebieskowłosego chłopaka i położyła pocieszająco dłoń na jego ramieniu. Nikt, nawet ona sama, nie przewidział tego co za chwilę się wydarzyło. W jednej chwili twarz Michio diametralnie się zmieniła. Oczy nabiegły krwią a źrenice się rozszerzyły. Tamaki wyglądał jakby ogarnęło go jakieś szaleństwo i rzucił się na niczego nie spodziewającą się Heartfilie. Chłopak zamachnął się ręką z rozczapierzonymi palcami w kierunku dziewczyna ale ta w ostatniej chwili zdążyła odskoczyć. Natsu zadziałał instynktownie i w ostatniej chwili zasłonił Lucy swoim ciałem blokując kolejny atak. Michio zacisnął palce na pięści Natsu przebijając paznokciami jego skórę. Po dłoni różowowłosego zaczęły spływać stróżki krwi jednak smoczy zabójca wcale się tym nie przejął. Zrobiłby wszystko w obronie swoich przyjaciół... w obronie Lucy... Już miał zamiar znokautować przeciwnika ale ubiegli go Erza i Gray którzy odciągnęli oszalałego chłopaka na bok a Wandy próbowała wpłynąć na niego odprężająco. Co prawda Michio się uspokoił jednak jego oczy zaszły mgłą i zaczął szeptać jak w transie:

- Ona mnie WYBIELIŁA... ta dziewczyna... WYBIELIŁA... ta biała wiedźma... to ona... WYBIELIŁA... wybielony, wybielony, wybielony

Carla przyjęła ludzką formę i zawołała służących oraz kazała wezwać pana domu. Przybiegł kamerdyner i wraz z Gayem zanieśli nieprzytomnego do jego sypialni. Chłopak przez cały czas mamrotał ten sam tekst o wybieleniu. Wandy mimo najszczerszych chęci nie potrafiła mu pomóc więc zesłała na niego leczniczy sen uznając, że nic więcej nie jest w stanie zrobić i pozostało im tylko czekać. 

<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~

Witajcie Kochani! troszkę się w tym rozdziale podziało. Biedna Lucy zaliczyła niezłą wpadkę :D Tym czasem niestety dziś wyszedł ostatni odcinek trzeciego sezonu Fairy Tail. Ja już tęsknię za oglądaniem tego anime a Wy?

Pozdrawiam i do następnego! ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro