Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gilan był cały posiniaczony na ciele, a w okolicach kolan i przedramienia widoczna była zaschnięta krew.

Ciemność przed jego niefizycznymi oczyma kilkakrotnie pojaśniała, jakby ktoś zapalił światło w ciemnej grocie, gdy miał zamknięte fizyczne oczy.

- Jak się czujesz? - zapytał Will, gdy Gilan ostrożnie podnosił się z ziemi. Widać było, że ledwo powrócił do żywych.

- Bardzo dobrze - odparł, sapiąc, gdy mięśnie ramion odmawiały mu posłuszeństwa i zaczął się chwiać na rękach, ale z szybką pomocą młodszego towarzysza i byłego mistrza, usiadł i oparł się o ścianę skalną.

Gilan zaniemówił, widząc nie tylko Halta, ale i młodszego od siebie zwiadowcę.

Resztę Will odebrał bez słów, gdy patrzył w oczy przyjaciela, który był dla niego niczym starszy brat. Następnie poczuł na swoim ciele falę wpływającą w niego i przepływającą przez niego. Fala ta niesła ze sobą wszystko, co było mu potrzebne. W sensie niefizycznym było to uczucie miłości. W znaczeniu fizycznym zaś był mocny ucisk przyjacielskiego przytulania.

Kiedy Will i Gilan przytulali się przez dłuższy czas, dołączył do nich również Halt, otaczając obu byłych uczniów swoimi ramionami. Jego ciało, tak jak Willa, zaczęło pulsować pod wpływem przepływających przez niego strumieni miłości.

Jakże trudno było to wyrazić słowami...

Ale to właśnie dzięki temu Will zaczął odczuwać potrzebę odłączenia się od Gilana. Nie dlatego, że nie lubił jego bliskości i dotyku, ale był niesamowicie naładowany.

Mentalnie póbował przerwać uścisk z przyjacielem. Jednakże uzmysłowił sobie, że takie odłączenie nie było w ogóle możliwe. Nigdy. Oni trwali przy sobie bez przerwy. Lecz do tego wszystkiego brakowało jeszcze Horace'a. I była to kwestia, z którą zmagał się przez chwilę. Bo przecież miał umrzeć. A to by oznaczało, że już nigdy nie będą razem.

- To było bardzo intensywne - stwierdził Will, gdy oderwał się od Gilana i Halta, by oprzeć się o ścianę. - Chyba nie uda mi się was uratować.

Gilan był oszołomiony, a gdyby w jaskini było więcej światła, Will zobaczyłby jego mętny wzrok.

- Trochę się w tym pogubiłem - powiedział ostrożnie Gilan.

- Zaraz wam wszystko wytłumaczę - obiecał Will łagodnym głosem.

- Jestem już wykończony. Nie wiem, czy będę w stanie się teraz skoncentrować - jęknął Gilan.

Will zdecydował, że już czas zająć się tą kwestią. Być może to był odpowiedni moment na opowiedzenie o wszystkim, co go spotkało. Zaczął więc opowiadać, a Halt i Gilan, jak to zwiadowcy, uważnie wszystkiego słuchali...

- Wynegocjowałem u nich spotkanie z wami, chociaż mieli was wypuścić w zamian za moje życie - powiedział krótko Will. Widać było, za nie mógł sobie wybaczyć tak drastycznej decyzji, lecz nie żałował spotkania z przyjaciółmi. Nie był nawet pewny jak obecnie wyglądał w ich oczach.

- Willu, nie - szepnął smutno Halt, zbliżając się do swojego byłego ucznia na kolanach i pozwalając Willowi, aby schował swoją głowę w jego piersi. Potem otulił go ramieniem i pozwolił łzom spaść. Bo być może były to ostatnie łzy w jego życiu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro