10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po długich przemyśleniach postanowiłam sprzedać dom i miałam gdzieś, jak zareaguje na to Jason. Nie było go tu, więc nie miał nic do powiedzenia. Możliwe, że dowie się o sprzedaży z ogłoszenia, które wystawiłam dwa dni temu. Może to zmusi go do powrotu. Mógłby odebrać mi klucze i wywalić mnie z domu. Usatysfakcjonowałoby mnie to bardziej niż jego ucieczka.

Potrzebowałam pieniędzy na życie. Nie miałam żadnych oszczędności. Odkąd zaszłam w ciążę, żyłam na utrzymaniu Reida. Nie powinnam się na to zgodzić, ale spodobało mi się nicnierobienie u jego boku. Tyle że teraz zostałam z niczym. Gdybym była mądrzejsza, odkładałabym swoje parę groszy z knajpki w razie takiej sytuacji. Niestety, naiwnie wierzyłam, że Jason mnie nie zostawi.

Tym razem nie zamierzałam się nikogo prosić o pożyczkę. I tak nie miałam się do kogo zwrócić. Odtrąciłam Brandona. Jedyną osobę, która była w stanie skołować dla mnie kilka tysięcy na już, bez żadnych wyjaśnień.

Jeśli Jason wróci, oddam mu pieniądze ze sprzedaży domu, chociaż wątpiłam, czy by je ode mnie przyjął. Pewnie tak, bo chciałby pokazać swoją wyższość nade mną. Nie byliśmy dla siebie już nikim bliskim, żeby dawał mi w prezencie kilkanaście tysięcy dolarów.

Na pewno do czasu powrotu Reida coś zarobię. Może nie tyle, ile dostanę ze sprzedaży domu, ale oddam mu te pieniądze w ratach. Nie zbiednieje, gdy na nie poczeka. Nie chciałam mieć wobec niego żadnego długu. Gdybym miała własne pieniądze, opuściłabym dom bez słowa, ale nie miałam. Musiałam jakoś o siebie zadbać.

Nie zamierzałam wrócić do pracy u Jenny. Musiała sobie znaleźć kogoś innego na moje miejsce. Nie sądziłam, żeby miała z tym problem. Było wiele zdesperowanych dziewczyn, które chciały zarobić albo dorobić do studiów, chociaż te drugie raczej dorabiały sobie w przyjemniejszy, lecz upokarzający sposób. Ale ważne, że z prostytucji były lepsze pieniądze, dzięki temu wstyd był mniejszy.

Zacznę wszystko od początku. W nowym miejscu. Zapominając o swoim dotychczasowym, beznadziejnym życiu. Już raz mi się to udało, więc czemu miałam nie spróbować? Tym razem nie pozwolę sobie na nadzieję, że mogłabym być szczęśliwa. Gdy straciłam czujność, działy się złe rzeczy. Nie mogłam już do tego dopuścić.

Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ do nowego mieszkania nie zmieści się zbyt wiele gratów. Poza tym nie miałam jak przewieźć mebli, a nie chciałam tracić kasy na takie głupoty. Zastanowię się nad resztą później, gdy już sprzedam dom. Wtedy będę zmuszona zająć się oczyszczeniem go ze zbędnych rzeczy.

Tym razem będzie stać mnie na coś porządnego. Wszystko dzięki forsie Jasona. Powinien się mnie pozbyć, zamiast uciekać. Jego strata.

W moim nowym mieszkaniu były podstawowe rzeczy jak łóżko czy nawet kanapa w salonie. Super, odeszło kilka wydatków. Było to dla mnie istotne, bo wkrótce będę zmuszona oszczędzać. Stać mnie na coś więcej niż jedno pomieszczenie. Problem zacznie się, dopiero gdy nie znajdę pracy i skończą się pieniądze, ale na razie się tym nie martwiłam.

– Może być? – upewniała się właścicielka.

Gdyby wiedziała, gdzie mieszkałam wcześniej albo teraz, nie zadałaby tego pytania. Wiedziałaby, że wcale się nie zastanawiałam nad wynajmem.

Moje mieszkanie było niższego standardu, ale nadal to więcej niż miałam po wyprowadzce od rodziców. To luksus dla kogoś takiego jak ja.

– Jasne. - Uśmiechnęłam się.

Teraz musiałam jeszcze tylko znaleźć pracę. Nie mogło być to trudne. Miałam doświadczenie jako kelnerka, więc jakoś dam sobie radę. Ktoś w końcu się nade mną zlituje i zatrudni nawet do zmywania garów lub podłóg. Na początek to wystarczy.

Jednak znalezienie pracy okazało się trudniejsze, niż myślałam. Żadna knajpa ani restauracja nie chciała mnie przyjąć, mimo mojego doświadczenia. Nie pytałam nawet, jaki był powód odmowy. Nie byłam ciekawa. Zapewne szukali bardziej reprezentacyjnej dziewczyny i mniej zniszczonej życiem. Albo takiej, którą mogliby obmacywać na zapleczu i nie musieliby w zamian płacić za nadgodziny, bo by jej się podobało zainteresowanie szefa.

Powędrowałam do sklepów. Ostatnia deska ratunku. Gdzie w końcu musieli mnie przyjąć.

Pracę zaproponowano mi dopiero w trzecim markecie. W sumie miałam blisko do mieszkania, więc nie wybrzydzałam. Już nie mogłam się doczekać pierwszego dnia. Może nie była to praca marzeń, ale z moim wykształceniem nie mogłam wybrzydzać. Potrzebowałam pieniędzy.


***


Nie sprzedałam jeszcze domu Jasona. Na razie wystawiłam ogłoszenie. Pozbyłam się jedynie kilku swoich kiecek, które były sporo warte, a i tak zawyżyłam ceny. Głupie nastolatki kupiły je bez gadania. Cena nie grała roli, bo i tak kupiły je za kasę rodziców. Sukienki były w bardzo dobrym stanie, ponieważ nie miałam ich gdzie nosić poza kolacjami ze znajomymi Reida. Nie wychodziliśmy z nimi często, ale zawsze wypadało mieć nową kreację na imprezy firmowe Jasona. Nie mogli gadać przecież, że prezes oszczędzał na swojej kobiecie.

Szukanie klienta na dom nie było proste. Chociaż wydawało mi się, że szybko ktoś pokusi się na posesję w dobrej lokalizacji.

Niby znalazłam młodą parę, która była zainteresowana kupnem, ale jeszcze się zastanawiali. Poza tym, gdy się zdecydują, będę musiała pozbyć się reszty swoich rzeczy. Nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Wyrzucę albo sprzedam. Nie myślałam o tym, ale może wcisnę coś z Jennie. Będzie miała pamiątkę po bracie.

Dzisiaj zaczynałam swój pierwszy dzień w nowej pracy. Byłam nieco wcześniej, bo nie chciałam się spóźnić. Zależało mi na tej robocie.

– Nowa! Bujaj się na magazyn! -Usłyszałam, ledwo zamykając za sobą szafkę.

Z tego, co widziałam na zegarku, moja zmiana zaczynała się dopiero za dwadzieścia minut, ale widać kierownika to nie interesowało. Liczyłam, że mi za to zapłaci. Nie będę robiła nadgodzin za darmo. Niech szukają sobie głupszych od siebie.

– To są twoi nowi koledzy. - Wskazał na kilka osób rozładowujących towar. – Trisha ci wszystko pokaże.

– Jasne.

I to by było tyle, jeśli chodziło o instrukcje kierownicze. Facet musiał być cholernie zajęty albo byliśmy dla niego tylko śmieciami, z którymi nie miał zamiaru rozmawiać dłużej niż to konieczne. W sumie to dobrze. Możliwe, że nie będzie truł nad głową, jak powinniśmy wykonywać swoją robotę.

Trisha okazała się miłą dziewczyną, starszą ode mnie tylko o dwa lata. Możliwe, że się dogadamy, jeśli zostanę tutaj na dłużej. Jednak nie wiązałam swojej przyszłości z pracą w tym magazynie.

– Nie przejmuj się nim. - Uśmiechnęła się.

Spodziewałam się większego stresu. Ludzie w takiej robocie byli zdesperowani i zazwyczaj bali się, że wylecą, do tego robili wszystko, co kazał szef. Nawet jeśli wykraczało to poza ich obowiązki i dostawali grosze za swoją robotę.

– Nie zależy ci na tej pracy? - Spojrzałam na nią.

Zaskoczyła mnie podejściem do swoich obowiązków.

– Mam trzyletnią córkę na utrzymaniu, bo jej ojciec się na nią wypiął. Potrzebuję kasy, ale nie dam się poniżać. Ty też się nie daj, bo będą tobą pomiatać na każdym kroku.

Też potrzebowałam kasy, ale nie tak bardzo, żeby zostać na dłużej. Chciałam wyjść po kilku godzinach, ale wtedy nie zapłaciliby mi dniówki. Musiałam przemęczyć się do końca zmiany, żeby dostać jakiekolwiek pieniądze.

Jeśli kiedyś narzekałam na pracę u Jenny, byłam głupia. Przy Jasonie zapomniałam, jak to było, gdy nie miałam nic i musiałam radzić sobie sama. Wtedy nie narzekałam. Teraz zbyt długo siedziałam w domu, nic nie robiąc, dlatego rozładowywanie magazynu wydawało mi się ciężką robotą. Mogłabym zostać, ale świadomość, że Jenna nadal na mnie czekała, zrobiła swoje. Obym nadal miała czego szukać w knajpce.

Po kilku dniach byłam zmuszona prosić byłą szefową o przyjęcie do pracy. Miałam nadzieję, że nadal mnie tam chciała. Byłam beznadziejna.

– Po co przyszłaś? - Jenna nawet na mnie nie spojrzała.

Niby co mogłam od niej chcieć? Wiedziałam już, że nie powie mi nic o Jasonie. Zrezygnowałam z dręczenia jej. Jednak mogłam spróbować wrócić do jej knajpki. Było mi tutaj dobrze.

– Doskonale wiesz. - Usiadłam przy barze, żeby w końcu na mnie spojrzała.

Nie mogła mnie ignorować, przynajmniej do czasu aż mnie nie wyrzuci.

– Nie, nie wiem.

– Nie zamierzam się prosić, ale jeśli nadal chcesz... Chciałaby wrócić.

– I mam uwierzyć, że nie wywiniesz mi żadnego numeru? - Spojrzała na mnie.

– Nie mogę ci tego obiecać.

Jeśli Jason wróci i pojawi się w knajpce, zrobi się niezręcznie. Nie widziałam, czy będę w stanie na niego patrzeć każdego dnia w pracy, bo na pewno nie odpuści sobie odwiedzenia siostry. Gorzej, gdy przyjdzie z nową dziewczyną. Nie będę w stanie tego znosić.

– Dwa tygodnie. Masz tylko tyle na podjęcie decyzji. - Rzuciła we mnie ścierką. – Daj znać, gdy się rozmyślisz. Teresa, chętnie cię ponownie zastąpi.

Nie dziwiło mnie, że chciała mieć kogoś w zastępstwie, bo ostatnio niczego nie byłam pewna. Jenna nie mogła sobie pozwolić na brak pracownika.

– Milutko. - Uśmiechnęłam się.

– Bujaj się do pracy. Zaczynasz zmianę.

Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że wrócę jutro od rana, ale moja szefowa nie zamierzała marnować czasu. W sumie dobrze.

Powinnam powiedzieć Jennie, że wystawiłam na sprzedaż dom Jasona. Będzie zła, gdy się o tym dowie, ale musiała mnie zrozumieć. Jej brat zostawił mnie z dnia na dzień, nie przejmując się, czy będę miała za co przeżyć. Jeśli myślał, że zostawienie mi domu wystarczyło, był w błędzie. Mógł mnie wywalić. Na pewno poradziłbym sobie lepiej.

W pracy panował spokój, ale nie dziwiło mnie to. Największy ruch był w południe. Później ludzie woleli spędzać czas w klubach, gdzie było więcej alkoholu.

– Porozmawiamy? – spytałam, gdy byłyśmy już z Jenną gotowe do wyjścia.

Nie łudziłam się już, że wiedziała, gdzie był Jason. Musiałam przestać się tym zadręczać. On się mną nie przejmował.

– Nie mamy o czym.

– Będziesz na mnie zła.

– Na razie jestem zła na Jasona. - Spojrzała na mnie. – Nadal się nie odezwał, więc zostałam zmuszona do spotkania się z matką. Muszę się dowiedzieć, co się stało. Ty zapewne nadal nic nie wiesz?

Pani Reid na pewno coś wiedziała. Synek nie zostawiłby jej bez słowa. Mógł pogrywać z wszystkimi, ale nie z matką.

– Nie – burknęłam. – Myślisz, że udaję? Gdyby powiedział, cokolwiek nawet bym go nie szukała.

– Nieważne. - Machnęła ręką. – To nie jest do niego podobne.

Przez jej gadanie zaczynałam się bać. Jason nie pogodził się ze stratą syna. Co, jeśli zrobił sobie krzywdę? Powinnam bardziej zainteresować się jego losem niż ciągle mieć żal, że mnie zostawił. Tyle że nie wiedziałam, gdzie szukać Reida.

– Daj znać, jak się czegoś dowiesz! – krzyknęłam za nią.

Po powrocie do mieszkania nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Znowu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, mimo że nie byłam już w domu swojego faceta. Byłego faceta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro