16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Im bardziej próbowałam ułożyć sobie życie bez Jasona, tym gorzej mi szło. Kompletnie nie radziłam sobie z codziennością. Nie liczyłam już, ile kasy wydawałam na alkohol, ale na pewno więcej niż na jedzenie. Przez swój szalony tryb życia ciężko było mi odłożyć jakiekolwiek pieniądze. Po co? Liczyłam, że w końcu się wykończę i skończą się moje problemy.

W weekendy szlajałam się po klubach, a później do rana z nieznanymi typami. Cały czas wydawało mi się, że miałam kontrolę nad tym, komu pozwalałam się ze sobą przespać. Nieważne, że następnego dnia nie pamiętałam gości, z którymi się zabawiałam. Po co, skoro kolejnego dnia mogłam znaleźć innego chętnego na przygodny seks? Facetom wystarczyła tylko chętna laska, żeby się skusić. Większość z nich nie patrzyła nawet na wygląd.

Do pracy zaczęłam przychodzić na kacu. Nie zdążyłam trzeźwieć przed poniedziałkową zmianą, ale jak skoro picie kończyłam dopiero nad ranem? Nikogo to nie obchodziło, dopóki żaden z klientów klubu się nie skarżył. A wykonywałam swoją robotę, jak należy i bywałam nawet miła bardziej niż na trzeźwo. Moje życie było puste i nie zamierzałam tego zmieniać.

– Idziesz do mnie? - spytał Harry, gdy wychodziliśmy z klubu.

Była czwarta nad ranem i nie sądziłam, żeby ktoś miał ochotę jeszcze imprezować. Większość ludzi wracała już do domu, żeby odespać. Ale ja nie miałam nic przeciwko wypiciu kilku piw albo mocniejszego alkoholu w towarzystwie znajomego.

– Zależy czy masz alkohol. - Zaśmiałam się.

Lubiłam kolesia. Do tej pory ani razu się do mnie nie przystawiał, co znaczyło, że mogłam się czuć przy nim bezpiecznie.

– Mam. Misha idzie z nami.

Nie przeszkadzało mi jej towarzystwo. Nie imprezowała z nami zawsze.

– Spoko.

Dałam się namówić na imprezę u Harry'ego. Chociaż ciężko to było nazwać imprezą. Było kilku nieznanych mi typów, którzy przystawiali się do mnie i naszej znajomej. Nie miałam ochoty na bliższy kontakt z nimi, ale dziewczyna siedząca obok mnie nie miał nic przeciwko. Do tej pory myślałam, że Misha była ogarniętą kobietą. Jednak powoli zaczynałam w to wątpić. W porównaniu do mnie od razu odnalazła się w towarzystwie obcych facetów. I nie miała problemu zniknąć z nimi w sypialni gospodarza. Na pewno nie poszli czytać książek, ale miałam to gdzieś. Interesował mnie tylko alkohol.

– Wiesz, że dorabia sobie, sypiając, z kim popadnie? - Harry podał mi piwo i zajął miejsce koleżanki.

Tylko piwo? Liczyłam na butelkę wódki, ale pocieszę się tym. Miałam nadzieję, że miał więcej, bo inaczej szybko się wymknę i znajdę bar, gdzie wódki będę miała pod dostatkiem.

Raczej nie pomyślałabym, że Misha oddawała się za kasę. Zawsze wydawała się najbardziej ogarnięta z nas wszystkich. Może właśnie dlatego nie wychodziła z nami w weekendy? Miała klientów i nie chciała, żebyśmy dowiedzieli się o jej pracy dorywczej. Pewnie była z nami tylko w dni swojej niedyspozycji. Facetom zazwyczaj nie wystarczało zrobienie loda, więc nie dzwonili po nią. Mieli w zapasie inne panienki.

– Nie. - Upiłam łyk. – Po to ją tu sprowadziłeś?

Nie wiedziałam, że mieli jakiś układ, ale w sumie skąd? Przecież nie rozmawialiśmy ze sobą o takich rzeczach. Miałam wrażenie, że w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Cóż ciężko było mi zapamiętać każdą pijacką gadkę. Było ich zbyt wiele. Starałam się tylko uważać, żeby nie mówić zbyt wiele o sobie. Wręcz unikałam tego.

– Kolesie nieźle płacą. - Wzruszył ramionami. – Jak chcesz, wezmą i ciebie.

Że co? Spojrzałam na niego, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że żartował. Nie żartował. Chyba nie po to zaprosił mnie do siebie? Pieprzony dureń! Czas najwyższy zmienić lokalizację. Nie zamierzałam czekać na rozwój wydarzeń i nie byłam ciekawa czy byli gotowi dosypać mi czegoś, gdybym protestowała.

Odstawiłam piwo na blat i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie miałam ochoty dłużej słuchać Harry'ego. Wypiję gdzie indziej albo w samotności. Nie sądziłam, że Harry mógł być takim dupkiem. Do tej pory nie zrobił nic głupiego, ale dzisiaj nadrobił za wszystkie czasy. Musiałam zapamiętać, żeby nigdy więcej nie przychodzić do jego mieszkania, bo nie miałam pewności, co mnie tan czekało.

– Suzanne, zaczekaj! - Złapał mnie za ramię.

Nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć, a co dopiero zostać i dać się przekonać do jego propozycji, jeśli by mnie namawiał. Nie byłam cnotką. Lubiłam seks i uprawiałam go z obcymi facetami tak często, że nie byłam w stanie zliczyć, ale nie brałam za to kasy. Wystarczyło kilka drinków przed pójściem do hotelu. Alkohol zagłuszał wszystkie wyrzuty sumienia. I sama wybierałam, z kim spędzałam noc.

– Zostaw mnie – powiedziałam wkurzona, wychodząc na korytarz.

Powinien dać mi spokój, zanim uderzę go w twarz. Mogłam to zrobić jeszcze zanim opuściłam jego lokum.

– O co ci chodzi? - Spojrzał na mnie.

Jeszcze miał czelność pytać? Zamierzał zrobić ze mnie kurwę! Miałam prawo być zła. Nie byłam pustą idiotką, która ucieszyła się z jego zainteresowania. Jeśli liczył na to, że od razu zabiorę się za zadowalanie jego koleżków i do tego będę zadowolona, był okropnym kutasem, którego nie chciałam znać.

– Nie jestem kurwą! – wrzasnęłam. – Jeśli chciałeś zabawić się w alfonsa, to przykro mi, że nie wyszło!

Niech poszuka w Internecie albo zrobi rundkę po klubach, a na pewno znajdzie wiele chętnych dziewuch na seks z obcymi facetami za kasę. Jeszcze będą z tego zadowolone i pochwalą się drogimi upominkami od swoich sponsorów w mediach społecznościowych. A reszta pustych koleżanek jeszcze będzie im zazdrościć.

– Nie. - Pokręcił głową. – Wcale nie przyprowadziłem cię tutaj, żebyś uprawiała z nimi seks.

– To po co? - W końcu na niego spojrzałam. – Misha tutaj jest.

Na pewno zajmie się jego kolegami dobrze, skoro była już wprawiona. Może zarobi podwójną stawkę. Ci faceci nie byli jej pierwszymi klientami i nie mieli większych wymagań niż inni. Wyglądali na takich, co zadowoliliby się tylko tym, że panna da im się w sobie spuścić i żadne inne przyjemności nie były im potrzebne. Ewentualnie lodzik na zakończenie znajomości.

– Właśnie. Ona zajmuje się tamtymi gośćmi, a ty mogłabyś... - Spojrzał na mnie znacząco.

Nie wiedziałam, co zaczynał kombinować, ale wydawało mi się, że chciał, żebym ja zajęła się nim. Kutas liczył na darmowy numerek. Nie powinien nawet o tym myśleć. Nigdy bym się z nim nie przespała, a zwłaszcza teraz. Brzydziłam się nim. Jeszcze chwila, a naprawdę zarobi niezłe limo pod okiem, bo zastanawiałam się, czy pozwolić mu się dalej obrażać i nic z tym nie zrobić. Dowiedziałam się, że miał mnie za puszczalską kurwę i nawet jeśli było w tym trochę prawdy, nie powinien mnie tak traktować!

– Mogłabym co? - Zmarszczyłam brwi, krzyżując ręce na piersiach.

Udawałam, że nie wiedziałam, co miał na myśli i pozwoliłam, żeby mnie sprowokował. Wyobrażałam sobie nawet, jak idealnie celuję pięścią w jego twarz. A może lepiej byłoby ją trochę podrapać? Moje paznokcie nadawały się, żeby zrobić mu krzywdę.

Darmowy alkohol przestał być dobrym powodem, żeby tutaj zostać. O wiele lepiej bawiłabym się w klubie albo sama ze sobą w domu. Następnym razem powinnam zapamiętać, żeby nie dać się nikomu zaciągnąć do jego mieszkania. Hotel wydawał się nieco bezpieczniejszą opcją.

– Mogłabyś zostać ze mną.

Wiedziałam! Liczył, że jemu też się coś trafi, ale na pewno nie będę jego zdobyczą. Powinien wcześniej poderwać laskę w klubie. Może jego koledzy nie wymęczą zbyt bardzo Mishy i będzie w stanie mu jeszcze obciągnąć. Poza tym bzyknąć będzie ją mógł, nawet jeśli nie będzie miała na to siły. Harry odwali całą robotę. Wystarczyło, żeby miał się gdzie spuścić.

– Przeginasz. - Zaczęłam schodzić po schodach.

Chciałam jak najszybciej znaleźć się z dala od niego.

Nieźle to sobie wymyślił. Idiota. Szkoda tylko, że nie przemyślał, że nie dam się na to namówić. Miałam jeszcze resztki godności.

– Zaczekaj. - Nadal szedł za mną.

– Nie zamierzam się z tobą pieprzyć. - Spojrzałam na niego wściekła jeszcze bardziej niż wcześniej. – Przeleć Mishę, jak już tamci goście przestaną ją bzykać. Będzie jej bez różnicy, kto włożył w nią fiuta. Nara.

Nie miałam ochoty patrzeć dłużej na Harry'ego. Nie wiedziałam, jak zniosę kolejną zmianę z nim w pracy. Nie zamierzałam zrezygnować ze swoich godzin, ale on mógłby to zrobić. Jednak wiedziałam, że nikt nie będzie się dostosowywał do mnie. Nie zrezygnuję z pracy, tylko dlatego, że ktoś mnie wkurzył i nie miałam ochoty oglądać jego gęby. Byłam ponadto.

Moje dotychczasowe towarzystwo było jeszcze gorsze niż Megan, a myślałam, że to niemożliwe. Chociaż ona była fałszywą suką, a tutaj nikt nie udawał lepszych niż byli.

Musiałam jak najszybciej zmienić otoczenie albo przestać imprezować z ludźmi z pracy, zanim wpakuję się w jakieś bagno, z którego ciężko będzie mi się wygrzebać. Może i moje życie było bez sensu, ale do tej pory niewielu rzeczy w nim żałowałam. Najbardziej tego, że nadal żyłam.

Jedyną osobą, która wydawała mi się jeszcze normalna, była Lauren, ale od niej chyba też musiałam się odciąć. Tak na wszelki wypadek.

Zmęczona wróciłam do mieszkania, ale tylko po to, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Wyjdę się przejść, zanim dotrę do pracy. Może się trochę uspokoję.

Przechodziłam akurat koło knajpki Jenny, gdy ujrzałam Brandona. Co on tam robił? Nigdy nie powiedziałam mu, gdzie pracowałam. Może podczas swojej jedynej rozmowy z Jasonem się tego dowiedział. Przez chwilę rozważałam, czy do niego podejść, ale zniknął mi z oczu. Nie wszedł do knajpki. Pewnie przechodził tam przez przypadek, a moje myśli wariowały przez alkohol, który jeszcze krążył w mojej krwi.

W pracy unikałam kontaktu z Mishą. Nie chciałam rozmawiać z nią o dzisiejszym poranku. Nie musiała mi się z niczego tłumaczyć. To jej sprawa, co robiła ze swoim życiem. Niestety w końcu mnie dopadła.

– Czemu tak szybko się zmyłaś? - Spojrzała na mnie.

Bo nie miałam ochoty słuchać jej jęków zza ściany.

– Harry nic nie wspomniał?

No tak, zapomniałam, że nie było się czym chwalić, bo uciekłam, zanim udało mu się dobrać mi do majtek. Ciekawe czy bzyknął Mishę, gdy skończyła zabawę z jego kolegami?

– Że wyszłaś. Coś się stało?

– Nie miałam ochoty na seks – burknęłam.

– Zaproponował ci go? – spytała zdziwiona, po czym się roześmiała. – To pewnie miał ochotę na trójkącik, więc nie wiem, czy obciąganie go zadowoliło.

Nie chciałam słuchać o jej przeżyciach seksualnych. W ogóle nie miałam ochoty jej słuchać. Obym do końca zmiany miała tyle roboty, że już się z nią nie zobaczę.

– Misha, nie interesuje mnie to.

– Od kiedy?

– Słucham? - Spojrzałam na nią, marszcząc brwi.

– Myślisz, że nikt nie wie, jak szlajasz się po klubach i hotelach z obcymi facetami? Uważasz, że skoro mają więcej kasy albo są przystojniejsi, to lepiej o tobie świadczy? Suzanne, jesteś tak samo puszczalską zdzirą, jak ja.

– Nie biorę za to pieniędzy! – podniosłam głos. – I robię to, z kim chcę i kiedy mam ochotę, a nie dlatego, że alfons wzywa. Różnimy się od siebie Misha i to bardzo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro