Wiersz II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pod drzwiami zamku go znaleziono
Po śmierci rodziców go porzucono
Nie bardzo wiedziano skąd on pochodzi
Kim był ojciec, a kto go urodził
Pojawił się znikąd na rękach cienia
Nie miał nazwiska spełniając marzenia
Zawsze był sam, lecz nie do końca
Bo zawsze wierzył w promienie słońca
Nadzieję trzymał w sobie głęboko
I przez to właściwie mierzył wysoko
Wciąż śnił o swym ojcu, o bohaterze
Przez wiele lat w ślepej trwał wierze
Smutek przenigdy nie mącił mu głowy
Lecz czasem smutno przemawiał do sowy
Ona widziała zawsze kim jest
I nie musiała wylewać łez
A on o istnieniu swym nic nie wiedział
Bo nikt o rodzicach mu nie powiedział
Na koniec życia stał się sławny
A jego imię to Will Treaty

Nie ma rozdziału, ale jest wiersz. Tak, wiem. To nie jest usprawiedliwienie. Wstawiam wiersz, bo dawno nie było. Rozdziału nie zdążyłam napisać. Zresztą po co wam rozdział? Czytajcie poezję! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro