Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdzialik dedykuję NinaPajaczek166Hanna54678 i całej reszcie moich cudownych czytelników<3 ;*

- Na tym kończy się historia Dark Souls. - Powiedział mężczyzna i czułem gestem poprawił córce kołderkę, którą ta była przykryta.
- Ale tato! - Zawyło dziecko. - Co się stało z nimi po tym jak dotarli do Araluenu?! - Dodało. 
- To opowiem ci kiedy indziej. - Zaśmiał się i pochylił, cmokając córkę w głowę. - Jest już późno. - Dodał patrząc na chwilę za okno. - Nie mów mamie, że nie spałaś do późna, to będzie nasz mały sekret. - Szepnął do niej i puścił jej oczko.
- Okej! - Pisnęło dziecko, a jej buzię rozjaśnił uśmiech. 
- Kocham cię, księżniczko. Dobranoc. - Mruknął mężczyzna, jeszcze raz sprawdzając czy jego pociecha jest dobrze przykryta. Wstał z łóżka, na którym siedział i pogłaskał śpiącego chłopca po czarnych włoskach.
- Dobranoc. - Rzuciła dziewczynka.
- Dobranoc. - Odparł ojciec i wyszedł z pokoju.

 Zastał swoją żonę stojącą przy schodach na górę. 
- Znowu siedzieliście do późna, mam rację? - Spytała z uśmiechem.
- Wiesz, że uwielbiają historię Dark Souls. - Zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie, po czym wpił się w jej usta. - Kocham cię. - Szepnął jej w miękkie wargi.
- Ja ciebie też. - Zamruczała i objęła go ramionami. 
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.

- Cześć, miło was widzieć. - Rzucił mężczyzna. Dawno nie mieli okazji razem porozmawiać. 
- Wchodźcie, mam ciasto i herbatę. - Kobieta ruszyła do kuchni. Wiedziała, że reszta idzie za nią.

- Jak dzieci? - Spytała jedna kobieta siadając przy stole.
- Właśnie zasnęły. - Odparł ojciec. 

- Mogę coś ogłosić? - Jeden z mężczyzn wstał. Reszta umilkła. - Chciałbym powiedzieć, że gdyby nie jedna osoba, która tu dziś z nami siedzi, nigdy byśmy się nie spotkali. Nie stalibyśmy się rodziną, nie mielibyśmy nikogo poza samym sobą. Po prostu... Dziękuję. Gdy przedstawiłeś nas sobie zyskaliśmy nie tylko przyjaciół. Zyskaliśmy wiarę i nadzieję na to, że nie cały świat jest zły. Jesteśmy ci wdzięczni. - Zebrani uśmiechnęli się do jednego z gości.
- Cieszę się, że mogłem wam pomóc. - Zaczął, lekko się wahając. - Nigdy nie przypuszczałbym, że mogę znaleźć tak lojalnych i oddanych przyjaciół. - Kontynuował już pewniej. - Zawsze byliście i będziecie dla mnie najważniejsi. - Dodał, a po pomieszczeniu rozległo się ciche ,,aww".

Później rozmowa zeszła już na inne tematy. Zebrani śmiali się, dyskutowali, wspominali dawne czasy.
Matka dwójki dzieci położyła dłoń na ramieniu mężczyzny siedzącego obok niej, który z uśmiechem zajadał się przyrządzonymi przez nią ciastkami i popijał kawą z miodem. Zerknął na nią pytającym wzrokiem, w dalszym ciągu chrupiąc ciastko.
- Tęsknię za czasami, gdy spałeś oparty o jakieś drzewo, a my zasypialiśmy ci na piersi. - Mruknęła ze smutnym uśmiechem. - Cieszę się, że mogłam cię poznać. Jesteś jak starszy brat. - Mężczyzna uśmiechnął się. - Kocham cię, braciszku. - Dodała opierając głowę o jego ramię.
- Ja ciebie też, Pióreczko.

***

To by było na tyle z historii Niezwyciężonych.

Uprzedzając pytania, nie chciałam zrobić nikomu na złość. Od początku tej książki chciałam, żeby zakończyła się w chwili, gdy dotrą do zamku Araluen, a ostatni rozdział miał być w dalekiej przyszłości.

Czas na wyjaśnienia:
- Małżeństwo z dwójką dzieci to Smoke i Feather (wiem, że zwaliłam wam shipy, ale cóż, życie XD).
- Przyszła do nich reszta drużyny.
- Pewnie niektórzy zdołali się domyślić, ale mężczyzna, do którego na końcu mówi Feather to Will.

Dziękuję Wam wszystkim za wytrwanie ze mną do końca tej powieści. Nie wiem, czy zrobię drugi tom. Możliwe, że kiedyś się pojawi, ale nie mam pomysłu, co mogłabym tam wrzucić.

Trochę smutno mi zakończyć tą powieść, bo jest to pierwsza książka ze Zwiadowcami jaką pisałam i mam do niej sentyment. 

Mam nadzieję, że się Wam podobało.

Zapraszam do ,,Czarnej Gwiazdy", która już teraz jest na moim profilu.

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję.

Do przeczytania w następnych książkach,

- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro