Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło kilka miesięcy od potyczki Willa z buntownikami i nastał grudzień. A z grudniem przyszły i święta. Niko i Will ustalili, że w tym roku święta spędzą w Redmont.
Kiedy Niko zawitał do drzwi domku, Will, który przyjechał wcześniej uścisnął w powitaniu przyjaciela.
Niko był dla niego, jak brat i bardzo za nim tęsknił. Dlatego, gdy teraz się spotkali zaczęli swoją tradycję.
Tradycją było to, że w każde święta siadają do stołu i opowiadają sobie, co takiego robili przez cały rok.
U Nika wszystko było dobrze przez cały rok. Żadnego problemu.
Will opowiedział mu , że u niego ten rok też przebiegał spokojnie, ale była jedna sytuacja, w którą musiał interweniować. Gdy Niko się go spytał, o co chodzi, Will opowiedział mu całą historię spotkania z buntownikami.
Gdy Will skończył opowiadać, Niko powiedział :
- A wiesz, że powoli zaczynają znikać zwiadowcy? Byłem w tym roku w Araluenie i rozmawiałem z Crowleyem, to właśnie od niego się wszystkiego dowiedziałem.

- Jak to zaczynają znikać?
- No normalnie, nie ma od nich żadnych wiadomości i zaginęło już 5 zwiadowców. Crowley zamierza wysłać jakiegoś zwiadowcę na poszukiwania, powiedział, że będzie leciał według numerów od końca.
- Swoją drogą to jak będą tak znikać zwiadowcy, to wkońcu i nas Crowley wyśle na poszukiwania.
- Wiem.- powiedział Niko.- Też nad tym myślałem i doszłem, do takiego samego wniosku. Ale dosyć o tym.
Tym będziemy się martwić później.
Powiedz mi raczej, co u Halta?

- Myślę, że dobrze. Ale kiedy rozmawiałem z Abelardem, dowiedziałem się, że ostatnimi czasy chodzi jakiś taki przygaszony. Nie wiem o co może chodzić. Ale to Halt, poradzi sobie.
- Pewnie, że poradzi.- potwierdził Niko.- Ej , a może zobaczymy co robi co?
- Teraz?- spytał zdziwiony Will.
- Nie za rok głąbie.- powiedział sarkastycznie Niko. - Pewnie, że teraz. Przynajmniej mamy gwarancję, że jest w domu. Jest wigilia, to jasne, że będzie w domu. A pozatym jest noc i pewnie zaraz będzie się szykował do spania. Musimy się pospieszyć. -

To mówiąc wziął swój płaszcz i zszedł na dół po drabince. Will bez słowa także zarzucił na siebie płaszcz i poszedł za przyjacielem. Kilka minut później obaj chłopcy pędzili przez las na swoich wierzchowcach, w stronę zwiadowczej chatki.
Gdy dotarli na miejsce Will kazał konikom zostać w krzakach i poczekać na nich.
Sami chłopcy podeszli do chatki Halta i spojrzeli przez okno.
Wszędzie było ciemno, ale dogasający ogień w kominku rzucał małe światło w stronę łóżka.
Na łóżku leżał Halt i spał. Ale nie był to sen przyjemny, bo Halt rzucał się na posłaniu, a po jego policzkach płynęły łzy.
Niko i Will zaskoczeni spojrzeli po sobie i Will zapytał się w myślach Nika :
- Mam to zrobić?
- Tak.- odpowiedział mu również w myślach Niko.

Will zamknął oczy i zapragnął znaleźć się w śnie Halta.
To co tam zobaczył wstrząsnęło nim do głębi.
Domyślił się, że Halt przeżywa wspomnienie.
Przed nim rozgrywała się najwyraźniej scena z przeszłości.
Halt był w pokoju Malcolma i spytał się go :
- Gdzie Will i Crowley?
Malcolm odpowiedział :
- Halt, tak bardzo mi przykro. Will umarł bo dostał gorączki, a Crowley wyjechał do Araluenu.
Halt zachwiał się niebezpiecznie, jakby zaraz miał upaść, ale jednak znalazł na powrót równowagę, usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach.
Po jego policzkach spływały łzy.
- A więc tak się o tym dowiedział.- pomyślał Will.
Zaraz jednak oprzytomniał i przypomniał sobie co zamierzał zrobić.
Zamknął oczy i wyobraził sobie, że jest w chatce Halta, a sam Halt przed nim siedzi na łóżku.
Otworzył na powrót oczy i zobaczył, że Halt patrzy na niego z szeroko otworzonymi ze zdziwienia oczami.
- W-Will?- zapytał.
- Tak to ja.- odpowiedział ze łzami w oczach Will.- Poznajesz mnie? Tam gdzie teraz jestem trochę urosłem.
- T-Tak poznaję Cię. Gdyby minęło i ze 100 lat i tak bym cię poznał. A-Ale przecież ty nie żyjesz. To jakim cudem...
- Halt.- przerwał mu Will.- Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie ważne co się stanie, to i tak zawsze będę przy tobie.
Może i ty mnie nie widzisz, ale zawsze przy tobie jestem i będę. Zawsze przy tobie będę Halt, bez względu na wszystko. Kocham cię Halt, jak własnego ojca, a lepszego od ciebie mieć nie mogłem. Kocham cię i zawsze przy tobie będę.

Tym razem Will do niego podszedł i przytulił go. Haltowi znów pociekły łzy po policzkach, ale odwzajemnił gest i także go objął.

- Nie płacz Halt. Już wszystko dobrze. Ja tu jestem i zawsze będę przy tobie.
- Will, ja za tobą tak strasznie tęsknię.
Ty też byłeś dla mnie jak syn.
To moja wina, że zginąłeś. Nie powinienem był cię zabierać na taką misję, przepraszam. - Haltowi puściły emocje, które od 6 lat starał się zatuszować i słowa same wypływały z jego ust.
- Halt to nie jest twoja wina. Gdybyś mnie zostawił, sam bym poszedł za tobą. Zapamiętaj to sobie, to nie jest twoja wina i nigdy nią nie była.

Will jeszcze przez chwilę przytulał Halta, ale po chwili odepchnął go leciutko od siebie, po czym wstał i skierował się w stronę drzwi.
- Will, czekaj! Zostań , nie zostawiaj mnie.- powiedział Halt.

Will odwrócił się, uśmiechając się lekko do niego, chociaż do oczu napływały mu łzy i powiedział :
- Nie mogę Halt, już pora na mnie. Ale pamiętaj. Ja zawsze jestem i będę przy tobie. A teraz, żegnaj Halt.

Po tych słowach wyszedł przez drzwi, tym samym wracając do rzeczywistości.

---------------------------------->

Will otworzył oczy i spojrzał na patrzącego się na niego przyjaciela.
- No i co? - spytał się go Niko.
- Nic, Halt przeżywał na nowo wspomnienie, kiedy to  się dowiedział, że nie żyję.
- Ale zamieniłeś mu ten, jak rozumiem koszmar na lepszy sen?
- Tak ,zmieniłem.- i w tym momencie Will zaczął opowiadać swoją rozmowę z Haltem. Gdy skończył, Niko tylko pokiwał głową i powiedział :
- Dobrze zrobiłeś. Halt nie powinien się obwiniać o to, że "zginąłeś".- ostatnie słowo zaznaczył rękami.-
Mam tylko nadzieję, że przestanie się obwiniać.
- Ja też.- powiedział Will.
- Mam też nadzieję, że mój były mentor również przestanie się obwiniać, o moją śmierć.
- A skąd wiesz, że się obwinia?
Czyżbyś również go obserwował?
- Tak, gdy tylko jestem w tamtym lennie obserwuję go.- odpowiedział Niko.

Niko pochodził z lenna Martinsyde i u tamtejszego zwiadowcy również się uczył.
Harrison był tym samym dla Nika, jak Halt dla Willa.

Po chwili obaj chłopcy zdecydowali się wrócić do domu.
Gdy wkońcu tam dotarli zjedli kolację i położyli się do łóżek. Następny dzień spędzili razem, ciesząc się ze swojej obecności, a wieczorem Niko odjechał już do lenna Martinsyde, które było pierwszym lennem na jego liście, a Will udał się to lenna Whitby.

Nie wiedzieli, że zbliżający się nowy rok, będzie tak poplątany.

C.D.N.

I co rozdział się wam podobał?
Ktoś się może popłakał?
Przyznam się szczerze, że mi tam może jedna łezka poleciała, jak to pisałam.
Ehh, pierwszy raz nie mam co napisać pod rozdziałem.
No to serwus!😂😂😂

willtreatyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro