Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jechałam na dół, zła. Postanowiłam poczekać, aż się ściemni. Mniej więcej wiem, gdzie były te tajne przejścia odkryte przez Maddie.

Kiedy dojechałam do krańca lasu, zeszłam z Masła, i poklepałam go delikatnie po chrapach.

—Chodźcie—powiedziałam cicho do koni i weszliśmy do lasu.

Wprowadziłam ich na tyle głęboko w las, że mogłam widzieć co się dzieje za drzewami, i ta tyle, żeby nikt nas raczej nie zobaczył oraz abym mogła obserwować strażników.

Westchnęłam. I po co tyle zachodu o dostanie się do zamku? Ciągle o czymś myślałam. Leżałam tak na boku i patrzyłam się przed siebie. Kiedy wadawało mi się już, że jest dostatecznie ciemno, wstałam.

"Północ dawno już minęła. Migoczące pochodnie na zamkowym dziedzińcu raz już wymieniono, ale i te również zaczęły się już dopalać. Will czekał długie godziny na tę chwilę, kiedy światła przygasły, a strażnicy zaczęli ziewać, nie mogąc doczekać się końca ostatniej godziny warty."*

Podeszłam cicho do zamku, zaczekałam, aż strażnik przejdzie przez miejsce, od którego chciałam zacząć wspinaczkę.

"Obserwował ruchy strażników, odnotowując w pamięci, jak często dokonują obchodów, i obserwując ich trasę. Oprócz nich przeszkodę stanowił jeszcze dyżurny sierżant, pełniący wartę [...]"*

Kamienie były bardzo śliskie, pare razy prawie spadłam. Ale szło mi całkiem dobrze, dopóki nie usłyszałam przeklętego głosu:

—Ej, ty!—wrzasnął ktoś z dołu. Jak to możliwe? Moja durna nieostrożność.

Zaczęłam gorączkowo wyżej iść. Słyszałam na dole grupkę ludzi, strażników. Wreszcie dotarłam na samą górę. No i nie miałam innego wyjścia, musiałam zeskoczyć na drugą stronę. Wzięłam głęboki oddech i to zrobiłam. Spadłam na nogi, o dziwo. Ale tak mnie bolało, że aż spadłam jak długa.

"Dasz radę"

Tak, dam radę- i podniosłam się. Zauważyłam piękny i zadbany park- znaczy się tak, jak powinien wyglądać. Chwasty rosły w dużej ilości miejscach, trawa była nierówna.

Skoczyłam w krzaki, gdzie- jak to opisano w książce- powinno znajdować się tajne przejście. Wyjęłam naprędko saksę i zaczęłam ciąć trochę gałęzi. Wreszcie wpadłam do jakiegoś tunelu.

Osiągnęłam jakiś sukces, chociaż coś znalazłam.

*fragmenty z Ruin Gorlanu, gdy Will starał się zdobyć kartkę wręczoną baronowi przez Halta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro