2.
Rodzice Shane'a odwieźli mnie do domu. Psiaki przez całą drogę się bawiły.
- pa, dowidzenia- powiedziałam do Shane'a i jego rodziców wysiadając z samochodu.
Jessu przecież oni nie rozumieją polskiego, brawo Carly... brawo
Stanęłam przed domem i otworzyłam mój plecak. Schowałam do niego Ogiego który strasznie się w środku kręcił.
- cicho- szepnęłam do lekko otworzonego plecaka wchodząc do domu.
Matka jest...
... I to nie sama
- o hej skarbie wróciłaś już - popatrzyła na mnie z uśmiechem, gdy zamykałam drzwi.
Ale sztuczne widać że kątem oka patrzyła na mężczyzne, który siedział przy wyspie kuchennej.
- ta...hej- wywróciłam oczami i szybko poszłam do swojego pokoju bo pies zaczął się wieżgac.
Gdy byłam już w swoim pokoju chciałam wyjąć z plecaka Ogiego, który próbował już to robić samodzielnie, lecz po chwili usłyszalam zbliżające się kroki mamy. Drzwi się otworzyły a ja nie wiedziałam co mama robić.
- umm.. Tak co chcesz? - powiedziałam zakłopotana zakrywając plecak rękami.
- co tak szybko poszłaś? Nie przywitałaś się z Arthurem.
O boshe...
- oj przepraszana zaraz zejdę tylko... posprzątam pokój- lekko się uśmiechnęłam.
-okej
Uff
Wróciłam do otwierania plecaka co nie wiele mi zajęło bo był już otwarty...
Nie, co Jessu nie
Gdzie ty jesteś?!
Zaczełam odsuwać wszystko i szukać psa. Gdy moje rzeczy latały po całym pokoju psiak smacznie sobie spał wśród kupki pluszaków.
- tu jesteś!-krzyknęłam poczym wzięłam go na ręce i usiadłam na łóżku.
- nie uciekaj mi więcej, mama nie może się dowiedzieć że Cię mam... - powiedziałam do szczeniaka przytulając go mocno.
- Carly chodź do nas- krzyknęła mama z dołu.
- ahh muszę iść, poczekaj tu i nigdzie się nie ruszaj- powiedziałam do szczeniaka kładąc go na podłodze za szafką przy łóżku.
Wyszłam z mojego pokoju i zeszlam na dół do jadalni gdzie tam czekała na mnie matka że swoim nowym chłoptasiem.
- no jestem, co tam? - zapytałam
- usiąć- powiedziała mama odsuwając mi krzesło.
- Emm... Okej, wiesz nie mam za duzo czasu- powiedziałam spięta wiedząc że w każdej chwili pies może wybiec z mojego pokoju.
- zjesz coś? - uśmiechnęła się mama.
- nie dzięki... Nie dobra stop co tu jest grane?!
- Al- nie dałam dojść jej do słowa- nie udawaj teraz takiej super matki przy Arthurze! Kolega wie ilu chłopców już tak gościłas?- uśmiechnęłam się cwaniacko.
Będę tego żałować...
W tym momencie zapadła cisza. Mężczyzna popatrzył na matkę po czym wyszedł, tak po prostu bez słowa.
Nagle poczułam pulsujący policzek, odchyliłam głowę w prawo i złapałam się za niego masując go.
- nie pozwalaj sobie dziecko do pokoju ale już! - wykrzyknęła zdenerwowana
W tym momencie nie wytrzymałam ona znowu mnie uderzyła, a ja jak głupia stoję i nic z tym nie robię. Mój pulsujący od uderzenia policzek był już cały mokry. Łzy spływały jak chciały.
- sprzyjemnoscią, nie chce oglądać tak fałszywego człowieka jak ty! - wyszlochałam
Szybko pobiegla do swojego pokoju słysząc już cichy szczek psa.
Trzask głównymi drzwiami z dołu uświadomił mi że znowu będę sama w nocy. Matka wyszła z domu, pewnie poznać nowego kolegę... Dlaczego ona musi taka być?!
Zamykając drzwi od pokoju usiadłam na ziemi Ogi odrazu przybiegł do mnie. Liżąc mnie po twarzy i wtulając się odrazu poprawił mi chumor, lecz łzy same spływały po moich policzkach. Miałam już tego wszystkiego dość. Marzyłam tylko o tym, aby pójść spać. Kładąc się do łóżka przypomniałam że napotkam nieprzyjemny widok na mojej podłodze rano, gdy zaraz z nim nie wyjdę. W piżamie nakładając na siebie tylko kurtkę wzięłam zapiętego w szelki szczeniaka pod pachę i wyszłam z nim na pobliski trawnik. Po 5 min byliśmy już w domu. Zdjęłam z psa szelki i nasypałam mu do miski trochę chrupkow kukurydzianych.
- smacznego- uśmiechnęłam się do Ogiego.
Pies w odpowiedzi odszczeknął mi i popatrzył na miskę wypełnioną płatkami, którą po chwili powąchał poznając nowy zapach.
Kocham cię maluchu nawet nie wiesz jak bardzo
*
Dźwięk dzwoniącego telefonu było słychać w całym domu. Dopiero głośne szczekanie psa mnie obudziło.
- już no już przecież nie śpię! - krzyknęłam zaspanym głosem sięgając po telefon.
- Halo- powiedziałam odbierając komórkę.
- gdzie ty jesteś ? Carly wszystk ok?
- Shane? tak wszystko okej umm... czemu dzwonisz?- zapytałam zdziwiona
- jest 11:57 a ciebie dalej nie ma w szkole- odpowiedział przejęty chłopak
-CO?! jest już 12? kurde wiesz co muszę kończyć- powiedziałam probując szybko skonczyć rozmowę
No oke- rozłączyłam się nie dając dojść przyjacielowi do słowa.
ile ja spałam...
Wstałam z łóżka tylko po to, aby wyjść z psem na krótki spacer. Po powrocie do domu dałam psu kolejna porcje płatków śniadaniowych. Wzięłam sobie jabłko i poszłam do pokoju.
- rysunek!- wykrzyknęłam
Przypomniałam sobie za na jutro muszę zrobić obraz dla pani Monic'y przedstawiający jesienny poranek.
Serio nic lepszego wymyślić nie mogła?
Wyjęłam białą kartkę A4 i zaczęłam szkicować. Po chwili dzwonek od głównych drzwi zadzwonił. Usłyszałam jak Ogi zaczął szczekać szybko poleciałam po psa chowając go w salonie pod poduszką. Gdy otworzyłam drzwi zatkało mnie.
Nie wierzę
Nie... to nie może byc prawda
- t-tata...?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro