1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hej, już jestem- Krzyknełam lekko zmęczonym głosem wchodząc do domu.

Brak odpowiedzi...

Nic nowego. Matka od zawsze miała mnie gdzieś. Mając 12 lat muszę sprzątać w domu, robić obiad i ogarniać szkołę bo tej alkoholiczki nigdy nie ma. Zawsze wraca ok. 3 w nocy robiąc przy tym ogromny hałas. Często spędzam czas z Shanem i jego rodziną. Ma bardzo wymagających i kochających go rodziców, ktorzy poświęcają mu dużo czasu. Shane to mój najlepszy przyjaciel, znamy się od przedszkola zawsze mogę na nim polegać. Jutro jadę z nimi po szkole do schroniska dać karmę oraz zabawki zwierzętom. Shane ma zamiar zaadoptować jakiegoś psa ze względu na jego oceny. W sumie nie dziwię się on naprawdę dobrze się uczy w porównaniu do mnie. Ja nie mam zapewnionych korepetycji, a matka w nauce na pewno mi nie pomoże.

Weszłam do swojego pokoju odkładając plecak obok biorka. Usiadłam na krześle i wypakowałam książki, które będą mi potrzebne. Zaczęłam odrabiać wszystkie lekcje. Dochodziła już dwudziesta druga, a ja skończyłam odrabiać pracę domową. Przebrana wskoczyłam do łóżka. Sen przerwały mi pioruny, które jasnym połyskiem oświecały ciemne niebo.

- aaaaa! Mamo mamo mamoooo- wykrzyknęłam kierując się do pokoju mojej mamy.

Boże czemu jej nigdy nie ma!

Usiadłam na jej łóżku i zaczełam płakać. Strasznie się bałam to nie był pierwszy raz kiedy jestem sama w domu podczas burzy. Miałam już tego dość. Ona zabawia się że swoimi kolegami zostawiając mnie sąmą w domu.

Jezu jezu jezu zaraz się zesram

Wciąż grzmiało. Szybko wróciłam do swojego pokoju i wpakowałam się prosto pod kołdrę. Zaswiecilam lampkę nocnął i próbowałam zasnąć.

Słysząc budzik odrazu go wyłączyłam myślałam że mi głowa pęknie! Zeszlam na dół zjeść śniadanie. Matki w domu dalej nie było.

Nic nowego

Zjadłam płatki z mlekiem i poszlam do pokoju się ubrać. Zalozylam czarne jeansy do tego pasek ze złotą zawieszką i wpuscilam białą bluzke z napisem w spodnie. Uczesałam moje długie brązowe włosy i zakładając plecak na plecy wyszłam z domu.

*

Dochodziła 12 a ja juz umieralam z nudow. 4 min pozniej zadzwonil dzwonek.

Jesuu w końcu

Wyszlam z sali i poszlam pod klase Shana. Widzialam przez szklaną szybę w drzwiach jak pakuje plecak. Po 3 minutach drzwi się otworzyły i uczniowie wybiegli z klasy.

-hej- usmiechnełam się i zaczełam isc w strone drzwi wyjsciowych.

- Cześć - powiedzial Shane dotrzymując mi kroku. Moi rodzice czekają na nas przed szkołą, jedzenie i zabawki mamy w bagazniku.

- Ooo okej ja tez mam jakies zabawki i karmę w plecaku- usmiechnełam się

Ze srebrnego BMW wysiadł tata Shana mowiąc coś do niego. Nic nie rozumiałam mowili po chinsku nie wiedzialam co mam robic. Popatrzylam na Shane'a zdezorientowanym wzrokiem a ten się tylko zaśmiał.

- haha wsiadaj- powiedzial rozbawiony

Wsiadlam do auta. Przez całą drogę rozmawiali po chinsku więc nie uczestniczyłam w konwersacji. Połozylam glowe na framudze okna i zamknełam oczy. Nie mineła chwila a juz bylismy na miejscu. Wysiedlismy z samochodu i wzielismy wszystkie rzeczy ktore mielismy ze sobą dla psow. Zapukalismy do małego zoltego budynku. Po chwili wyszła z niego pani wolontariuszka z wielkim usmiechem na twarzy.

- Dzien dobry- powiedziala wolontariuszka.

- Dzien dobry odpowiedzialam rozglądając się po miejscu.

Boże zaraz się rozpłacze

Tyle jest psow ktore potrzebują cieplego domu i kochających ich ludzi, a my kupujemy rasowe psy.

- Tędy- powiedziała wolontariuszka prowadząc nas do boxow ze zwierzętami.

Karmę oraz zabawki odlozylismy do wyznaczonego mijesca. Z daleka juz było widac skaczące psy na kraty i ich głośny szczek. Serce mnie bolało jak to widziałam. Czym się roznią rasowe psy od tych ze schroniska? Niczym.

Zatrzymalismy się przed boxem ze szczeniakami

Czyli takiego psa chce Shane.

Bawilismy się z psiakami jakies 20 min. W koncu Shane wybrał sobie jednego. Byla to rasa Lablador jasny brąz z brązowymi oczkami. Mielismy juz kierowac się do żółtego domku, aby odebrac rzeczy szczeniaka, ale gdy wstawałam, na kolana wskoczyła mi mała biszkoptowa kulka. Zaczął lizac mnie po twarzy i merdac ogonkiem.

- haha przestan- podziewdziałam rozbawiona.

- To najlepszy przyjaciel Rokiego- powiedziała wolontariuszka wskazując na psa Shane'a.

Gdy chciałam wstac psiak nie pozwalał mi. Wziełam go na ręce i popatrzyłam mu w oczka. Był sliczny taka sama rasa jak pies Shana tylko był biszkoptowy i oczka miał ciemno brązowe wpadające lekko w żółty.

- Cudny jestes wiesz? - powiedziałam z wielkim bananem na twarzy do szczeniaka, ktory odpowiadając mi szczeknął i polizał mnie po twarzy.

Musze go mieć

Chce go!- krzyknełam

Pani wolontariuszka zrobiła wielkie oczy uśmiechając się.

- Są tu twoi rodzice ?- zapytała kobieta

- emm... nie, ale mama napewno by się zgodziła- sklamałam

- Lubi psy?

Nienawidzi

- Kocha!- lekko się uśmiechnełam. Zadzwoni do pani dzisiaj wieczorem.

- No dobrze

Boże uwierzyła

Czyli to oznacza ze...

Mam psa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro