23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Postanowiłam, że przestanę spotykać się z Krisem. Miałam dość. On wcale nie zamierzał zerwać z Megan. Przekonałam się o tym, gdy przyszli razem na imprezę, na którą zaprosiła mnie przyjaciółka. Brandon niby widział, że coś było nie tak, ale nie pytał. Nigdy nie mieszał się do moich spraw, dopóki sama do niego nie przyszłam. A może, cholera, ten jeden raz powinien! Poza tym, co ja sobie wyobrażałam? Skoro Kris był w stanie zdradzać swoją dziewczynę, to nie miałam pewności, że mnie też by nie zdradzał. Ulokowałam źle swoje uczucia, ale trudno. Odpuszczę. Było mi po prostu przykro, że dałam się nabrać. Nie zamierzałam się już pakować w żadne układy. Nie chciał zaoferować mi nic więcej, niech spada.

Nie wiedziałam więc, co kierowało mną, gdy powiedziałam Jasonowi, żeby zabrał mnie do siebie. Oboje doskonale wiedzieliśmy, jak spędzimy noc. Wystarczająco znaczące było, że zabrał mnie do klubu. Przecież nie wprosiłam się, żeby podziwiać jego apartament, a on nie zgodził się, żeby pokazywać mi płyty. Potraktowaliśmy to, jak drugą randkę, a na tej mogliśmy już się bzyknąć. Nie wyglądał na zniesmaczonego moją propozycją. Musiałby być chyba gejem, żeby odmówić seksu kobiecie, która sama go oferowała. Już dawno nie podjęłam żadnej dobrej decyzji, dlatego nie będę miała czego żałować. Szczególnie gdy okaże się, że seks z nim był świetny.

– Masz dopiero dwadzieścia jeden lat. - Spojrzał na mnie zdziwiony.

Serio? Chciał o tym rozmawiać teraz. Powinnam zdjąć koszulkę, żeby zapomniał o tym pytaniu. Pewnie Jenna mu powiedziała. Tylko po co? Najpierw namawiała mnie na spotkania z nim, a później próbowała go zniechęcić. Nie rozumiałam jej. Szkoda, że nie dowiedział się o moim wieku wcześniej. Zanim zdążył zabrać mnie do siebie. Wiedziałam, że wyglądałam na starszą, niż byłam, ale nie sądziłam, że będzie zdziwiony, gdy dowie się, ile miałam lat. Na pewno nie był ode mnie o wiele starszy. No, nie na tyle, żeby mu to przeszkadzało. Poza tym, czy to ważne? Nie zamkną go za seks z nieletnią. O to akurat martwić się nie musiał.

– Przeszkadza ci to? - Spojrzałam mu w oczy.

Miałam nadzieję, że nie, bo byłam podniecona i nie wiedziałam, co mogłoby się stać, gdyby się wycofał. Chciałam poczuć go w sobie.

– Nie. - Uśmiechnął się łobuzersko, podchodząc do mnie. – A tobie?

Niby czemu miałby mi przeszkadzać mój wiek? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Miałam to gdzieś i cieszyłam się, że on też.

– Nie. - Objęłam go za szyję.

Chyba mu się podobało, bo przyciągnął mnie do siebie. Nie piłam dziś nic. Byłam trzeźwa, więc swojej decyzji nie będę mogła usprawiedliwiać działaniem alkoholu. To moja świadoma decyzja. A on coś pił? Próbowałam nie myśleć, że byłam tu tylko, dlatego że przesadził z alkoholem. Że inaczej nawet nie chciałby mnie przelecieć.

Nie zauważyłam, kiedy moja bluzka znalazła się na podłodze, a on niósł mnie do sypialni. Tej nocy nie zapamiętałam jego mieszkania, ale przecież nie po to tutaj byłam. Zapamiętałam za to, jak mnie całował i pieścił, doprowadzając do orgazmu.

Nie liczyłam, że pozwoli mi zostać, więc niewiele myśląc, zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Powinnam wyjść z jego mieszkania jak najszybciej. Oboje dostaliśmy, czego chcieliśmy. Nie musieliśmy silić się na uprzejmości.

– Skorzystam z łazienki. - Spojrzałam na niego przez ramię.

Zanim wyjdę, chciałabym wziąć prysznic, żeby zostać u niego jeszcze chwilę, zanim każe mi wyjść.

– Po co? Możesz to zrobić rano. - Zmarszczył brwi.

– Nie chcę, żeby któreś z nas czuło się niekomfortowo.

Nie musiał udawać, że chciał, żebym została na dłużej.

– Nie podobał ci się nasz seks? - Podszedł do mnie.

Oh, nie. Seks był dobry. Nie miałabym nic przeciwko, żebyśmy go powtórzyli. Najlepiej teraz. Co on na to? A może nie powinnam go o to pytać? Jason nadal był nagi. Ja w sumie też, ale zakrywałam się ubraniem. Nie wiedziałam, czemu się krępowałam, przecież już widział mnie nagą. Jednak dzięki temu miałam jeszcze trochę pewności siebie, żeby z nim teraz rozmawiać.

– Myślałem, że krzyczałaś z rozkoszy. - Zaśmiał się. – Dość głośno, a teraz chcesz uciekać.

Oczywiście, że krzyczałam z rozkoszy i nie musiał mi o tym przypominać.

– Zawstydzasz mnie.

– Naprawdę? - Uniósł brwi.

Co w tym dziwnego? Może i uprawialiśmy seks, ale rozmowy zawsze były dla mnie dziwne. A już szczególnie te po seksie. Wolałabym wyjść, skoro nic nas nie łączyło albo po prostu zasnąć obok niego. Gdyby oczywiście chciał.

– Tak. - Uśmiechnęłam się. – Wezmę prysznic.

– Ale wrócisz? - Wziął moje rzeczy. – Łóżko jest duże, więc się zmieścimy. Nie będę cię dotykał.

Jeśli myślał, że to dla mnie problem, to się mylił. Nie miałam nic przeciwko, żeby mnie dotykał. Mógłby nawet znowu mnie bzyknąć.

Wyszłam z łazienki, ubrana tylko w bieliznę. Nie będę spać z nim nago. Niezależnie od tego, czy już uprawialiśmy seks. Zresztą on też miał na sobie bokserki. Nie chciałam robić sobie nadziei, ale gdyby chciał tylko seksu, to po co miałabym zostać na noc? Nieważne. Jutro pewnie zacznie mnie unikać albo ja jego. Za jakiś czas wszystko wróci do normy i będziemy znowu mogli widywać się w knajpce u Jenny. Coś mi się wydawało, że zostanę tam na stałe. Oby szefowa dała mi jakąś podwyżkę. Utknęłam, ale na razie mi to nie przeszkadzało. Nie miałam planu, co dalej zrobić ze swoim życiem.

– A ty ile masz lat? - zapytałam, gdy leżeliśmy w ciszy.

Nie, żeby miało to dla mnie jakieś znaczenie, ale ciekawość wzięła górę.

– Najpierw uprawiasz ze mną seks, a dopiero później pytasz o wiek? - Zaśmiał się.

Rzeczywiście, gdy to powiedział, zabrzmiało śmiesznie. Byłam ciekawa, co w tamtej chwili o mnie myślał. Pewnie miał mnie za puszczalską.

– Jest mi to obojętne. - Wzruszyłam ramionami, bo taka była prawda.

– Dwadzieścia siedem. - Przyjrzał mi się dokładnie.

– Myślałam, że trzydzieści. - Udałam zaskoczoną.

Tak naprawdę odetchnęłam z ulgą, że był młodszy, niż myślałam. Sześć lat różnicy to wcale nie tak dużo, ale czy miało to jeszcze jakieś znaczenie, jeśli nie wiedziałam, co nas w tej chwili łączyło? Najprawdopodobniej nic. Nie powinnam o tym myśleć. Jutro wrócę do siebie i swojego życia, a on będzie się dalej obracał w towarzystwie bogaczy.

– Wyglądam tak staro? - Nachylił się nade mną.

– Staro nie, ale poważnie. - Pogłaskałam go po policzku.

Pierwszy raz od bardzo dawna zasnęłam bez problemu. Od wypadku nie przespałam ani jednej całej nocy. Ciągle męczyły mnie koszmary. Gdyby nie ja, Liam by żył. Może właśnie kłócilibyśmy się kolejny raz. Moje życie wyglądałoby inaczej. Miało jakiś sens. Każdej nocy budziłam się i kilka razy błądziłam w ciemnościach po mieszkaniu, ale nie tej. Wstałam, dopiero gdy zadzwonił budzik. Budzik Jasona, bo nigdy nie ustawiałam swojego. Zawsze udawało mi się wstać idealnie, żeby zdążyć, wyszykować się do wyjścia. To, że czasami mi się nie chciało to inna kwestia. Dziś jednak wstałam razem z Jasonem i razem z nim opuściłam apartament. Musiałam wrócić do domu i spędzić kilka godzin sama.

– Odwieźć cię gdzieś? - Uśmiechnął się.

Nie musiał silić się na uprzejmości. Do pracy miałam na popołudnie, a on na pewno śpieszył się do swojej. Poza po tym, gdy zobaczyłam jego bogate mieszkanie, nie chciałabym, żeby zobaczył, w jakiej okolicy mieszkałam. Nie wstydziłam się, ale to nie miejsce dla niego. Znowu dotarło do mnie, że nie pasowałam do Jasona, ale przecież wiedziałam o tym. Nic sobie nie ubzdurałam. Taki facet jak on mógł mieć każdą kobietę, a szczególnie taką, która będzie się dobrze prezentować u jego boku. Ja taką nie byłam. Taką mógł mieć tylko na jedną noc, ewentualnie kilka.

– Przejdę się, a później wsiądę w jakiś autobus. - Wzruszyłam ramionami.

Nie znałam tej strony miasta, więc będę się długo błąkać bez celu, ale spacer dobrze mi zrobi.

– Dam ci na taksówkę.

– Nie chcę się czuć, jakbyś mi płacił za seks. - Spojrzałam na niego.

Zabrzmiało lepiej niż, gdybym powiedziała, że poczułabym się jak kurwa.

– Zachowuję się jak facet – podszedł do mnie – któremu podoba się dziewczyna, dlatego chcę cię odwieźć. Czemu to dla ciebie problem?

Bo byłam niezależna. Nie musiał mnie niańczyć. Doskonale dawałam sobie radę sama.

– Nie. - Pokręciłam głową. – Załóżmy, że wyszłam wcześniej i już jestem u siebie. Proszę.

– Odpuszczę. Ok. - Uniósł ręce w geście poddania. – Wpadnę do Jenny sprawdzić, czy dotarłaś. - Cmoknął mnie w policzek.

Chciałam odpowiedzieć, że nie musiał, ale już ruszył w stronę swojego samochodu. Szybko odpuścił. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogłam liczyć na nic więcej. Nie wiedziałam, czemu nagle zaczęło mi tak zależeć na związku. Może zbyt długo byłam sama, a może ta głupia relacja z Krisem pokazała, że czegoś mi brakowało.

Chyba w końcu zaczynałam wracać do żywych. Czas się otrząsnąć i przestać traktować życie jak coś koniecznego. Musiałam zacząć robić coś więcej niż spędzać dnie tylko w pracy. A już na pewno nie powinnam zostać tam na stałe. Kiedyś miałam jakieś plany na przyszłość. Rzuciłam studia, ale to nie powód, żeby przestać walczyć o swoje marzenia. Wystarczająco długo karałam się za ten cholerny wypadek.

Nie wróciłam do domu. Od razu pojechałam do pracy. Jenna była zdziwiona. Powinna się cieszyć, że zamierzałam jej dziś pomóc. Szczególnie że ruch był duży, a nie miała ludzi do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro