27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadal próbowałam pozbierać się po rewolucjach, jakie zafundowała mi przyjaciółka. Chwaliła się pierścionkiem non stop, a ja miałam dość jej gadek na temat tego, jaka była szczęśliwa. Myślałam, że Kris był inny, ale gdyby tak było, nie związałby się z Megan. Oboje siebie warci. Lubili zabawiać się uczuciami innych. Nie wiedziałam, dlaczego uwierzyłam, że Kris zostawiłby dla mnie swoją dziewczynę. Może dobrze się stało. Dzięki temu nie musiałam wybierać pomiędzy nim a Jasonem. Chociaż wydawało mi się, że wybrałam w momencie, kiedy się z nim przespałam. Od tamtej pory nie spotykałam się z Krisem. No może raz, ale, tylko żeby porozmawiać.

– Suzanne – krzyknęła Jenna.

– Co? - Spojrzałam na nią zdziwiona.

Czego ona ode mnie chciała, przecież w knajpce nie było już ludzi. Ostatni klient wyszedł godzinę temu.

– Jesteś dzisiaj jakaś rozkojarzona.

– Wydaje ci się. - Machnęłam ręką, wracając do stolika, żeby go sprzątnąć.

Swoją zmianę skończyłam równo o piątej. Nie zamierzałam zostawać dłużej, bo nie było takiej konieczności. Spodziewałam się o tej porze Jasona, ale nie zajrzał do knajpki od tygodnia. Może on też się mną zabawił. Tutaj bzyknął mnie, a na wyjazdach służbowych inne chętne panienki. Może w innym mieście miał dziewczynę, która na niego zawsze czekała.

Powinnam zostać i poczekać, aż przyjdzie, ale nie miałam pewności, że wróci akurat dziś. Zresztą Jenna na pewno dałaby mu znać, że zostałam w pracy. Była jego siostrą. Normalne, że zachowałaby lojalność w stosunku do brata, a nie obcej dziewczyny. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Jenna i Jason to rodzeństwo. Nie byli nawet do siebie podobni. Rozwiązała się sprawa przesiadywania Jasona w knajpce.

– Wiesz, co u Jasona? - Nie wytrzymałam i w końcu spytałam ją o to, zanim wyszłam.

– Nie rozmawiałaś z nim? - Spojrzała na mnie, marszcząc brwi.

Nie, od kilku dni nie miałam z nim kontaktu. Po kimś takim, jak on spodziewałam się jakiegoś wyjaśnienia, a nie ucieczki.

– Wyjechał w interesach. Powinien wrócić za tydzień albo za dwa.— Wzruszyła ramionami, wracając na zaplecze.

Gdybyśmy rozmawiali, a nie tylko uprawiali seks, pewnie bym wiedziała o takich rzeczach. Chociaż nie miałam pewności. Równie dobrze Jason mógł nie chcieć, żeby wiedziała, gdzie przebywał. Może ze względu na inną kobietę, z którą teraz był. Niedługo wróci i będzie udawał, że wszystko było dobrze. Już raz tak było. Tyle że wtedy nie oczekiwałam od niego wyjaśnień, nie musiał mi się tłumaczyć. W sumie teraz też nie musiał. Nie byliśmy w związku.

Po powrocie do domu zadzwoniłam do Brandona. Chciałam z kimś porozmawiać, a tylko na jego towarzystwo miałam ochotę. Z Megan nie zamierzałam się spotykać. Powinnam jej powiedzieć, że Kris ją zdradzał, ale wściekłaby się bardziej na mnie niż na niego. Dopóki on się nie przyznał, nie miałam się, czego bać. Poza tym na pewno nie wspomniałby narzeczonej, że pod jej nieobecność, bzykał jej przyjaciółkę. Nie byłoby mi żal, gdyby nie to, że obiecał z nią zerwać. Uwierzyłam mu. Jednak później zaczęłam spotykać się z Jasonem i było mi już wszystko jedno. W porównaniu do mojej przyjaciółki nie mogłabym się spotykać z dwoma facetami i ich okłamywać. Dlatego, gdy poszłam do łóżka z Jasonem, nie było już miejsca dla Krisa. Olałam go i słusznie. Tyle że Reid wyjechał bez słów, a ja zostałam sama.

Brandon nie przepadał za moim mieszkaniem. Nazywał je norą. W porównaniu do niego nie mogłam sobie pozwolić na mieszkanie z rodzicami. Sama musiałam o siebie zadbać, a z pracy w knajpce nie stać mnie na lepsze lokum niż to, które miałam. Poza tym nie przeszkadzałoby mu takie miejsce kilka lat temu, gdy nie mogliśmy pić w plenerze.

– Co się dzieje? - Usiadł po turecku na podłodze, opierając plecy o kanapę.

Jakby nie mógł na niej usiąść.

– O Megan. - Podałam mu piwo.

Mój przyjaciel raczej nie zadowoliłby się kawą ani herbatą.

– Zawsze chodzi o nią. - Zaśmiał się.

– Właśnie. Nie mogę słuchać o niej i Krisie. Wielce zakochana, a w Londynie pewnie się puszcza.

Poza tym jakoś do tej pory nie słychać, żeby jej kariera ruszyła z miejsca. A musiała się, przecież za coś utrzymać. Jej matkę nie stać, żeby córeczka siedziała za granicą kilka miesięcy, nic nie robiąc. Megan na pewno nie pracowała, to osoba nieskalana pracą.

– I co z tego? - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi. – Przecież doskonale ją znasz.

Wiedziałam, że mogłam zaufać Brandonowi, ale bałam się przyznać, że sypiałam z chłopakiem Meg. Wyjdę na gorszą od niej. Ona nigdy nie odebrała mi chłopaka, chociaż zawsze brała się za tych, którzy akurat podobali się mnie.

– Powiesz mi?

– A obiecasz, że nie będziesz mnie oceniać? - Spojrzałam na niego.

Jeszcze by brakowało, żeby zaczął robić mi wyrzuty z tego powodu.

– Postaram się. - Podniósł się z podłogi i usiadł obok mnie, podając butelkę z piwem.

Upiłam je. Chyba będę potrzebować więcej, gdy już mu to powiem.

– Spałam z Krisem.

– Co? - Spojrzał na mnie zdziwiony. - Żartujesz?

Super temat do żartów. Ha ha.

– Nie. - Zakryłam twarz w dłoniach. – Powiedział, że zerwie z Megan.

Wstyd mi, jaka byłam naiwna.

– Niezłe zerwanie. Z pierścionkiem zaręczynowym.

Naprawdę myślałam, że ich związek nie przetrwa. Inaczej bym się w to nie wpakowała. Po co Megan narzeczony, skoro mogła bzykać się, z kim popadnie? Co i tak robiła.

– Dlatego będę ich unikać. - Wstałam, żeby wyjąć z lodówki kolejne piwo.

Tym razem wzięłam też dla siebie.

– Ale to nie wszystko.

Chciałam się podzielić z Brandonem też lepszymi wiadomościami. Tyle że nie wiedziałam, czy były lepsze, ale może on pozwoliłby mi zrozumieć zachowanie Jasona.

– Chyba nie jesteś w ciąży? -Spojrzał na mój brzuch.

Nie! Nie byłam, aż tak nieodpowiedzialna. W życiu nie chciałabym mieć dziecka z kimś takim jak Kris. Poza tym nie chciałam też zostać matką przed trzydziestką. Za co niby utrzymałabym siebie i dziecko? Miałabym liczyć ciągle na jego ojca? Widziałam wystarczająco nastoletnich matek, które w taki sposób zmarnowały sobie życie. Nie to, żeby moje było jakoś wartościowe, ale nie zamierzałam fundować dziecku patologii w rodzinie. Wiedziałam o antykoncepcji i jeśli facet nie umiał o to zadbać, musiałam zrobić to ja.

– Oszalałeś? - Szturchnęłam go w ramię i ponownie zajęłam miejsce na kanapie, tyle że tym razem położyłam nogi na kolanach Brandona.

– Nie jestem w ciąży. Poznałam kogoś.

– Faceta?

Czy on serio musiał zadawać tak głupie pytania? Niby kogo mogłam poznać, żeby mu się o tym pochwalić?

– Nie, rosyjską prostytutkę. - Uderzyłam go dłonią w głowę. – Oczywiście, że faceta. Przystojnego i uprawiałam z nim seks.

Nie miałam oporów, żeby rozmawiać z nim na ten temat. Nie rozumiałam ludzi, którzy uważali seks za temat tabu. Był częścią ich, życia, a wstydzili się mówić o swoich potrzebach. A później dziwili się, że mieli kiepski seks.

– No no. - Zagwizdał. – Cicha woda brzegi rwie.

– Przestań.

– I co z tym facetem?

– Olał mnie.

Nie wiedziałam, czy zrobiłam coś złego, czy po prostu mu się znudziłam.

– Ciebie? - Spojrzał na mnie.

Norma. Nie on pierwszy i nie ostatni. Chyba od zawsze wybierałam nieodpowiednich facetów. Taki mój los.

– To nie jest dziwne. Nigdy nie byłam popularna jak Megan. - Westchnęłam.

Nie to, żeby w ogóle mi na tym zależało. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania.

– Właśnie, dlatego mnie to dziwi. Od niej faceci dostawali, co chcieli i szukali następnej. Co w tym dobrego? - Zaczął masować mi stopy.

Oh, ale gdyby dała mu dupy, na pewno by nie pogardził. Wziąłby, co miała do zaoferowania i to bez marudzenia.

Każdy facet gadał, że wolał naturalne dziewczyny, a zawsze oglądał się za wytapetowaną lalunią z wielkim biustem i długimi nogami. Albo narzekali na puszczalskie laski, a i tak się za nimi uganiali. A podobno kobiety ciężko zrozumieć.

– Nie mów, że sam byś jej nie bzyknął?

– Może – uśmiechnął się łobuzersko – ale tylko bzyknął.

– Jezu. - Przewróciłam oczami. – Czy tylko o to wam w życiu chodzi? Seks i nic więcej?

– Od takich dziewczyn jak ona, tak. Chcemy tylko seksu. Pomyśl, o czym miałbym z nią rozmawiać?

Fakt, z Megan nie było wiele tematów do rozmowy. Zawsze gadała o facetach, modelingu i o tym, jak wielką karierę zrobi w Londynie. A no i oczywiście czasami zdarzało jej się wspomnieć o swoim chłopaku. Musiała przecież stwarzać pozory zakochanej dziewczyny.

Brandon miał zamiar zostać na noc, bo nie chciało mu się wracać do domu. Nie miałam nic przeciwko, ale zrezygnował, gdy zobaczył moje pojedyncze łóżku. Na luksusy nie mogłam sobie pozwolić, ale przynajmniej się wysypiałam i miałam dach nad głową.

– Ta kanapa jest lepsza.

No nie wiem. Próbowałam na niej spać w pierwsze dni po przeprowadzce i nie wyspałam się ani razu. Podejrzewałam, że podłoga byłaby lepsza.

– Nie marudź. - Wypchnęłam go ze swojej ciasnej sypialni, w której było miejsce tylko na łóżko.

Ubrania trzymałam w szafie w przedpokoju, który tak się składało, był też salonem i kuchnią.

– Dorobisz się czegoś lepszego?

Może gdybym nie oddała rodzicom pieniędzy za studia, mogłabym wynająć coś lepszego. Jednak nie przeszkadzała mi moja nora.

– Nie. Będę cię męczyć tym mieszkaniem. - Zaśmiałam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro