6.Rodzina cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrząc na łóżko przypomniały mi się czasy, gdy miałem trzy lata, a mama była w trzeciej ciąży z Bijou i zawsze wieczorem przychodziła do mnie i czytała mi bajki na dobranoc. Obok jednej z szafek nocnych były drzwi, prowadzące do łazienki. Łazienka była dość sporych rozmiarów, znajdowała się w nich kabina prysznicowa, jak i wanna, a te dwie rzeczy zajmują najwięcej miejsca. Łazienka była wykonana z białych kafelków. Na przeciwko łóżka wisiał duży plazmowy telewizor. Przy telewizorze, znajdowały się kolejne drzwi, które prowadziły do garderoby. Garderoba była podzielona na dwie części, pierwsza część była moja i w niej znajdowały się moje ubrania i buty, a druga część miała służyć

mojej mate, której nie chciałem spotkać. Boję się, że jak odnajdę swoją mate to miłość, którą darzę Emily przejdzie na nią i tym samym zniszczy naszą przyjaźń, o którą chcę walczyć. Pomiędzy drzwiami wychodzącymi na korytarz, a drzwiami od garderoby stała półka ze wszystkimi zdjęciami z dzieciństwa. Na jednym z nich była mama, która mnie trzymała na rękach, gdy miałem kilka miesięcy. Wróciłem z powrotem do garderoby by wziąć ubrania na przebranie, bo zamierzałem iść pod prysznic, a wypadało by się umyć bo nie myłem się od bardzo dawna. Wziąłem ze sobą pierwsze lepsze ubrania i poszedłem do łazienki wziąć prysznic, tak jak planowałem to wcześniej. Po wyjściu z łazienki, poszedłem na dół do kuchni, tak jak umawiałem się z bratem. Chodź willa jest duża, nie miałem problemu z dojściem do kuchni, ponieważ, my zmiennokształtni mamy bardzo dobrą orientację w terenie. Przeważnie wykorzystujemy ją do tego by nie zgubić się w lesie, ale nie zawsze. Wchodząc do pomieszczenia zauważyłem kobietę, zatrzymałem się, a następnie po kilku sekundach ruszyłem dalej by usiąść przy stole, który znajdował się w kuchni. Nie umknęło to mojej uwadze, że kobieta się na mnie patrzyła, wypalając we mnie dziurę, z czego skutkiem był mój dyskomfort. Usiadłem na krześle przy, którym na stole stała jajecznica. Zacząłem jeść posiłek, od czasu do czasu zerkając na kobietę, która siedziała na przeciwko mnie, więc mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Kobieta była brunetką, miała na sobie lekki makijaż, zauważyłem również, że miała na sobie burgundową sukienkę, która była na ramiączka. Wyglądała na około trzydzieści lat. Piła coś, po zapachu mogę spokojnie wywnioskować, że to kawa. Wilki zmiennokształtne, rzadko kiedy piją kawę, ponieważ nie potrzebują pobudzać się

poprzez kofeinę, która jest w niej zawarta, przeważnie piją ją wtedy, gdy chcą zmienić sobie smak lub nadzwyczajnie w świecie im smakuje. Ja natomiast nie lubię kawy, jest ona moim zdanie niedobra, a jak chcę zmienić sobie smak, to żuję gumę. Czym dłużej tu siedziałem, tym bardziej czułem zapach mojego starszego brata.

-Zrób zdjęcie, wystarczy na dłużej. - zagaja kobieta, wpatrując się w kubek, który trzyma w rękach

Zdziwiłem się, bo miała przyjemny głos, a wydawało mi się, że będzie miała gruby i pewny siebie. A był kompletnie odwrotny.

-Ty jesteś, tym zaginionym bratem Isaaca? - spytała się, unosząc głowę tak, że nasze oczy się spotkały

Mogłem w nich odczytać, szczęście, ale i zarazem nieśmiałość z, którą najprawdopodobniej walczyła. Kolor oczu, miała zielony. Nie powiem, kobieta była ładna, nawet mogę rzec, że bardzo, ale za żadne skarby nie mogła konkurować z Emily.

-Tak, a ty to... - przerwała mi

-Chloe, jestem mate twojego brata. - odpowiedziała

-To, dlatego czułem jego zapach od ciebie. - wybełkotałem do siebie

-Oznaczył mnie dwa dni temu. - powiedziała i odsłoniła swój obojczyk, ukazując na nim znamię czarnego wilka - A ty masz mate? - spytała, zasłaniając obojczyk

-Nie, i nie chcę mieć. - oznajmiłem

-Czemu? - spytała, wręcz natychmiastowo

-Bo mam przyjaciółkę, którą kocham. A więź mate, by mi na to nie pozwoliła. - stwierdzam chwacko

-Jeśli tak bardzo ją kochasz to, dlaczego nie możesz jej oznaczyć? Gdy ją oznaczysz to więź mate przejdzie na nią. - przypomina

-Z chęcią bym ją oznaczył, ale ona nie chce mnie znać. - uściślam

-To co ty takiego jej zrobiłeś? - spytała z szelmowskim uśmiechem na twarzy

-Ukrywałem przed nią, kim naprawdę jestem. - oznajmiłem niechętnie

-Jest człowiekiem, co nie? - spytała

-Tak - przyznaję

-Masz trudne zadanie, ale pamiętaj jedno, nigdy się nie poddawaj. Nie znam tej szczęściary, ale pamiętaj, że walczysz o miłość. A miłość potrafi przezwyciężyć wszystko, co stanie jej na drodze. - powiedziała, a następnie zostawiając pusty kubek, wyszła z kuchni

Ja również, zostawiając pusty talerz, udałem się do swojego pokoju, nie czekając na brata z, którym miałem się tu spotkać. Idąc do swojego pokoju, zatrzymałem się pod drzwiami Bijou. Chciałem zapukać, a następnie rzucić się na nią i ją za wszystko przeprosić, ale zwyczajnie nie miałem odwagi. Więc z powrotem udałem się do pokoju. Pierwsze co w nim zauważyłem to telefon, który leżał na szafce nocnej. Pamiętam, że uciekając zostawiłem go tam. Podszedłem do łóżka, uprzednio zamykając za sobą drzwi, którymi wszedłem. Odblokowałem telefon, odciskiem palca. A na ekranie telefonu, pojawiła się godzina osiemnasta. Postanowiłem, że pójdę na spacer by przypomnieć sobie dawne czasy, a przy okazji zobaczyć jak Isaac, wyremontował dom główny i wioskę.

,,Lepiej jest być nienawidzonym za to, kim jesteś, niż być kochanym za to, kim nie jesteś".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro